Żubr Ciemnozłoty versus Marcowe z Kormorana

20
3853

Pewnie wielu się oburzy, że porównuję te dwa piwa, ale z kilku powodów wydaje mi się to zasadne. Po pierwsze oba weszły na rynek w mniej więcej tym samym czasie. Żubr pod koniec sierpnia, Marcowe pod koniec września. Po drugie oba są bursztynowymi lagerami, co prawda Żubr nie zgłasza pretensji do żadnego konkretnego stylu, pewnie ma być klasą sam dla siebie ;), Marcowe zaś jasno deklaruje z jakim wzorcem mamy je porównywać. Po trzecie zaś, oba piwa, w powiedzmy okazjonalnych opakowaniach, otrzymałem do testów bezpośrednio od producenta. Co generalnie jest bardzo miłe, bo widać, że ktoś dostrzega moje i nie tylko moje pisanie. W czasach gdy nie ma opiniotwórczych mediów, które zajmowałyby się piwem, gdy nie ma głównonurtowych krytyków piwnych, tę niszę wypełniają blogerzy. Z drugiej strony, jak to u Polaka, rodzą się pytania – czy oni chcą mnie kupić? czy liczą na to, że skoro wykosztowali się na przesyłkę, to muszę napisać dobrze o ich produkcie? czy zgłosić się do minister Pitery z wypełnionym rejestrem przyjętych korzyści?  😉 Zacznijmy od początku…

…a więc od tego, kto jak się wykosztował. O dziwo bardziej okazała jest przesyłka od browaru mniejszego – ładna drewniana skrzynka z trzema przegródkami, a w niej: 3 piwa, broszura reklamowa z  ofertą Browaru Kormoran (Marcowego w niej jeszcze nie ma), firmowy otwieracz. Robi wrażenie. Lepiej by co prawda było, gdyby zamiast 3. piwa dorzucili firmowy pokal, miałbym w czym zrobić zdjęcie Marcowego.

Przesyłka z Kompanii Piwowarskiej jest skromniejsza – torba prezentowa w kolorze złotym, z naklejoną naklejką z logo Żubra, a w środku – Żubr Ciemnozłoty w kartonowym opakowaniu, Książęce Pszeniczne owinięte w folię bąbelkową oraz… Redds Cranberry w puszce, no i list.

Teraz porównajmy opakowania. Jeżeli chodzi o przebojowość, rzucanie się w oczy, no po prostu estetykę, to wygrywa Żubr. Temat co prawda zgrany, ale wszystko do siebie pasuje, wygląda po prostu ładnie. Natomiast Marcowe ma zbyt ciemną etykietę, zbyt mało czytelną i w ogóle nie rzucającą się w oczy. Co trochę dziwi, bo ostatnimi kilkoma produkcjami Kormoran pokazał, że potrafią zrobić genialne etykiety.

Teraz to, co na kontretykiecie. Zacznijmy od kodu partii produkcyjnej na kontretykiecie Żubra (poniżej daty przydatności), a tam 23 02 09, przy czym nas interesuje tylko pierwsza cyfra, a więc 2. To oznacza, że Żubr Ciemnozłoty nie powstał na skraju puszczy białowieskiej, a w… Poznaniu. Dla chcących kontynuować poszukiwania podam, że 1- Tychy, 2-Poznań, 3-Białystok. Jednak trzeba pochwalić Kompanię, że podała ekstrakt – 15%, alkohol 6,9% obj. Marcowe oczywiście pochodzi z Kormorana, za to parametry na kontretykiecie ma gorsze 14,5% ekstraktu wag. i 7,2% alkoholu obj. Już w przypadku Żubra to odfermentowanie wydaje się wysokie, ale w przypadku wyrobu z Olsztyna wydaje się tragicznie wysokie. No ale nie sądźmy piwa po kontretykiecie.

Z Żubrem była taka sprawa, że jak go spróbowałem po raz pierwszy zakupionego w sklepie, to mi kompletnie nie podszedł. Piana skąpa, zniknęła do zera. Kolor akurat ładny, bursztynowy, moim zdaniem ciemniejszy niż ciemnozłoty. Zapach bardzo słaby, estrowy, czyli owocowy (co w lagerze jest ewidentną wadą), alkoholowy, nieco karmelowy. Smak – jak sobie zapisałem „płytki jak woda w kałuży”. Ani śladu słodowości, karmelu, tofii, po prostu pustka – intensywna goryczka, w dodatku nieco alkoholowa. Jednym słowem cienizna. Kiedy jednak otrzymałem paczkę pomyślałem, no chłopaki się wykosztowali, dam Ciemnozłotemu jeszcze jedną szansę. Wygląd był identyczny, oprócz tego, że piana była trochę bardziej trwała. W zapachu jeszcze bardziej estrowe, normalnie jakbym wąchał górniaka (nie górnika, tylko górniaka ;), znaczy piwo górnej fermentacji). W smaku potężna owocowość, z lekką kwaskowością, która również tu nie za bardzo pasowała. O dziwo goryczka wydawała się słabsza, być może przytłumiona tymi owocowymi aromatami. Piję i myślę sobie, ja coś takiego już piłem… wiem! Mastne! Ten Żubr smakował jak Mastne. Nie, no nie róbcie ze mnie wariata – myślę sobie. Nazajutrz poszedłem zakupić jeszcze raz Żubra z tego rozlewu, którego piłem na początku. Śmiem twierdzić, że smakuje inaczej, tzn. owocowość jest mniejsza, jest jakby bardziej wodniste, puste, dodatkowo wyczułem lekkie nuty żelaza (test skórny ich nie potwierdził). Jedynym wytłumaczeniem tego fenomenu jest fakt, że piwo otrzymane z browaru miało datę przydatności do 25. stycznia 2012, a to ze sklepu do 8. lutego. 2 tygodnie różnicy – czy jest możliwe, żeby te dwa piwa, aż tak bardzo się różniły? Wychodzi na to, że tak. Porównując jednak do märzena, to piwo jest przede wszystkim zbyt mocno odfermentowane, zbyt wodniste i co najbardziej mnie dziwi zbyt estrowe (owocowe) – żeby w tak nowczesnym browarze nie zapanować nad temperaturą fermentacji – szok.

Piana obfita, co prawda obok małych były też średnie i całkiem duże pęcherzyki, ale jednak zdecydowanie lepiej niż w Żubrze. Kolor bardzo zbliżony, głęboki, bursztynowy, miedziany. W zapachu klasyka – nuty chleba i przypieczonej skórki od niego, choć po ogrzaniu jest też nieco alkoholi wyższych, jakby perfumowanych, jakby lakier do paznokci. Biorę łyk i… masakra, to piwo jest gazowane na poziomie mocno nagazowanego pilsa, albo weizena. Zdecydowanie zbyt wysokie nasycenie, gryzące, odbija się po nim. Moja rada, jeżeli będziecie degustować Marcowe z Kormorana, spróbujcie nalać je na kilka razy. Najpierw z góry (nie po ściance), aż naleje się prawie cały kufel piany, potem dolewajcie porcjami w miarę opadania piany, to pozwoli odgazować to piwo. W smaku, pomimo zastraszających informacji z kontry, wcale nie jest tak źle. Powiem więcej jest całkiem dobrze – są smaki karmelowe, słodowe, przyjemna goryczka. Sporo melaniodyn, czyli związków Mailarda. Nie jest to Märzen podobny do uładzonych Oktoberfestbierów, jakie serwują teraz w Monachium. Te złociste wersje, niewiele różniące się od jasnego lagera, są objawem schlebiania masowemu odbiorcy i niewiele już mają wspólnego z kwintesencją marcowego. Marcowe z Olsztyna, jest bardziej ortodoksyjne, bardziej klasyczne. W zasadzie poza nutami wysokich alkoholi i koszmarnie wysokim nasyceniem, jest bardzo dobrze.

Podsumowując, Marcowe jest na pewno bardziej stylowe, solidne, ciekawe, bogate. Ciemnozłoty jest po pierwsze piwem wadliwym, jak na lagera. W jednej odsłonie całkiem smacznym, choć z wyraźnym profilem górnofermentacyjnym, w innej piwem nudnym wodnistym i przede wszystkim bezstylowym. Sądzę, że Żubr nie odniesie sukcesu, KP decydując się na piwo bursztynowe ustawiło się w ringu z Strongiem Dwusłodowym – słodkim i mocnym. Moim zdaniem bardziej odważne postawienie na Żubra Ciemnego mogłoby pozwolić na zdobycie kawałka tortu. Żubr Ciemnozłoty, raczej polegnie – chyba, że kampania reklamowa rzuci wszystkich na kolana, a tłumy ruszą do sklepu po Żubra Ciemnowłosego, jak go ochrzczono w jednej z sieci handlowych. 😀

20 KOMENTARZE

  1. Jakiś czas temu pisałeś o wadach i zaletach bycia sędzią na konkursach piwnych. Według mnie największą wadą jest to co widać w Twoim tekście, mianowicie ocenianie danego piwa w oparciu o kryteria czystości gatunkowej – oczywiście zupełnie abstrahując od przedmiotu Twojej recenzji. Mi na przykład dajmy na to w vienna lagerze lekka owocowość bardzo odpowiada i nie chciałbym żeby mi na szkoleniu ktoś wmówił że ma mi się to nie podobać, bo według oficjalnej wykładni jest to wada. A jeśli Żubr Ciemnowłosy faktycznie smakuje jak Mastne to chyba się jednak skuszę 😉 Jeszcze taka ciekawostka – gdy powąchałem pustą butelkę po Marcowym Kormorana parę godzin po jej opróżnieniu ze zdziwieniem odkryłem, że pachniała jak syrop malinowy, choć same piwo niczego owocowego w sobie nie miało.

    • Ale w tym Żubrze nie było lekkiej owocowości, to było bardzo dużo owocowości. O ile jest to do zaakceptowania w Belgu, w jakimś wyspiarskim ale, to w lagerze to jest ewidentna wada.

      To jest podobna sprawa jak była swego czasu z Cornelius Ale Ale. Tam były ewidentne aromatyu fenolowe (konkretnie goździk) i to na poziomie, który nawet w belgian pale ale byłby trudny do zaakceptowania, a co dopiero w ale’u w stylu brytyjskim (o do takiego go porównywałem). Niektórym to się podobało, mnie nie.

      Myślę, do czego można by to porównać i nie znajduję dobrej analogii. To jest sytuacja gdy coś smakuje nie tak jak powinno, a niewyrobiony konsument bierze to za dobrą monetę. No np. w winie zaszła wtórna fermentacja w butelce, a ktoś mówi – super, takie fajne lekko musujące. Tylko, że to dane wino nie powinno być musujące.

      • Nadal uważam, że to jest kwestia danego produktu, uważam że ślepe trzymanie się kryteriów gatunkowych nie ma sensu o tyle, że produkt spożywczy ma przede wszystkim smakować. I jeśli ten smak jest lepszy wskutek wypadku przy pracy to dla mnie jako konsumenta nie ma to znaczenia. Liczy się efekt końcowy. Jeśli więc piwo odbiega od norm gatunkowych to trzeba o tym poinformować, ale sam fakt odbiegania od owych kryteriów niesie dla mnie ze sobą wartość neutralną. Czy wychodzi to piwu na dobre czy na złe zależy już od indywidualnego przypadku. Co do Ale Ale nota bene to zgoda, bo te fenole, tak samo jak i estry bananowe nie pasowały do piwa, gryzły się z resztą aromatu. Tu odejście od kanonów gatunku popsuło efekt końcowy, ale nie zawsze musi tak być. Większość stylów piwnych powstało właśnie wskutek zamierzonego lecz i pewnie niezamierzonego odbiegania od norm gatunkowych – inaczej mielibyśmy dzisiaj ledwie kilka gatunków a nie kilkadziesiąt.

      • Tomku, a gdybyś dostał Żubra bez etykiet, bez wiedzy, jaki to styl, to smakowałby Tobie? Bo ja jestem tego samego zdania co ElDesmadre. Nie szkodzi, że Żubr łamie ramy stylu jak tylko się da. Ważne, że wyszło ciekawe piwo, wg mnie najciekawsze spośród portfolio KP.

        • Widzę, że chyba nieprecyzyjnie się wyraziłem w mojej recenzji. Ten Żubr, którego dostałem pocztą, pomimo że był bardziej owocowy, był smaczny, zaskakująco smaczny. Ten którego piłem wcześniej i później był niesmaczny, nieciekawy, wodnisty. Gdyby cała produkcja smakowała tak, jak ten z datą przydatności do 25.01, to powiedziałbym, że KP wypuściło ciekawe i smaczne piwo, bo przecież nigdzie, w żadnych materiałach nie deklarowali, że to marcowe, czy choćby lager. Nie wyobrażam sobie co prawda innego szczepu drożdży niż lagerowe W34/70 w takim browarze jak Poznań, ale przecież mogli świadomie podkręcić temp. fermentacji. W Ciemnowłosym zaskakują mnie dwie, a właściwie trzy rzeczy – po pierwsze tak wysoki poziom estrów, czyli niedopilnowanie temp. fermentacji, po drugie wodnistość smaku, brak aromatów karmelowych, słodowych, a po trzecie tak duża zmienność smaku.

          Baania, jaką datę miały Żubry, które Ci smakowały?

  2. Moim zdaniem Źubr odniesie sukces w pewnych kręgach, ponieważ jest stosunkowo tani i mocny a to ważne w pewnych kręgach. Na osiedlu u mnie wśród czerwononosych robi całkiem niezłe wrażenie.

      • No smakosze tego sortu, że, jak piwo ma 7% alc i kosztuje mniej niż 2,50 to jest to dobre piwo;) Bez jaj, rano jak idę do śmietnika to pełno puszek po Ciemnowłosym się wala po okolicy. Walczy dzielnie o palmę pierwszeństwa z Wojakiem Mocnym i Książem 9%. Z resztą z konserwy i tak barwy nie widać więc pewnie większość amatorów nie załapała nawet że tak ciemne piwo udało im się wypić.

  3. Co do „ciemnowłosego” mam podobne odczucia. Wodnisty, nijaki i rzeczywiście lekko estrowy. Co ciekawe, porównując go z rodzimym Bosmanem – ten drugi wydał mi się, sic, bardziej pełny w smaku.

  4. Kiedy mozna sie spodziewac recenzji wspomnianej Ksiazecej Pszenicy? Jako fan pszenicy nie obrazilbym sie gdyby to bylo w szerszym kontekscie pszenic wypuszczanych przez inne polskie browary 🙂

  5. Ja to odbieram tak, jeżeli producent informuje, że dane piwo to Lager, czy Porter to chciałbym aby spełniało warunki przynależności do danego gatunku. Jeżeli natomiast nic nie pisze to trudno go ganić za to, że piwo jest lub nie jest Lagerem.
    Mi Żuber nie smakował, walił wódą mówiąc wprost, daty nie znam ale piłem 3.09.2011 w Białymstoku

    Poluję na Marcowe z Kormorana, narobiliście mi smaku.

  6. Ciekawa recenzja. Co do dat produkcji to zauważam ostatnio ogólną tendencję do „sezonowości smaku” zarówno z dużych jak i małych browarach. Wczoraj piłem Noteckie o aromacie mokrego kortonu, w zeszłym tygodniu zaś to samo piwo było doskonałe. Nie zgodzę się jednak co do zbyt wysokiego poziomu octanu izoamylu bo to ten ester gra w Żubrze Ciemnozłotym pierwsze skrzypce. W strong lagerach bardzo często jest on na poziomie przekraczającym 2,5ppb. Żubr Ciemnozłoty ma średnio 2,9 jest więc faktycznie zdecydowanie owocowy. Jest to jednak przypisany lagerom ester nie zaś alkohole wyższe i inne estry ( kapronian etylu, octan etylu), które nadają piwu fuzzlowej ciężkości.

    Tak czy inaczej octan izoamylu i jego poziom rozpoznałeś doskonale 🙂 co znakomicie buduje wiarygodność felietonów, które z przyjemnością czytam.

    Pozdrawiam

  7. Ale to piwo jest nierówne. Właśnie piję warkę z datą 28.02.2012 i jest wyraźnie wyczuwalny diacetyl. Poza tym jest lekko cierpkie, mocno czuć alkohol i nieprzyjemny silny posmak, jaki pozostawia. Wydaje się płaskie.

  8. Od dłuższego czasu widzę Żubra Cichociemnego i jakoś nie mogę się zmusić do jego zakupu (choć dawniej kupowałem wszystko co nowe, aby przynajmniej raz spróbować). Chyba się starzeję bo jak widzę, że jasny lager ma 7% alkoholu, to mnie odrzuca na samą myśl, że będę musiał tego próbować. Z drugiej strony marcowe się obroniło (choć alkohol był lekko wyczuwalny), a z trzeciej strony czy warto się katować jak jest jeszcze tyle doskonałych piw do spróbowania?

Leave a Reply