Dlaczego piwo z koncernów jest tak podłe?

115
23132

Nie potrafią, nie chcą czy nie mogą warzyć porządnego piwa?

Chciałem zrobić zestawienie pod tytułem 7 grzechów głównych koncernów piwowarskich, ale wszystko w ten czy inny sposób zmierzało do chciwości. Pomyślałem więc, że nie będę się bawił w jakieś durne, na siłę robione zestawienia, tylko pokażę w poszczególnych obszarach kto odpowiada za to, że piwo koncernowe smakuje, jak smakuje, a raczej dlaczego nie smakuje. Kto za tym wszystkim stoi?

Marketing

Nie mam tu na myśli promocji czy reklamy, ale marketing sensu stricto, czyli badanie rynku i odpowiadanie na jego oczekiwania. Sęk w tym, że założenia, jakie przyjmują pracownicy działów marketingu sprowadzają się do tego, że to co się sprzedaje, to się będzie sprzedawać. Klient ma potrzebę, żeby dostarczyć alkohol do mózgu, bez absorbowania smaku, więc piwo musi być maksymalnie bezsmakowe. Ma dobrze „wchodzić”. Jak więc uzasadnić istnienie tego działu? Trzeba ustalić, że nie sprzedaje się piwa, tylko styl życia. Wobec czego, kompletnie nieistotne jest jak piwo smakuje, ale jak jest postrzegane. A więc Lech to piwo dla młodych, dynamicznych, do tych samych adresowany jest Desperados. Żubr to piwo ludzi dobrej roboty, podobnie jak Harnaś, Tatra czy Wojak – ma być niedrogie i czochrać beret. Dla kobiet ma być słodko, dla aspirujących w zielonej butelce i tak dalej i tym podobne. Tak naprawdę jakikolwiek smak jest tylko przeszkodą, bo a nuż nie zagra z misternie zaprojektowaną kampanią.

Finanse

Czasem mówi się, że piwo w koncernach warzą księgowi. No coś w tym jest. Można wręcz pomyśleć, że przyświeca im zasada „oszczędności, bez względu na koszty”. To kompletnie nieistotne, że koszt surowców do butelki piwa to jest kilkanaście groszy. Jeśli uszczknęlibyśmy na nich choćby setną część grosza, to pomnożone przez setki milionów butelek da konkretne, realne, pieniądze. Dlatego po pierwsze oszczędza się na surowcach, czyli słód zastępuje się surowcami niesłodowanymi: grysikiem kukurydzianym, syropem glukozowym czy kiedyś cukrem (teraz jest za drogi). Podejrzane są piwa z napisem „zawiera słód jęczmienny”, bo to oznacza, że producent nie chce podać pełnego składu.

Po drugie zwiększa się wydajność browaru i efektywność pracowników poprzez technologię High Gravity Brewing, która polega na tym, że warzy się piwo mocniejsze, które dopiero przy rozlewie rozcieńcza się do oczekiwanej mocy. Pozwala to w tym samym czasie i bez dodatkowych inwestycji uzyskać np. 10% piwa więcej. Jeśli jednak można 10%, to można i 15%, a może nawet 20%. Podobnie jest z czasem leżakowania czy fermentacji. Skoro skróciliśmy leżakowanie z 2 miesięcy, do dwóch tygodni i nic się nie dzieje, albo raczej piwo się sprzedaje, a my mamy niższe koszty, to przecież nic się wielkiego nie stanie, jeśli urwiemy jeszcze jeden dzień. Fermentację też można przyspieszyć, wystarczy nieco podkręcić temperaturę. Oczywiście to nie jest tak, że księgowi wymyślają, że słód pilzneński zastąpią kukurydzą. To robią technolodzy, którzy dostają cele do zrealizowania. Zwiększyć wydajność, obniżyć koszty, ograniczyć straty itd. itp.

Sprzedaż

Oczywiście nic nie znaczy, że mamy najbardziej bezsmakowe piwo z najbardziej trafiającą do targetu reklamą i najbardziej ściętymi kosztami, dopóki nie sprzedamy go klientowi. A żeby klient mógł je kupić, trzeba je wstawić do każdego sklepu „za rogiem”. Żeby wstawić do sklepu, musi być w hurtowniach. I dostają kierownicy regionalni sprzedaży cele na następny rok/kwartał/miesiąc i budżet, który ma im pomóc zrealizować ten plan. Sprzedaż siadła, piwo się nie sprzedaje? Robimy promocję – czy to w postaci gratisowego produktu, czy plazmy dla właściciela hurtowni, albo po prostu w postaci żywej gotówki za „usługę marketingową”. To, że to piwo trafi na magazyn i będzie tam sobie „leżakowało” nie ma kompletnie żadnego znaczenia. Jeśli zrobię plan, dostanę premię w tym miesiącu i będę się martwił w przyszłym, a może nawet później, bo piwo ma co najmniej pół roku terminu przydatności (no chyba, że niepasteryzowane, to 3 miesiące). A co będzie za pół roku? A czy ja tu jeszcze będę pracował za pół roku? Jak nie będę wykonywał planów, to na pewno nie. Efekt – zwykle kupujemy w sklepie piwo stare, z poprzedniej promocji.

Kumulacja

Te wszystkie mankamenty się niestety kumulują. Można powiedzieć, że mamy taki negatywny efekt synergii. Synergia sprawia, że połączone czynniki dają większy efekt niż jedynie suma poszczególnych części. Dodają się bowiem do siebie błędne założenia, że należy warzyć piwo bezsmakowe, dziadowskie oszczędności i efekt produktu nie pierwszej świeżości. Gdyby bowiem piwo w miarę bezsmakowe, uwarzyć z najlepszych surowców i kupilibyśmy je świeże, to może nie doznalibyśmy objawienia podczas degustacji, ale przynajmniej przyjemnie by się je piło. Z kolei gdyby zmienić recepturę na bardziej wyrazistą – więcej chmielu, więcej smaku, a jeszcze piwo byłoby świeże, to nawet HGB i kukurydza by mu tak strasznie nie zaszkodziły. Niestety w normalnym przypadku mamy kumulację. Dostajemy produkt, który z założenia miał być bezsmakowy, tak aby wszystkim smakował. Miał być jak najtańszy w produkcji. No i solidnie już wymęczony, u schyłku swego żywota. Czy kogoś jeszcze dziwi dlaczego smakuje tak podle?

115 KOMENTARZE

  1. Większość ludzi nie obchodzi smak. Podobnie jest z kiełbasą z taniego marketu. Kupują ludzie kiełbę za 6zł/kg? Kupują. Więc dlaczego nie mieli by kupować taniego, słabego piwa?

    • Zawsze powtarzam ,że ten nowoczesny kapitalizm ma to do siebie, że każdego stać na szynkę. W większości jest to nawadniany schab lub łopatka, ale napisano szynka więc schodzi.

    • marketing, koncerny opanowały go bezbłędnie bo opiera się na emocjach
      zobaczcie przykład Żywiec Zdrój (koncern Danone) i woda niegazowana niby z Żywca a rozlewana w całym kraju,
      jakoś 1/3 udziału w rynku (w sezonie miliony butelek tygodniowi),
      woda Żywiec Zdrój w sklepach po 1,79-1,99zł, a w środku to samo co w wodzie za 0,59zł / 1,5L albo 1,49zł / 5L czyli zwykła źródlanka. Przepłacanie x3 za źródlankę to jakaś paranoja, jakby wrzucać kasę do niszczarki, a jednak ludzie kupuja bo sa podatni na reklamy, to samo jest z piwem, reklama dźwignia handlu a ludzie proste myślenie

      • Autorze, bardzo przyciągający tytuł w iście tabloidowym stylu. Co to jest piwo koncernowe? Rozumiem, że za podłe piwo uważasz również Brackie, Bocka, RauchBocka czy Grand Chempiona bo wszystkie one wyszły spod „znaku” wielkiego browaru? Do tej pory uważałem ten blog za dość obiektywny…teraz stawiam go na równi z onetem.

        • Jak oceniam Rauch Bocka możesz zobaczyć tutaj. Jest to jedna z najbardziej pochlebnych recenzji jaka pojawiła się na blogach czy browar.biz.
          Nie wiem jak wpadłeś na pomysł, że piwo wg receptury piwowara domowego nazwałbym piwem bezsmakowym? Czy Rauch Bock był warzony przy pomocy HGB? Czy użyto do niego syropu glukozowego lub kukurydzy? Na wszystkie te pytania, odpowiedź brzmi nie. Mnie nie interesuje kto jest właścicielem browaru, ani czy browar jest nowy czy stary. Mnie interesuje smak piwa. I dobrze wiem, że doskonale wiesz, o jakie piwa mi chodziło. No ale skoro koniecznie chciałeś porównać ten blog z onetem, to nie ważne jakie są fakty, ważne że opinia bezkompromisowa. 😉

  2. Ja przy tym uważam, że na szczęście nasz rynek piwny (jako „wschodzący”) jest ogromnie nienasycony, co oznacza, że na półkach jest miejsce dla piw dobrych i „piw” koncernowych.
    Większość klienteli takiego piwa za 2 zeta po prostu oczekuję, to się znikąd nie wzięło.
    Od koncernów można się jednak czegoś nauczyć:
    – pierwsze primo, ultimo: marketing właśnie. Często kampanie reklamowe są dobrze wykonane, trafiają do „targetu”. Ile to małych browarów upadło przez kiepski marketing, a wręcz jego brak?
    – Technologia. Jako biotechnolog muszę przyznać, że browary komercyjne wprowadzają bardzo ciekawe rozwiązania technologiczne, często bardzo innowacyjne. Do końca nie rozumiem tej fascynacji „tradycyjnymi metodami warzenia”. A co ma piernik do wiatraka? Nowoczesnymi metodami też można zrobić wyśmienite piwo. Ba! Często nawet lepsze! Bo nie osiągalne w „tradycyjny sposób”. Tym bardziej szkoda, że u nas to niestety się nie zdarza.

    • Wydaje mi się, że Mikkeller stosuje czary prosto z labolatorium, a potem wychodzą im takie cudaki jak Walk on Water, który jest pozbawiony prawie do zera cukrów resztkowych (podobno) i nie wiem, czy da się to zrobić tradycyjnymi metodami. W tym przypadku trochę nie wiadomo, czy pije się piwo, czy substancję piwną, co trochę nie wpisuje się w nurt Craft Brewingu. Na razie niech rozwinie się mikrobrowarnictwo, na ciekawe pomysły przyjdzie czas, a z czasem przyjdą pieniądze na realizowanie takich nowostek.

  3. Marketing i reklama jest tylko dlatego, że konkurencja jest duża. Czy myślicie, że gdyby np. polski rynek był opanowany tylko przez jednego producenta to ten spuszczał by sie na reklamę i opracowywał strategię marketingową? Na pewno też nie poprawił by smaku piwa bo i tak liczyły by się oszczędności i zarobek. Konsument (taki zwykły szary Kowalski i ten bardziej potrzebujący Nowak stojący w bramie) który chce się napić, po prostu napić w znaczeniu wprowadzić do organizmu trochę elementu baśniowego (parafraza) to i tak wychłepce wszystko co mu podsuną. Jeśli komuś natomiast zależy na smaku to w końcu trafi na swój ulubiony towar i tenże będzie kupował i nie potrzeba mu do tego reklamy. Reklamą będzie smak i jakość towaru. Teraz jedynie pytanie ilu nas Polaków to zwykli Kowalscy ilu oczekuje czegoś więcej.

  4. Witam. Bardzo dobry tekst. Gratulacje za wiedzę i fachowość. My ze swojej strony chcemy promować te dobre piwa, prawdziwe robione w regionalnych browarach. Robimy to bezinteresownie. Stworzyliśmy stronę na FB pod hasłem Piwo z Małych Browarów http://www.facebook.pl/MaleBrowary , jeśli można się zareklamować pod tak dobrym tekstem to prosimy. Zachęcamy do polubienia nas tych wszystkich, którzy nie lobią piwa z koncernów. My z nimi walczymy. Wspierajmy się nawzajem. Oczywiście u nas też udostępniamy ten artykuł. Autorstwa naszego Fana zresztą 🙂

  5. Cała prawda o tym jak zrobić wszystko, żeby to coś co jest wlane do ciemnych butelek miało tzw VOLT i było tańsze od butelki.

    Już dawno doszedłem do wniosku, że najcenniejsze w piwie koncernowym są:
    Butelka – można ją umyć i wlać piwo piwowara domowego
    Kapsel – oddać na skup lub zagrać w kolarzy
    Etykieta – po wyschnięciu można użyć jako rozpałkę w piecu

    Cała reszta to dziwna w smaku mieszanina wody z czymś barwiącym, powodująca zgagę i mrowienie w nogach.

    Moim zdaniem byłoby dobrze stworzyć na wzór francuskiego AOC – Appellation d’origine contrôlée, wzorzec co można nazywać piwem, a co już piwem nie jest.

    Niech niezależna grupa kiperów piwnych ocenia co może dostać ich apelacje, a co jest zwykłym napojem piwopodobnym.

    Ciekawie wyglądałyby etykietki: Produkt zatwierdzony przez AOC piwne 🙂

    • Jestem przeciw, to nie działa. Albo stoi za tym kasa albo partykularne interesy. Taką rolę spełniają właśnie blogerzy. Jeśli ktoś wyrobi sobie opinię i jest wiarygodny, a jeszcze jego preferencje pokrywają się z Twoimi, to po prostu kierujesz się jego radami.

      • Więc również pozwolę się w tym przedświątecznym nastroju nie zgodzić z moim szanownym adwersarzem.

        Słowem kluczem w mej wypowiedzi jest „””niezależna””” grupa kiperów piwnych.

        Jeżeli taki bloger (którego lubię i szanuję) jak Tomasz K. uznaje siebie za niezależnego, a więc obiektywnego i niestronniczego, nieprzekupnego etc. etc. może być obiektywnym kiperem dlaczego np grupa takich blogerów nie założy stowarzyszenia lub podepnie się pod inne stowarzyszenie i nie ocenia jako organizacja AOC piwa pod względem „piwości” – zawartości prawdziwego piwa w piwie 🙂
        Zgodności ze stylem i sztuką warzenia.

        Ja wiem, że obawiasz się polskiego piekiełka, że taki koncern, który ma gruby portfel marketingowy może zbałamucić każdą organizację, ale może również zbałamucić blogera- to tylko kwestia za ile lub za co.

        Ja jednak wierzę w ludzi 🙂

        • To nie chodzi o wiarę. To chodzi o realia. Znasz taki znaczek Laur Konsumenta, każdy kto ma odpowiednio dużą markę, jak zapłaci odpowiednio dużą kwotę pieniędzy, może takie odznaczenie uzyskać. Wyobraźmy sobie, że grupa blogerów zastrzega znaczek „prawdziwe piwo” jak real ale w CAMRA. Po pół roku mielibyśmy „niezależny” instytut finansowany przez, któryś z koncernów który by przyznawał znaczek „autentyczne piwo”. Jeśli tylko byłoby to opłacalne. Poczytaj jakie różne instytuty rekomendują np. jogurty.
          To już nie te czasy, że browar komunikuje się z konsumentem jedynie przez opakowanie. To jest XXI wiek, globalna wioska, znaleźć opinię o danym produkcie to jest kilkadziesiąt sekund. Kwestia stwierdzenia wiarygodności tej opinii.

        • Hmm, niezależna grupa kiperów, nigdy nie będzie niezależna ani tym bardziej obiektywna. Chodzi o to że każdy z uczestników będzie miał własne preferencje, więc z klucza jest już wiadoma niezgodność poglądów. Zbiorcza opinia zawsze też będzie jedynie obliczoną średnią i niczym więcej. Pomysł nie tyle nierealny ale wiodący na manowce.

  6. „czyli słód zastępuje się surowcami niesłodowanymi: grysikiem kukurydzianym, syropem glukozowym czy kiedyś cukrem” – Bzdury wyssane z palca.

    • To nie są bzdury, tylko fakty. Syrop glukozowy w piwach z Kompanii Piwowarskiej np. w Tyskim Gronie potwierdził mi technolog, który oprowadzał nas po browarze. A bardzo starał się nie powiedzieć za dużo. Wszyscy wiedzą o tym, że wielkie browary używają tańszych zamienników słodu. Jak myślisz dlaczego Tyskie Książęce reklamowane jest jako w 100% ze słodu? To znaczy, że inne piwa nie są w 100% ze słodu. Proste.
      Jeżeli na opakowaniu masz napis „zawiera słód jęczmienny” to na 95% piwo zostało uwarzone z dodatkiem surowców niesłodowanych. Może to byc właśnie kukurydza, syrop maltozowy, syrop glukozowy, niesłodowany jęczmień, choć ten ostatni akurat trzeba wymienić.

      • Zrób własnymi rękoma piwo, ze słodów, z dodatkiem cukru, z dodatkiem czegokolwiek tylko chcesz. Różnice same Ci się narzucą.

        Do czytelników, polecam sprawdzić na własnej skórze WŁASNEGO piwa.

        • Wyobraź sobie, choć wiem że to w pierwszej chwili dość trudne, że w domu uwarzyłem 80+ warek, część z nich po 60 litrów, reszta 20l. Oprócz tego według moich receptur uwarzone zostało 8 warek po 1000 litrów w browarze Widawa. Zwiedziłem kilkadziesiąt browarów od największych jak Tychy, Warka, Żywiec, Elbląg, Pilzno, Paulaner przez małe Cieszyn, na restauracyjnych i rzemieślniczych kończąc jak Artezan czy Konicek. Warzyłem piwo ze słodu jęczmiennego, pszenicznego, żytniego, z dodatkiem niesłodowanej pszenicy, płatków owsianych a także sporej ilości cukru. Rozmawiałem z wieloma piwowarami i nie mam wątpliwości, że to co napisałem jest normalną praktyką w wielkich browarach. Poza tym od ponad 10 lat pracuję w handlu i wiem jak funkcjonuje sprzedaż w koncernach.

        • Nie znasz się. Piwo robi się z proszku sprowadzanego z Chin. zalewają wodą i już. Nawet bąbelki są w tym proszku.

        • Zapomniałeś wspomnieć, że w tym proszku jest głównie żółć bydlęca, a jak nie żółć to na pewno jakieś żółte świństwo. Kolega mojego kolegi – co wiózł kiedyś takiego żółtego – mi to mówił.

        • Jak to zostało wspomniane – to XXI wiek. Walczymy dziś nie karabinami, a informacją. Lub jej zdeprecjonowaniem. Sądzę, że koncerny doskonale o tym wiedzą i czuwają, aby wprowadzać marketingowców na blogi i odkręcać złe wrażenie.

          To nie teoria spisku. Jestem informatologiem z wykształcenia, więc wiem, co w dzisiejszych czasach znaczy informacja i jak się o nią walczy.

        • W domu to ja mogę nawet zrobić „piwo” w 100% z glukozy z dużym dodatkiem chmielu, a i tak wyjdzie lepsze niż te popłuczyny z KP czy innego Carlsberga.

        • Jak obiecasz stestować butelkę to mogę na to poświęcić paczkę glukozy i trochę chmielu 🙂 wyjdzie parę litrów do fermentacji, zapewnie niezbyt długiej, bo wystarczy, że odfermentuje.

  7. Myślę, że autor bloga juz uwierzył w swoja wyjatkowość.
    Bez żadnych dowodów sądzi, ocenia i oskarża różne browary.
    To, że parę osób czyta blog no i że raz czy dwa uwarzył piwo
    (hola naprawdę nie jesteś wyjatkowy – dużo ludzi to robi)
    nie daje mu prawa – bo na pewno nie usprawiedliwa go znikoma wiedza –
    do tworzenia wpisów które pisane pod zamówienie publiczki
    ale z prawdą niewiele wspólnego.

    • Kopyr, piwa koncernowe są dobre, po prostu się nie znasz 😛 ha-ha
      W reklamie było, że warzone według oryginalnych receptur, nie przeskoczysz tego.

    • @Rumcajs Pils A co konkretnie jest nieprawdą?
      Chętnie przeczytam argumentację drugiej strony jeżeli napisze coś merytorycznego.

      • Tomasz, masz pierwszego hejtera 😉 ;), no no, doczekałeś się ;);) .
        Na poważnie, kolego @Rumcajs Pils, bez żadnych argumentów to możesz sobie rozmawiać z nie wiem z kim, bo nie chce nikogo obrazić, ale na pewno nie z dorosłymi ludźmi. Jak nie masz nic sensownego do powiedzenia, to nie mów (nie pisz). Zarzucanie komuś braku wiedzy i nie prezentując swojej własnej również zaliczę jako wybitnie słabe, a insynuowanie ustawiania postów jest na tyle śmieszne, że żałosne.
        Pozdrawiam

  8. W Polsce kolejnym problemem są zbyt niskie zarobki, bo zarabiając 1500 zł. brutto na jakie można pozwolić sobie piwo po ciężkiej 12 godzinnej pracy?? Wtedy staje się luksusem kupiony Lech Premium lub Lech Pils, bo na co dzień zostaje Vip z Biedronki.
    Następnym powodem dlaczego ludzie sięgają po „koncernówki” jest dostępność piw rzemieślniczych na terenie naszego kraju. Pewnie jak będę chciał skosztować SĘPA to niestety czeka mnie maraton po całym Poznaniu i może w porywach uda mi się zakupić 1 buteleczkę. I tak uznam to za spory sukces. Mam nadzieję że rozwiniecie się na większą skalę, życzę powodzenia.

    • I znowu wszystko rozbija się o pieniądze a właściwie ich brak.
      Dla siebie warzę piwo, ale w moim otoczeniu, kto ma kapuchę, kupuje piwa niszowe, a inni szablonowe (chyba Prezes Ciechana użył takiego określenia).

      • Wszystko to jest kwestia priorytetów. Paczka fajek kosztuje >10zł. Niektórzy wypalają ją w jeden dzień. Jeśli kochasz piwo oszczędzisz na fajkach lub czymś innym. Poza tym wolę jedno piwo z Pinty za 6-8zł, niż 4 Harnasie. Oczywiście jeśli priorytetem jest nałojka, to grzech zrobić to Pintą, ale można wypić najpierw piwo lepsze, a do dobicia gorsze. Taki Rauch Bock, był/jest podobno w Almie za 4,69zł. Biorąc pod uwagę, że dobrze ryje beret 😉 jest to świetny wybór.

        • Kolega Andrzej Miler mógłby się trochę obrazić 😉 😀 … Jak ktoś chce sobie całkiem miło zryć beret, to może do tego użyć Lacha z Pilsweisera (Stary Browar Grybów) – smakuje całkiem całkiem (da się wypić), kosztuje 2,90 zł, 7,8% alkoholu daje o sobie znać szybko. Miałem na swoim weselu, zobaczyć efekt działania tego piwa – bezcenne.

        • Za mistrzowski stosunek smaku do ceny wyróżnię dwa piwa: dostępny jeszcze w zeszłym roku leżajsk pszeniczny (2,69) oraz coś na uzupełnienie goryczki – pils manufakturowy (2,70). Podaje bo widzę, że są osoby, które twierdzą, że dobrego piwa za małe pieniądze wypić się nie da. Ponadto jeśli ktoś ceni smak i ma mały budżet to zalecam sprawdzanie gazetek promocyjnych. W październiku nabyłem sporą ilość paulanerów 0,5l za 2,15 sztuka! Kolejnym przykładem nabycia dobrego piwa w niskiej cenie jest porter łódzki – pod browarem 4 PLN za konserwę. Wyżej wymienione piwa nie są kunsztem w smaku, ale reprezentują świetny stosunek jakości do ceny. Swoją drogą warto żeby osoba, która na piwie się zna zrobiła taki ranking, bo w naszych polskich realiach coraz większa ilość ludzi będzie patrzyła na cenę, potem na jakość.

  9. A u mnie na prowincji dolnośląskiej, 10 km ode mnie, w miasteczku powiatowym jeden pan ma zwykły sklepik spozywczo-monopolowy i sprowadza tam piwa czeskie, rosyjskie.litewskie, zachodnioeuopejskie a także z małych browarów lub te rzadsze z dużych 🙂 Zwykły sklepik…czyli można, aha-jest jeszcze litewski kwas chlebowy..prawdziwy(przy polskim)

  10. co do wypowiedzi pershi z 22.19…
    kto ma kapuche to kupuje piwa niszowe… i tak i nie…

    trzeba polubić też takie piwa, nie każdemu bedzie smakować jakiś prawdziwy lambik, trapista, ris, barleywine itd…. spora część społeczeństwa żyje pewnie w przeświadczeniu ze na rynku poza lagerami nic nie ma…

  11. Ja jestem zdania, że cena to ostatnia rzecz, która działa na niekorzyść piw niekoncernowych czy rzemieślniczych. Główny powód to mentalność, podejście do piwa, chęc eksperymentowania owartość na nowinki. Ja znam ludzi którzy jeżdżą do swojej rodziny w Golińsku (2 km od czeskiej granicy) od 10 lat i ani razu nie spróbowali tamtejszego piwa, choć napój ten na codzień pijają. A czemu? Bo boją się wziąć do koszyka markę, której nie znają i cena nie ma tu nic do rzeczy bo Pale Ale i Stouta od Primatora można tam nabyć za mniej niż 3 zł/szt.

    • Ja swego czasu, będąc u rodzinki w Tychach, udałem się na zakupy do Świata Piwa. Nakupiłem tam piw od Pint, obolonów, weizenbocków, stoutów na krieku kończąc za jakieś 100 zł. Po czym z kuzynem i jego kolegą zabraliśmy się do degustacji. Byliśmy na imprezie, na której byli faceci pijący piwo, widząc to oczywiście zaproponowałem udział w degustacji. Jakoś nikt nie był chętny a jeden men po wzięciu łyka weizenbocka stwierdził, że to nie smakuje jak piwo. Do tego dochodzi jakiś chory „patriotyzm”: „jestem z Tychów więc piję tylko Tyskie”!

  12. Ja myślę, że ten post i komentarze do niego (nie tylko tutaj) jest świetnym potwierdzeniem skali wtórnego analfabetyzmu w Polsce. Tekst jest surową próbą poznania przyczyn podłego „smaku” polskich koncerniaków, gdzie nie ma śladu sugestii, że nie należy pić tych piw, a pijący odbierają to jako atak na siebie i wymądrzanie się autora 😀 Ludzie, pijcie co chcecie, tylko nie wmawiajcie sobie i innym, że pijecie wyśmienite, dobre piwo, bo tak po prostu nie jest i nie jesteście w stanie tego udowodnić w żaden sposób. Wiadomo, nie każdy ma „smaka” do piwa i nie każdy ma kasę na Pinty, ale argumenty na poziomie „autor to idiota, a Tyskie jest świetne, bo pije je od 10 lat ja, szwagier i 10 sąsiadów” to czysta głupota. Koncerniaki są popularne, bo są tanie i są wszędzie, ale na pewno nie dlatego, że są smaczne i o tym m.in. mówi powyższy tekst.

  13. Tekst, niestety, pokazujący koncernową rzeczywistość, pogoń za zyskiem i słupkami sprzedaży .Już od kilku lat nie pijam koncernowych niskoprocentowych wyrobów alkoholowych o smaku piwa(?).Oczywiście , jeśli jestem w gronie fanów tychże wyrobów, to owszem „dla towarzystwa” wypiję małe(dosłownie) co nieco.
    Piwo warzę sam( około 35 warek 20-litrowych )od 5 lat. Moim klasykiem jest „Atak chmielu” z Pinty. Mieszkając we Wrocławiu mam możliwość napicia się , nie tylko pinty, ale również piw z czeskich browarów ( min.,Holba, Svijany, Primator, Krakonos, Opat….).
    Mam też znajomych, którym kiedyś podałem „swoje”piwko.Ich wykrzywione twarze mówiły wszystko.Oni byli i są smakoszami mocnego okocima.
    Nawiązując do jednego z komentarzy, też uważam, że niech każdy pije to co lubi, to co mu smakuje. Ja nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że to , co ja piję, jest lepsze( a może gorsze).
    Ps. Kiedyś na etykiecie czeskiego piwa przeczytałem skład:”woda, słód jęczmienny, chmiel, drożdże, cukier”.

  14. Odpowiedź na pytanie w tytule artykułu jest taka sama jak dla każdego innego produktu. Jakość jest taka jakiej oczekują konsumenci. Nie wiem dlaczego tak mało osób potrafi zrozumieć że to konsumenci dyktują warunki a nie producenci. Załóżmy że w tym momencie 38 milionów polaków przestaje kupować popularne piwa tylko szuka piw lepszej jakości oczywiście droższych (przestajemy zwracać uwagę na reklamy i ceny a kryterium staje się dla nas tylko jakość). Gwarantuję że koncerny bardzo szybko zaczęły by produkować wysokiej jakości piwa a te obecne zniknęły by z rynku. Tak to działa i jeżeli narzekamy na niską jakość oferowanych produktów to jest to tylko i wyłącznie NASZA WINA. Takie są fakty. Oczywiście nie można zapominać że koszt produktów lepszej jakości zawsze będzie wyższy. Tak więc jeżeli rynek zalany jest produktami gorszej jakości to znaczy że TY i JA i INNIE takie produkty CHCEMY kupować.

    • Zasadniczo się z tym zgadzam, ale to nie jest cała prawda. Po pierwsze klient jest nieświadomy, że piwo może smakować inaczej. Dlaczego? Bo innego piwa nie zna. Po drugie zmiany oczywiście zachodzą, ale ze względu na zdominowanie rynku przez 3 wielkie koncerny są bardzo powolne. Głęboko jednak wierzę, że będzie coraz lepiej. Przykład tego roku pokazuje, że nawet nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić co nas czeka w 2013 i kolejnych latach. Dla tych, którzy kochają piwo nadchodzą wspaniałe czasy.

      • o tym samym pomyślałem, przez wiele lat koncerny wmawiały nam że tak właśnie smakuje piwo a przy okazji wykończyły, lub wykupiły prawie wszystkie małe i lokalne browary. Ludzie nie wiedzą że istnieje jakieś inne piwo, do tego czasem trzeba się nieźle napocić żeby je znaleźć, zwłaszcza na tzw. prowincji.

        • Generalnie się zgadzam, ale mam jedno małe zastrzeżenie – koncerny wykupowały przynajmniej browary średnie, małych tj o rocznej produkcji poniżej 100 tyś hl – nigdy. Małe padały albo na skutek wieloletniego niedoinwestowania w infrastrukturę i modernizację, centralizację produkcji piwa prowadzoną przez pierwszych prywatnych właścicieli po 89r (np Varisela i Browary Dolnośląskie), tudzież niechęć/nieprzychylność lokalnej społeczności, do której adresowane było 90% produkcji takiego zakładu (Janów Lubelski, Barczewo, Żnin)

    • > Odpowiedź na pytanie w tytule artykułu jest taka sama jak dla każdego innego
      > produktu. Jakość jest taka jakiej oczekują konsumenci. Nie wiem dlaczego tak
      > mało osób potrafi zrozumieć że to konsumenci dyktują warunki a nie
      > producenci.

      @ehhh
      Mylisz przyczynę ze skutkiem. Motorem działania koncernów (a de facto wszystkich przedsiębiorców) jest chęć zysku. Dostosowanie do oczekiwań konsumentów jest dopiero jednym ze efektów tej chęci (wtedy kupią więcej). Ale są też inne skutki, np dążenie do redukcji kosztów, kreowanie wizerunku produktu i oczekiwań konsumenta tak, by pasowały producentowi, itp.

      Dlatego Twój przykład jest niepełny. Bo zakładając, że wszyscy konsumenci zaczęli by kupować tylko piwa pierwszej klasy, to producent by owszem, dostarczył takie piwa. Ale w tym samym momencie zaczął by się wyścig redukcji kosztów i wmawiania, że piwo jest mimo tego świetne. W efekcie jakość by zaczęła spadać. Inny przejaw, co kopyr ciągle powtarza, to piwo bez charakteru, za to pasujące do największej liczby konsumentów na raz.

  15. Pamiętam jak wykończono browar w Gdańsku. W tym piwnym ongiś mieście pozostała pustka i wstyd! Po jakimś czasie pod Gdańskiem powstał browar Amber. Ze sprzedażą nie zapuszcza się za daleko, ale na swoim terenie jest dobrze rozpoznawalny i się sprzedaje. Z tego co się orientuję, duże koncerny też miały na niego chrapkę, ale właściciele twardo mówią – NIE! Wystarczy nie być zachłannym i trzymać się swojego interesu, by mogło istnieć coś dobrego!

  16. ciotka mojej ex pracowala w zarzadzie browarow krolewskich
    i jaj juz od dawna znam te kombinowania
    nalewanie innych piw do butelkech z innymi nalepkami
    sprzedawanie przekombinowanych produkcji
    przesadzonych z przyspieszaniem procesu
    itp itd

    no ale oprocz ze artykul super i prawdziwy i ze w koncu ktos powiedzial
    to

    JAK ZYC
    jakie piwo pic?

  17. Ja tam jestem prosty człowiek i subtelnego smaku sobie nie wyrobiłem, ale nie do końca zgadzam się z oceną niektórych „koncerniaków” Na przykład taki Harnaś, który zdaniem autora ma wyłącznie „czochrać beret”, moim zdaniem jest świetnym piwem. Gdy tylko go otwieram, natychmiast wokół unosi się wspaniała piwna woń, a pierwszy łyk od razu wywołuje uśmiech na moją twarz. Nawet gdy piję któregoś już z kolei to nadal wrażenia smakowe dominują poczucie upajania się. Także widok i zapach zimnego Harnasia są dla mnie dzisiaj tym, czym w dzieciństwie była choinka, to po prostu ma w sobie magię.

  18. To, że czasem lubię na plaży trzasnąć Lecha z plastiku nie czyni mnie chyba kimś gorszym? Lubię wstrzelić się do Leclreca gdzie kupię produkty Pinty ale nie zawsze i każdemu muszą podchodzić Dymy Marcowe. Czasem Perlenbacher z Lidla daje radę, do czego się bez bicia przyznaję.

  19. Ja mimo wszystko uważam, że równie bezsensowne jak ślepe picie całe życie koncerniaków, jest dogmatyczne ich omijanie przez osoby piwnie uświadomione. Zwykle kiedy ktoś pisze, że lubi czasem walnąć sobie lecha, to od razu spada na niego grad argumentów typu „bo nie wiesz co tracisz, nie próbowałeś dobrych piw”. Ja piję głównie piwa dobre, ale czasami, raz na pół roku, po wielu piwach cenionych przez znawców, przychodzi mi ochota na zwykłego koncerniaka. Takiego, który przywołuje wspomnienia z czasów, gdy tylko takie piwa piłem. I co wtedy? Mam skrzętnie ukryć swoją prostacką ochotę, zdusić ją w zarodku i wyspowiadać się z niej? 😉 To już moim zdaniem jest snobizm – od rana chodzi za mną okocim, ale nie wolno mi go wypić, bo należę teraz do tych lepszych, którzy patrzą z politowaniem na tłuszczę koncernopijców. Mam ochotę to piję. Dobre piwo to takie, które pasuje do chwili. Zatem jak ktoś na chęć na tyskie to je pije i uważam, że może je nazwać dobrym. I nie można powiedzieć że nie ma racji, bo nie istnieje obiektywna prawda, że jakiś smak jest dobry, a inny nie. Owszem, można stwierdzić, że piwo jest robione niezgodnie z tradycjami piwowarskimi albo wytycznymi danego stylu. Ale jak komuś to smakuje, to znaczy że jest to dla niego smaczne piwo i nikt nie udowodni że jest inaczej.

    • Następny…Przecież nikt nigdzie nie każe nie pić koncerniaków. Chcesz to pij, na zdrowie. Nie wiem skąd wiesz, że niektórzy „dogmatycznie omijają” koncernowe. Przykładowo, ja i sporo moich znajomych nie pijemy tych piw, bo po prostu nam nie smakują (czasami jednak nie da się inaczej…). Skoro piszesz, że nie powinno nikogo obchodzić, że walniesz tyskie czasem, to równocześnie ciebie nie powinno obchodzić, że inni tego tyskiego nie dotykają wcale. To działa w obie strony. Subiektywnie, oczywiście możesz uważać, że okocim jest pyszny i wspaniały. Możesz też tak mówić o wodzie z sedesu, nikt ci tego nie zabrania. Obiektywnie, tak jednak nie jest. Nikt nie kwestionuje, że Dom Perignon jest smaczniejszy od pryty porzeczkowej. Podobnie jest np. z Rowing Jackiem i Tyskim. A więc mylisz się. Istnieją obiektywne miary oceny piwa, według których koncerniaki wypadają fatalnie.

      • „Podobnie jest np. z Rowing Jackiem i Tyskim. A więc mylisz się. Istnieją obiektywne miary oceny piwa, według których koncerniaki wypadają fatalnie.”

        No nie do końca. Rowing Jack i Tyskie nie różnią się aż tak bardzo technologią jak Dom Perignon i Patykiem Pisane. Nie można też powiedzieć, że RJ jest obiektywnie smaczniejszy. Dla mnie jest, ale to jednak kwestia gustu. Można co najwyżej rozstrzygnąć, czy w ramach swojego stylu są one dobrymi lub kiepskimi przedstawicielami tegoż. Moim zdaniem RJ jest bardzo dobrym AIPA, zaś Tyskie – i tu jest problem, bo do jakiego stylu to porównać? Jeśli do pilsa, to jest beznadziejne, jeśli do hellesa podobni, ale jeśli będziemy je rozpatrywać w kategoriach international lager, to już tak tragicznie nie będzie. Do mnie trafia jeszcze jedno rozróżnienie, do którego piwa piwowar włożył więcej serca i tu nie mam wątpliwości, że RJ bije Tyskie o kilkaset długości.

    • Ja tez tak robię ale ze zgoła innego powodu. Pice koncernówek traktuje jako kalibrację smaku, tak jak kalibrację ballingomierza w wodzie. Wyznacza mi to poziom „zerowy”. Po jakimś czasie picia piw własnoręcznie warzonych, przychodzi czas zwątpienia czy aby na pewno są dobre, łyk koncernówki i znów z ochotą zabieram się do warzenia!

  20. Pierwszy wpis….Nie jestem koneserem piwa ale od około roku nie mogę pic koncerniaków, dostaje zgagi. Jako, że dużo swego czasu piłem piwa myślałem, że to wina mojego zdrowia, że żołądek już tak nie funkcjonuje, człowiek się starzeje, itp. Tylko że po np. po jednym piwie dostawałem zgagi i miałem kaca jakbym tydzień pił a po innych czułem się dobrze. Zacząłem szukać przyczyn zdrowotnych i okazało się, że to jest niestety wina jakości piwa i z czego jest robione. Tyskie, żywiec, lech itp. są dla mnie nie strawne, czuje nawet obrzydzenie bo czuje jakbym był jakiś koncentrat z wodą i pianą. Pije ostatnio różne piwa z małych browarów, trochę droższe ale o niebo lepsze. Tylko boję się, że te małe browary też nastawia się na zysk i będzie to samo. Podsumowując, jakość piwa odbija się na naszym zdrowiu jak każde pożywienie. Nikt mi nie powie, że „tanie” piwa i źle uwarzone nie maja wpływu na nasz organizm. Pozdrawiam.

  21. Witam, ten sam problem dotyka każdej innej dziedziny życia 🙁 Polacy wybierają są bardzo słabymi konsumentami, wybierają prawie zawsze według jednego kryterium: „taniości” 🙂 Dlatego efekt jest taki a nie inny. Pozdrawiam.

  22. Koncern produkuje to, co po najmniejszym koszcie może opchnąć konsumentowi nawet nie tyle niewyrobionemu, ile po prostu pozbawionemu ciekawości – a takich jest najwięcej. Taki konsument pije: to czego w sklepie zawsze jest pod dostatkiem, to co widzi często w reklamie, to co pamięta jako markę (a nie smak) z przeszłości, to co ma akceptowalną (niekoniecznie najniższą) cenę. Eksperymenty kończą się na „jakimś ciemnym”, albo „jakimś zagranicznym” (najczęściej puszka Faxe), koncern nie ma więc żadnej motywacji do walki o smak czy jakość.

  23. Szanowny autorze swoich spostrzeżeń!
    Mam kilka zastrzeżeń:
    1. Tytuł.
    Od kiedy to (w Polsce) browary koncernowe „warzą” „piwo”? Nie warzą i na pewno nie piwo. Nie rozumiem jak można te gnojowicę nazywać piwem. Dlatego tytuł powinien brzmieć: „Dlaczego gnojowica z koncernów jest tak podła”. Odpowiedź jest w tym momencie banalna i nasuwa się sama.
    2. Piwo koncernowe.
    Patrz punkt 1.
    3. Czy w ogóle jest jakikolwiek sens poświęcać jakąkolwiek uwagę i pisać cokolwiek o browarach koncernowych (w Polsce)?. Wydaję mi się, że przez kolejne 20 lat absolutnie nie.
    4. „Sęp” wyszedł wspaniały:)

    • Bardzo proszę o powstrzymanie się od takich porównań. Piwo z koncernów, może i jest nijakie, może i jest wbrew pozorom wadliwe i po prostu mi nie smakuje. Jednak to jest jak najbardziej piwo. Stosowanie podobnych epitetów jest żenujące i niestety świadczy przede wszystkim o autorze. Obraża to ludzi, którzy to piwo piją i tych którzy to piwo warzą. Znam bardzo dobrze jednych i drugich. Po trzecie zaś to piwo jak najbardziej może być smaczne i czasem nawet bywa smaczne. To splot tych trzech czynników (złej receptury, dziadowskich oszczędności i złego przechowywania) sprawia, że jest ono tak podłe.

  24. Tyskie, Lech, Warka, Żubr i Żywiec to piwo dla zwykłych łajz.
    Dowód? Czasem chodzę na większe zakupy do hipermarketu. Droga wiedzie m.in. przez lasek, który jest zawalony puszkami od ww marek… Podobne obserwacje mam z Norwegii z walającymi się puszkami od Tyskiego i Żywca.
    Co do kalibracji smaku – piję głównie czarnego Specjala (koncern) i to jest mój punkt odniesienia – ale jeśli jest tylko okazja, by wypić coś z małego browaru lub domowej produkcji, to nawet podpiwek lepiej smakuje. A Specjala kupuję patrząc na datę produkcji – czasem im wychodzi wyjątkowo dobrze i staram się kupować tylko z taką datą. „Czarna Szmata” jest wyjątkowo tępiona w Poznaniu i na Śląsku 😀

  25. Panie Tomaszu,
    mam pytanie o Bartnika miodowego. Po pierwsze jest na nim info, że piwo nie jest szucznie nasycane C02. Po wtóre, że miód jest naturalny (sprzedawca w poznańskim browarze zarzekał się, że naturalny miód „ginie”). Co Pan sądzi? Pardon w razie czego, jeśli gdzieś była o tym mowa, a nie dostrzegłem…
    Pozdrawiam,

  26. Witam
    Odnośnie piw koncernowych – czy zauważacie dodatkowo różnicę pomiędzy np. zwykłym (0,5 l) egzemplarzem Tyskiego a jego powiększonym (bodajże 0,56 l) odpowiednikiem w Biedronce ?
    Czy tylko ja zauważam, że w tym przypadku więcej znaczy mniej (jakości)? Bo wspomniane, powiększone piwa zdarzyło mi się wyjątkowo kilka razy uskuteczniać i nawet po niewielkiej ich ilości czułem się koszmarnie.
    Ciekaw jestem czy jestem w tym odczuciu osamotniony, czy też jest coś na rzeczy.
    Pozdrawiam

    • Kiedyś na mojej uczelni koło naukowe, do którego należałem zorganizowało wykład o browarnictwie – był prowadzony przez piwowarów z jakiegoś małego browaru rzemieślniczego (niestety w temacie piwnym jeszcze nie siedziałem, więc nie kojarzę, w którego) i w tej konkretnej kwestii powiedzieli ciekawą rzecz. Duże browary „sortują” ponoć piwo na cztery „sorty” – pierwszy idzie tylko na konkursy i „wewnętrzne” imprezy organizowane przez browar – pokazują wtedy, jakie pyszne jest ich piwo. Drugi wędruje do drogich restauracji (i nie kosztuje raczej 5 zł za 0,5 L). Trzeci wędruje do większości knajp i sklepów, a czwarty do najtańszych spelun i dyskontów typu „Biedronka”. Nie wiem, ile w tym jest prawdy, ale goście brzmieli na wiarygodnych w temacie piwa.

  27. Więc w tym jednym jedynym przypadku Twoje zdanie się nie może liczyć. 😉
    Nie to, że jestem jakimś amatorem piw typu Tyskie, bądź made in Jeronimo Martins Polska. Choć i takie czasem stają na mojej drodze.
    Bardziej chciałem w końcu zaspokoić swoją ciekawość, bo za to co wyżej napisałem dałbym odciąć sobie rękę. Chyba, że moja empiria kolejny raz mnie zawiodła. 😀

  28. Witam:-)ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło:-)dzięki temu że koncerny zaczeły robić tak podłe piwo dużo moich znajomych i oczywiscie ja:-)zaczeło interesować sie dobrym piwem,raz do roku udajemy sie do Pragi na eskapade piwna no i pijemy tylko piwko z naszych małych browarów.no i fajnie ze powstaja takie stronki i blogi,no i jak by nie patrzeć gdyby nie te nieszczęsne koncerny to nie poznał bym smakow prawdziwego piwa i jeszcze duzzzoooo przede mną:-)pozdrawiam!

  29. Polecam tzw. „Blind test” – przykładowo 10 różnych piw w jednakowych szklankach – próbujemy i oceniamy – tylko piwo – nie etykiety, styl życia czy ideologię. Efekty często mogą okazać się zaskakujące. Znajomy Czech w kategorii polski pils najwyżej ocenił Tatrę 🙂

  30. tanie piwo nie znaczy, że jest złe. niektórzy nie mają tak wygórowanych gustów piwnym. ja jak chcę sobie wypić piwo tanie, to kupuję tanie, jak chcę wypić coś lepszego, to kupuję droższe

  31. Przeczytałem kilka razy tekst i naszła mnie pewna konsternacja, dla czego tak jest, że ludzie w polsce kupują tak ohydny browar? otóż odpowiedź jest prosta sami nakręcają popyt na taki produkt więc producenci spełniają oczekiwania. Zarobki są jakie są i życie tutaj jest po prostu drogie więc decydują się na coś co jest tanie, poczochra łepetyne i w miare dobrze smakuje. Dodatkowo reklama wylansuje styl życia jaki jest teraz modny i żeby być ”fajnym” musisz pić piwko lech bądź inne (to że innego nie ma w knajpie to już inna sprawa). To się nigdy nie zmieni. Z wiekiem mija te zauroczenie alkoholem i szuka się nowych smaków z samej po prostu ciekawości..

  32. Piwo z koncernów jest teraz robione z genetycznie modyfikowanej kukurydzy, bo tanio! Wali po głowie? Wali… to najważniejsze, ludzie w dzisiejszych czasach mają zabity smak, przez chemię. Wszędzie tylko kukurydza , bo na to są najlepsze dotacje. Pomyślcie choć trochę ludzie…

  33. Chmmm ale ze mnie n00b, Od bardzo dawna lubiłem „Perłę Chmielową”, popsuła się kilka lat temu, co zabawne akurat w tedy gdy można ją było kupić wszędzie, to przestała smakować. Pozostało „Dębowe” zimą i „Perła Export” latem. Dodatkowo „testuję” piwa z małych browarów, Doszedł „Milosław”, „Braniewo”. A od kilku miesięcy „Amber Chmielowe” (smakuje jak Perełka kiedyś). Tutaj jednak sami fachowcy, wymieniacie jakieś piwa których na oczy nie widziałem i nie zobaczę bo:
    1 Próbuję tylko polskich piw
    2. „Pinta” od pana Kopyra zdaje się polska jest ale nie zachęca wyglądem (taki amerykański)

  34. Witam.

    Ja tu 1szy raz piszę choć w temacie piwnym już jakiś czas siedzę.
    Maiłem okazję zawodowo bywać różnych browarach jako automatyk to i technologia mi znzna jest troszkę (Polska, Rosja, Białoruś, Rumunia, Algieria) ale co do smaku koncerniaka. Mieliśmy zlecenie zrobić mikser piwa z sokiem do pierwszego Redsa (Poznań) jaki wchodził na polski rynek. Mieszacz instalowany był na stacji filtracyjnej i syrop dodawany był do HGB skąd szedł na mikser wodny i do tanków leżakowych.
    Po robicie pogadaliśmy z mistrzem filtracji i nalał nam piwa HGB za i z przed filtra. To za filtrem już było dobre ale to co szło na filtry to dopiero było smaczne, gęste no trosze grzmiało po nim w głowie ->HGB. Ale pierwsze co się na myśl rzuciło to stwierdzenie, dlecz tego do butelek nie leją 🙂

    Pozdrawiam

    • Tak. Miałem okazję pić niefiltrowanego Żubra HGB i był naprawdę niezły. Pracownicy browaru traktowali go zaś jak jakiś półprodukt niegodny nazwania piwem.

  35. Tekst ma już ponad 2,5 roku i chyba należy powiedzieć, że rynek piwa w Polsce zmienił się nam zdecydowanie na lepsze – Polacy jednak degustują coraz więcej niszowych produktów, koncerniaki coraz większej ilości ludzi już przestają smakować (i dobrze!), rynek reaguje na potrzeby konsumentów, rozwijają się małe polskie browary, importowane jest coraz więcej ciekawych piw ze świata, powstaje sporo sklepów i sklepików oraz knajpek, gdzie można kupić lub kupić i wypić różne specjały i generalnie trzeba stwierdzić, że jest dostępnych naprawdę dużo różnych dobrych piw. Naprawdę jest w czym wybierać, a nawet czasem to już nie wiadomo co brać – tyle tego…
    I bardzo dobrze.
    Oczywiście zawsze będzie spora grupa ludzi, którym nie zależy na tym jak to smakuje, ale ile kosztuje „zrycie beretu”, no ale każdy konsument ma prawo do własnego wyboru i dla niego też takie piwo musi istnieć.
    Generalnie – idzie ku lepszemu. I niech tak idzie dalej!

  36. Smaki konsumenta mozna szybko uksztaltowac dlatego pijac koncerniaki od mlodosci juz prawdziwe warzone piwo niepodchodzi.
    poprostu szukamy tego smaku a warzone jest za tresciwe.
    Wyroby wedliniarskie nafaszerowane chemia np. E 621 wzmacniacz smaku polepsza na tyle smak ze konsument jest juz przestawiony i wedliny swojskie na samej solj juz tak niesmakuja .
    Pijac kawe z cukrem przez cale zycie jakos niepodejdzie nam kawa bez cukru.
    Wystarczy jednak co do kawy miesiac bez cukru a juz z cukrem nam niepodejdzie i to sie tyczy wszystkich produktow.

  37. Z wykształcenia jestem technologiem żywności. Co prawda o specjalizacji przetwórstwa mięsnego, ale za nim wybralem specjalizację to pierwsze trzy lata mialem przetworstwo ogólne, między innymi browarnictwo. I chociaż w przetwórstwie browarniczym nie jestem ekspertem, bo i w cale nie trzeba nim byc, żeby zauważyć, że to co dzisiaj produkuje sie jako piwo, piwem nie jest. Dzisiaj już koncerny nie ważą piwa tak jak powinno się to robić a składniki z których wytważa się piwo zamieniono na jakieś tanie substytuty. Chociażby goryczkę uzyskują dodając odpowiednio spreparowaną żółć bydlęcą zamiast chmielu. Zamiast normalnej fermętacji, sztucznie się ją podsyca byle szybko „miało moc i kopalo”. Oczywiście nie tylko żółć i „podkręcanie mocy”, ale tego typu grzeszków browary mają więcej. Prawda jest taka, że dziśiaj piwa już się nie waży (nie przez koncerny), tylko produkuje się jakiś bełt piwopodobny, który nie zasługuje i nie powinien być określany jako piwo. Bo to coś z prawdziwym piwem niewiele ma wspulnego.

      • Mój kolega pije od dziecka i też mówi na koncernowe to nawet koło piwa nie stało.
        Myślę że większa część to prawda no bo to nie dotyczy tylko piwa.
        Ale to nie znaczy że dotyczy to każdego i że przestaniemy pić.
        Za komuny: margaryna – zamiennik masła , czekolada czekoladopodobna, parówki – to nie jest 100% mięso, bo by inaczej nie była parówką , mleko w proszku
        Dzisiaj: sztuczne mleko, sztuczne jajka ( odpukać chyba tylko w chinach i na małą skale ) , soki ze sproszkowanych lub zagęszczonych soków, albo z jakiejś chemii, …
        Część chemii jest naturalna ( konserwant – witamina C, sól ; Mięsny klej – Transglutaminaza )
        To nie jest powód do zmartwień, należy tylko pamiętać, żeby nie żywić się tylko chemią, lub tylko jednym produktem,
        bo np. napój może się składać tylko z 3 składników, a w naturalnym z owoców lub warzyw może być więcej witamin i innych składników potrzebnych dla zdrowia.

  38. 10 edycja HARNASIA – obrzydliwe piwo w obrzydliwej puszce. Już nie bezsmakowe, tyko „ulepszone” jakimś chemicznym słodem i goryczką… beeeeeeeee, świństwo… I nic nie wygracie oprócz kapcia w gębie…

  39. Ja czytam taki tytuł, „piwo z koncernów jest podłe” to ogarnia mnie pusty śmiech, że to teraz niby Polacy są tacy wysmakowani k…rwa tak i bogaci i wyedukowani i tacy och i ach że gardzą Polskim, dobrym piwem koncernowym. 95% Polaków pije piwo z koncernów i bardzo dobrze że tak robi. Ja też piję piwo z koncernów i jest to najlepsze piwo jakie można sobie wyobrazić, a już na pewno w porównaniu cena/jakość. Polska ma dużo lepsze piwa koncernowe, takie prawdziwie piwne a nie jakieś siki niż Czesi, Niemcy czy Holendrzy, niczego ich piwom nie ujmując, to moja, subiektywna opinia. Taka jest prawda o tych tak znienawidzonych przez tych nuworyszy z pod Warszawy piszący te głupie artykuły krytykujące tak bezczelnie, nasze rodzime koncernowe skarby. Niech każdy pije co chce, ja nie mówię że macie nie pić jakichś małych, dobrych lokalnych piw. Tylko zachowajcie umiar w krytyce i nie wywyższajcie się tak ze wy to k…rwa jesteście najlepsi bo nie pijecie piwa koncernowego, bo śmiać mi się chce. : )

  40. Z ciekawości popróbowałem paru piw rzemieślniczych i spokojnie potem sięgnąłem do moich ulubionych koncerniaków i okazało się, że mi już nie smakują. Nie dałem rady dopić ani Namysłowa, ani Łomży! W towarzystwie to co innego, wypiję wszystko co podadzą, bo smak piwa zależy od towarzystwa, ale do samotnej konsumpcji w domu tylko piwa rzemieślnicze i nigdy już nie wydam grosza na koncerniaka.

Leave a Reply to KrCancel reply