[1000 IBU] Piwo jest sztuką?

139
8665

W kolejnym [1000 IBU] zastanawiam się, czy piwo może pretendować do miana sztuki, a piwowar do miana artysty lub twórcy. Temat zapoczątkowany na profilu Beer Geek Madness.


Jak uważacie – czy można mówić o piwie w kontekście sztuki? Czy może piwo, to tylko piwo? Jak podobają się Wam określenia entuzjasta kraftu i piwowarstwo kreatywne?

139 KOMENTARZE

      • Tomku, jeśli to jednak nie jest efekt artystyczny to proponuję byś ekspozycję przesuwał z -2/3 EV gdy ubierasz się na czarno. Nawet jak na czarnej koszulce masz sztukę 😉

        • Tomku, to może blokuj ekspozycję w kamerze? Z tego co widzę to natężenie światła Ci się nie zmienia. Przez to, że masz ekspozycję na automacie to trochę Ci ta ekspozycja „pływa”. Zwłaszcza gdy przybliżasz jakąś jasną etykietę (wtedy się ściemnia) a ciemne piwa kamera próbuje rozjaśnić. Czołówki eleganckie porobiłeś, dźwięk Ci się bardzo poprawił, obrazek w HD – żyleta, montaż ok. Jeszcze tylko ta ekspozycja a Twoje nagrywanie będzie sztuką 😉

        • Problem może wynikać ze sposobu pomiaru światła. Jeżeli ustawiony jest pomiar punktowy albo centralnie ważony to należy spróbować matrycowy. Pomiar można też zablokować przed nagraniem (gdy nie ma czarnego, matowego obiektu w tle) albo ręcznie zmienić.

          Ten film wymagałby minus 0,66EV. 😉

        • Jeżeli pomiar światła nie był ustawiony na matrycowy to sama ta zmiana powinna sprawić że aparat sam lepiej dobierze ekspozycję. Jeżeli był ustawiony pomiar matrycowy to zmniejszenie ekspozycji o 0.33-0.66EV spowoduje wystarczające „przyciemnienie” by część ściany, kapsle i to co się znajduje nad nimi nie były prześwietlone. Delikatnie szerszy kąt, lub niewielkie oddalenie kamery nagrania też może pomóc.

          Najbardziej pro byłoby ustawienie ekspozycji przed nagraniem, jej zablokowanie i ewentualnie drobna korekta, ale wtedy prawdopodobnie odpada przybliżanie etykiet do obiektywu.

  1. Entuzjasta Kraftu brzmi mocno pejoratywnie i nic nie mówi poza wąską grupą osób, a poza tym jak ktoś zobaczy kraft, to raczej pomyśli o mocy a nie piwie. To jest pejoratywne na poziomie entuzjasta wiśniowych beczek. Widzisz o co chodzi?
    Biersommelier brzmi za dumnie, (podobnie jak sommelier winny tochę jedzie bufonadą), obecnie geek ma podobny wydźwięk jak nerd. Nie widzę sensu szukania kalki językowej, lub próby przetłumaczenia na siłę, ale na świecie raczej idzie się w kierunku beer geeków, nic chyba mega mądrzejszego i bardziej dostępnego nie da wymyślić.

    Tym co mówią, że samochód to nie sztuka, czy cokolwiek, to zawsze jest dobrze powiedzieć, że coś takiego jest sztuką użytkową i wtedy japa zamknięta. Jak ktoś jest bardzo anty to na sztukę użytkową nie powinien narzekać. Poza tym rzemiosło to po prostu dział sztuki, dlaczego wszystko co dotyczy się rzemiosła jest mega drogie a ludzie za wszelką cenę chcą mieć rzemieślnicze podłogi zrobione z klepek bo beczek z rieslinga? Właśnie dlatego, że cięższą się sztuką korzystając z niej w codziennym życiu.

    • Miłośnik Kraftu, rzeczywiście kojarzyłoby się z miłośnikiem tanich win, ale entuzjasta już niekoniecznie. Owszem beer geek jest uniwersalny, ale jest po angielsku. Poza tym entuzjasta kraftu, akurat nie jest kalką. Kalką mógłby być „piwny maniak” i to brzmi słabo.

      • Napisałem ogólnie, że nie widzę sensu szukania tłumaczenia i kalk językowych. Uniwersalność beer geeka jest akceptowalna na poziomie globalnym.

        W mojej części Galicji z której pochodzę na takich miłośników raczej mówi się entuzjaści, o miłośnikach słyszę rzadko. Kwestie językowe i wprowadzanie terminologii zazwyczaj bywają początkowo dość toporne, ja nie widzę przeszkód w stosowaniu angielskiej wersji, skoro w Polsce i tak wszyscy wprowadzają login i spędzają weekend nad morzem. Niech Ci beer geekowie spędzają weekend nad morzem 😉 😛

        • I tutaj się z Piotrem się zgadzam. Po co na siłę spolszczać jakieś określenie skoro i tak w naszej mowie jest masa innych zapożyczeń z innych języków, jak np. przytoczone weekend czy login. Wiele nazw spolszczanych na siłę traci swój sens i urok.
          Beer geek jest na tyle uniwersalnym określeniem, a jednocześnie odnoszącym się do wąskiej grupy prawdziwych zapaleńców, że w mojej opinii bez problemu można używać go na co dzień. Weźmy takiego Miecia, miłośnikiem piwa się nazwie, po przecież żłopie VIPy czy inne takie pod sklepem, ale raczej nie przyjdzie mu do głowy nazwać się beer geekiem. I tutaj należałoby się zastanowić czy chcemy, aby określenie entuzjastów kraftu czy beer geeków było kojarzone z określoną grupą ludzi i przez określoną grupą ludzi. Jak na grillu ze znajomymi nazwiesz siebie beer geekiem to niewielu zrozumie o co chodzi, a jeszcze mniej skojarzy to z piwem kraftowym, z kolei jak nazwiesz się entuzjastą piwa to pomyślą, że żłopiesz pod sklepem.
          Jak w multitapie napomkniesz coś o beer geeku to wszyscy będą wiedzieć o co chodzi.
          Jak ktoś wcześniej napisał promowanie nazwy entuzjasta kraftu jest po pierwsze pompatyczne (to akurat moje określenie) a po drugie na wyrost, brzmi bardzo butnie. Pytanie brzmi czy chcemy być postrzegani jako „birgicy”, co w moim odczucie jest dużo bardziej przyswajalne, czy entuzjaści kraftu, co osobie niezaangażowanej nijak się z piwem nie skojarzy.

      • Proponuję – piwny aficionado. W języku angielskim z powodzeniem funkcjonuje termin „beer aficionado”, określający świadomego pasjonata. Dlaczego nie mógłby w naszym języku funkcjonować podobny termin?

        Tworzenie piwa to poniekąd sztuka kulinarna. Mamy tu gotowanie, przyprawianie, aranżowanie, szukanie wyzwań i ciekawych inspiracji – tak to jest sztuka.
        Aczkolwiek aby piwo aspirowało do miana sztuki musi być ono doskonałe, nietuzinkowe oraz uznane, bo to że ktoś do mętnego pale ale dowali wuchtę chmielu amerykańskiego nie czyni do żadnym artystą – wręcz przeciwnie odtwórcą, „followerem” jakiejś metody. Tak samo jak sztuka nie jest gotowanie według książki kucharskiej i odtwarzanie przepisów z niewielkimi modyfikacjami.

        Póki co na polskiej scenie nie widzę żadnego Wolfganga Pucka piwowarstwa. Natomiast jeśli chodzi o Europę i Świat to z pewnością jest nim piwny artysta – Mikkel Borg Bjergsø. Dziękuję.

        • Tego się nawet wymówić nie da.

          Tylko, dlatego, że Mikkel jest jeden, w czym Mikkel jest lepszy od wielu innych kraftowców, ano w tym, że jest znany z imienia i nazwiska, a nie z nazwy browaru. Podobnym mu, choć mniej znanym jest Teo Musso z Birra Baladin.

    • Riesling i beczki to nie jest dobre połączenie. Znam tylko jednego producenta rieslinga na świecie, którego riesling leżakowany 11 miesięcy w starych beczkach, na osadzie jest genialny. Reszta takich prób kończy się tym, że wino smakuje jakby ktoś drewnianym heblem zabił całą finezyjność tego szczepu. Riesling to nie chardonnay.

    • A może „Kraftozjasta” 😉
      Nie jestem zwolennikiem tłumaczenia za wszelką cenę ale dobrze mieć coś swojego…. a beer geek jest jakieś takie no nie wiem…. nie mam przekonania. Przydałoby się coś naszego.

      • Ok, Ty wiesz co oznacza „Kraftozjasta” ja wiem kto to, ale większości społeczeństwa nie skojarzy się to z zupełnie niczym. Ewentualnie z pierwszym lepszym przykładem rzemiosła. Beergeek z kolei już w nazwie ma coś z piwa.
        Jeszcze jedna sprawa – nie każde piwo, które pije i którym zachwyca się Beergeek jest piwem rzemieślniczym. I nie mam tutaj na myśli ŻAPY tylko Kormorana na przykład. Kraft to to nie jest, a seria Podróży Kormorana jest świetna. Nie zamierzam jakoś strasznie bronić tego określenia, ale jak mamy nazywać siebie „miłośnikami piwnego rzemiosła” to ja dziękuję 😛

        • To już mówi dużo więcej, ale w tym przypadku to chyba już spolszczanie na siłę. W moim odczuciu.

          Abstrahując od Beergeeków, Piwozjastów i podobnych dobrym określeniem, może nie do końca określającym „głębię” tego stwierdzenia jest promowane przez Ale Browar hasło JESTEM HOP HEADEM. Myślę, że w dużej mierze „birgicy” to „hophedzi”, ale nie każdy Beergeek to Hophead, ale za to chyba każdy Hophead to już Beergeek. Z tym, że w tym przypadku znowu mamy niepolską nazwę i pewnie dla niektórych znowu będzie to problem.

        • Ale właśnie o tym piszę, że nie każdy kto kocha piwo jest hopheadem, ale beergeekiem już nazwać chyba go można. To tak jak z kwadratami – każdy jest prostokątem, ale nie każdy prostokąt jest kwadratem. Teraz jasno napisałem?

        • A! I co ważne, nie chodzi mi o to, żeby określenie beergeek zastąpić hopheadem.
          Miałem na celu pokazanie, że również anglojęzyczne nazwy mogą się przyjąć i funkcjonować z powodzeniem.

    • Ja myślę, że to trochę jak ze słowem komputer. Były próby zastąpienia tej nazwy czymś polskim, ale jednak nie poszło za dobrze i się nie przyjęło. W języku polskim mamy do tego dużą wieloznaczność wyrazów i często kojarzą się one lekceważąco. Wydawałoby się, że entuzjasta wg słownika jest najlepszym określeniem, bo to osoba, która jest czymś pozytywnie zainteresowana. Okazuje się jednak, że ten drugi człon je deprecjonuje. Co niesie ze sobą myśl, że słowo piwo w języku polskim oznacza coś co nie jest do końca nobilitujące. Osobiście chyba jestem „entuzjastą piw kraftowych” (zbyt długa nazwa), ale w odbiorze mitycznej „opinii publicznej” entuzjasta piwa to osoba, która się upija.

      • w odbiorze mitycznej „opinii publicznej” entuzjasta piwa to osoba, która się upija.

        To chyba jakiś regionalizm. Jesteś z Galicji? Piotrek Pokora też twierdzi, że to mu się tak kojarzy, ja pierwsze słyszę.

        • Większość życia spędziłem niedaleko od Ciebie i chyba nie mam nikogo w rodzinie z Galicji, więc może to nie regionalizm a „mądrość” przekazywana ustnie.

          Tak samo jak entuzjasta wina przywodzi na myśl Mietka za sklepem z winiaczem (osobę, która się upija) a nie pana Mieczysława, który siedzi w pięknym gabinecie z Markiem Kondratem i zastanawiają się nad roztaczającymi się wokół nich subtelnymi nutami winnymi. Może to dlatego, że piwo tak jak wino istnieje w przemyśle spożywczym w dziale alkohol. A alkohol sam w sobie nie kojarzy się z czymś pozytywnym, bo większość ludzi nie widzi możliwości wypicia jednego piwa dla smaku. Sam dopiero stosunkowo niedawno się tego nauczyłem i wzbudzam tym pewne zadziwienie i nieufność wśród znajomych.

        • większość ludzi nie widzi możliwości wypicia jednego piwa dla smaku. Sam dopiero stosunkowo niedawno się tego nauczyłem i wzbudzam tym pewne zadziwienie i nieufność wśród znajomych.

          Made my day!!!
          Raz, że bardzo się cieszę, że zmieniam kulturę picia piwa na lepsze. Dwa, reakcja znajomych – bezcenne.

        • Hehe, to prawda z tą nieufnością. Też się z tym czasem spotykam. Jak ktoś widzi, że można pić jedno piwo (w POLSCE!) ponad godzinę! No panie, coś z nim nie tak… Ciepłe, odgazowanie piwo sonczy! 😛

  2. Skoro istnieje sztuka kulinarna i jest to bezdyskusyjne, to również istnieje sztuka warzenia piwa 🙂
    Można też wskazać taką analogię do tego co powiedziałeś na końcu – Sztuką kulinarną nazwiemy danie z restauracji z kilkoma gwiazdkami Michelin, a gotowy makaron ze szpinakiem z Biedronki do podgrzania w mikrofalówce już niekoniecznie ;]

    • Właśnie o to chodzi, ne każde piwo jest sztuką, nie każdy piwowar to artysta, ale jest kilka osób na świecie, które sztukę warzenia piwa doprowadziły do iście mistrzowskiego poziomu – i im należy się szacunek jako swego rodzaju artystom. Dokładnie tak jak z kulinariami

  3. Tomku bardzo dobry komentarz, podzielam Twój wywód byłem kiedyś ,,piwoszem” a teraz dzięki takim osobą jak Ty mam pasje i też ,,tworzę”i jest fajnie.Dziękuję i pozdrawiam

  4. To na koszulce jest sztuką użytkową ale jednak sztuką.
    Zaliczanie pewnych aktywności zmienia się z upływem czasu, zapewne rysunki naścienne jaskiniowców były przez ich współczesnych uważane za bazgroły i fanaberie. To samo było z Picasso i Van Gogh’iem. Współczesne nam graffiti może nam się wydawać bazgrołami a tworzenie piwa rzemieślniczego fanaberią, może z sto lat ludzie będą dziękować swoim przodkom, że malowali graffiti i robili piwo, którym warto się zajmować a nie tylko nudne jasne pełne. Piwo kraftowe jest sztuką.
    Jestem Entuzjastą Kraftu prowadzącym sklep 😉 dla Entuzjastów Kraftu.

  5. Beer geek = fascynat piwa? 😉 (tak wiem, że tu się może wtedy łapać ten parszywy koncerniak ale w org. też rzemieślniczość nie jest wyeksponowana)

    Entuzjasta kraftu? Jakby się słowo kraft spopularyzowało/spolszczyło to może być 😉 ale jak na razie brzmi ono równie obco jak „birgik”. To taka zamiana dwóch makaronizmów na jeden – in my opinion 🙂

  6. To będzie mój pierwszy komentarz tutaj, choć widzem i czytelnikiem jestem regularnym. Poprzez ten film czuję się jednak wywołany do odpowiedzi, choć nie czuję się aż na tyle kompetentny by się wypowiadać i stawiać swoje zdanie jako wiedzę a priori.
    Do sedna. Przyjąłeś dobre założenie i suma summarum przyznaję Ci rację. Jednak dosyć pobieżnie oceniłeś wagę twórcy, a nie odbiorcy sztuki oraz piwa. Definicja sztuki, uczono mnie, to fakt, rozpoczyna się od tego, co chciał osiągnąć twórca. nie ważne czy dostał za to pieniądze, czy też wykonał coś z własnych funduszy. Twórca, który pod wpływem jakiegoś bodźca zadecydował: Chcę pokazać taką i taką ideę, chce sprokurować dyskusję, chcę pokazać coś, czego jeszcze nie było. (ostatni temat poruszyłeś). Czy Czarny kwadrat na białym tle Malewicza jest sztuką? Tak, choć zupełni mi się nie podoba. Jednak temu kwadratowi towarzyszyła myśl Malewicza, że dość już tych sztampowych i nudnych form i wizerunków ciała ludzkiego. Kopiowanie tego już sztuką nie jest, bo zazwyczaj wynikają z czystej chęci czerpania zysków z pierwowzoru.
    Dalej: Zakres piwowarstwa obejmuje coś więcej niż wytwarzanie trunku. Gdy oceniasz piwo, to obserwujesz też czy kapsel jest estetyczny, czy etykieta jest estetycznie zaprojektowana, czy butelka jest ładna. Gdy mówimy tu o dużych koncernach, to wszystko wygląda tak, aby nie odrzucało nikogo, by było jak najbardziej neutralne, nie kłuło w oczy. By każdy miał ochotę sięgnąć po butelkę czy puszkę. Kraft to miejsce, gdzie produkuje się piwa dla kogoś, komu podpasuje estetyka opakowania i smak jego zawartości. Tyskie kupi sobie każdy, czy to babcia po 70 czy studenciak, czy Kowalski po pracy. Po foszastego olbrzyma nie sięgnie każdy także z tego względu, że nie musi mu odpowiadać choćby etykieta albo opis piwa. Idźmy dalej. Twórca sztuki nie robi czegoś by się sprzedawało, lecz by zrealizować swoją wizję tego, jak dana rzecz ma wyglądać. Nie ma trafić wszędzie. Kraft nie liczy się nade wszystko z chęcią zysku. Liczy na zrealizowanie swoich własnych potrzeb estetycznych ( nawet jeśli chodzi o smak, bo to także dla mnie walor estetyczny).
    Ostatecznie: Sztuka to twór który ma za zadanie realizować wewnętrzne potrzeby twórcy, a jeżeli zarobek przy tym się pojawi, jest to profit i docenienie ze strony odbiorców, którzy sztukę tę, i jej walory doceniają. I piwo doskonale się w tę moją definicję wpasowuje. Serdecznie pozdrawiam i gratuluję wyboru tematu.

    • Ogólnie zgadzam się z Twoją wypowiedzią ale twierdzenie, że artyści piwni (o jak ładnie to zabrzmiało :D) liczą głównie na uznanie i „zrealizowanie swoich własnych potrzeb estetycznych” a zysk to przy okazji za trochę przesadzone. No raczej nikt z polskich browarników nie ma tyle kasy, żeby sobie robić piwa o tak nie myśląc o kosztach i ich zwrocie. Dlatego właśnie można mieć wątpliwość ile w tej twórczości jest chęci pokazania/zrobienia tego co właściwie się chce a ile pójście na kompromisy i zrobienie tego co się sprzeda. (To chyba trochę tak jak Tomek kiedyś wspominał z ostatecznym wyborem Grand Championa – super piwo ale czy to na pewno będzie na to popyt na rynku).

      Uważam, że to czy piwo (konkretne jak i całą scenę rzemieślniczą) uznać za sztukę może zdecydować sam odbiorca na podstawie własnych odczuć, np. według wskaźnika który akapit wyżej przywołałem, to znaczy w którą stronę twórca bardziej poszedł.

      Oczywiście dla typowego piwosza piwo nie będzie żadną sztuka tak jak dla przeciętnego powiedzmy człowieka kawa to zwykły napój i koniec.

      • Myślę, że niepotrzebnie mieszamy tu komercyjność sztuki. Przecież udowodniłem, że tworzenie nie wyklucza robienia tego dla pieniędzy. A nawet głównie dla pieniędzy.

      • Akurat kraft z komercją ma nie tak dużo wspólnego. Piwo jest tworzone pod własne „widzimisię” i wenę piwowara. Nie są robione żadne badania rynku na zapotrzebowanie na dany rodzaj piwa. Ktoś budzi się rano i olśniony natchnieniem stwierdza, że dzisiaj uwarzy np. „przechmielone piwo miodowe”, bo tak i nic nikomu do tego. Potem takie piwo ląduje na półkach sklepowych i tu jest właściwie jedyny element tej nienawidzonej komercji. A czy to sztuka to moim zdaniem decydują odczucia twórcy podczas procesu tworzenia, a nie odbiorca końcowy, którego gust niejednokrotnie różni się od gustu artysty.
        Co do zastąpienia terminu Beer Geek proponuję po prostu Birofil.

  7. Entuzjasta kraftu spoko, ale „piwowarstwo kreatywne” z jakichś powodów kojarzy mi się z chałturą. Nazywanie piwowarstwa sztuką to jakieś nieporozumienie, sztuką RZEMIEŚLNICZĄ, czy sztuką PIWOWARSKĄ to jeszcze można dyskutować, ale nie sztuką. Nowoczesne definicje sztuki można o kant tyłka potłuc, bo biorę się właśnie z nich takie kwiatki jak „wszystko jest sztuką”. Kiedyś dzieło artystyczne określały konkretne kryteria, jak forma, warsztat itd. i wszystko było jasne, przyszły postmodernistyczne mędrki i wszystko pomieszały. Jest w tym dorabianie ideologii. Po co właściwie tak kombinować? Piwowarstwo jako rzemiosło ma przecież w Europie bogatą tradycję, nie lepiej to po prostu kontynuować i rozwijać, zamiast wymyślać koło od nowa?

    • Chyba jednak problem jest taki co dla kogo jest sztuka a nie co jest sztuką…? Dla mnie ser to ser a są ludzie którzy uważają , że serowarstwo to sztuka.

      • Właśnie o tym piszę – przez ten cały cholerny, relatywistyczny XX. wiek ludziom się zdaje, że wszystko jest tym, co się komu wydaje, a nie tym, czym jest. Szanowny Bloger Kopyr zaczął snuć teorie, że skoro piwo potrafi wzruszyć, potrafi wstrząsnać, no to to jest sztuka – i to są kompletnie z kosmosu wzięte kryteria. Można się wyrażać o jakimś rzemiośle, że to „sztuka [jakaś tam]”, ale sens tego wyrażenia jest zupełnie inny, niż powiedzenie, że to rzemiosło to sztuka. Na przykład wyrażenie „sztuka inżynierska” wcale nie oznacza, że inżynier jest artystą! Wyrażenie „sztuka inżynierska” oznacza pewien zestaw cech, pewne wyczucie i rodzaj finezji właściwy tylko inżynierowi (wyłącznie w kwestiach inżynierskich!), którego efekty mogą zaskakiwać szarego człowieka. Tak samo jest ze „sztuką piwowarską”. Powiązanie tego ze sztukami pięknymi to przejaw kompletnego pomieszania pojęć.

        • W pewnym sensie masz rację bo…. kamień to kamień i jeśli ktoś stwierdzi, że to, dajmy na to, hipopotam to nie zmienia to faktu, że to kamień i nawet jakby 100 osób także uznało, że to hipopotam to kurcze to dalej będzie kamień. Ale myślę, że jest coś takiego jak sztuka warzenia piwa i można nazwać piwowarstwo sztuką. Oczywiście musza być spełnione pewne warunki.
          Ja tez jestem przeciwny podciągania wszystkiego pod twórczość wyższą oraz sztukę i naciągania na siłę parametrów aby ktoś stał się artystą… Ciężka sprawa.

        • Kopyr, słowo 'sztuka’ było od zawsze synonimem sztuk pięknych więc o jakim pomieszaniu pojęć piszesz?

        • Sam mówisz, że już w antyku sztukę identyfikowano z malarstwem i rzeźbą. Taki obraz czy dzieło pisane jest ponadczasowe, uczysz się o tym w szkole a co bardziej zapaleni piszą o tym doktoraty. A kto się uczy w szkole o piwie? Piwa produkuje się hektolitry a taka Mona Lisa jest tylko jedna i właśnie to czyni z niej dzieło sztuki. Gdzie byli piwowarzy gdy Mickiewicz pisał Pana Tadeusza? Gdzie byli kiedy Kochanowski pisał ku pokrzepieniu serc Polaków? Temat kasy pomijam, bo od zawsze malarze czy pisarze tworzą za kasę. Przed 'erą’ jasnego pełnego jak wszedłeś do pubu w Irlandii to wszyscy pili stouty, w Anglii pale ale, bittery, w Belgii lambiki i to nie było nic specjalnego. Teraz po prostu wracamy do normalności więc nie dorabiajmy do tego ideologii, bo to co najmniej bez sensu.

        • Nawet jeżeli sztuka to nie zawsze były sztuki piękne, to piwowarstwo zawsze było rzemiosłem i kropka. Jeżeli ktoś chce koniecznie wznieść piwowarstwo na jakiś wyższy poziom, to prędzej podciągałbym je pod naukę, nie sztukę, bo to nie ma większego sensu. A jak już ktoś jest tak zapalonym artystą, że nie może sobie darować, to zawsze może rozwijać sztukę okołopiwną – estetykę etykiet, butelek, pijalni piwa i ewentualnie związaną z tym kulturę, do której jednak piwo samo w sobie się nie zalicza.

        • REMAS on 28 stycznia 2015 at 15:42
          Sam mówisz, że już w antyku sztukę identyfikowano z malarstwem i rzeźbą. Taki obraz czy dzieło pisane jest ponadczasowe, uczysz się o tym w szkole a co bardziej zapaleni piszą o tym doktoraty. A kto się uczy w szkole o piwie? Piwa produkuje się hektolitry a taka Mona Lisa jest tylko jedna i właśnie to czyni z niej dzieło sztuki. Gdzie byli piwowarzy gdy Mickiewicz pisał Pana Tadeusza? Gdzie byli kiedy Kochanowski pisał ku pokrzepieniu serc Polaków? Temat kasy pomijam, bo od zawsze malarze czy pisarze tworzą za kasę. Przed ‚erą’ jasnego pełnego jak wszedłeś do pubu w Irlandii to wszyscy pili stouty, w Anglii pale ale, bittery, w Belgii lambiki i to nie było nic specjalnego. Teraz po prostu wracamy do normalności więc nie dorabiajmy do tego ideologii, bo to co najmniej bez sensu.

          A kto mówi, że wszystkie piwa kraftowe to sztuka ?
          ja myślę, że sztuką może być jakaś konkretna warka i to nawet przez jakiś czas, może przecież smak /aromat się zmienić na gorsze, lecz jakieś genialne piwo uwarzone z sercem które daje wyjątkowe doznania, które zaskakuje i uwalnia endorfiny, które przez pierwsze chwile zatyka dech w piersi 🙂 takie piwo może być sztuką.
          Nie porównywałbym dzieł sztuki z różnych dziedzin ze sobą, nie są jedne od drugich bardziej lub mniej wartościowe (to jest bardzo subiektywne) są po prostu inne, tak jak ludzie …

          pozdro 4All

  8. Wybitne dzieła sztuki są wybitne ze względu na to że na swój czas wniosły coś nowego i niespotykanego oraz przełomowego. Myślę że warzenie piwa ciężko nazwać sztuką. „Piwo” nazwałbym dziedziną wiedzy czy rzemiosłem. Piwny artysta… raczej nie… Można być geniuszem piwa… Piwny artysta mógłby zrobić piwo które mogło by nie mieścić się w definicji piwa.

  9. Hej Tomku, super odcinek 😀
    Mam juz dla Ciebie temat na kontynuacje: pt. „skoro piwo to sztuka, a piwowar jest twórcą…” to czy moglby kozystac z tego prawa dla twórców?(koszty uzyskania przychodu, tam jest cos takiego ze 50% mniejszy podatek placisz za godziny spedzone na pracy tworczej czy cos takiego, juz nie pamietam dokladnie) Jestem programistą i kożystam z tego, wiem, że muzycy, pracownicy naukowi i wlasnie programisci z tego kozystają, a skoro wysnules teorie ze piwowar jest twórcą to czy np nasz kochany urząd skarbowy by na to tez poszedl? Co myślisz Tomku? 😀

    • Jeśli piwowar domowy przyszedłby warzyć do browaru i rozliczał się z browarem w ramach umowy o dzieło, to tak, korzysta wtedy z 50% kosztów uzyskania przychodu. Jak nie miałem firmy, to tak się rozliczałem. Więc jak najbardziej można.

  10. Widzę dużo różnych zwrotów zastępujących beer geek-a, więc dorzucę kilka swoich. Piwny entuzjasta/entuzjasta piwa, miłośnik piwa/piwny miłośnik, entuzjasta piwowarstwa, piwny pasjonat/ pasjonat piwa, piwny hobbysta i jeszcze na wesoło piwny maniak, lub maniak piwa. Mam nadzieję że się spodobają, albo będą natchnieniem do wymyślenia nowego określenia beer geek-ów!

  11. entuzjasta kraftu trochę za długie:)a co prawda to prawda „piwosz” kojarzy się z typowym polskim januszem, do tego jeszcze bokserki „sexintruktor” i tasza z biery:D

  12. Sztuką jest uwarzyć dobre piwo ale to wcale nie oznacza, że jest to sztuka.

    Jeśli warzenie piwa jest sztuką to gość, który projektował mi kuchnię jest artystą ;)Pani w barze mlecznym zresztą też…

    Craft to po angielsku rzemiosło. Lepsze, gorsze ale rzemiosło. Rzemieślnik to nie artysta.

    • A „rzemiosło artystyczne”?
      Gość który projektował Tobie kuchnię może być zwykłym robolem, który miał się zmieścić w budżecie i jedyną sztuką z jego strony było to jak na pięciu metrach kwadratowych umieścić zmywarkę, kuchenkę, okap, zlew itp…. W tym wypadku to żadna sztuka. Ale, uwierz, są ludzie których projekty wnętrz to arcydzieła sztuki użytkowej…

      • Piwowar jest również ograniczony przez rachunek ekonomiczny.
        „Rzemiosło artystyczne” kojarzy mi się z Cepelią czyli produkcją w małych seriach.Rękodzieło po prostu. Moim zdaniem dzieło sztuki jest niepowtarzalne.

        Warzenie piwa jest dla mnie dokładnie tym samym co gotowanie czyli co najwyżej rzemiosłem a zazwyczaj po prostu pracą.

  13. Trochę przesada, ze to jest sztuka. Jest to rzemiosło. No możemy pytać gdzie postawić kreskę, ale…
    Przede wszystkim, sztuki nie produkuje się masowo. Opowiadałeś kiedyś o piwowarze który jeździł to browarach i robił piwa tylko raz. Ale to jest wyjątek. Ty wymyślasz recepturę, a jak jest dobra to powtarzasz żeby piwo sprzedać. Nawet jeśli nie powtarzasz to nie dlatego, że przyświeca Ci wyższa idea i masz do przekazania kolejną. Robisz inne piwo bo nowości się sprzedają i może lubisz eksperymentować. To nie robi z Ciebie artysty tylko innowacyjnego rzemieślnika.
    Z samochodami – sztuką można ewentualnie nazwać koncepcję Ferrari, ale potem nad projektem siadają inżynierowie, ekonomiści i cały sztab, który wizję artysty ogranicza.
    Taki pan co struga w górach z drewna tez nie koniecznie jest artystą. Jeśli ma 5 wzorów i klepie je całe życie albo mu Ojciec pokazał, czy skopiował od konkurencji to nie jest artysta tylko rzemieślnik. Jeśli każda rzeźba jest inna i coś przedstawia to jest.

    Po drugie sam sobie przeczysz, bo nawet craftowy piwowar jest ograniczony ceną piwa, mocą browaru itd. To też zawsze jest kompromis.

    PS: Za określeniem „entuzjasta” jestem, ale nie „kraftu” bo to też anglicyzm. Nie mogę być „entuzjastą piwa”? Sam określam się jako piwosz. Wiadomo, że nie unikniemy obcych wyrazów bo entuzjasta to tez zapożyczenie. Angielskie słowa są atrakcyjne bo mają mało sylab.
    Beergeek to byłby wprost „piwomaniak” (maniak – kolejne zapożyczenie). Dwie sylaby do czterech, ale tragedii nie ma.

    • „Sztuka użytkowa, inaczej sztuka stosowana, sztuka zdobnicza – zajmuje się wytwarzaniem przedmiotów codziennego użytku, wykonywanych w niewielkich partiach przez twórcę (artystę) lub zaprojektowanych przez niego i wykonywanych przemysłowo na dużą skalę.”

      • Jest tez określenie „rzemiosło artystyczne” i te pojęcia się zazębiają. Gdzieś trzeba kreskę postawić, ale dl mnie piwowarstwo nie nie łapie na sztukę.
        Można powiedzieć, że to sztuka uwarzyć sharka, ale to jednak trochę inne znaczenie tego słowa. Sztuką jest też zaparkowanie na czterech miejscach dla inwalidów jednocześnie;)

  14. Tworzenie piwa jest dziełem ,sztuką . Bo nie każdy ma dyspozycje umiejętności aby stworzyć piwo . Winiarz tworzy wina , piekarz pieczywo , filmowiec filmy itp. Możliwe, że w dobie internetu torrentów to pojęcie zanikło . Tylko że piwa nie da się ściągnąć 🙂
    Tworzenie sztuki to jest czyjś trud, poświęcenie . W przypadku Ciebie to są na przykład tworzenie filmów na youtube .

    • W takim układzie obalenie pół litra wódki też jest sztuką bo nie ma każdy ma ku temu predyspozycje.

      Idąc tym tropem. Czy każda osoba tworząca filmy na YT to artysta?

      Sztuka musi posiadać oprócz formy także przekaz. Artysta poprzez dzieło sztuki chce coś powiedzieć. Właśnie tym różni się od rzemiosła, rzemiosła artystycznego oraz sztuki użytkowej.

      Jeśli warzenie piwa uznamy za sztukę wtedy wszystko może tą sztuką być. Również kotlet mielony, układanie kostki brukowej albo uprawa pomidorów. A skoro wszystko może być sztuką to tak naprawdę nie jest nią nic.

        • Nie zapomniałem.

          Jeśli to jest sztuka to wszystko może nią być. Jedynym kryterium wtedy będzie własne widzimisię.
          A jeśli tak, to faktycznie piwo według niektórych może być sztuką podobnie jak ta nieszczęsna kostka brukowa, kotlet mielony i model samolotu sklejony przez pięciolatka.
          Powtórzę po raz kolejny, warzenie piwa to rzemiosło. Może być wybitne, może być dziełem geniusza piwowarstwa ale wciąż będzie tylko i aż rzemiosłem.

        • Ty, Impek, a na co masz jeszcze wyłączność w decydowaniu co jest czym? Mówię o decydowaniu za nas, ludzi którzy czytają co wypisujesz.

          Może dałbyś trochę przykładów, wtedy my od razu wiedzielibyśmy czy coś jest godne zwrócenia uwagi, czy to wielkie dzieło, czy może nie marnować czasu i szarych komórek i iść dalej.

          Taki poradnik, to byłoby coś.

          Tylko musiałbyś nie zapomnieć nie dodawać że to „moim zdaniem”. Pamiętaj!

        • Nie mam prawa decydować za nikogo o niczym. I nie zamierzam. Powtarzać się też nie mam zamiaru.
          Pisząc, że brukarstwo nie jest sztuką nie ma potrzeby dodawać „moim zdaniem” bo sztuką nie jest.

          Jeśli chcesz uznać to za sztukę, proszę bardzo, nic mi do tego. Ale wtedy za sztukę będziesz mógł uznać wszystko tym samym dewaluując pojęcie sztuki.

          Skoro warzenie piwa jest sztuką podaj mi proszę nazwisko piwowara-artysty sprzed 100 lat. Ale z pamięci, bez szukania nazwisk w necie.
          Z malarzami, kompozytorami i pisarzami chyba nie miałbyś problemu?

        • aaa, czyli czynnikiem decydującym o tym czy to sztuka jest wielka czy nie, jest to czy się pamięta artystę sprzed ponad stu laty czy się nie pamięta…

          Bardzo ciekawe co prawisz. Czyli jakbym sypnął nazwiskami artystów brukarzy z XVIII wieku (w moim mniemaniu) to uznałbyś że w układaniu kostki może wydarzyć się sztuka?

        • Nie zrozumiałeś Bartoszu moich intencji.

          Skoro warzenie piwa może być sztuką powinno się udać podać przynajmniej jedno nazwisko artysty-piwowara. Nie w twoim mniemaniu tylko w ogólnej świadomości.Ja beer-geekiem z pewnością nie jestem liczyłem tylko na poszerzenie moich horyzontów;)

          Nie interesuję się malarstwem w żadnym stopniu a jednak kilku malarzy, a nawet kilka dzieł kojarzę.

          I tak, uważam, że jednym z wyznaczników sztuki może być to, że jest pamiętana i doceniana przez dekady, stulecia.
          Pamięć o pojedynczym piwie lub piwowarze, nawet wybitnym, raczej nie przetrwa próby czasu.
          Zwróć uwagę, że użyłem słowa „raczej” co sugeruje, że nie mam pewności i nie próbuję zdecydować za innych, co zostanie zapamiętane a co nie;)

        • No ale przecież można takie nazwiska podać. Joseph Groll (ten od Pilsnera Urquella), Artur Guinness (to chyba w powszechnej świadomości funkcjonuje), Karol Machlejd (to ten od Ciechana).

        • Podane przez Ciebie nazwiska oczywiście funkcjonują w powszechnej świadomości. Ale pytanie czy jako nazwiska artystów czy jako nazwiska twórców piwa.

          Na przykład. Nazwisko Eiffel również funkcjonuje w powszechnej świadomości ale nie jako artysty tylko inżyniera. I to pomimo tego, że był twórcą jednej z najbardziej znanych budowli na świecie.

        • No mówię Ci stary, napisz poradnik, bo bez niego nie pogadamy. Będziemy rzucać nazwiskami ludzi których Ty nie uważasz za artystów, to bez sensu.

          Poza tym to niby jakiej budowli twórcą był Eiffel? Nie dość że odbierasz ludziom prawo do bycia artystą w tym co robią, to jeszcze zakłamujesz historię (co stereotypowo powielane jest z resztą przez wielu w wielu przypadkach) i odbierasz twórcom prawa autorskie…

        • Jeszcze jedno. Jeśli każdy może być artystą w swojej dziedzinie to Einstein był artystą w dziedzinie fizyki a jego teoria względności to dzieło sztuki?

          Dla mnie to był naukowcem a teoria względności to jedno z najwybitniejszych osiągnięć w fizyce.

          Próby zrobienia sztuki z rzemiosła są dla mnie niezrozumiałe.

          Tak czy owak ani ja Ciebie ani Ty mnie nie przekonasz.

        • Dowiedz się lepiej kto zaprojektował wieżę i nie pogrążaj się bardziej. Wikipedię też tworzą ludzie, którzy coś usłyszą i uważają to za pewnik.

          Ale na poradnik czekam 😀

        • Skoro o Einstein’ie. Czasami czytam sobie różne cytaty i mi się przypomniało coś z Einstein’a właśnie:

          „Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć jest oczarowanie tajemnicą. Jest to uczucie, które stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki. Ten, kto go nie zna i nie potrafi się dziwić, nie potrafi doznawać zachwytu, jest martwy, niczym zdmuchnięta świeczka.”

        • @Bartosz:
          Przy odmianie nazwiska Einstein nie używa się apostrofu. Tu bardzo ciekawy artykuł o kilku regułach odnośnie używania apostrofu – o reszcie (jak Cię to zafascynuje) to doczytasz w internetach 😛

          PS. A kto zaprojektował Wieżę Eiffla (pytam serio)? W wiki akurat jest napisane, że to jego dwaj pracownicy od których „odkupił prawa autorskie (…) wraz z prawami do własności intelektualnej projektu”! Z tego co się orientuję to w Polsce w ramach istniejącego aktualnie prawa ta druga część sprzedaży byłaby nieważna.

        • Czytaj proszę ze zrozumieniem.
          Nie chodzi o to, kto zaprojektował, kto zbudował tylko o funkcjonowanie Eiffela w ludzkiej świadomości jako inżyniera, konstruktora a nie artysty.
          Cytat owszem mądry ale nie wiem co wnosi do dyskusji o piwie jako dziele sztuki.
          Ja rozumiem, że fajnie myśleć, że picie piwa ma w sobie coś z obcowanie ze sztuką. No nie, piwo to tylko napój i nie mam pojęcia jak może być traktowane jako dzieło sztuki.

          Szczerze mam już dość tej dyskusji. Jest kompletnie jałowa. Chcesz to uważaj piwowara za artystę a kotlet mielony za dzieło sztuki. Twoja sprawa.
          I to wszystko dlatego, że nie użyłem zwrotu „moim zdaniem”
          Tyle ode mnie.

        • No, masz rację gd, przesada z tymi apostrofami. Dzięki za czujność, przy wymądrzaniu u mnie tak czasem bywa 😀

          Wierzę zaprojektowało właśnie dwóch pracowników biura Eiffela (brak apostrofa, haha), i jest nie fair mówić o tej budowli że jest autorstwa właściciela biura projektów.
          Wg prawa polskiego „prawa autorskie” są niezbywalne, masz rację, możesz kupić projekt, ale nie jego autorstwo. Choć jeśli zagłębić by się w temacie, przestaje to być wszystko takie jednoznaczne. Mógłbym o tym wiele powiedzieć, pracuje w biurze projektowym właśnie 😛 ale to chyba nie miejsce do tego. Piszę bo pytałeś.

          Impek:
          Ja doskonale Cię rozumiem. A cytat, jest o tym że prawdziwa sztuka i nauka mają to samo źródło. Einstein utożsamia jedno z drugim, a Ty na przekór odżegnujesz go od artyzmu. W całości (cytat) jest o tych którzy tego źródła dostrzec nie umieją. Domyśl się co to wnosi.

          Koniec jałowej dyskusji 😉

  15. Aby, ułatwić dyskusję z teorii przejdźmy do praktyki. Czy jesteśmy w stanie wymienić piwo, które jest dziełem sztuki i piwowara, który jest artystą.
    Myślę, że polski craft jest za młody, aby piwo i jego twórcę tak nazywać, a zagranicznego nie znam na tyle by się kompetentnie wypowiedzieć. W Polsce wszyscy jeszcze uczymy się rzemiosła, zarówno piwowarzy domowi, jak i Ci, co utworzyli swoje browary craftowe. Może z czasem jednego lub kilku będziemy nazywać piwnymi artystami.
    Wszyscy w szkole uczyliśmy się rysować, tylko nieliczni opanowali te sztukę. Z tych którzy opanowali sztukę rysowania sporo zostało zwykłymi wyrobnikami, rzemieślnikami, którzy dobrze opanowali warsztat, ale tylko jednostki można nazwać artystami.
    W sztukach, które mają swój wymiar materialny, perfekcyjne opanowanie warsztatu jest niezbędne by móc tworzyć dzieła. Czy obraz, który jest namalowany niezdarnie nawet jeśli autor chciał wyrazić jakąś ideę będzie zachwycał – na pewno nie, wszystkich będą drażnić jego niedoskonałości.
    Choć polskie piwowarstwo nie osiągnęło jeszcze poziomu artysty, to myślę że w takim kierunku powinno podążać. Natomiast piwo, które można by nazwać dziełem sztuki powinno zachwycać, dać się sobą delektować, pozwalać wyczuwać smaki subtelne, nieoczywiste, niedostępne przeciętnym niewyedukowanym konsumentom, którzy nie wiedzą czego szukać. Takie ponadprzeciętne doznania powinny też pobudzać i wpływać na wyobraźnię. Tak jak rzeźba Wenus jest apoteozą piękna ludzkiego ciała, tak piwo będące dziełem sztuki też powinno być jakąś apoteozą.
    Piwo jest materialne, ale żeby móc się nim zachwycić trzeba je wypić a po wypiciu znika bezpowrotnie, tak jak teatr opera, po obejrzeniu wysłuchaniu znika, dlatego przestawienia wystawia się wiele razy i piwo trzeba warzyć wiele razy, a do tego i aktor, muzyk musza mieć opanowany warsztat, tak piwowar musi opanować warsztat, aby jego piwa wychodziły powtarzalne.
    Artysta piwny musi umieć warzyć piwa z kanonu piwowarstwa, aby móc stworzyć własne, które stanie się dziełem sztuki. Artysta piwowarski może sobie pozwolić na improwizowanie (tzn. tworzyć odjechane łamiące style i przyzwyczajenia piwa – 100 nowych niepowtarzalnych piw w roku). Natomiast jeśli czeladnik zajmuje się improwizowaniem to tak jakby słuchać improwizacji początkującego skrzypka – chyba łatwe do wyobrażenia i chyba wszyscy pili już nieudane piwa. Oczywiście nikt nikomu nic nie zabrania, czasami nawet mu pewnie wyjdzie dobre piwo ale będzie to raczej dzieło przypadku, no chyba, ze wszystko czeladnikowi się udaje wówczas mamy do czynienia z geniuszem.

    • No prawie bym się zgodził ale tak jak pisałem w poprzednim moim wpisie w piwowarstwie brakuje treści, przekazu. Nawet najlepsze piwo posiada tylko swoje cechy fizyczne: smak, kolor, nasycenie…

      To co opisałeś jest dążeniem do bycia doskonałym rzemieślnikiem a nie artystą.

      Oczywiście spotyka się opinie, że ktoś jest artystą, na przykład, futbolu. Ale to nie znaczy, że jest nim tak jak kompozytor lub malarz. Mówi się tak żeby podkreślić kunszt jego rzemiosła. Podobnie jak, moim zdaniem, z wybitnym piwowarem.

      • Abstrakcja nie niesie przekazu. Poza tym, skąd przekonanie, że piwo nie niesie żadnego przekazu.Jaki przekaz wg Ciebie niesie symfonia? To jest podobnie trudne do zdefiniowania.

        • Oczywiście, że muzyka niesie ze sobą przekaz – przekaz uczuciowy, emocjonalny, zakodowany w informacjach, jakimi są współbrzmienia i kompozycje dźwięków. Piwo nie niesie przekazu, bo to nie jest jego funkcja – w jaki sposób kodować w piwie informacje w sposób uniwersalny? To bez sensu.

  16. Jaki przekaz niesie piwo? Tak dla przykładu i potomnych.

    Muzyka, nie tylko, symfoniczna powoduje określonego rodzaju wzruszenia, przeżycia. I tak dla jednego sztuką będą hity disco-polo a dla innego symfonie Mozarta. Dla mnie podnoszenie warzenia piwa, gotowania, cukiernictwa do rangi sztuki jest przesadą.

    Tyle z mojej strony.
    Myślę, że i tak pozostaniemy przy swoich zdaniach 🙂

      • Dla Ciebie więc piwo może być sztuką. I na pewno nie jestem w stanie przekonać Cię do moich racji.
        Po prostu sztukę postrzegam inaczej. Kompletnie nie rozumiem abstrakcji, za muzyką poważną nie przepadam ale oczywiste jest dla mnie to, że jest to sztuka.
        Niestety nie jestem w stanie wyobrazić sobie przekonania osoby kompletnie nie związanej ze światem piwa do tego, że jest to sztuka.

        No teraz już definitywnie EOT z mojej strony 🙂

    • Jeżeli chcemy, aby piwo było łatwe lekkie i niezajmujące jak disco-polo to pijemy koncernowego lagera. Jeżeli chcemy, żeby piwo było jak symfonia złożone, bogate w smak i aromat to szukamy czegoś wyjątkowego, co sprawi, że podczas degustacji (nie zwykłego picia dla dostarczenia organizmowi wody i alkoholu) odnajdziemy subtelne smaki, których normalnie w piwie nie ma, albo będziemy podziwiać piwowara, że skomponował różne smaki i aromaty, tak że tworzą niezwykłą całość.

    • „…przekaz uczuciowy, emocjonalny, zakodowany w informacjach, jakimi są współbrzmienia i kompozycje dźwięków. ” zmysł słuch, a współodczuwanie i kompozycje smaków .. nie ? też zmysł 😉

  17. Moim zdaniem aby było można coś nazwać sztuką, bardzo ważne, ba wręcz kluczowe są intencje twórcy, oczywiście poparte talentem do tego za co się zabiera,sam fakt, że coś zachwyca, wzrusza, to za mało (Marilyn Monroe też zachwycała wielu, a czy była sztuką ? lub widok w górach… ) choć zgadzam się , że piwo może być sztuką, wpisaną w sztukę kulinarną, jeśli pewne dzieła zachwycają oczy lub uszy, to dlaczego inne dzieła nie mogą zachwycać innych zmysłów, jak powonienie lub smak.
    Temat sztuki jest nie do rozgraniczenia zerojedynkowego. Tajemnicą poliszynela jest, iż wielu twórców miało swoje mroczne tajemnice i kontakt z środkami psychoaktywnymi, co moim zdaniem nie dyskwalifikuje ich i ich dzieł jako sztuki, lecz w ciekawym świetle stawia edukację na ten temat, nauczyciel mówiący uczniom co autor miał na myśli…

    pozdro 4All

  18. A może po prostu zamiast entuzjasty kraftu co wydaje mi się dość przydługawe (kim jesteeeeeś? eeeeentuuuuzjaaaastąąąą kraaaaaftuuuuu uffff:) ) dać krótkie „piwofil”? widziałem ten pomysł na czyimś blogu. Moim zdaniem oddaje sens,głębię i ‚oddanie’ się kosztowaniem dobrego piwa i nie jego żłopaniem. Beergeek to tak na dobrą sprawę 2 sylaby,piwofil -3 ,entuzjasta kraftu aż 6…a ludzie w dniu codziennym dążą do prostoty choćby nie wiem jak wzniośle i pięknie coś brzmiało:) Co o tym myślisz Tomku?

      • jak źle wypowiesz audiofil albo bibliofil to ktoś może zrozumieć zoofil,koprofil itp itd…już naprawdę nie doszukujmy się teorii:) to może beerofil?bierofil?birofil?nazw miliony:)

        • Birofil to ktoś inny niż beergeek, to taki beergeek kolekcjoner historiopiwoznawca itp itd 🙂

          za wiki:

          „Birofil (z niem. Bier: piwo; gr. philos: przyjaciel, miłujący) – miłośnik i pasjonat piwa, znawca gatunków, odmian i stylów piwnych, kolekcjoner rekwizytów związanych z piwem, np. etykiet, butelek, podkładek, naczyń i.in.[1]

          W odróżnieniu od piwosza birofil nie tylko lubi pić piwo, ale to zamiłowanie przeradza się w chęć zdobywania wiedzy o nim, oraz/lub zamiłowanie do zbierania akcesoriów związanych z piwowarstwem. Birofil-kolekcjoner buduje swoją kolekcję najczęściej z jednej dziedziny poszukując najstarszych, najcenniejszych, najrzadszych, najbardziej oryginalnych lub egzotycznych eksponatów np. etykiet z działających przed 1939 r. małych polskich browarów. Ceni unikalność posiadanego egzemplarza, zgłębia jego historię i okoliczności powstania. Dzięki swojej pasji kolekcjonerskiej odkrywa nowe eksponaty i próbuje ocalić od zniszczenia lub zapomnienia przedmioty piwowarskie związane z kulturą materialną przeszłych pokoleń.

          Birofil nie traktuje piwa jedynie jako alkoholowy napój orzeźwiający lecz część kulinarnej i materialnej kultury człowieka. Birofil posiada i krzewi kulturę spożywania piwa oraz wiedzę dotyczącą gatunków, stylów i odmian piw. Zwraca uwagę na właściwy sposób serwowania piwa, dobór naczyń do określonego gatunku, sposób nalewania piwa, jego temperaturę, wysoką jakość spożywanych trunków i.in.”

        • No właśnie birofila zaanektowali kolekcjonerzy, choć kolekcjonerzy poprawnie powinni być nazywani filabirystami. Częstokroć kolekcjonerzy na giełdach raczą się wódką, a nie piwem, co zrozumiałe oni kolekcjonują rzeczy związane z piwem, a niekoniecznie muszą je lubić.

          Entuzjasta kraftu ma tę przewagę, że od razu zawęża to do browarów kraftowych. Inna sprawa, że dla laików jest nieczytelny.

  19. Tak postawione pytanie, i sam film w większej swojej części, za bardzo generalizuje sprawę. Jednocześnie prowokuje, co bardziej buńczucznych komentatorów, do jeszcze większego generalizowania, objawiania jedynie słusznej teorii wedle własnych definicji.

    Wg mnie nie jest sztuką jakiekolwiek uwarzenie piwa. Tak samo jak cała architektura, wspomniana przez Ciebie, nie jest sztuką. Większość architektów to tylko zwykli kreślarze, z ubogą wyobraźnią, niewielka wiedzą, skorzy tylko do powielania utartych od wieków schematów. Oczywiście oni też są potrzebni, artystami nie są, niczym nie zaskoczą, ale mogą być tani i do budowy garażu wystarczą 🙂

    Tak samo z piwem. Z uwarzeniem prostego stylu, średnio inteligentny człek chyba nie miałby problemu. Ba, co więcej, zaskoczyłby rodzinę gdyby ją uraczył na przyjęciu, bo w życiu by po nim się tego nie spodziewali. No ale do miana artysty w środowisku pozarodzinnym, to bardzo daleka droga. Jednak zrobienie z piwa dzieła sztuki, rzecz jasna, jest możliwe. Jak praktycznie w każdej dziedzinie, poziom artyzmu jest osiągalny. Wg mnie.

    Definiowanie sztuki, tym bardziej tak sztywne i ostre, jak niektórzy tutaj to robią jest złe. Taka postawa, że piwo to piwo i co najwyżej rzemiosło, to odbieranie piwowarowi prawa czerpania pełnej radości z tego robi. Odzieranie go z pewnej chwały i co więcej sprowadzanie odbiorców jego dzieła, pijących piwo bądź chociażby wąchający, na ziemię i też odbieranie im prawa do poczucia, że tym razem mają do czynienia w czymś wyjątkowym. Z dziełem sztuki.

    Są też dziwne automatyczne skojarzenia w kwestii terminowości. Jak słyszymy „architektura” – nooo, to od razu kojarzy się ze sztuką, ha i to wielką… A „piwo”, no kojarzy się z ceną z Kauflandu, ze 1,89 zł się kojarzy i grillem na działce.

    Ludzie uwielbiają gadać, nazywać, szufladkować, zakazywać, nakazywać, przekrzykiwać się regułkami. Na szczęście najfajniejsze rzeczy (dzieła) powstają za sprawa tych, którzy mają takie definiowanie głęboko w dupie.

    Wg mnie oczywiście 😉

  20. Przypomina mi to wszystko sytuację sprzed lat 10-15 w komiksowym światku i hasła: „Czy komiks to sztuka?”. Ciekaw jestem, ilu z Was – którzy stoją za „sztukowaniem” piwa odpowiedziałoby na to pytanie twierdząco (teraz, jak już przetarła Wam się idea sztuki „niecodziennej” pewnie wielu, ale ciekaw jestem, jak by to było bez torowania tej idei).
    Po hektoargumentach stanęło na tym, że komiks nią bywa. (A może i nie stanęło, tylko na tym urwał mi się entuzjazm do śledzenia dyskusji.)
    Czyli konkluzja podobna do Twojej (choć nie wiem czemu – wydaje mi się, że chcesz na siłę ze wszystkich browarów rzemieślniczych zrobić artystów).

    Nigdy bym nie pomyślał, że ten sposób dowartościowania się przejdzie i tu, na piwny świat.
    Bo to pytanie właśnie tym jest: pompowaniem ego, puszeniem się, kompleksem getta.
    Nie racjonalizujmy w tak obłędny sposób naszego hobby.

    To Ol wypuściło serię piw ze wspólnym hasłem: Fuck Art (Let’s Dance, This is Architecture i This is Advertising) i to mi się wydaje najlepszą odpowiedzią na to radośnie naiwne pytanie zadane przez BGM. Róbmy piwo, nie sztukę. Zabawa, praktyczność czy użytkowość nie potrzebują dodatkowych uwzniaślających etykiet. Doskonalmy rzemiosło. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Konsumpcja to nie sztuka.

    Nawet nie wiem, czy zgodziłbym się, że piwo sztuką bywa.
    Nie przeczę, z piwa (jak ze wszystkiego, gdy się człowiek nudzi) można wysnuć jakieś wysublimowane byty, abstrakcje czy -zofie będące zalążkiem dziedziny sztuki. Ale na 100% to upajać się tym piwem będą mogli tylko krytycy po akademiach.
    Obawiam się, że wyjść z tego może w najlepszym wypadku tylko kapsel na rykowisku.

    A jeżeli piwo to sztuka tylko dla tzw. birgików, wybrańców losu, supersmakoszy i ultradegustatorów, którym synestezja smak słodu przekształca w estetyczny orgazm wszystkich zmysłów, to jakaś inna dziedzina życia też dla jej wyznawców może być sztuką. I tak mamy sztukę wycinania inicjałów na pniach drzew, pisania postów na fb czy szycia spodni. (Czy, jak w jednym z wpisów powyżej układanie kostki brukowej.)

    Mówisz, że dla „nas” to nie jest tylko piwo. I tu się zgodzę – ale z tego, że to nie jest tylko coś, nie wynika, że to jest już sztuka. Przecież to zero-jedynkowa pułapka. Nadymasz się nieznośnie w chęci dodania znaczenia zwykłemu hobby. Patos z amerykańskich filmów, który opanował nas podstępnie razem z chmielem. Wielkie słowa pisane z wielkich liter.

    Tak więc, szanowni sztukmistrze, proszę bez sztuczek – doceniajmy dobre piwo, ale nie rozmywajmy pojęć. Świat piwa nie potrzebuje artystów, często – jak sam przyznajesz – niezrozumiałych przez współczesnych. W komentarzach zresztą przytaczacie kwadraty Malewicza czy pisuary Duchampa – w świecie piwa to musiałoby być coś mocniejszego niż czosnkowe, nawet się boję myśleć, co.

    A połączenie bokobrodów ze sztuką, jak w pierwszym, rozpętującym wpisie BGM – paradne. Tak, tak – sztuka fryzjerstwa. Wszyscyśmy artystami. Wykuwamy codziennie rzeźby naszych żyć.

    • Przy takim podejściu to nic nie jest sztuką, albo jest nią wszystko.
      Kto ma przekonać, że Słowacki wielkim poetą był i zachwyca? Gałkiewicz…?
      Proponuję przypomnieć sobie Ferdyfurke.
      https://www.youtube.com/watch?v=blh0NgRYkbc

      Jeżeli kogoś piwo nie interesuje, nie zachwyca i ma to w …., to dlaczego miałby decydować, czy jakikolwiek piwowar słusznie pretenduje do elitarnego grona artystów a jego wyroby do nazywania ich dziełami. Własnie środowisko musi dojść do jakiegoś konsensusu co jest, a co nie jest sztuką i siłą autorytetu wzbudzić uznanie wśród mniej wtajemniczonych.

  21. Panowie, ale po co kombinować i wymyślać jakieś spolszczenia, skoro jest już w naszym języku wyraz oznaczający miłośnika piwa i jest to właśnie piwosz! Krótko, prosto i po polsku. Wiem, że na razie źle się kojarzy, ale to kwestia czasu. Określajmy sami siebie jako piwosze, a wraz ze wzrostem świadomości społeczeństwa na temat istnienia niszowych piw, zniknie też automatyczne powiązanie „piwosz – wąsaty pan z dużym brzuchem pijący codziennie kilka Tatr”. Oczywiście dobrze by było, gdybyśmy nie wyglądali jak taki obecny stereotypowy piwosz, więc dbajmy o siebie!;)

  22. Rembrandt był artystą czy rzemieślnikiem?

    I nie zapominajmy co śpiewał Kazik: wszyscy artyści to prostytutki w oparach tanich fajek w oparach wódki 😀 😀

  23. Entuzjasta kraftu – nie.
    Piwofil – tak!

    Piwo to nie sztuka, piwo to napój.
    Czy piwowarstwo to sztuka? A, to zależy od definicji.
    Moim zdaniem, jeśli można robić coś bez fantazji, przemyślenia itp., klepać, odfajkowywać (jak eurolagera w koncernie), to to nie jest sztuka. Ale rzemiosło (mniejsze biedabrowary) albo rzemiosło artystyczne (kraft). Koncerny to już przemysł, oczywiście.

  24. Witam,
    Rzadko pisze więc do rzeczy 🙂
    Pierwsza sprawa to dlaczego nie chcemy być piwoszami? Ja często mówię moim znajomych o moim hobby i podkreślam, że jestem piwoszem (czyli osobą doceniającą dobre piwo i przy okazji taką, która ma do tego jakieś podstawy). Czyżby niechęć do słowa piwosz wynikała z kompleksu, że kiedyś piwo kojarzyło się z moczymordą pod budką? Ja osobiście uważam, że jest to bardzo fajne nazewnictwo dla miłośników dobrego piwa!
    Druga sprawa to sztuka… i tu pewnie każdy ma prawo określać sam czy dla niego to rzemiosło czy sztuka. Oczywiście słowo sztuka z czasem zmieniało swój zakres, przecież do tej pory mówimy sztuka gotowania, sztuka warzenia piwa – co określa jedynie umiejętność. Ogólnie w „branży spożywczej” bardzo ciężko dowieść, że jest to sztuka dlatego, iż ma praktyczną funkcję a to moim zdaniem bardzo dobrze może odróżnić rzemiosło od sztuki. Tak jak można określić, iż bryła auta czy jego linia to sztuka, tak sam samochód ma praktyczną funkcję i sztuką być nie powinno. Tak jak sufit w bazylice sztuką być nie może, ale już jego zdobienie czy malowidła na nim umieszczone tak. Samo określenie craftu narzuca nam rzemiosło z definicji i tak piwo dla mnie może być sztuką ale do czasu jego skosztowania 🙂

      • Hehe różnica polega na tym, że rzeźba nie powstała żeby być stolikiem a piwo powstaje, żeby je wypić. Kiedyś w jednym z odcinków programu motoryzacyjnego top gear prowadzący mieli wybrać jedno auto, które mieli zaproponować jako dzieło sztuki do muzeum sztuki nowoczesnej. Jeden z nich zaproponował alfa romeo ze względu, iż miało piękną sylwetkę, którą można podziwiać a i tak się psuję więc praktycznego zastosowania przemieszczania się nie ma 😉 w tej dyskusji nikt racji nie ma i jednocześnie każdy ją ma. Pozdrawiam

  25. BeerGeek jest z j. angielskiego. I co z tego ? W czym problem używać takiego określenia ? Jest tyle zapożyczeń o których nawet nie macie pojęcia a mimo to ich używacie i jakoś nie robi wam to najmniejszej różnicy. Notes, komiks, chuligan, snajper, kalkulator, mecz i mój ulubiony: komputer PC (Czy ktoś kiedykolwiek zastanowił się co to jest ten skrót PC? – Masło maślane masłem polewane) – przecież to wszytko są zapożyczenia używane codziennie. Jedno więcej, co za różnica? Czasy M. Reja się skończyły jakby ktoś nie zauważył…

  26. „Prawdziwa sztuka to taka, która powstaje dzięki potrzebie tworzenia” – Albert Einstein. To według mnie jest najlepszą definicją sztuki, ponieważ każdy wytwór sztuki można skrytykować, bądź zachwycać się nim według subiektywnych ocen. Dla jednego kleks na płótnie będzie arcydziełem, dla innego kleksem. Podobnie z piwem – zachwycające/olśniewające/…eee..takie tam piwko..; Nie ma możliwości znalezienia konsensusu pomiędzy krytykami a zwolennikami takiej bądź innej definicji sztuki, mało tego nie ma możliwości- nawet gdyby się jakimś cudem znalazł,- na to by po kilku chwilach nadal respektowali. Minie chwila i znajdzie się ktoś, kto zaburzy uzyskane ustalenia ponieważ według niego w tę / lub drugą stronę nie spełniają tego/srego/owego. To nie będzie miało końca nigdy; Dla mnie osobiście ponieważ jestem również piwowarem domowym – w pełni jestem przekonany , że tworzę – kombinując jak zrobić to, co mam zamiar zrobić (każdy kto robił piwo wie, że wymaga to twórczości), i według mnie w 100% takie robienie piwa jest sztuką, podobnie jak cudowanie w gotowaniu nią jest.
    Najczęściej sztuka przypisywana jest malarstwu, rzeźbie, teatrowi, kinu etc. ale ale…dlaczego niby stworzona przez mnie zachwycająca – nie tylko mnie;) -„ipa-sripa”, lub inne piwo, nie jest sztuką w zestawieniu z tą zieloną plamą na płótnie, którą widziałem w galerii? Dla mnie jest, i jedno i drugie, wracając do definicji w pierwszym zdaniu. Pozostaje tylko i wyłącznie kwestia, w ilu oczach/uszach/kubkach smakowych owa sztuka znajdzie uznanie. Co i tak nie jest jej wymiarem, bo jak wiadomo istnieli ludzie którzy przeżyli swe życie w kompletnej biedzie i zapomnieniu. Byliby natomiast bogaczami robiąc to samo trochę później…Ot..kaprys losu. A poza tym, wszak nie ilość zachwytów świadczy o jakości. Myślę, że kwestia co jest sztuką, a co nie, nie może być rozstrzygnięta tak, by wszystkich zadowolić ani ustalić pewne kryterium. Podobnie jak każda inna kwestia sporna. Ale ja to mam w poważaniu i z uśmiechem, zadowoleniem i przekonaniem o własnej sztuce, mieszam zacier i kombinuję z chmielem :-).

  27. tam okolice 13:45 to przesada, że wklepywanie faktur / praca w korpo to bez sens. Może kogoś to jara 🙂
    Praca której się nienawidzi tylko dla hajsu też ma jakiś sens, tylko nieprzyjemny (żeby zarobić tyle żeby potem robić co się chce ile się chce 🙂 )

  28. Piwiarz – tak mówię czasem o sobie zarówno w kontekście bycia piwowarem jak i smakoszem piwa …bo piwosz faktycznie nie kojarzy się najlepiej.

  29. „Beer Geek” jest pojęciem już tak ugruntowanym i stosowanym na polskiej scenie rzemieślniczej jak „duch kraftu”, moim zdaniem nie ma potrzeby go zmieniać 😉 Mimo, że entuzjasta kraftu brzmi ładnie, ale jednak geek to geek bardziej pasjonat 😉

  30. A ja się jeszcze tak zastanawiam…. czy piękna stylizowana np. na zabytkową, grawerowana butelka do piwa z malowaną prześliczną „etykietą” jest dziełem sztuki? Albo sama etykieta, taka tradycyjna drukowana…. czy to nie jest dzieło sztuki?

Leave a Reply to BrodzisławCancel reply