Piwne newsy 1.3.13

47
4606

czyli uczciwy Wojak i rozwadniany Bud.

Dziś tylko dwie sprawy i w formule bardziej publicystycznej, niż telexpressowej. Pierwsza dotyczy nowej reklamy Wojaka. Jeśli nie widzieliście jej jeszcze, to musicie to zobaczyć. Druga sprawa, w pewnym sensie zazębia się z pierwszą. O ile bowiem Wojak reklamuje się, że jest uczciwie warzony, to amerykańskiemu Budweiserowi zarzuca się właśnie oszukiwanie klientów. Te sprawy łączę też trzy tajemnicze literki – HGB. O co chodzi? Zapraszam do oglądania.



W kwestii wielkości tankofermentorów nieco mnie poniosło. Otóż np. w Tyskich Browarach Książęcych są one wielkości 2,5 i 5 tysięcy hl. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia dla całego wywodu. Po prostu załóżmy, że mowa jest o zespole tankofermentorów, a nie jednym pojedynczym.

Jak Wam się podoba nowa reklama Wojaka? Czy szokuje Was metoda High Gravity Brewing?

47 KOMENTARZE

    • 1. HGB to High Gravity Brewing. Na czym to polega wyjaśniam na filmie.
      2. Generalnie jestem zadowolony, bo udało się wejść do rundy finałowej we vlogach. Jednak nie udało się dostać do finałowej trójki w tej kategorii. Jakiś niewielki ruch to chyba wygenerowało, ale na dłuższą metę, to wiele z tego pożytku nie ma.

  1. Tomku, problem jest taki, że konsument nie kupuje kubkami smakowi tylko oczami. Najpierw przeciętny konsument faszerowany jest reklamami a potem kupuje piwo, które już zna z reklamy, które ładnie wyglądają na półce i najważniejsze, którego cena nie odbiega zbytnio od średniej ceny rynkowej (oczywiście ceny za koncernowe lagery). W powszechnej opinii piwo to jest alkohol na zwykły dzień i jako taki trunek ma być tani.
    A od reklamy Wojaka zdecydowanie bardziej martwi mnie Książęce Złote Pszeniczne które uważam, za największe oszustwo na polskim rynku piwa. Natomiast jako konsument nie mam praktycznie żadnej prawnej możliwości obrony przed tym oszustwem 🙁

  2. W kwestii technicznej: wszystko ładnie, pięknie tylko gdybyś mógł zmniejszyć ten ZOOM w kamerze albo ją nieco odsunąć do tyłu.
    Szerszy plan.
    Twoja buzia prawie się „wylewa” z ekranu.
    😉
    Ktoś już o tym wspominał byś kadrował także stojące na stole butelkę i pokal.

  3. Jak widzę reklamę Wojaka, to przypominają mi się te wszystkie durne reklamy parówek, mniej więcej ten sam poziom intelektualny i takie same bzdety.
    Ja wolałbym kiedyś zobaczyć taką reklamę piwa w telewizji :

  4. Miło posłuchac. Dobrze zauważone.
    Kupiłem ostatnio Wojaka ale jeszcze zielonego. Po pierwsze -piwo w terminie-a wyleciało z butelki. Wziąłem to za wzburzenie od noszenia.
    Po nalaniu schłodzonego (ok10-12 st) piwa-1 łyk-jakiś niebardzo. Ale ogólnie ok. Tyle że zapachowo jechało mi moczem, starą ścierą… Po prostu tragedia. Smakowo źle nie było-ale nie dałem rady wypić. Połowa poszła do zlewu. Czy to oznaka zepsucia piwa -czy raczej ten typ tak ma?

  5. i bardzo dobrze, że nie degustowałeś, bo pewnie byś zrobił to co ja 60% piwa poszło w zlew, a tylko tyle, bo 2- 3 razy podchodziłem do niego i próbowałem. Cały czas się łudziłem, że jednak coś mi zaburzyło odbiór smaku.
    Jak potrafię wypić praktycznie wszytko co nawarzą browary (w ilości 1 butelki) to Wojak był drugim piwem wylanym przeze mnie w kanał.

    Forma o wiele bardziej przyswajalna niż ta expresówka :]
    A „vlog roku” będzie za rok

    Pozdrawiam i dzięki za te filmiki

  6. Perfidnie wykorzystują fakt że Polacy nie są świadomymi konsumentami piwa i że u nas nie było szansy na rozwinięcie się rynku konsumenckeigo. Ten krótki okres na początku lat 90 kiedy jeszcze nie rządziły koncerny to była wolna amerykanka.
    Teraz jeśli browary regionalne i mikrobrowary nie zrzeszą się w jakąś organizację i nie dotrą z przekazem do powszechnego konsumenta to taka sytuacją potrwa jeszcze bardzo długo i koncerny będą ujeżdżać nieświadomych klientów jak starą łysą kobyłę.

  7. Tomku, „półtora procenta” nie półtorej i „w każdym razie” bez „bądź” 🙂 Nie czepiam się, bardzo lubie Twoj blog i masz moją sympatie, tylko takie błędy troszke rażą.

    Taka forma dużo fajniejsza niż ta teleexpresowa, tak trzymać.

  8. Przyznaję że dużo lepiej się oglądało niż ten pierwszy premierowy z newsami.
    Tego się raczej trzymaj 🙂
    A pomysł na degustację koncernówek od czasu do czasu bardzo trafiony.
    Jeśli vblog dotrze kiedyś do przeciętnego spijacza będzie wiedział czego szukać i na co zwracać uwagę (co wlewa w siebie).

  9. Część!
    To pierwszy film z Twoim udziałem którego nie potrafiłem zobaczyć „wysłuchać” do końca. Weź pod uwagę to że piwna rewolucja w Polsce dopiero się rozpoczęła.
    Jak na razie jest nas nie wielu. Nie przemawiasz do kilku pijaczków pod sklepem żeby przekonać ich do tego aby nie pili Wojaka czy jak kolwiek tam się to nazywa. Szkoda czasu na pierdoły! Postaw gar na palniku i pokaż wszystkim jak to działa!!!!!

    • O garze nad palnikiem przemyśliwuję, ale to będzie możliwe dopiero wtedy, gdy definitywnie odejdę z obecnej roboty. Nie jestem w stanie nagrać wideo z procesu warzenia zajmującego kilka godzin po robocie, bo albo będę miał co chwilę jakieś zakłócenia z tła, albo będę kończył po północy i budził rodzinę.

      Dlatego, że jest nas niewielu, to trzeba czasem mówić o rzeczach dla nas oczywistych, takich jak bycza żółć, spirytus i jak nalewać piwo.

  10. co do formy: ta jest wizualnie/słuchowo i treściowo lepiej zaprezentowana, ale większa ilość ciekawych informacji przemawia za opcją z przed tygodnia. wniosek wydaje się jeden – trzeba te formy połączyć biorąc trochę z 1 i 2.

    Przy okazji bo nie było w newsach: podobno Kormoran zmienia butelki i bardzo brzydko potraktował sklepy i hurtownie odmawiając przyjęcia butelek i wypłaty pobranych kaucji. Jako kierownik sklepu miałeś z tym problemy? Wiesz coś w tym temacie czy to odosobniony przypadek? Informację o takim działaniu browaru uzyskałem od właścicielki jednego z katowickich sklepów.

    • Co do butelek – to jest temat rzeka. Trochę nie rozumiem problemu butelek z Kormorana. Jeśli Kormoran ich nie chce, to Racibórz myślę nimi nie pogardzi. Oczywiście pod warunkiem, że to są ŻGB, a nie jakieś bezzwrotne pikiniki.

  11. I żeby nie było Twoje Kopyr święte słowa przytaczam:
    „Jak można kochać coś czego się nie zna? Polacy nie znają chmielu, nie wiedzą jak pachnie, nie znają szlachetnej goryczki. Co więcej często nie znają żadnej goryczki poza tępą goryczą, często pochodzenia alkoholowego.
    Poczytaj jaki był odbiór np. Rowing Jacka w Miliczu czy Białogardzie. Myślisz, że to jakieś zagłębia sekciarzy?
    Ja, wśród laików, spotykałem się w większości wypadków z bardzo entuzjastycznym przyjęciem Kruka czy Sharka.”

  12. Odnośnie degustacji piw niskiego lotu. Uważam że warto jest spróbować, warto jest je ocenić. Takie piwo trafia pod strzechy-dla zwykłego człowieka który od ojca ma w genach że piwo ma być jasne. Ja sam staram się spróbować wszystkich piw-nie tylko tych dobrych. Często 1 razowa degustacja odbiera ochotę na dalsze próbowanie takiego wynalazku-ale czasami można przyjemnie się zaskoczyć. W te wakacje pijałem sporo Argusa puszkowego z Lidla. Był genialny, lekki, mocno goryczkowy, przyjemnie nagazowany. Do Grilla po prostu niezastąpiony-a kupiłem po 1,3zł za puszkę. Piłem też wynalazek w Biedronce-Łódzkie Sarmackie w 1l plastiku-i tez powiem ze bardzo przyjemne piwko-może nie coś genialnego-ale spokojnie da się wypić i wrócić. Ja wiem ze to nie Shark czy inna Pinta (czego jeszcze nie miałem okazji spróbować-w Brzesku tego nie ma) ale degustujemy 1-2 butelki a pijamy więcej. Oczywiście można podejśc do tego w ten sposób że pijam tylko najlepsze rzeczy-i koniec-ale jak mnie nie stać to wolę wypic te piwko za 2 zł (Łomża, Warka, Preła, Kuflowe itp) niż cały tydzień czekać na 1 piwko za 8-10 zł.
    Dlatego też czasami szukam na innych blogach info jak ludzie oceniają dane piwka-ale sam oceniam po swojemu. I jeśli piwo mi smakuje-to nie ważne czy kncerniak czy piwo od rzemieślnika-jeśli mnie stać będę kupował.
    Może i Kopyr potestuje mikkelera za 40-80 zł za butelkę -ja pewnie długo tego nie zrobię. Ale to jak z testami dobrych samochodów-fajnie zobaczyć i posłuchać-a jeździć dalej swoim Oplem.

    • A ja uważam, że życie jest zbyt krótkie, żeby pić kiepskie piwo. W samych Stanach jest ponad 2 tysiące browarów rzemieślniczych, dodajmy do tego jakieś 2-3 tysiące ciekawych browarów w reszcie świata. Daje nam to 5 tysięcy browarów, niech każdy warzy tylko 4 piwa. To daje nam 20 tys. piw. Załóżmy, że zostało mi jeszcze 50 lat degustowania piwa, to optymistyczna wersja. 😀 Musiałbym wypijać 400 piw rocznie, czyli codziennie jedno-dwa nowe piwa. Oczywiście nie trzymam się tego z żelazną konsekwencją, ale myślę, że obrałem dobrą drogę.

      • I to jest własnie ta droga. Bo albo degustujemy, zdobywamy ciagle inne piwa, albo degustujemy poznając-ale pijamy to co sprawia przyjemność. Dlatego ciesze się że tu trafiłem i mogę zapoznawać się z piwami których raczej za szybko nie wypiję (ale Mikkeler black-na pewno kiedyś będzie)

  13. Od nadmiaru niestety głowa boli. I nie mówię o takim bólu głowy nazajutrz, tylko generalnie. Jest we mnie jakaś taka blokada, że jak będę pił piwo codziennie, to z czasem wpadnę w alkoholizm – nie taki wódczany, agresywny, ale mimo wszystko uzależniający (nie będę w stanie wytrzymać dnia bez piwa). Jak zareaguje żona? Co pomyślą sobie dzieci? Czy daję im dobry przykład?

    Przyjąłem więc sobie zasadę: jedno piwo co dwa dni (czasem dwa piwa, żeby porównać różne przykłady tego samego stylu). Tylko że nie sposób ogarnąć w ten sposób wszystkich nowych/ciekawych piw, których chciałoby się spróbować. Zastanawiam się więc, jaki klucz przyjąć – czy pić „browarami” (np. wszystkie Flying Dogi) czy „stylami” (np. wszystkie dostępne pszenice albo wędzonki)? Nie jest to łatwy wybór. A kolejne premiery jeszcze go utrudniają (lada moment Smoky Joe, Kuguar, nowa PINTA, potem FDP, Birofilia, itd.). O finansowym drenażu kieszeni nie wspominając.

    • Jak mawia Andrzej Grabowski jak wiadomo małe piwo jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Ja z powodu swojej diety robię sobie naturalne przerwy, ale uważam, że bardziej niebezpieczne jest zrycie się raz na tydzień, niż wypicie codziennie jednego piwa.

      Na pytanie – jak pić? Odpowiadam – różnorodnie, czyli raczej nie 2 tygodnie porterów, 2 tygodnie koźlaków tylko na zmianę.

      • Picie non-stop Flying Doga zapewni dość mocny drenaż portfela, a niektóre piwa są do siebie dość mocno podobne.
        Ja mam taki swój dziwny zwyczaj, że kupuje co tydzień mniej więcej jednego nowego weizena (o ile jest), jedną nową belgię (albo dwie), jednego nowego niemca nie będącego weizenem, dwa nowe czechy i jedną nową polskę – mam cały tydzień z głowy. Oczywiście przez nowe rozumiem takie, które do tej pory nie piłem. Czasem nie da kupić się takiego zestawu, to kupuję sobie 7 piw czeskich – zapewnia to spokój dla portfela na tydzień.
        Ten tydzień wyjątkowy, bo zakupiłem: Shark, Pacific Pale Ale, Brown Porter, Punk IPA, Double Dog, Jak w Dym, Żywiecki Porter.

  14. Jeśli nie znalazłeś tego przede mną to na pewno chętnie przeczytasz:
    http://www.sfora.biz/Decyzja-zapadla-Oto-najlepsze-polskie-piwa-2012-roku-s53143
    Miałem przemilczeć temat, ale skoro już odważyłem się w tym poście napisać to średnio interesuje mnie co tam sobie powie w reklamie Wojak czy Żywiec. Blog raczej dotyczy piw z innej półki (nie koniecznie droższej ale na pewno smaczniejszej). Nad Faktem już w ogóle nie ma się co pochylać. Tak czy inaczej widzę niesiony przez Ciebie kaganek oświaty, ale już nie mogę doczekać się kolejnego panelu degustacyjnego.

  15. a czy słyszałeś o piwach z serii Schorschbräu Schorschbock, które chwalą się wysoką, przekraczającą 40% zawartością alkoholu, a podobno nie przekraczają 20%? słyszałem, że piwiarnia zywiecka miała sprowadzać te piwa, a są one (podobno) jednym wielkim przekrętem

    • przepraszam, pomyłka, chodziło mi o piwo Brewmaister’s armageddon, 65%. I informacji o ściąganiu ich przez piwiarnie żywiecką nie posiadam.

Leave a Reply to kopyrCancel reply