Dlaczego piwo jest lepsze od wina?

47
4572

mój wykład na Warszawskim Świecie Piwa.

wkpdW ubiegłą sobotę miałem okazję wygłosić krótki (no nie taki krótki, bo półgodzinny) wykład, czy może raczej stand up 😉 pt. Dlaczego piwo jest lepsze od wina? Dla tych, którzy nie mogli być w Kuflach i Kapslach nagrałem to wystąpienie, wraz z pytaniami, które później padły z sali. Oczywiście wiem, że zaraz będzie narzekanie, że nie słychać i żebym kupił lepszy mikrofon, więc jeśli Twój narząd słuchu jest szczególnie wrażliwy daruj sobie oglądanie. Przejdź za to na koniec tego wpisu.

Wystąpienie główne, czyli kopyr na ambonie.

część druga, czyli pytania z sali.

Jeśli nie masz chęci, czasu itp. oglądać filmu, to na portalu natemat.pl pojawił się tekst pt: Dlaczego piwo jest ciekawsze od wina?

 

47 KOMENTARZE

    • Czasem trzeba trochę hiperbolizować. Jak powiedziałem na filmie, lubię wino, szanuję wino, ale aby zakwestionować powszechne przekonanie, że wino jest znacznie lepsze, ciekawsze i szlachetniejsze niż piwo, trzeba przekazu prostego i konkretnego. Inaczej mówiąc trzeba kopać po kostkach, grać ostry pressing, to może uda się wywalczyć remis.

  1. Niestety ja w ostatniej chwili musiałem zrezygnować z wyjazdu – ale przekazałem ojcu że będziesz w K&K i wysłałem delegację (wąsaty gość w kratę schodzący ze schodów w 13:23) z która miałeś chyba tam chwilową okoliczność 😉

  2. Witam,
    Porównanie wina i piwa fajne choć dyskusja trochę jałowa bo winiarze każdy z twoich argumentów mogą odwrócić na swoją korzyść np. : piwo jest bardziej urozmaicone wino bardziej sztywne – wina nie da się bardziej ulepszyć jest już perfekcyjne. A tak bardziej osobiście, to dla mnie wino jest po prostu za mocnym trunkiem. Ogólnie nie smakują mi wyroby powyżej 7% alkoholu, dlatego nie podoba mi się trend w piwowarstwie promujący różne mocniejsze wersje tak zwane imperiale.

    • Więc chyba wrócić do starożytnej tradycji mieszania wina z wodą? Wtedy to była także sztuka i dlatego nie stosującym jej lub nie potrafiących lekceważono.

  3. „Bo wino prościej zrobić.”

    Praktycznie rzecz biorąc, wino robi się samo, wystarczy zebrane grona (coś takiego jak wina owocowe nie zaliczam do win) wlożyć do garnka, nawet ze szypułkami (teraz to się odszypułkowuje na maszynach), a ono samo zafermentuje (tzw. fermentacja w miazdze) i powstanie wino.

    Gruzja uznawana jest za ojczyznę wina, chociaz ja twierdzę, że wszędzie gdzie rosną winogrona samoistnie zaczeto robić wino, albo lepiej zaczęło się robić, ale kiedys czytalem reportaż o klasycznym wyrobie wina gruzińskiego i tam własnie, dokładnie tak postepowano, fermentują w dużych cylindrycznych glinianych garnkach zakopanych w ziemi, w wersji najbardziej tradycyjnej wlasnie bez odszypułkowywania lub z częściowym, przy czym dla europejczykow było zaskakujące to, że robiono tak wina białe, co wydaje sie tutaj nieakceptowalne.

    Znalazłem ten artykuł:
    http://www.vinisfera.pl/wina,860,149,0,0,F,news.html
    Warto przeczytać.

    Zaś co do argumentacji Imć Kopyra uznaje ją za 'discopolową’, takie 'majteczki w kropeczki’.
    Odpowiedzią na pytanie czym jest piwo, daje nam nasz język i zacytuje tutaj akuratnie wikipedię, która tak opisuje etymologie tego słowa:

    Wyraz piwo wywodzi się z prasłowiańskiego słowa pivo oznaczającego napitek, napój.Podobnie jest w wielu językach słowiańskich: białoruski: піва, bośniacki, chorwacki, czeski, słowacki, słoweński: pivo, macedoński, rosyjski, ukraiński: пиво. Prasłowiański wyraz pivo utworzony został od prasłowiańskiego czasownika piti czyli pić (z indoeuropejskiego *pō(i)- : *pī-) z dodatkiem przyrostka -vo.

    Czyli z etymologii tego słowa możńa wnioskować, że jest on prastarym napojem, którego geneza może sięgać nawet kilku tysięcy lat, gdzie tak poza tematem wspomnę, że najstarsze dowody na wyrabianie sera z mleka, zostały odkryte na terenie dzisiejszej Polski, może zacytuję całość:

    „Peter Bogucki z Uniwersytetu Princeton w New Jersey już w latach 80. ubiegłego wieku podejrzewał, że mieszkańcy Kujaw produkowali ser w tak odległych czasach. Podstawą tych podejrzeń były odkrywane na stanowiskach kultury ceramiki wstęgowej rytej fragmenty ceramiki z licznymi dziurkami. Rekonstruowane z nich naczynia (zwane naczyniami sitowymi) przypominały dość mocno współczesne cedzaki używane do produkcji sera.

    Jednak samo podobieństwo nie wystarczy, by mieć pewność, że dawni mieszkańcy Kujaw raczyli się serami. Mogli przecież używać takich naczyń do innych produktów. Dlatego przez lata sprawa pozostawała nierozstrzygnięta.

    W ostatnich czasach archeologia zyskała jednak nową, niezwykle cenną broń – biochemiczne analizy mikroskopijnych pozostałości na ściankach naczyń. Badania takie pozwalają ustalić, co niegdyś w nich gotowano bądź przechowywano. Dzięki temu coraz lepiej znamy dietę dawnych ludzi. Analizy takie pozwoliły m.in. znaleźć najstarsze ślady wykorzystywania mleka. Wiemy, że już 7000 lat temu spożywali je mieszkańcy Sahary, a w Anatolii korzystano z niego ponad 8000 lat temu.

    Jakiś czas temu 50 fragmentów ceramiki z 34 domniemanych kujawskich cedzaków trafiło do Mélanie Salque, chemik z Uniwersytetu Bristolskiego (Wlk. Brytania), która wcześniej badała m.in. naczynia z Sahary. Wysłane do badań fragmenty pochodziły z Brześcia Kujawskiego, Miechowic, Smólska, Wolicy Nowej, Starego Nakonowa oraz Ludwinowa. Wyniki ich badań ukazały się właśnie w brytyjskim magazynie Nature, jednym z dwóch najważniejszych czasopism naukowych świata. Współautorami artykułu są polscy archeolodzy Joanna Pyzel (Uniwersytet Gdański), Iwona Sobkowiak-Tabaka (PAN), Ryszard Grygiel (Muzeum Archeologiczne i Etnograficzne w Łodzi) oraz Marzena Szmyt (Muzeum Archeologiczne w Poznaniu).

    Analizy molekuł ukrytych przez tysiące lat w porach naczyń bezsprzecznie wykazały, że niegdyś było w nich mleko. A to w połączeniu z niezwykłą formą naczyń daje prawie całkowitą pewność, że na Kujawach produkowano sery. Brytyjscy badacze podkreślają, że jak na razie jest to pierwszy i jedyny archeologiczny dowód ich wytwarzania w neolicie. Tym samym Kujawy stają się, przynajmniej na jakiś czas, miejscem skąd pochodzą najstarsze dowody produkcji sera. Bo w przypadku innych miejsc najstarszego użycia mleka nie ma dowodów, że robiono z niego sery. Naczynia sitowe z Kujaw są też pierwszym dowodem na to, że mieszkańcy Europy Północnej już wtedy hodowali bydło nie tylko dla mięsa, ale też dla mleka.

    Heather Paxson, antropolog z MIT Cambridge, powiedziała Nature, że ten neolityczny ser prawdopodobnie przypominał współczesną mozzarellę.

    Jego produkcja dawała neolitycznym rolnikom z Kujaw dwie ogromne korzyści. Po pierwsze przedłużali w ten sposób trwałość uzyskanego mleka. W świecie bez lodówek i pasteryzacji psuło się ono bowiem bardzo szybko.

    Jednak jeszcze ważniejsze było to, że dzięki przetworzeniu mleka w ser spadała zawartość laktozy. Większość ówczesnych dorosłych ludzi nie mogła jej trawić, przez co picie mleka kończyło się dla nich kłopotami żołądkowymi. Dopiero po tysiącach lat ludzie z mutacją pozwalającą trawić laktozę stali się liczną grupą na naszym kontynencie (czyt. Pili mleko, opanowali Europę).

    Badacze zidentyfikowali też mleko na innych – niepokrytych dziurkami – fragmentach dawnych naczyń z kujawskich stanowisk. Najpewniej więc i one były wykorzystywane podczas produkcji. Znaleźli jednak też wiele naczyń, które nie miały pozostałości świadczących o obecności mleka. Były w nich za to ślady wskazujące na gotowanie mięsa oraz przechowywanie wody. Co istotne wyniki badań biochemicznych pasowały do typów naczyń. Ślady mleka były w misach, mięsa w garnkach do gotowania, a wodę trzymano w glinianych butlach”

    Podejrzewam, że z piwem było podobnie… Wiele rzeczy jest tak starych, że dotąd nawet nie wyobrażano sobie, by coś mogło być tak stare.

  4. „Bo wino prościej zrobić.”

    Praktycznie rzecz biorąc, wino robi się samo, wystarczy zebrane grona (coś takiego jak wina owocowe nie zaliczam do win) wlożyć do garnka, nawet ze szypułkami (teraz to się odszypułkowuje na maszynach), a ono samo zafermentuje (tzw. fermentacja w miazdze) i powstanie wino.

    Gruzja uznawana jest za ojczyznę wina, chociaz ja twierdzę, że wszędzie gdzie rosną winogrona samoistnie zaczeto robić wino, albo lepiej zaczęło się robić, ale kiedys czytalem reportaż o klasycznym wyrobie wina gruzińskiego i tam własnie, dokładnie tak postepowano, fermentują w dużych cylindrycznych glinianych garnkach zakopanych w ziemi, w wersji najbardziej tradycyjnej wlasnie bez odszypułkowywania lub z częściowym, przy czym dla europejczykow było zaskakujące to, że robiono tak wina białe, co wydaje sie tutaj nieakceptowalne.

    Znalazłem ten artykuł:
    http://www.vinisfera.pl/wina,860,149,0,0,F,news.html

    Warto przeczytać.

  5. Wiekszosc pewnie ma podobne zdanie czyli pytanie zle postawione, a temat wina splycony niesamowicie. Nie przepadam za winem ale nie robmy jaj… to jakby probowac udowodnic, ze kalafior jest lepszy od brokula bo do jednego z nim mozna cos wiecej dodac. Jeden lubi to drugi to.

  6. Kac bierze się z aldehydu octowego, który jest metabolitem alkoholu. Odwodnienie również bierze się z tych przemian metabolicznych, ale jak jest upał albo człowiek wykonuje duży wysiłek i się odwodni, to chyba nie ma kaca?

    • Od odwodnienia głowa może boleć. Normalny objaw. Aldehyd octowy też, ale odwodnienie nie wynika tylko z aldehydu octowego. Po piwie zaczynasz sikać, jeszcze nie mając kaca.

      • Jak najbardziej może, ale kac to nie tylko ból głowy. Nie napisałem że odwodnienie bierze się tylko z metabolizmu alkoholu którego produktem jest aldehyd, ale że również się z tego bierze, no i przede wszystkim chciałem powiedzieć, że kac to nie odwodnienie, tylko ZATRUCIE aldehydem octowym, który jest silną trucizną – im więcej się wypije, tym więcej się go wytworzy, więc tym silniejsze będzie zatrucie, przy małych ilościach niewyczuwalnie małe, oczywiście odwodnienie utrudnia dalszy metabolizm aldehydu, więc przy większym odwodnieniu jest gorszy kac.

    • Drożdże siusiają nie tylko alkoholem etylowym. Dodatkowo produkują alkohol metylowy, amylowy, octany, tiole, mrówczany, estry. Te wszystkie związki oczywiście oddziałują z organizmem spożywającego. Jeśli koniecznie chcesz się jak najwięcej napić alkoholu i by głowa jak najmniej bolała. To trzeba przystąpić do spożycia zdrowym wypoczętym nawodnionym i spożywać czystą wódkę (większość sklepowych nie jest wystarczająco dobrze rektyfikowana) dużo jedząc i pijąc wody.

    • inna sprawa, że im bardziej nagazowany napój alkoholowy tym łatwiej się upić. CO2 powoduje szybsze otwarcie zwieracza żołądka czego konsekwencją jest szybsze wchłonięcie alkoholu.

  7. Jest wino niefiltrowane. Np. u naszych południowych sąsiadów pod od końca sierpnia do października (czasem do listopada) na Moravie pojawia się tzw. burčák. Bardzo młode wino, półsłodkie i słodkie, gęste, sycące a zarazem bardzo pijalne. Zawartość alkoholu oscyluje w granicach ok. 5-8%. Wadą jest straszliwy kac, jeśli wypije się tego więcej niż 0,5-1L.

    • burčák burčákiem, a co z np. winami lodowymi czy słomkowymi, poza ogromnymi wymaganiami technologicznymi udają się raz na parę lat (na Węgrzech w Egerze np. rocznik 2011 a przedtem dopiero 2004 i 2008) i pewności nigdy nie ma. W piwie takich obostrzeń nie możemy uświadczyć i jeśli warzyliśmy w 2011, to w 2012 też możemy warzyć i nawet jeśli nie wyjdzie nam ta sama warka, to przynajmniej podobna, natomiast stworzenia jednego z takich win to naprawdę sztuka, nie tylko przypadek.

        • Ale nawet nie chodzi o parę tysi. Wystarczy, że szczep jest kapryśny, nieprzewidywalny i już masz babo placek, bo myślałem, że da się zrobić tak jak robiłeś Cabernet, a tu jednak nie-miałem tak ze szczepem Barbarossa i robiłem wg wytycznych jak to wino powinno się robić, mimo to pierwsze dwa lata wino było wyborne i zgodne ze stylem-można tak powiedzieć, ale następny rok przyniósł fatalne zmiany i zakończyło swój żywot w naszych gardłach, podczas gdy głupi i prosty Cabernet (w porównaniu do Barbarossy) rocznik 2009 mam nadal i nawet mu szata nie spłowiała.

          Oczywiście wiadomo, że chmiel z roku na rok może się różnić, podobnie słód, ale przyznasz, że to, uda Ci się uwarzyć piwo rok za rokiem, jest bardziej prawdopodobne niż gdybyś chciał stworzyć jakieś skomplikowane wino.

          Poza tym, przecież byłeś u nas na forum winiarzy, to mogłeś zweryfikować pewne mity, który niestety powtórzyłeś i w części pierwszej i w pytaniach z sali.

  8. Czy uważasz, że mając moszcz winny i miazgę np. Barbera z rejonu Piemontu byłbyś w stanie zrobić tak samo dobre wino jak w dobrych winnicach? Bo sugerujesz, że po wyciśnięciu soku to już wszystko samo się dzieje.

    • Z grubsza rzecz biorąc. Fermentację i obciąg możesz porównać w fermentacją w piwowarstwie, są zbliżone. Jednak odszypułkowywanie winogron, wyciskanie moszczu lub fermentacja w miazdze, są jednak znacząco prostsze niż zacierania i gotowanie piwa. Po prostu nie zachodzą tam żadne skomplikowane procesy, na które miałby wpływ winiarz i o tyle winiarstwo jest prostsze niż piwowarstwo. Czy piszę nieprawdę?
      EDIT: a jeszcze jedno, proste nie jest synonimem słowa łatwe.

      • Jakby nie było słowo łatwe jest synonimem prostego 🙂

        Co jest tak trudnego w gotowaniu czy nawet zacieraniu? Rozumiem, że rozmawiamy o sytuacji dzisiejszej, gdzie do kadzi zaciernej wrzucasz co trzeba i programujesz układ sterujący.
        Czy np. proces fermentacji jabłkowo-mlekowej czy maceracji jest dużo łatwiejszy? Przecież tutaj właśnie tworzy się charakterystykę wina, np. napowietrzenie czerwonego w odpowiednim momencie itp.

        Ja uważam, że jest wręcz odwrotnie tzn. w chwili obecnej, gdy żyjemy w globalnej wiosce możesz kupić dowolny i przetworzony surowiec do produkcji piwa, a w przypadku wina musisz to wyhodować, trwa to wiele lat, odpowiednio pielęgnować co ma wpływ na jakość winogron i ostatecznie charakter wina.

        Odnośnie jeszcze prostoty: mój znajomy, który jest winiarzem i zapaleńcem-szaleńcem kupił kiedyś ziemię, posadził i doglądał. Po kilku latach zbiera się do winobrania, przyjeżdża do winnicy a tam krzewy uszkodzone i zero winogron – znaczy ktoś sobie te winogrona pożyczył. Jednym słowem produkcja własnego wina to bardzo prosta sprawa. A teraz sobie porównaj to do własnego warzenia, kupujesz surowce, śrutujesz, wsypujesz, programujesz, się zaciera, się warzy, się fermentuje. Po miesiącu masz piwo, a nie jakieś tam uprawianie winorośli i leżakowanie latami.

        Nie do końca odpowiedziałeś na moje pytanie.

        • Odpowiadając na Twoje nieodpowiedziane pytanie – gdyby w cudowny sposób przetransportowano mi ten moszcz (a nawet niech będzie utrudnienie same winogrona) z Piemontu, to nie wiedząc nic więcej o winie, od tego co wiem teraz, zrobiłbym wino. Nie robiłem nigdy wina gronowego. Na 95% byłoby to wino gorsze niż to, które robią w winnicy, ale byłoby to wino. Czy gdybym ja wysłał winiarzowi z Piemontu wszystkie składniki na piwo, byłby on w stanie uwarzyć piwo, jeśli nigdy tego nie robił. Nie sądzę. Tu jest różnica.

          Słowo proste oznacza, że coś jest nieskomplikowane, natomiast łatwe oznacza, że nie nastręcza żadnych trudności, więc powiem tak – robienie wina jest proste, ale nie jest łatwe. W Polskich warunkach robienie wina jest rzekłbym nawet ekstremalnie trudne.

        • To ja gotowy moszcz z Piemontu tu proponuję ,a ty tego biednego rolnika od razu chcesz pogrążyć. Przynajmniej jakieś ułatwienie byś zrobił 🙂
          Myślę, że z zestawem, w którym jest krótka rozpiska to by sobie chłop poradził.

        • No dobra. Rozeźlony rolnik, bo nie wyslałeś rozpiski, rozpakował, pooglądał surowce i wrzucił wszystko do jakiegoś pojemnika przed domem. Spadł deszcz, a potem wyszło słońce, jest gorąco, rolnik pomyślał, że będzie miał świetne winobranie w tym roku, po kilku dniach chłop podchodzi do pojemnika, żeby wyrzucić zawartość a tam… piwo.
          Od tego dnia chłop przestał uprawiać winorośl i został piwowarem.

        • Wino jest łatwiej zrobić, z tym się zgodzę, jak to było powiedziane wcześniej, wino może 'się zrobić’ samo, ale będzie to byle jakie wino. Zrobić wino klasowe jest znacznie trudniej, niż klasowe piwo.

        • „Czy gdybym ja wysłał winiarzowi z Piemontu wszystkie składniki na piwo, byłby on w stanie uwarzyć piwo, jeśli nigdy tego nie robił. Nie sądzę. Tu jest różnica.”
          Kopyr kpisz? Od kiedy winiarze to bezmózgie yeti nie potrafiące korzystać z internetu? Cwaniak się naczytał o produkcji wina i narobił napoi alkoholowych z przefermentowanych owoców i cukru. Ciekawe ile byś zrobił bez wiedzy o winach?!
          „Czy warzenie piwa w domu jest trudne?
          Nie, jeżeli potrafisz gotować wodę i postępować według przepisu”
          cytat z książki „Jak warzyć piwo Autor: Ziemowit Fałat” i przykładowa instrukcja z bromawatora i mamy naprawdę dobre piwo.
          http://www.browamator.pl/zdjecia/1/1/1/14389_Zestaw_BA_BELGIJSKIE_PALE_ALE_wskazowki_www.pdf

          Proponuje eksperyment:
          -3 ludzi(nie posiadającej żadnej wiedzy na temat piwowarstwa,winiarstwa i miodosytnictwa)
          – 1 nastawia wino
          – 2 syci(albo nastawi) miód
          – 3 warzy piwo
          – leżakowanie 1?3? 6? 8? 50lat?(im dłużej tym miód pozostawi konkurencje daleko w tyle)

        • Moi rodzice i ich sąsiedzi robili wino zanim jeszcze powstały komputery, ot walili winogrona do gąsiora, dodawali trochę cukru i po kilku tygodniach raczyli się winkiem. Moze i nie najlepszym ale wystarczająco smacznym,żeby nie wylać do ścieku winem.
          Z piwem coś takiego nie przejdzie. Wymagana jest przynajmniej minimalna wiedza.

        • to musiał być przedni trunek… aby zrobić przynajmniej DOBRE wino, nie wystarczy wrzucić winogron do gąsiora i (o zgrozo), zasypać cukrem.

        • Odwracając sytuację: żeby zrobić piwo, wystarczy upiec chleb i zalać wodą, tu już można dyskutować co jest/było prostsze.

  9. Nie ma co porównywać wina do piwa, bo jeszcze okaże się że lepsze są nalewki.
    To takie porównywanie, co lepsze piki czy kara. Ja powiem, że piki, a jeszcze lepiej bez atu.
    A jeśli już użyć ostatecznego argumentu za piwem to to byłaby to pianka.

    BTW. Pytanie jak odfermentować piwo takie jak Utopias czyli 25%? Jakie drożdże to dadzą radę? Bo to jest problem klasy półtoraka ok. 60blg.

    • Utopie są produkowane poprzez wielokrotne wymrażanie-metoda nazywa freeze distillation ocierająca się o inny świat, nie mająca nic wspólnego ani z piwowarstwem ani z winiarstwem (choć uskuteczniana nawet w miodosytnictwie). W warunkach normalnych i przy normalnych drożdżach piwo może złapać do 15% maks, mnie przynajmniej tyle wyszło.

  10. Wg mnie -osoby która sama nigdy nie robiła wina ani piwa- dzisiaj wino i piwo nie jest żadnym problemem. Zarówno wino i piwo moge zrobic z tzw Brewkita. Co więcej- wszystko co potrzeba wiedziec o winie i piwie -jest ogólnie dostępne w internecie po Polsku-ale i pewnie w każdym jezyku.
    Sklepy są internetowe. Składniki półprzetworzone albo suche. Tak więc produkcja wina i pia jest równie prosta.
    Ja winami interesowałem się kilka lat temu. Na pewno mają bogactwo smaków- ale nie jest to bogactwo klasy piwa. Wina wytrawne i słodkie różnią się od siebie-ale jak dla mnie piwa mają tak wielką różnorodność -że wina im do pięt nie dorastają. Pisze to laik-człowiek bez nadmiernej gotówki. Bo chodzi tu o pieniądze. Piwa klasy światowej jestem w stanie kupic za stosunkowo nieduże pieniądze. Win niestety nie.
    Największą zaletą piwa na dzisiaj jest możliwość zrobienia bliskiego odpowiednika każdego piwa (bo nie da się idealnie)-natomiast nie da się zrobić odpowiednika smakowego każdego wina-choćby dlatego że wiele win dostaje smak od Beczek i lezakowania.
    Na dzisiaj piwo i wino jest w zasięgu każdego. Wino -łatwiej -w byle sklepie kupię winiak i wszystko do zrobienia. Piwo-raczej przez internet. Ale nie ma problemu z dostępem do niczego. Jedynie surowiec. O ile do piwa dostanę wszystkie rodzaje słodów-łącznie z wędzonymi, chmieli -z całego świata-i drożdży-o tyle do wina…. nie kupię odpowiednich szczepów winogron. Oczywiście do domowego przerobu jabłek-łatwiejsze jest wino-a do własnej produkcji slodu niewielu może się zachęcić.
    Tak więc wino i piwo jest równie łatwe w dostępie i wiedzy-ale wino ma trudniej z dostępem do oryginalnego surowca.

  11. W czasie tego wykładu wysunąłeś na początek kilka takich stwierdzeń, że wino jest starsze, że najprawdopodobniej zaczątkiem piwa mógł być upieczony chleb. Jakiś czas temu obejrzałem na Discovery film zatytułowany „Jak piwo uratowało świat”, w którym wysnuto teorię że piwo powstało o 5 tysięcy lat wcześniej niż do tej pory uważano. Jest tam też pokazane jaki mógł być tego początek i jaki wpływ miało na losy świata. Nie wiem na ile te informacje są wiarygodne, ale sam film warto obejrzeć.
    Nie będę wstawiał tutaj linku bo wskoczy tutaj okno z filmem, ale łatwo go znaleźć na YouTube. Polecam 🙂
    Ciekaw jestem co o tym myślicie i na ile was to przekonuje

Leave a Reply to van grubyCancel reply