Czy regularne picie piwa prowadzi do alkoholizmu?

73
17564

Dzisiaj z grubej rury.

Co jakiś czas w komentarzach pojawia się pytanie, czy nie obawiam się, że pijąc codziennie piwo wpadnę w alkoholizm. Postanowiłem zmierzyć się z tym tematem. Muszę przyznać, że strasznie ciężko mi się nagrywało ten odcinek, bo odpowiedzialność czułem.

Mam nadzieję, że mimo wszystko dało się to oglądać.

73 KOMENTARZE

    • od 10 lat stosuję tą dietę ( z przerwami )i mi ta dieta bardziej pasuje , bo jem wszystko, dieta działa mi i żadnych prochów na odchudzanie nie biorę . jak nie jem w dni to się bardziej zajmuję pracą .
      co drugi dzień piję 4 piwa (nie więcej) i się nie upijam normalnie pracuję . (jak jest zimno to do 2 piw (nie więcej).
      ja mam picie piwa zalecane od lekarza bo mam pewne problemy ze zdrowiem i żeby normalnie funkcjonować to dla mnie piwa są niezbędne.

        • Wszystko zależy od tempa. Jeśli wypijesz 4 piwa w 60 minut, to na pewno w głowie poczujesz, ale jeśli będziesz je pił 4h, np. zaczniesz o 19:00, a skończysz przed północą, to moim zdaniem zachowasz trzeźwość zmysłów, tak ważną przy degustacji i nie ma rano kaca, ani dylematu „jechać czy nie jechać”.

        • przy wolnym piciu jednego dwa piwa z przerwą koło 30 minut na następne dwa piwa to nie ma skutków ubocznych żeby się upić. (tak jest w zimie ).
          piwo mi najlepiej smakuje w lecie, a w zimie to mi się piwa nie chce pić , może raz na tydzień 1 lub 2 piwa

      • Jaki lekarz zaleca picie 4 piw dziennie? Haha tak to sobie może każdy alkoholizm tłumaczyć. Rozumiem, że lekarz zalecił np jedno piwko na pobudzenie pracy nerek ale nie znam lekarza który polecił by więcej niż jedno. xD

        • normalnie pracuję , nie upijam się, nie mam kaca itp. więc nie widzę problemu z tym .
          mam prawie całą piwnicę z piwem winami i mnie do tego nie ciągnie .

  1. Pan Tomasz jest uzależniony od niejedzenia. Uwaga, to może być groźne! 😉

    A tak w ogóle trochę dziwią mnie te pytania o alkoholizm na blogu degustacyjnym, nigdy by mi to do głowy nie przyszło. Prędzej podejrzewałbym, że Kopyr jest uzależniony od blogowania. 😉

  2. Moim skromnym zdaniem, my wszyscy – pijący piwo „świadomie” i dla doznań, o których mówi Tomek – jesteśmy od niego (piwa, nie Tomka) uzależnieni psychicznie. Wstawiając piwo rano do lodówki (piję co drugi dzień jedną butelkę), już się cieszę na to, jak to piwo będzie smakować wieczorem, kiedy położę dzieci spać i po całym dniu usiądę w wygodnym fotelu, przy odpowiedniej muzyce i będę je degustować. Mało tego – kilka razy w ciągu dnia otwieram lodówkę i napawam się samym widokiem tego piwa, które wiem, że będzie zupełnie inne niż wszystkie inne. Wyobrażam sobie w myślach pianę, zastanawiam się, czy czekające na mnie IPA będzie bardziej cytrusowe czy leśne, a może trawiaste? I z czym je wypiję (jestem zwolennikiem „food pairing”) To daje mi wielką frajdę. Więc czy to nie jest uzależnienie psychiczne? Żona mówi: „Zrób sobie prosty test i nie pij piwa przez 2 tygodnie. Dasz radę?”. Nie dam rady… Na szczęście do uzależnienia fizycznego droga daleka i mogę po wypiciu tego jednego piwa normalnie funkcjonować (napisać tekst, przetłumaczyć 10 stron książki, itd.). Więc jestem dobrej myśli 🙂

    • Tak jest to uzależnienie psychiczne 😀 Ale pamiętaj, że uzależnić się psychicznie możesz też gdybyś pił piwo bezalkoholowe, albo żelki jadł na wieczór, albo nawet od wieczornych ćwiczeń.

  3. To tak trochę wygląda jakbyś bronił jedynej słusznej drogi spożywania alkoholu 😀 Ale zgadzam się, że spożywanie małych ilości, które się kontroluje, np. jedno piwo dziennie, nie powoduje życiowych problemów i przede wszystkim jest to kontrolowane. Jeżeli nic w życiu nie tracimy i nie zmieniamy specjalnie (no co innego jak ktoś za piwo obrał swoją karierę) dla piwa, czy raczej dla alkoholu. Moim zdaniem największy problem alkoholików to nie alkohol, tylko to że uciekają od swoich problemów do tego alkoholu – i to ująłbym jako rzecz najważniejszą w tym, dlatego uważa się, że alkoholizm to choroba na całe życie, bo człowiek rzadko się zmienia i człowiek z problemami, często swój charakter zachowa do końca życia, że z problemami to w alkohol. Więc nie topić smutków w alkoholu i panować nad nim 🙂

  4. Jeszcze 2-3 lata temu piłem po około 4 piwa dziennie (głównie koncernowe, Tatry, Żubry, Warki).
    Teraz od ponad roku gdy poznałem browary regionalne i rzemieślnicze starcza mi 1 (maksymalnie 2) dziennie, i nie mam potrzeby, żeby wypić więcej.

  5. Kopyr dobrze radzi:
    -trzeba pić przede wszystkim wolno czyli degustować.
    W godzinę max 1 piwo.
    A przed tym piwem np. litr wody mineralnej.
    W ten sposób ja degustuję kilka porterów bałtyckich i się nie upijam, nawet kaca brak.
    Tak jak mówi stare porzekadło:
    „…wódka pita w miarę nie szkodzi nawet w największych ilościach…”

  6. brak kaca może być bardziej niepokojący niż jego obecność bo często wiąże się z pojęciem wzrostu tolerancji na alkohol. a bywa to powodem do dumy niemal ze sie ,,strzymało” 7 browarów.

  7. A może jeszcze jeden aspekt do poruszenia /np. w aneksie do tego filmu…/
    Np. rodzaj, typ, koncernowe było czy nie… co ma /może mieć/ wpływ na kaca.
    Jakiego piwa lepiej nie pić i dlaczego /w sumie wiadomo ale przy okazji…/
    czy można mieszać piwa /np. koncern z nie koncernowym, weizena z porterem itp/,
    czy temperatura np picie w upale w pełnym słońcu sprzyja szybszemu upiciu… picie na mrozie itd…

    Myślę że parę słów o tym też nie zaszkodzi…

    • Heh sugerujesz, że koncernowego z nie koncernowym nie można wypić?
      Czyli np. w formie porównania witbira z Hoegaardena (przecież to koncerniak) nie mogę mogę wypić z witbirem z Kormorana? No bez jaj.

      • To tylko zajawka tematyczna…
        są różne koncerniaki…
        Jest różnica między Harnasiem a Brackim z Cieszyna…

        Nie ekscytuj się tak bardzo… jakby to polityka jakaś była..

        • „Nie ekscytuj się tak bardzo… jakby to polityka jakaś była..”
          Tego typu wycieczki osobiste zachowaj dla siebie.

          Skoro sam piszesz, że są różne koncernówki to po co sugerujesz, że tylko to, że piwo jest z koncernu już może mieć wpływ na kaca?
          Nasz organizm czyta etykiety czy jak? To koncernowi już nie wolno zrobić dobrego piwa?

      • Tylko na to zwróciłeś uwagę?
        Pisałem o innych sprawach…
        To tylko różne aspekty wynikające z tego filmu…

        Jeżeli pracujesz w koncernie to smakuje ci to co produkujesz…

        • Chodzi mi jedynie o to, że nie lubię gdy ktoś wrzuca wszystko do jednego wora.
          Nie każdy koncerniak jest niedobry (np. wspomniany wyżej Hoegaarden, ale też Żywiec Porter, Okocim Porter itp).

          Jeśli chodzi o Twoją wypowiedź, to doskonale wiem o jakie piwa Ci chodziło (Harnaś, Tatra) i z pewnością działają one gorzej na organizm ponieważ zawierają więcej alkoholi wyższych, które powstają podczas fermentacji w wyższej temperaturze.

        • No i chodziło mi o to że o tym mógłby Kopyr także coś powiedzieć…

          Sam pije testowo koncerniaki i jak mogę to ich unikam… niektóre nawet dają się wypić 😉

    • Ja słabo toleruję triple – dużo estrów i alkoholi wyższych, wiec wątroba ma dodatkową robotę. Przynajmniej tak sobie to tłumaczę 🙂

  8. W seznie zimowych lubie delektowac sie piwowarskim skarbem Polski jakim jest niewatpliwie porter baltycki – wypijajac 2-3 butelki w tygodniu, ale nigdy dwie pod rzad! Nie jestem fanem nut alkoholowych w piwie (zas mocny jasne uwazam za najbardziej syfiasty gatunek), ale przy porterze wrecz przepadam za nimi i lubie ten stan po wypiciu tegoz piwa. Nie mniej jednak podkreslam, piwo pije co dwa-trzy dni i rzadko zdarza mnie sie wypic dwa pod rzad, ogolnie unikam upijanie sie i wole miec sprawy pod kontrola.
    Czy to jest dziwne jesli cenie w porterze moc podszyta pelnia smaku i ten lekki szum?

    • Kwestia temperatury, ja też w zimie wolę mocniejsze piwa. Z polskim porterami jest też ten problem że większość jest tylko 0,5l, jakby były 0,33l to spokojnie można by 2 naraz zdegustować (zwłaszcza że w przypadku mocniejszych piw to wystarczająca ilość), a 2 portery 0,5 pod rząd to już trochę jest 🙂

  9. 11:40 – jedno zdanie wyjaśnia wszystko – choć niestety mało kto to rozumie. Swoją drogą spytam jak szybko wypiłeś te 3 rysy i czy cie trzepły troche?

  10. Cześć,

    co do twojej diety, nie znam się na tym, ale wydaje mi się ze rozwalasz sobie metabolizm. Najlepsza dieta to jedzenie normalne, ale często i regularnie, a nasz organizm sobie już z tym poradzi.

    Ale tak jak mówię nie jestem specjalistą, chętnie poczytam opinie innych :]

  11. Dużo ważnych rzeczy tu powiedziałeś, ale jeszcze tematu nie wyczerpałeś. Ja też fachowcem nie jestem, ale bym jeszcze dorzucił tu swoje trzy grosze.

    Ktoś, kto pije to piwo codziennie, powinien się zapytać: co by było, gdyby popadł w biedę i nie byłoby mnie stać na piwo? Co by było, gdybym stanął przed wyborem: piwo (czy ogólniej: alkohol) albo jedzenie dla dzieci (lub ubrania, podręczniki)?
    Dalej, dlaczego piję?
    „Bo lubię piwo.” – OK
    „Bo lubię alkohol.” – Oj…
    „Bo inaczej się nie zrelaksuję.” – Jest problem. Nie koniecznie z alkoholem, ale jakiś jest, skoro nie umiesz odpocząć bezprocentowo. I to ten problem może cię wciągnąć w alkoholizm, nie samo codzienne spożywanie.

    Kiedyś słyszałem, że jeśli ktoś nie ma problemu z alkoholem do 25 roku życia, to już alkoholikiem nie będzie. Tylko można mieć problem nawet nie pijąc alkoholu. Np. syn alkoholika może mówić, że on nigdy alkoholu do ust nie weźmie, bo nie chce, żeby jego rodzina cierpiała tak, jak on cierpiał. I nie pije do 25 urodzin. A potem zaczyna i pije na okrągło, do nieprzytomu, bo akurat mu ciężko w życiu, bo np. za mało zarabia, albo ktoś zachorował, albo cokolwiek. I pije, bo nie umie nie pić, bo go ojciec nie nauczył radzenia sobie z problemami bez upijania się.

  12. Dość obszerna dyskusja się rozwinęła jak widzę. Można się było tego spodziewać. Moim zdaniem bardzo duże znaczenie ma też to, „po co” pijemy dany alkohol. Jeżeli piejmy go w celu upicia się, jak to niektórzy mawiają „muszę się dziś na**bać” no to mamy problem, do tego kupujemy 10 Żubrów i walimy jeden za drugim. Jeżeli robimy to w celach degustacji, znaczenie ma dla nas smak i ogólny efekt sensoryczny, to moim zdaniem niegodziwością jest oskarżać taką osobę o alkoholizm. Wszystko jest dla ludzi, jeżeli robimy to z głową, a w przypadku recenzji i degustacji na pewno tak jest, to nie ma mowy o żadnym alkoholizmie. To jest szukanie problemu tam, gdzie go nie ma…

    • Alkoholizm to choroba. Nie można oskarżać o chorobę. Można najwyżej o doprowadzenie się do niej. Pytanie tylko o wpływ picia „dla smaku” na popadnięcie w chorobę alkoholową.

  13. Jeden z lepszych filmów 1000 IBU 🙂 Mam podobne przemyślenia. Wiadomo, że to jest indywidualna sprawa, są i tacy co po jednym czy dwóch piwach mają lekki dym. Ja sam czasem łapię się na takim upijaniu, zwłaszcza, jak jest dużo premierowych piw w knajpie, bądź też takich, których jeszcze nie piłem a zapowiadają się co najmniej dobrze… No cóż, alkoholikiem nie jestem, ale uzależnienie od chmielu mam 😀

  14. Nie chcę Cię prowokować – zastrzegam na wstępie, ale mam dwa pytania:

    1. Niektóre mocniejsze piwa (np. tripel) jako składnik smakowy mają rozgrzewające nuty alkoholowe – czy rzeczywiście alkohol jest Ci tak obojętny w piwie nawet podczas degustacji?

    2. Czy wypicie jednego piwa codziennie, rytuał wieczoru z piwem, to nie jest Twoim zdaniem właśnie uzależnienie psychiczne? Nie od alkoholu, ale od picia piwa, co niestety się ze sobą wiąże nierozerwalnie…

    • 1. Akurat w triplu nie lubię nut alkoholowych, ale już w RISie, barleywine, Imperial IPA, porterze bałtyckim jeśli są szlachetne jak z dobrego alkoholu, to jak najbardziej tak. Więc alkohol nie jest mi obojętny podczas degustacji. Generalnie myślę, że byłbym klientem, gdyby wynaleziono tabletki, które neutralizują wpływ alkoholu w organizmie. Bo czasem chce się spróbować więcej piw, a niestety percepcja siada. Natomiast nie oszukujmy się, alkohol wpływa pozytywnie, w sensie sprawiania przyjemności, na mózg. Natomiast gdyby były bezalkoholowe RISy, IIPA itd. to bym z chęcią je kupował.
      2. No i co z tego? To jest taki sam rytuał, jak wieczór z książką, czy wypicie herbaty z miodem. Kompletnie nieszkodliwy. Pytanie jest, czy pijąc regularnie jedno piwo, można wpaść w alkoholizm. Moim zdaniem nie. A jak miałoby się to objawiać, np. tym, że – nie mam piwa, to walnę kielicha, albo drinka. Gdyby tak było, to bym się zgodził.

      • Rozumiem. Pozwól, że skomentuję.
        1. Taki RIS już chyba nie byłby typowym RISem prawda? Chodzi mi właśnie o to, że czasem alkohol jest jakby jednym z wykładniczych elementów danego piwa i bez niego to już nie to samo.
        2. Już tłumaczę co z tego – jeśli siadasz wieczorem przy filmie/meczu i myślisz sobie, że w sumie to przydałoby się piwko, czegoś Ci brakuje i w związku z tym większość wieczorów w tygodniu kończy się piwkiem, to chyba jest już problem. Dla Ciebie może to dalej być jedynie uzależnienie od smaku piwa, ale patrząc boku praktycznie wychodzi na jedno – wieczór kończysz piwem. Czujesz, że bez tego piwa wieczór jest jakiś… nieswój. A od wieczoru z książką czy herbatą różni się właśnie zawartością alkoholu. Nie wiadomo kiedy Twój mózg może łaknąć alkoholu właśnie, ale usprawiedliwiać to smakiem piwa.

        • 1. Jasne. Alkohol jest nieodłącznym składnikiem piwa, w niektórych stylach jest istotnym czynnikiem bukietu. Co nie zmienia faktu, ze chciałbym móc zdegustować na festiwalu 10 RISów i być tak samo świadomym przy 10. jak przy 1.
          2. Dopóki jest to jedno-dwa piwa nie jest to żaden problem. Problem zaczyna się, kiedy to 1 czy 2 piwa nie wystarcza i potrzebujesz 3, 4, 5, 6.

  15. Najlepsze 1000 IBU jak dotąd. Jestem w trakcie jednego z etapów kiedy człowiek pije sporo czyli studia. Zdarza mi się wypić czasem więcej. Ale tak najbardziej cieszy mnie to że gdy idziemy na piwo zazwyczaj wypijam 3-4 góra 5 piw zdarza się czasem więcej ale raczej nie z tempem większym niż jedno na godzinę. A jak bym miał teraz zacząć pić i skończyć jak skończy mi się piwo to myślę że tak tydzień bez przerwy.
    Jednak jest coś co mnie niepokoi w tym jestem w pewien sposób uzależniony od dobrego piwa nowych doznań smakowych i wydaje mi się że duża część z nas tak ma jednak nie jest to chyba zbyt szkodliwe. Jedyna szkoda to ta w portfelu ale w sumie duża część z tych piw jest warta tego. I te oczy znajomych gdzie wydajesz na jedno piwo tyle co oni na cztery 🙂

  16. Dobry wykład, ale moim zdaniem istnieją ludzie bardziej lub mniej podatni na nałogi. W przypadku tych pierwszych picie jakiegokolwiek alkoholu jest ryzykowne. Jeśli o mnie chodzi to mogę „rzucać kamieniami” ,nigdy nie byłem pijany. Mam „wbudowany” hamulec który nie pozwala przekroczyć pewnej granicy. Dwa standartowe piwa dzienne to dla mnie max.

    • No właśnie nie. Jeśli się nie upijasz, to nie wpadniesz w alkoholizm. Jeśli zaczniesz się upijać, to możesz wpaść. Nie ma takiej opcji, żeby pijąc codziennie jedno piwo i nigdy nie pijąc więcej, zostać alkoholikiem. Co innego jeśli przez pół roku będziesz pił raz jedno, innym razem dwa, a innym trzy, a po kilku latach dojdziesz do 6.

      • alkoholikiem może nie ale w pewien sposób uzależnisz się od rytuału wypijania tego jednego piwa na dzień załóżmy wieczorem po kolacji. Nawet nie nazywając tego nałogiem jest to jakiś nawyk

        • Jest to nałóg, bowiem zmienia Twoje zachowanie. Jeśli nie dopełnisz wieczornego rytuału, to czujesz się jakoś gorzej. Steruje Tobą, więc nie ma co uciekać od nazywania tego po imieniu.

        • @mesive
          za wiki: „Nałóg – zakorzeniona dysfunkcja sprawności woli przejawiająca się w chronicznym podejmowaniu SZKODLIWYCH dla organizmu decyzji, które są sprzeczne z przesłankami rozeznania intelektualnego.”. –

          wiec jesli uznamy, że jedno piwo wieczorem nie ma szkodliwego wpływu na organizm, to jego picie codziennie jest takim samym „nałogiem” jak codzienny rytuał mycia nóg.

  17. Panie Tomku, naprawdę mądrze powiedziane. Rozsądne picie piwa nie prowadzi do alkoholizmu. Wypicie jednego piwa dla odprężenia wieczorem, poczucia dobrego smaku jeszcze nikomu nie zaszkodziło 🙂

  18. naród polski jest według mnie przewrażliwiony na temat alkoholizmu, przecież sa kraje w których wiecej sie pije czy to do obiadu czy do kolacji i nikt nie robi z tego problemu. Czy takie wino bo o nim piszę uzależnia? A jakbysmy zamienili wino na piwo?? co w tedy?

      • Moze rzeczywiscie istnieje roznica w kulturze picia, ale nie calego polskiego spoleczenstwa w porownaniu do spoleczenstw „zachodnich”. Wydaje mi sie ze nie ma zadnej roznicy m.in ludzmi z duzych polskich miast z nazwijmy to klasa srednia a ich odopowiednikami na zachodzie. Obserwujac moich znajomych z Niemiec czy Hiszpanii moglbym rzec ze sa alkoholikami, no bo kto zamawia alkohol do sniadania 😀 W Polsce srednie spozycie alkoholu juz dawno przestalo byc jakos znaczaco odbiegajace od sredniej europejskiej, ale dalej jestesmy na punkcie picia alkoholu przewrazliwieni, co ja tlumacze wspomnianiami z czasow kiedy bez wypicia wodki nie dalo sie niczego zalatwic i niektorzy chodzili pijani okragly tydzien. Wszystko jest dla ludzi, byle z glowa.

        A teraz takie pytanie do Kopyra: Jak zapatrujesz sie na picie codziennie np wodki w ilosci odpowiadajacej iloscia czystego alku temu co jest w jednym piwie ? Np do miesa

        ps. Kiedys czynnosc powtarzana z jakas dana czestotliwoscia chyba zwalo sie nawykiem i bylo to cos pozytywnego lub nie, a dzisiaj widze ze to juz nadano temu nazwe psychicznego uzaleznienia – czyli zjawiska jednoznacznie negatywnego

        • Andzik, ale powiedzmy sobie szczerze. Ilu ludzi w Polsce pije alkohol (niech będzie nawet, że mówimy tylko o piwie) dla smaku, a ile dla zwykłej najebki…

        • Nie wiem ilu ludzi pije dla smaku, zreszta lagera ciezko pic dla smaku. Ale wydaje mi sie ze picie zeby sie najebac przechodzi z wiekiem. Pijesz bo umowiles sie na piwo wiec nie bedziesz pil coli 😀 Zreszta na zachodzie ludzie tez chodz pijani.

  19. antyalkohol jest wynazleziony ale z jakichs powodow u nas nie stosowany( podobno etycznych). na wschodzie juz bardziej, tylko zgonow duzo bo zle raguje z niektórymi trunkami. rozmawialem z terapeuta z ukrainy i mowil ze mozna zjechac promil w godzine.

  20. Witam!
    Mam propozycję Panie Tomku:
    Udać się z kamerą do najbliższego centrum leczenia uzależnień i przeprowadzić wywiad z terapeutą. Chodzi o skonfrontowanie całego tematu tu zawartego włącznie z ciekawszymi komentarzami.
    Jestem bardzo ciekawy takiej rozmowy i idących z niej wniosków.

    Alkoholizm to bardzo ciężka choroba która nie dotyczy tylko jednostki ale całej rodziny. Bardzo ważny temat i myślę, że warto poświęcić mu trochę więcej miejsca na tak licznie odwiedzanym blogu!

    Pozdrawiam!
    Bartek

    • Znajac mozliwosci polskich terapeutow to pewnie trafil by na takiego ktory by mu powiedzial „Zaczyna sie niewinnie od Grodzisza a konczy na denaturacie”.

  21. Po sobie mogę powiedzieć, że zmiana jakości piwa przekłada się na częstotliwość jego picia. Kiedyś patrzyłem tylko żeby upolować 6-pak byle jakiego piwa jak najtaniej i wypić go w 2 dni. Obecnie zazwyczaj piję 1 piwo co drugi dzień i często jest to takie, którego wcześniej nie piłem. Po prostu picie 2 piw po sobie jest dla mnie bez sensu, bo mam świadomość, że trudniej mi będzie uchwycić cechy tego drugiego. Dzień przerwy robię sobie po to żeby nie pić codziennie (zresztą i tak nie zawsze się tego trzymam 😉 ).
    W moim konkretnym przypadku za zmianę zachowań nie miała wpływu zmiana otoczenia tylko pieniądze. Odkąd regularnie zarabiam cena piwa stała się dla mnie sprawą drugo a nawet trzeciorzędną i mogę skupić się głównie na stylu i opiniach. Oczywiście wcześniej zacząłem kupować Ciechana i Lwówka ale jak teraz o tym myślę, to te piwa nie miały jakiś super walorów degustacyjnych i nadal było to picie dla picia.
    Pozdrawiam Rafał

  22. Ktoś, kto budzi się na kacu i mówi i myśli, że już nigdy się nie napije jest ZDROWY !!! Alkoholikiem jest ten, kto tak samo się obudzi ale będzie szukał alkoholu

  23. ARTEK ma racje- mi też lekarz zalecił 4 piwa co drugi dzień ale na nerwice lękową i przyznam że lepsze to niż psychotropy…pozatym jakoś specjalnie mnie nie ciągnie do alkoholu- a tym bardziej kiedy czuje się bezpiecznie w domu bo tylką wychodząc na zewnątrz mam te lęki. Nie czuję się gorzej czy jakieś skutki uboczne 🙂 Alkohol niszczy albo ratuje życie.

  24. Zgadzam się z Tobą w stu procentach. Parę late temu miałam okres, kiedy wieczór bez alkoholu i zgona był zmarnowany. Teraz piję piwo tylko i wyłącznie dla smaku – jeśli nie znalazłam piwa, którego nie próbowałam, to nie piję żadnego. A nawet jeśli mam trzy nowości czekające na półeczce, a wiem, że następnego dnia mam wstać o szóstej rano, to nie ruszam. Wolę podelektować się w spokoju.
    Swoją drogą z nawyku codziennego upajania się wyciągnęło mnie odkrycie piw niekoncernowych, które pije się dla smaku, a nie dla ilości 😉

  25. btw: Bardzo mądre słowa kończące. Wielki szacun, że czujesz respekt do tego żywiołu. Nie można być dobrym żeglarzem nie czując respektu do wody…

  26. A ja pije z 20-25 piw tygodniowo. Nie próbuje się oszukiwać, liczyć i rozkładać. Mam ochotę na piwo, to pije. Lubie w piwie poza smakiem, alkohol i to że szumi i przyznam, że nigdy nie zrozumiem picia dla samego smaku. Jak by mi chodziło o sam smak, to jest o wiele więcej pysznych rzeczy niż nawet najlepsze piwo. Piwko ma w sobie o wiele więcej niż tylko smaki i aromaty. Wiem, że jest to lekki problem jeżeli pije się w tygodniu skrzynkę, lub ponad ale każdy ma jakieś nałogi. Myślę, że pośród Was jest wielu palaczy tytoniu, a to do w porównaniu do piwa jest bardziej zabójcze : ) wielu ma satysfakcje jak widzę, że wypije 2 piwa w tygodniu (faktycznie konkretny piwosz) ale co z tego skoro truje się innymi rzeczami ? bez sens. Na zdrowie, póki możemy… : ) )

    • Najlepszy chyba komentarz jaki tu przeczytałem. Śmieszą zamieszczone tutaj wpisy ”piwoszy” o delikatnym podniebieniu. Chlał taki jeden z drugim jeszcze wczoraj najtańsze koncerniaki za 1.99 w promocji a dzisiaj zgrywa ”konesera” dobrego smaku i brandzluje się nad jednym piwem bo zapłacił za nie więcej. Żenada. Do tego te moralizatorskie teksty o tym jakie to upijanie się jest be i że polak to alkoholik itd. Trzęsie się taki typek nad tym swoim piwem jakby to było nie wiadomo co i dorabia do tego wydumaną ideologię a tym czasem to TYLKO piwo i nic więcej. Napój dla spracowanej klasy robotniczej. Dobre do meczu, grilla albo by ugasić pragnienie. To nie jest XIX wieczne wino albo whiskey gdzie butelka kosztuje więcej aniżeli cała miesięczna pensja takiego samozwańczego arystokraty z blokowiska. Śmiechu warte. Większość tu komentujących to tacy właśnie gimbo – kiperzy (bez względu na swój wiek ) którym wydaje się że oto awansują w drabinie społecznej pijąc piwo za więcej aniżeli 4 zł i brandzlują się nad nim i rozpływają w zachwytach. Mam dla was radę – zamiast pić jedno lub góra dwa, pijcie po pół butelki bo może po otwarciu na drugi dzień ta druga połówka nabierze innych zupełnie niepowtarzalnych nut smakowych 🙂 No i wystarczy na dłużej oraz się nie upijecie, zachowacie trzeźwość zmysłów dzięki czemu wydobędziecie cały bukiet do ostatniego kwiatuszka 🙂

Leave a Reply to tomekCancel reply