Jak smakuje Altbier w Düsseldorfie – odc. 2 Nowa Fala

35
3401

Czy Altbier z nowo otwartych browarów może dorównać tym, z tradycyjnych ponad stuletnich browarów. Przekonajmy się. 25. września odwiedziłem browary Kürzer, Alter Bahnhof i Joh. Albrecht.


35 KOMENTARZE

  1. Ja cenię tradycję i jak sobie tak Niemiaszki chcą to niech mają jedno piwo w knajpie…. ale to tak jakby jeść codziennie pomidorowa no tradycja i pyszna ale się zrzygać można po pewnym czasie….

  2. Wydaje mi się, że „kult” Alta w Duesseldorfie wynika z lokalnego patriotyzmu, generalnie w Niemczech mała ojczyzna – Heimat to, szczególnie dla starszych ludzi, ważna sprawa. Alt jest też jednym z symboli historycznego konfliktu pomiędzy Duesseldorfem a Koeln. Każdy Duesseldorfer ma kabzę złośliwych wiców na ten temat, np: Koelsch to piwo ? Koeln ma katedrę, piwo ma tylko Duesseldorf ! Może w Duesseldorfie piją Alta z tego samego powodu dla którego mówią dialektem (Duesseldorfer Platt ?), bo mówiąc lokalnym, miejskim dialektem pokazujesz że jesteś stąd i tego się trzymasz. Można się dziwić tej monokulturze, ale chyba nietrudno zrozumieć, że te browary dobrze prosperują od 180 lat bo ich Klienci chcą Alta i nie chcą żadnych nowości … Jeśli mieszkasz w Duesseldorfie pijesz Alta , w Koeln – Koelsch, a bez względu na to gdzie mieszkasz i co pijesz, kibicujesz Bayernowi (ale po cichu, w tajemnicy przed kumplami z pracy)
    Oczywiście wszystkie te lokalne patriotyzmy powoli rozpływają się, młodzi nie piją już alta, nie mówią plattem ….
    Z drugiej strony można chyba sobie wyobrazić taką kulturę że idziesz na piwo z kumplami żeby pogadać o piłce, o pracy, żeby wypić 10 sztang i trochę się zamroczyć bez wąchania piany, śledzenia żelaza i zachwycania się lejsingiem. Oczywiście to piwo to nuda, ale alta pije się tak jak w Polsce koncernowego lagera wiadomych marek… to nie jest dla tych ludzi jakieś wielkie aj waj żeby je wąchać i mlaskać, bo możesz być wzięty za niegroźnego wariata, którymi chyba trochę zresztą my tu wszyscy jesteśmy 😉

        • Nie tak do końca. W jednym z multitapów w Dusseldorfie o nazwie Schalander, gdzie mają 13 kranów mają z kranu też Früh Kölsch. Przy okazji zerknijcie na ich listę lanych piw:
          Füchschen Alt
          Uerige Alt
          Schumacher Alt
          Frankenheim Alt
          Früh Kölsch
          Veltins Pils
          Jever Pils
          Beck´s Pils
          Andechs spezial hell
          Budweiser
          Pilsner Urquell
          Guiness,
          Kilkenny
          No siąść i płakać.

        • Dodajmy, że to jest stała oferta, nic tam nie rotuje, itp. Póki co Dusseldorf dla beer geeka, to byłoby może i dość przytulne, ale jednak zesłanie.

        • Ale po co zmieniać jak to zawsze działało i było dobre. Dziadek warzył alta, łojciec warzył alta, toże i ja bede go warzył. A jakieś hamerykańskie perfumy?! Toż to nie piwo 😉

        • Nie rozumiem tego narzekania bo tradycja nie jest niczym złym. Wręcz przeciwnie po to jeździ się w takie miejsca aby spróbować lokalnych tradycyjnych specjałów pielęgnowanych przez setki lat.

          Jak by wszędzie było to samo to podróżne nie miałby żadnego czaru. Bo co to za przyjemność jak przyjeżdżasz do innego kraju oddalonego o kilkaset czy kilka tysięcy kilometrów i zamiast cieszyć się lokalnymi specjałami dostajesz to samo co w barze na własnym osiedlu.

          Dlatego w takich karakach jak Niemcy, Franca, Irlandia, Anglia czy Belgia to rozumieją. Tradycja jest ich atutem. Chcielibyście żeby w każdej knajpie bez względu na kraj serwowali wam McDonalda i lagera?

  3. Nie no, Kopyr robi degustację kulinarną! Koniec Świata! Jeszcze tylko czekać aż nakręci wspólną degustację mięsiwa z docentem to upadną wszelkie zasady 😛

  4. Hehehe, to się dowiedział czemu gulasz 😛 A wcześniej żeś narzekał na dziewczę, że po angielski z Tobą konwersuje 😉

    PS. Może jakiś germanofil zrozumiał i przetłumaczy? 😉

  5. Zawsze minie bawią wynalazki typu wegański burger czy schabowy z soi. Do kompletu brakuje tylko wegańskiej golonki. Skąd to się bierze? To jakaś podświadoma tęsknota wegetarian za mięsem?

    Wegański burger to podobny absurd jak piwo z sokiem. Ani to burger ani piwo 🙂

    • A co to jest burger? Kanapka z kotletem. Kotlet może być mięsny, rybny, serowy, z soczewicy, tofu czy seitana. Nie widzę tu tęsknoty za mięsem. Co innego jak czasem można spotkać parówki sojowe o smaku kurczaka – tego to ja rzeczywiście nie obejmuję umysłem.

  6. Zaskoczyłeś mnie z tym bagażem. Dlaczego nie nadałeś go bezpośrednio do Polski? Ja zawsze tak robię i wychodzę z lotniska tylko z podręcznym podczas przesiadek.

    • Dlatego, że system nie przyjmował nadania bagażu bezpośrednio do Wrocławia. Japończyk coś tam gmerał w tym komputerze, gmerał i odpowiedział, że lotnisko w Dusseldorfie nie pozwala na nadanie bagażu bezpośrednio, bo wylot jest innego dnia niż przylot.

  7. Piszesz, że „za dobrze mieli/mają. Nie ma motywacji do walki z systemem.”. Trafnie, bo i system u nich za bardzo opresyjny nie był nigdy, a dobrego piwa ze średnich i małych browarów zawsze było w bród. Mają swój lokalny patriotyzm i jak mi to kiedyś kumpel z Bremy przedstawił: „ja to się tam z ciekawości jakiejś Ipy czy Apy z amerykańskim chmielem napiję, ale żeby od razu rewolucja…”.Browary i piwa są mocno związane z lokalnymi społecznościami, klubami sportowymi itp, wiele regionów (Berlin, Dusseldorf, Kolonia, Monachium, Goslar itp.) ma swoje charakterystyczne style i ciężko im jarać się tak jak u nas, gdzie 80% rynku to ogólnopolski eurolager koncernowy – i z tym „systemem” się walczy. Jakby u nas dotrwał do lat dzisiejszych taki np. Żywiec Krakus jak był na początku lat 90tych to też bym nie szukał dziury w całym (-;

  8. Praca piwowara w takim browarze to dopiero jest masakra. Codziennie to samo i tak samo. Jak praca przy taśmie w fabryce. Jeżeli piwowar jest choć trochę kreatywny i wpadnie na pomysł innego piwa to do końca życia będzie musiał tę myśl w sobie tłamsić. A może Ci piwowarzy tacy są, nauczyli się robić jedno piwo i to im wystarczy. U nas piwowarzy wyrośli na piwowarstwie domowym. A w domowym piwowarstwie jest tak, że w roku robi się kilkanaście piw i każde w innym stylu a w kolejnym roku, jak powtarza się piwa to zawsze robi się jakieś zmiany, bo szuka się nowych wyzwań i tak w kółko.
    Ten niemiecki model jest bardziej efektywny ekonomicznie. Jedno piwo, maksymalna skala produkcji i maksymalne wykorzystanie sprzętu oraz minimalne koszty produkcji i zredukowane do zera ryzyko wtopy związane z nowymi produktami. Z drugiej strony jest klient, który nauczył się pić jedno piwo, smakuje mu, albo nie przeszkadza mu podczas spotkania ze znajomymi i nie szuka zmian.
    U nas taki model się nie utrzyma zarówno w piwowarstwie jak i w innych gałęziach gospodarki. Ja zawodowo jestem związany z branża mięsną i te same różnice występują na rynku wędlin. Przeciętny niemiecki wędliniarski zakład rzemieślniczy produkuje kilka kiełbas i tendencja jest, żeby się ograniczać do jednego wyrobu. U nas zakłady maja w ofercie kilkanaście a niektórzy ponad setkę różnych wyrobów. Niemiec zyskuje klientów, gdy przekona ich, że robi najlepsza pasztetową i tylko w tym się specjalizuje. Polak musi co jakiś czas wypościć nową kiełbasę, bo klientów nudzą dotychczasowe smaki i w ten sposób stara się zatrzymać klienta.

Leave a Reply to gdCancel reply