Oraz jakimi zasadami kierować przy food pairingu.
W dzisiejszym odcinku 1000 IBU, o tym dlaczego nie łączę piwa z jedzeniem, ale też o tym dlaczego zachęcam Was do tego, żeby niekoniecznie brać ze mnie przykład. A na sam koniec kilka zasad – czym kierować się przy doborze piwa do potrawy.
Mina Kopyra na miniaturce – bezcenna 🙂
Będzie kolejny mem 🙂
Dokładnie Kopyr dobrze prawi, parować to można skarpetki po praniu. Piwo i jedzenie – łączymy.
Ja widzę jeszcze jedno zagrożenie, o którym nie wspomniałeś (chyba że to jest oczywiste). Większość (95%) piw degustuję wieczorem, bo tylko wtedy mam czas i warunki, żeby się na danym piwie skupić i wypić je świadomie od pierwszego do ostatniego łyka. Ładowanie w siebie jedzenia o godzinie 22 czy 23 – wszystko jedno, czy to będzie łosoś, sałatka z sosem tysiąca wysp czy mazurek czekoladowy – jest prostą drogą ku temu, by się spaść jak świnia i wodą na płyt dla tych, którzy grożą palcem, że od piwa rośnie brzuch. A brzuch nie rośnie chyba właśnie od samego piwa, tylko od precelków, chipsów, orzeszków i paluszków.
* „wodą na młyn” miało być (za dużo tych płyt przesłuchuję codziennie pracując) 😀
Dlatego też o normalnej porze staram się nie łączyć piwa z jedzeniem 😉
Fakt, że częściej można znaleźć wino zdatne do spożycia w restauracji, niż piwo. Myślę, że to wynika jednak z potrzeby budowania takiego eleganckiego klimatu. Czyli tu białe obrusy, karta win – taki francuski klimat i… żywiec z beczki. Mogli by się pokusić chociaż o 3, 4 pozycje w butelkach.
Trzeba jednak pamiętać, że piwo no nie zaczynało jako bardzo wysublimowany trunek. Wino natomiast zawsze się uważało za elegancki napój. I te 95% ludzi dalej tak uważa.
A odnośnie łączenia piwa to polecam – krwisty stek i porter do tego <3
Wchodzimy na temat stereotypów. Jak kiedyś powiedziałem swemu tacie, że jest piwo (dokładnie Ægir Tors Hammer), które kosztuje w przeliczeniu około 65 złotych, za butelkę 0,5l to powiedział: „Tyle kasy za piwo?! W życiu bym tyle nie dał!”, gdzie sam jest czasem w stanie kupić butelkę wina za podobną cenę, a w sumie oba trunki mają podobne parametry. No cóż, jeśli chodzi o kwestie piwa, to mamy w tym kraju ciemnogród i trzeba z tym walczyć. Może metodą małych kroczków uda się chociaż wyeliminować podstawowe piwne mity 😉
Ponoć w Niemczech młodzi rezygnują z piwa na korzyść innych napojów alkoholowych typu smirnoff ice, wina rozcieńczane jakimś syfem własnie dlatego, że picie piwa jest źle kojarzone – negatywne stereotypy.
BTW. ostatnio będąc na kolacji połączylem portera z pierogami ruskimi – jak dla mnie rewelka 🙂
Nie do końca. W krajach śródziemnomorskich wino jest czymś codziennym. Nie jest tam niczym dziwnym mieszanie go z wodą, serwowanie w dzbankach, w wielu lokalach nie ma żadnych kart win, tylko jest wino – czerwone i białe, albo tylko czerwone. W Polsce wino zwykle było importowane, stąd otaczający je nimb towaru luksusowego.
No zgadza się. Tylko, że to są takie średniej jakości wina robione przez małe prywatne winnice, lub jakieś ogólno-dostępne. Chodź fakt jest taki, że Francuzi piją tylko swoje wina.
Chodziło mi natomiast o to, że jak ktoś zobaczy w karcie wino za 120zł i np Xyauyu za tez około tylko to wybór będzie prosty. I czynnikiem decyzyjnym tu będzie cena i nazwa wino/piwo. Tak jak przed chwilą Cichus napisał.
Polecam połączenie lambik + naleśniki na słodko. Sam miałem obiekcje co do łączenia piwa z jedzeniem, ale taka skrajność smaków: kwaśny i słodki jest genialne. Szczególnie dla kogoś, kto nie przepada za bardzo kwaśnym piwem.
No ale jak to nie ma cheddara w Polsce. To już nawet w Lidlu i Biedrze jest w stałej ofercie, a to znaczy, że ludziska kupujo 😉
Cheddar stanowi zapewne poniżej 1% w rynku serów w Polsce.
No dobra, ale prawdziwa holenderska gouda to też zupełnie inny wyrób, niz to co u nas w kraju pod nazwą „gouda” funkcjonuje. Ta prawdziwa też jakiegoś wielkiego udziału w rynku nie ma, choćby z powodu ceny.
To moze wynikać z tego, że pojawiło sie chyba sporo przepisów na żarcie z tym serem, ja dośc często dostaję zlecenie od żony bo cos tam robi nowego i jest cheddar w przepisie. Podobnie niektóre inne sery. Na razie wygląda na to, że camemberty i brie zagościły na stołach bo oferta jest stała i dość bogata, coraz więcej też jest pleśniowych – lazur i inne.
Nie ma u nas jeszcze takiej tradycji jedzenia sera jako przystawki, małego dania, raczej to dodatek do kanapek, ale to też chyba się zmienia, są pasjonaci..
cheddar z lidla ma cene dosc przystepna i jest dosc smaczny, co prawda milosnik sera porownalby go do koncerniaka, ale w stosunku do polskiej masownego sera to to jest eksplozja smaku 😉
co do holenderskiej goudy to racja, polska gouda smakuje jak kit do okien. a juz holenderskie goudy marketowe sa dosc solidne i tylko czekac az lidl czy inna dronka je zaimportuje i bedzie mozna jesc calkiem smaczny ser….
Czy to miała być odpowiedź na video ,Parowanie piwa z jedzeniem” na kanale Piwny Garaż ? 😀 Fakt jest faktem, że słowo ,,parowanie” jest co najmniej śmieszne. Jestem częstym obserwatorem łączenia piwa z jedzeniem w Niemczech. Oczywiście do fastfoodów typu hamburger zawsze Pilzner, ale spotkałem się z restauracjami gdzie można było w czym wybierać (bardzo dużo koźlaków) !
Tomek! „OKRES CZASU”? C’mon…
U nas też jest „kultura” picia do jedzenia w postaci 50ml do tatara 🙂 Dobry felieton ale dość wtórny, większość już była w poprzednich filmach.
ps
może już odpuść z tymi minami w miniaturkach, fajnie że masz do siebie dystans ale zaczyna to wyglądać troche jak nadmierne zwracanie na siebie uwagi
„zaczyna to wyglądać troche jak nadmierne zwracanie na siebie uwagi” – good point
Nie masz wrażenia, że spore znaczenie ma kolejność spożywania tzn. jedzenie tłustych pokarmów – z grilla itp. – wg. mnie – całkowicie niszczy smak piwa, jeżeli pijemy je potem?. Z czego to wynika? osobiście doszedłem do tego etapu, że przed napiciem się piwa, nawet koncerniaka, nie konsumuję żadnego pokarmu 🙂 gorsza sprawa, że potem pobudza ono apetyt 🙂
W Polsce duzo latwiej o dobry ser niz w USA. I na pewno duzo latwiej niz o dobre piwo. Choc z serem jest jak z piwem, wiekszosc woli bezsmakowa i bezzapachowa goude (w wersji Polish, bo gouda w innych wersjach to ser na wypasie :)). Choc moze to w obu przypadkach tylko kwestia cany, ale watpie.
ps. IPA do burgera pasuje idealnie (przynajmniej jej amerykanska odmiana).
No i australijski Vegemite Sandwich pasuje idealnie do piwa 😀
http://en.wikipedia.org/wiki/Vegemite
czytuję sobię książke „PIWO” z wiedzy i zycia – konsekwentnie ominąłem rozdział „Piwo i jedzenie” – jak przeczytałem o jakimś cieście z nadzieniem krabowo-bekonowym, gotowanych na parze małżach i frytkach, czy inną jakąś piersią gwinejskiego kurczaka w truflach – to złapałem sie za gardło i też mówię – albo rybki albo pipki – albo jemy albo degustujemy – tez wolę skupić się na piwie. Nie mogę jednak oprzeć się moim włoskim serowym naleciałościom – jeśli piję piwo którego smak już znam a zarazem cholernie doceniam by znów się napić – to najlepsza do tego jest gorgonzola 🙂
Coś jest w tym stwierdzeniu gdzieś w komentarzach powyżej o pozornej elegancji wina i piwie kojarzącym się z zadymionym, niezbyt atrakcyjnym pubem. Jeśli już podaje się coś do jedzenia w takich miejscach to są to orzeszki, chipsy i paluszki. Spotkałam się też ze stwierdzeniem, że piwo to alkohol, którego nie powinny spożywać kobiety bo to jakieś prostackie i nieeleganckie. Dla mnie- kulinarnego eksperymentatora piwo niesie jednak o wiele szerszy wachlarz doznań, smaków i zapachów niż jakiekolwiek wino. Dodawanie piwa do potrawy, nie tylko serwowanie go do posiłku, może zmienić smak zwykłych dań w coś niezwykłego;).
Hej, dla mnie dosc wazne przy laczeniu piwa z jedzeniem jest fakt, ze kazdy cukier zawarty w jedzeniu, zmiania odbior alkoholu w piwie, zwieksza jego smak, dzialanie, ciezko okreslic, a juz szczegolnie wszelkiego rodzaju przekaski, orzechy, chipsy, chrupki – masakra.