Musimy powstrzymać zagładę dzików [ZERO IBU]

22
4348

Pod przykrywką walki z Afrykańskim Pomorem Świń (ASF) Ministerstwo Ochrony Środowiska rękami, a właściwie sztucerami myśliwych zamierza de facto doprowadzić do zagłady dzików na terenie całego kraju. O co w tym wszystkim chodzi? Dlaczego powstrzymanie ASF w ten sposób jest nierealne? Dlaczego to barbarzyństwo?

Podpisz petycję.

Tutaj znajdziecie artykuł tłumaczący dlaczego rzeź dzików nie powstrzyma ASF, a tutaj mapka występowania tej choroby.

22 KOMENTARZE

  1. Mazanie się krwią?! Czy Ty masz w ogóle rozum i godność człowieka?

    A tak jak na YT napisał jakiś leśnik, cała akcja jest czysto propagandowa i myśliwi nie zamierzają się podporządkować. A ta władza robi wszystko aby było centralne sterowane. I może to też być przyczynek do przykręcenia „samowoli” myśliwym.

    PS. To już ta seria „Życie jest za krótkie…” gdzie miałeś się wypowiadać o rzeczach o których Ty się znasz? 😉

  2. Zaraz, zaraz, chcesz powiedzieć, że rząd wydał nakaz wybicia wszystkich dzików Polskiemu Związkowi Łowiectwa, który nie jest rządową instytucją, a tenże związek nie zgadza się z tą decyzją i nie zamierza jej respektować więc dziki tak czy siak w Polsce ocaleją? To ma sens.

  3. Zamiast zagładą dzików czy innej puszczy zainteresuj się czymś bliższym piwu, czyli tematem zagłady sklepów specjalistycznych, istny pogrom od końca grudnia.

      • że dla was dopuszczalna jest aborcja z powodu np zbyt małego mieszkania ale zabicie zwierzęcia jest niedopuszczalne pod żadnym pozorem. Prawa zwierząt są ważniejsze niż prawo do życia człowieka. Cały czas słychać tylko o prawach zwierząt – pół grudnia było o prawach karpii, potem o petardach i psach a teraz o dzikach… Nie znam po prostu wulgaryzmów które by oddały to proeuropejskie ogłupienie.

        • Kto tak twierdzi? W Polsce aborcja jest dopuszczalna tylko w bardzo określonych rzadkich przypadkach: gwałt, kazirodztwo, ciężka choroba dziecka, zagrożenie życia lub zdrowia matki. Nie ma możliwości przeprowadzenia aborcji ze względu na zbyt małe mieszkanie. Co oczywiście nie zmienia faktu, że wystarczy wyjechać za południową lub zachodnią granicę, żeby dokonać legalnej aborcji bez podawania powodu. Oprócz tego istnieje oczywiście podziemie aborcyjne. Tak wygląda świat. Proeuropejskość nic tu nie ma do rzeczy, bo podobne przepisy obowiązuję i w USA i w Rosji.
          Osobiście byłbym za tym, żeby np. zespół Downa nie był powodem do aborcji, ale nie zamierzam naciskać na czynienie z kobiet herosów, których zmusza się do urodzenia dziecka bez mózgu, dziecka, które będzie konało przez kilka dni w męczarniach, czy zmuszanie do urodzenia dziecka z gwałtu. Zachęcać, pomagać, oferować pomoc – tak. Zmuszać – nie. Całe środowisko prolife w Polsce powinno być świadome, że ostatnie próby zaostrzenia i tak bardzo restrykcyjnej ustawy aborcyjnej zaowocują aborcją na żądanie w ciągu kilku najbliższych lat. Taka jest cena podważania kompromisu aborcyjnego.

        • To, że coś jest w Stanach to nie znaczy, że nie jest to częścią tej oświeconej proeuropejskości a raczej prounijności z jej pseudowartościami. Nic mnie nie przekona, że zabicie nienarodzonego dziecka lub walka o liberalizacje prawa do tego jest czymś normalnym, gdy jednocześnie walczy się o jakieś dziki podając za główny argument ciężarne lochy. To hipokryzja i tyle. Karpie, psy, dziki, pszczółki i nie wiadomo co jeszcze. Dogadaj się z Ostaszewską i zrób z nią wywiad 🙂

  4. A ja jestem zdania że powinni te ukochane tak przez niektórych świnki zdrowo przetrzebić. W mojej pięknej górskiej miejscowości jest ich zatrzęsienie. Przepraszam bardzo ale szlag mnie trafia jak słyszę ludzi którzy biją na alarm, że trzeba ochronić biedne zwierzątka. To może niech Ci obrońcy praw zwierząt staną na chwilę po drugiej stronie barykady. Proszę mój piękny ogródek i plac przed domem co drugi dzień wygląda jak poligon wojskowy(nawet pięknie zagospodarowane centrum gminy nie może uchronić się przed niszczycielską falą buldożerów z kłami i ryjkami). Ludzie uprawiający ziemię i żyjący z pracy w polu co roku ponoszą ogromne straty a rekompensaty są niewielkie, ba już nawet elektryczne pastuchy na dzikach wrażenia nie robią. Wieczorami strach wracać od znajomych pieszo bo wszędzie dziki a przyjacielskie to one nie są. Sam kiedyś z ledwością umknąłem na drugą stronę ogrodzenia przed rozjuszonym dzikiem, który niczym nie sprowokowany ruszył w moją stronę. Dodać do tego należy jeszcze, że przemieszczanie się samochodem również często bywa kłopotliwe bo nasi „milusińscy” lubią przecinać jezdnię w najmniej oczekiwanych miejscach i momentach. Owszem przetrzebienie całej populacji to może nie najlepszy pomysł ale drastyczna redukcja jak najbardziej tak. W miejscach gdzie dziki nie mają naturalnych wrogów i nie występują drapieżniki polujący na nie ich liczba z roku na rok zwiększa się wykładniczo. To może lepiej żeby po prostu nas zjadły…..

    Pozdrawiam

Leave a Reply