Po pierwsze, dziękuję

25
13941

Po pierwsze, dziękuję, czyli koniec chlania 2.
Odpowiadam na komentarze pod filmem i doprecyzowuję – co to teraz będzie?


25 KOMENTARZE

  1. Tomek większość z nas czeka na powrót Kopyra z lat 2012-2014 powiedzmy. Wtedy był klimat i skupianie się na piwach to było super te live gdzie nic nam o piwie nie przekazujesz są mi np nie potrzebne. Dla Ciebie jak widać również ! Pozdro

    • Ja od 4 lat nie oglądam „degustacji” bo przestały mieć dla mnie sens.
      Za dużo pierdół „przemyśleń” na tematy których nie lubię i nie chcę o nich słuchać.
      Miało być o piwie a nie polityce i innych „pierdołach!”
      Jak wróci do starej fajnej formuły to znów zacznę oglądać.

  2. Panie Tomku, ja mam wrażenie, tak szczerze mówiąc, że Pan to wszystko powinien powiedzieć swojemu przewodnikowi duchowemu lub terapeucie. Wtedy byłaby szansa wypracowania rozsądnych metod. Mam uzależnieniowców w rodzinie, sama mam te geny i wiem, jak reaguję na różne fajne substancje. Mam też chorobę afektywną dwubiegunową, więc mam obowiązek kontrolować swoje picie. „Kontrolować”, czyli wypracować nieszkodliwy dla mojej głowy wzorzec picia alkoholu czy też np. kofeiny.
    Mój problem z piciem na festiwalach (lubię dużo popróbować i lubię np. barley wine) rozwiązałam układając sobie listy rzeczy, których chcę spróbować (ulubione style, najciekawsze premiery, itd.) i chodzenie w małym, zaufanym towarzystwie. Nie dlatego, żeby ktoś mnie „trzymał za mordę”, tylko żebym miała kogo zapytać, czy już trochę bełkoczę. I jak trochę bełkoczę, to godzinna przerwka, przewietrzenie się, woda, jedzenie. A jak już drugi raz bełkoczę, to do chaty. Bezwzględnie. I w tym „bezwzględnie” pomaga również zaufane towarzystwo. Takie, którego posłucham, jak mówi „bełkoczesz, idziemy do domu”. Moim ulubionym zaufanym towarzystwem jest mój chłopak. W Pańskim przypadku to przecież nie musi być żona. Może być brat, przyjaciel, kuzyn… Ale chodzenie w samotności na otwarcia knajp, festiwale, kranoprzejęcia i premiery przeważnie źle się kończyło, a jak już był otwarty bar, to masakra.
    Lubię Pana filmy z degustacji, odcinki, z których dowiaduję się masy rzeczy, lubię też odcinki z Januszem. Live streamów nie oglądam nigdy, bo nie podoba mi się idea podglądania ludzi, jak piją czy jedzą. Współczuję, że się Panu przytrafił ten Livestream 3. Ale może to będzie dla Pana ten kamień milowy.

  3. Na tego typu livach (otwarcie Pinta Wrocław) nagrać otwarcie, jakiś wywiad, po kieliszku z każdego piwa do oceny i koniec. Po streamie. Myślę, że byłoby ok 🙂

  4. Nie oglądałem livestreamu z Wrocławia, bo generalnie tego typu relacje kiepsko się ogląda – wolę degustacje, konkretne, dobrze słyszalne rozmowy. Bardzo łatwo mi zrozumieć, że ktoś może na takim zacnym wydarzeniu podegustować ponad miarę. Ale bardzo ciężko, że ma przy tym przez wiele godzin włączoną kamerę…

  5. Dokładnie też czekam na powrót dawnego Tomka z wczesnych lat działalności kanału/bloga. Kiedyś było bardziej klimatycznie, bardziej o piwie i bardziej obiektywnie. Sorry ale materiały we współpracy, których jest dość sporo w moim odczuciu obiektywne nie są. Taki chociażby Dr Brew sporo problemów z piwami, sporo wpadek, a na kanale recenzje ich piw zawsze zwieńczone są pozytywnym akcentem/wydźwiękiem. Szczerze to nie pamiętam kiedy ich piwo „pojechałeś”. Nie chce zarzucać Ci protekcji ale wiem też jak jest hajs zarabiać trzeba a chłopaków z browaru stać. Wiem, że jesteś osobą uznaną w środowisku i ciężko na to pracowałeś…….fajnie, że to teraz procentuje. Zastanawiam się tylko czy pamiętasz jeszcze stare dobre czasy bez niepotrzebnych nikomu stream-ów, kupowania recenzji jak wielu Ci zarzuca z tego co nieraz już słyszałem i cieszeniu się otrzymanym o wiernego widza trunkiem który w materiale degustujesz nie bacząc czy ktoś zapłacił czy też nie. Oj poniosło mnie ale zawsze tylko oglądałem i jakoś tak nie komentowałem. Skoro Tobie zebrało się na refleksje to mi chyba też.

    Pozdrawiam

  6. Kto się bawi ogniem zapewne kiedyś się sparzy.. . Grunt to znać swoją łatwopalność by nie doprowadzić do pożaru siebie i swojej rodziny. Masz niebezpieczną pracę i super,ze to dostrzegasz. Jednak trzeba mieć katalog wartości ważniejszych niż alkohol i strzec jak swojego westerplatte by alkohol ich nie utopił. Tomek-szacunek za wewnętrzną uczciwość. Broń tego co święte w Twoim życiu.Alkohol jest tylko „smaczny”. nic więcej. Pozdro.

  7. Niestety, ale prawda wygląda tak: początki twojej działalności to był czas kiedy piwo inne niż Koncern Lager było dostępne w specjalistycznych sklepach i w najlepszych Pubach. Browary rzemieślnicze można było policzyć na palcach ręki emerytowanego stolarza (Pinta i AleBrowar), więc byłeś zamknięty w swojej kanciapie i mogłeś degustować bo za bardzo nie było gdzie wyjść. Obecnie jest ogrom browarów, pubów, restauracji i festiwali z których każdy chce gościć Kopyra w swoich progach, a jak już przyjdzie to co: „ze mną się nie napijesz” i tak kilkanaście razy. Dalej uważam, że robisz dobrze, bo są rzeczy ważne i ważniejsze, i chyba zdrowie, rodzina są tymi rzeczami które powinny mieć priorytet, a jeśli czujesz, że coś jest nie tak to widać kolejność rzeczy w twoim życiu jest poprawna.

  8. Szanuję, nie oceniam. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, bo przyznam, że jesteś dla mnie trochę taką osobistą tarczą. Piję 3/4 piwa dziennie (częstuję żonę), ale dzień w dzień, nie dlatego, że potrzebuję alkoholu, ale dlatego, że lubię piwo. Być może to uzależnienie, ale chyba bardziej od smaku niż alkoholu, bo przyjemność sprawia mi również dobre piwo bezalkoholowe. Niemniej jednak kiedy nachodzą nie rozterki zawsze przypominam sobie Ciebie i myślę, że Ty pijesz dużo więcej, a też nie masz problemu. Dlatego Twój film mnie zaniepokoił. Mam jedną prośbę, żebyś postarał się Tomku wymyślić jakąś alternatywę, dlatego że degustacje dają nam informacje o tym, że piwo jest na rynku, jak go oceniasz oraz garść danych na temat stylu. Relacje z festiwali natomiast (przynajmniej z początkowych godzin ich trwania) pozwalają wejść głębiej w świat Kraftu, ponieważ poznajemy ludzi, którzy za tymi piwami stoją, możemy poczuć do nich sympatię lub antypatię, dowiadujemy się ciekawostek odnośnie procesu warzenia, planów na przyszłość itd. Dzięki temu piwo przestaje być dla nas produktem w butelce, a zaczyna być dziełem pracy konkretnych ludzi. Nie chciałbym tego stracić. Tak samo jak filmów z warzenia, które niosą za sobą wartość merytoryczną i z których mogę się nauczyć technik, które potem sam wykorzystam w domu. Często mówisz, że odnośnie warzenia już wszystko nagrałeś, ale to prawda tylko w odniesieniu do podstaw, natomiast z chęcią posłuchałbym o sytuacjach nietypowych, kruczkach, patentach, o warzeniu w odniesieniu do konkretnego stylu. Chciałbym zobaczyć jak uwarzyć i odfermentować lagera, jak zrobić piwo dzikie, a może biere de brut itd. Pole do popisu jest spore. Bardzo dużo wiedzy wnosi też seria piwne style i 100 pytań. Dla ludzi, którzy weszli głębiej w świat kraftu, same degustacje to za mało, stąd moja egoistyczna prośba, żeby wprowadzić jakąś alternatywę dla festiwali i zwiększyć udział filmów merytorycznych dla piwowarów. Wiem, że to może nie przynosić takich przychodów, ale przecież zawsze można współpracować jeszcze szerzej z Browamatorem, o ile Ziemek się nie obraził. Na pewno kosztuje to też więcej czasu np. w odniesieniu do warzenia, ale skoro zaoszczędzisz kilka dni w roku nie uczestnicząc w festiwalach, to pojawi się trochę czasu na warzenie.

  9. To nieprawda, że alkoholik musi się napić codziennie. Że za każdym razem musi pić tak długo aż się nawali. Jeśli tydzień pracujesz, ale z tyłu głowy wiesz, że nadejdzie piątek czy sobota i pójdziesz do knajpy, żeby się napić, to też jest niestety alkoholizm. To że nie wyobrażasz sobie, że wieczorem przed telewizorem usiądziesz bez chociażby jednego piwka, to też jest alkoholizm. I jeśli nie potrafisz zapanować nad ilością wypijanego nawet sporadycznie alkoholu, to też już idziesz w niewłaściwym kierunku.
    Jeżdżę od niemal 3 lat na wiele festiwali i przebywam na nich od otwarcia do zamknięcia przez wszystkie dni – taka praca. Ale nie zdarzyło mi się stracić panowania nad ilością wypitego piwa. Nigdy nie wychodziłem chwiejąc się na nogach, tracąc panowanie nad mową itp. Kiedyś w Poznaniu poszedłem pod koniec dmuchnąć w alkomat na stoisku policji – pokazał 0,6 promila.
    Człowiek, który nie ma problemu, potrafi kontrolować ilość wypitego alkoholu, nawet jeśli pije w kieliszkach takich jak na OMB w Krakowie.
    Siedzę w tym od lat i wiem, że jadąc na festiwal spróbuję kilkudziesięciu piw. Więc rozkładam je na te 2-3 dni i piję po max 50 ml. W ten sposób każdego dnia można spróbować nawet 30 piw w ciągu 10-12 godzin, bo suma sumarum wypijasz go 1,5 litra. Nie piję wszystkich nowości, bo to nie ma sensu. Są poza tym style, które mi nie podchodzą, więc się do nich nie zmuszam tylko po to, żeby kliknąć kolejny 'czekin na antapcie’.
    Dobrze, że uświadomiłeś to sobie i podjąłeś kroki – to jest najważniejsze na początku. Trochę bez sensu, że odciąłeś całkowicie festiwale i kranoprzejęcia, bo jak któregoś razu tam trafisz, to możesz poczuć się jak pies spuszczony ze smyczy, a to znów może skończyć się kataklizmem.
    Ale póki co TRZYMAM KCIUKI.

  10. A ja to się zastanawiam, czy poza problemem z piwem, nie masz jeszcze jednego problemu. Od dłuższego czasu wydaje mi się, że obserwuję u Ciebie, że Ty nie robisz rzeczy bo je lubisz robić. Ty je robisz po to, by o nich opowiedzieć na YT i dostać „feedback”. Ja wiem – taka robota youtubera/bloggera. Ale chodzi mi o to, ze o ile uzależnienie/problem alkoholowy można uciąć przechodząc na abstynencję, o tyle to drugie uzależnienie wydaje się być o wiele trudniejsze do wyeliminowania. Bo po odstawieniu piwa/festiwali można zawsze czymś je zastąpić: aktywnością, hobby, itp. Ale czym zastąpić uzależnienie od lajków? Kiedy dzień „formatuje” człowiekowi ilość i jakość informacji zwrotnej, kiedy wiesz, że zasięg Twojej działalności powoduje, że film oglądają tysiące ludzi – jak chcesz żyć bez tego i cieszyć się dalej życiem? Wielogodzinne, nałogowe korzystanie z mediów społecznościowych i jego konsekwencje – to w miarę nowa dziedzina ludzkich dysfunkcji, którą jeszcze nie za bardzo potrafimy ogarnąć…

  11. Powiem Ci Kopyr, że w sumie miałem kiedyś podobnie jak Ty. Na co dzień w domu praktycznie nie piłem, czasem jedno piwko wieczorem. Ale jak przychodziła jakaś impreza to… niósł mnie melanż, „niósł” aż do wylądowania na podłodze. Mogłem nie pić nic poza jednym piwem co parę dni przez miesiąc czy dłużej, ale jak już zaczynał się „tryb melanż” to nie było takiej siły abym przestał chlać, dopóki byłem w stanie przechylić szkło. Po każdym takim przypadku miałem strasznego kaca, czasem też moralnego i zdarzało mi się na następnej imprezie (jeśli nie minęło dużo czasu) pić bardzo mało. Ale za to zadowolony z siebie, że jestem w stanie przecież to kontrolować, następnym razem chlałem do odcięcia. Co pomogło? Sam nie wiem, z czasem jakoś samo tak wyszło. Pierwszym krokiem było właśnie uświadomienie sobie, że tak naprawdę tego nie potrafię kontrolować. Później że nie muszę pić z każdym i ostatni wychodzić z imprezy. Ograniczyłem też kontakty z osobami, które zawsze wyciągały tą jedną flaszkę za dużo, które zawsze polewały o kolejkę za dużo, mimo że widziały w jakim już jestem stanie. Szczególnie z tymi, które same już nie piły, a mi dalej polewały. Resztę nauczyłem że jak mówię „nie” to nie można mnie namawiać, bo szybko ulegnę, a nawet jeśli mówię „tak”, ale nie wyglądam jakbym powinien więcej pić to wystarczy zapytać raz jeszcze czy na pewno. Wtedy z reguły przychodziło ocknięcie i przestawałem pić. Najgorsze w tym problemie moim zdaniem jest to złudne poczucie, że kontrolujesz ile pijesz i przeświadczenie że wcale nie jesteś pijany tylko po prostu dobrze się bawisz. Po jakimś czasie po pogodzeniu się z faktem, że nie potrafię kontrolować tego ile piję na imprezach nauczyłem się pić na nowo, omijam open bary i niektórych dawnych znajomych, ale nie musiałem zostać abstynentem i chlanie do odcięcia już od wieków mi się nie zdarzyło.

  12. Tomaszu, a może w taki sposób ?

    Przed festiwalem zbierz listę wystawianych piw, zrobić głosowanie w social mediach, wybrać jakieś TOP 20, które ludzie chcieli by abyś ocenił ?

    Wiem, że to podpada trochę, nie po to jadę by napić się 5-10 czy 20 piw… ale myślę że nawet 20 piw po 100ml to z jednej strony wystarczająca ilość do podzielenia się swoją opinią, aa z drugiej nie taka ilość aby przesadzić.

    Wiem, że to nie jest takie proste jak brzmi, ale mam nadzieje, że znajdziesz jakiś sposób by móc nam dalej dostarczać swojej bardzo profesjonalnej i szczerej opinii.

    Pozdrawiam

  13. Tomku, a czy to nie jest tak, że żona straciła cierpliwość oglądania Cię w takim stanie? I miała dość słuchania od znajomych itp. jak to Tomek znów się nachlał i wrzuca to jeszcze do internetu gdzie zobaczyć to mogą chociażby nauczyciele Waszych dzieci?? Myślałeś o dzieciach kiedyś publikując materiały z zachlanym sobą? Ja rozumiem, że każdy się co jakiś czas nachleje, ale nie wrzuca wtedy filmików na facebooka czy innego instagrama (nie mówimy o patologii oczywiście). A może poprostu zmieniasz kontent, a te filmiki są do nabicia oglądalności i pomału chcesz ludzi przenieść na coś nowego? W końcu ile można o piwie, temat troche się przejada, tym bardziej, że trzymanie jakości to pojęcie nieznane dla większości browarów (szanuję Pinte, że w większości przypadków trzyma jakość).

    Te ostatnie filmiki wydaje mi się, że są bez sensu, a wręcz psujące Twój wizerunek i w niczym Ci nie pomagające, chyba że lubisz lizanko d***y w postaci „super, jesteśmy z Tobą, tak trzymaj” itp. jak masz problem to udaj się do specjalisty. Ludzie w internecie w niczym nie pomogą…

  14. Dzięki za te filmy. Ja tydzień temu postanowiłam ograniczyć swoje picie. Też tak jak Ty nie wiem czy się uda, albo co gorsza , uda mi się nie upić do nieprzytomności kilka następnych imprez , a potem za jakiś czas, zadowolona z siebie, że tak wspaniale się kontroluję, znowu będzie to samo. W ogóle teraz popularny w terapii uzależnień jest podobno tak zwany Program Ograniczenia Picia. Zobaczymy, trZymam kciuki i dzieki,

  15. Tomasz, no cóż, to musi być trudne: łączyć alkohol z pracą. Niewielu się udało, udaje. Czytam, że internet huczy, że tragedia, skandal, itd. Czy kogoś zabili? krzywdę zrobili? To po prostu życie. Dla mnie, Twój milczący widok w ostatnich minutach 2-giej części relacji ociera się o nieśmiertelność, jak powtarzające się nuty z largetto chopinowskiej e-moll, jak notoryczne autoportrety P. Bonnarda i pewnie wielu innych…A inni niech mają co chcą. Ode mnie laurka 😉 z fragmentu wiersza Ch.Bukowskiego, no i przypomina mi się historia o jego wywiadzie we francuskiej telewizji gdzieś w połowie lat 70-tych.
    „wyrwałem telefon
    ze ściany
    zamknąłem drzwi na klucz
    spuściłem rolety i
    zacząłem pić
    żeby zabić czas
    dzień i noc, oszalałem
    chyba
    ale
    w jakiś dziwny i
    rozkoszny
    sposób.”
    Pozdrawiam (wątroba ważna jest) i życzę dalszej działalności dla kraftu i browarnictwa. Modlić się nie będę.
    Paweł

Leave a Reply to AdamCancel reply