Hollyrood ze Stewart Brewing

15
2370

i kolejny test szklanki typu shaker.

Piwo Hollyrood ze Stewart Brewing, postanowiłem wypić w przywiezionej z Edynburga szklance. Rozum podpowiadał szkło Samuela Adamsa, a serce firmową szklankę Stewart Brewing. W końcu postanowiłem po raz kolejny porównać wrażenia z degustacji tego samego piwa w różnych typach szkła. Więcej o szkle w cyklu „Szkło do piwa” (odcinek pierwszy, drugi i trzeci). Zachęcam do obejrzenia, jeśli jeszcze nie widzieliście.

A jakie jest Wasze zdanie na temat shakera i nonica. Fajne, czy nie fajne?

Shaker i nonic jako szkło do piwa...

View Results

Loading ... Loading ...

 

15 KOMENTARZE

    • Top gear też nie oglądasz, bo nigdy tych samochodów nie będziesz miał? Programów przyrodniczych nie oglądasz, bo nigdy tam nie będziesz?

        • Oczywiście półce sklepu z piwami w którym się zaopatruje. A są w nim tylko piwa polskie, czeskie i czasami jakieś słowackie, stąd moje rozgoryczenie. ;D

        • Przy tempie zmian, jakie zachodzą dookoła nas, myślę, że za kilka lat normalną sprawą może być zamawianie sobie piw w sklepie internetowym zagranicą. Po drugie dzięki takiej recenzji, ktoś może zwietrzyć pomysł na biznes i postanowi ściągnąć piwa ze Stewart Brewing do Polski. Więc, ja bym nie był taki sceptyczny.

          Już dzisiaj nie jesteś skazany na sklep z półkami, bo są co najmniej dwa sklepy internetowe z ciekawszymi piwami.

        • Trudno nie zgodzić się z tym co napisał jacer, a takie recenzję należy zaliczyć jako „krajopoznawcze”, bo dowiadujesz się coś o browarach w których te piwa powstają itp. Może kiedyś jak gdzieś pojedziesz w świat i znajdziesz takie piwa w sklepie, to będziesz wiedzieć co robić 😉 i nie będziesz musiał szukać porad na ratebeer.com 😀 .

        • Zgadzam się w 100%. Takie recenzje mogą bardzo pomóc w podjęciu decyzji gdzieś kiedyś na wakacjach czy w delegacji. Jak smakuje Rześkie czy Wyborne to wiem bez recenzji.

  1. Sniftery, tulipy, kielichy, a nawet większość pokali – wszystko to bije niby na głowę elegancją i szykiem shakery, ale czasem sobie myślę, że przez genialną prostotę te ostatnie przynajmniej częściowo przebijają wszystko. Uwielbiam zdjęcia piwa w shakerach (w nonicach znacznie mniej), bo tylko przy nich mogę odnieść wrażenie, jakbym patrzył na samo piwo, bez żadnego dodatku. Niestety poza wyglądem już tak fajnie nie jest, bo miernie zbierają bukiet i nie ma za co złapać. Mam jednak filozofię, że poza degustacjami sędziowskimi, które niosą jakieś oficjalne skutki, lepiej dobierać szkło do stylu. No, jedynie dyskryminując kamionkowe kufle, w których nic nie widać…

  2. Piątek wieczór. Ze znajomymi ale wirtualnie. Już nie mam sniffera. Piwo leję do ordynarnego grubego kufla od żywca. Trzyma się beznadziejnie, aromaty uciekają dookoła, piana szybko opada. Smaku połowa mniej. Ale za to piję 2-3 razy dłużej. W sniferku piwo znika w momencie. I nagle 2 godzinki mijaja i 6-8 piwek poszło. A tak w tym kuflu- raptem 2-3 szt. Polubiłem picie w piątkowe wieczorki za pomoca ordynarnego kufla

    • To też zależy od kufla. Te wysokie, nie są takie złe, najgorsze są te niskie i szerokie. Są też kufle, które minimalnie, ale jednak zwężają się do góry.

  3. Kopyr, wydaje mi się, że prawidłowo należy mówić „z gwintu” a nie „z gwinta”. Pewien na 100% nie jestem ale gdzieś mi się o uszy to obiło.

Leave a Reply to Adam ŻemetroCancel reply