Premiera i tradycyjny wywiad z Marcinem i Łukaszem. Tym razem zapowiedź rewolucyjnych zmian w piwach z Doctor Brew. Oczekujecie z niecierpliwością, czy z obawą?
Myślałem, że po refermentacji piwo może trafić do sprzedaży jak już zejdzie diacetyl powstały w jej wyniku, a oni z góry zakładają, że to będą dwa tygodnie i „do ludzi”.
Nie spotkałem się z teorią, że akurat diacetyl jest problemem przy refermentacji. Oczywiście pewności, że 2 tygodnie i do sprzedaży nie ma i jest to IMO optymistyczne założenie, ale nie obawiałbym się akurat diacetylu.
Czyli klient zrobił aferę, że piwo zepsute po czym sprawdzili to i zepsute nie było. Następnie stwierdzili że trzeba przejść na refermentację. Czy ktoś może i wytłumaczyć ich tok myślenia. bo widzę że nawet Tomek dobrze nie czai o co im chodzi.
Podjarałem się, słysząc i widząc jak chłopaki się jarają, fajen popatrzeć, jak mówił mój wujek.
W piwowarstwie domowym refermentacja sprawdza się, co każdy wie, w moim przypadku 6-cio letnie piwa są zdatne do wypicia, nawet gdy kapsel okazał się nieszczelny i piwo się nie nagazowało. Ja bym tylko radził umieścić na etykiecie instrukcję obchodzenia się z takim piwem, bo część konsumentów uzna, jak się im poderwą drożdże, że z piwem jest coś nie w porządku
Well, jak ktoś myśli, że przy dość umownym rygorze sanitarnym w browarze zastąpi pasteryzator refermentacją, to życzę powodzenia. To, że Belgowie refermentują swoje mocne piwa nie oznacza, że DB może dodawać cukru i świeżych drożdży do butelek które i tak często żyją drugim życiem po rozlewie.
Myślałem, że po refermentacji piwo może trafić do sprzedaży jak już zejdzie diacetyl powstały w jej wyniku, a oni z góry zakładają, że to będą dwa tygodnie i „do ludzi”.
Nie spotkałem się z teorią, że akurat diacetyl jest problemem przy refermentacji. Oczywiście pewności, że 2 tygodnie i do sprzedaży nie ma i jest to IMO optymistyczne założenie, ale nie obawiałbym się akurat diacetylu.
Te przemówienia na premierach to jakaś nowa świecka tradycja?
Nie, zawsze były.
Czyli klient zrobił aferę, że piwo zepsute po czym sprawdzili to i zepsute nie było. Następnie stwierdzili że trzeba przejść na refermentację. Czy ktoś może i wytłumaczyć ich tok myślenia. bo widzę że nawet Tomek dobrze nie czai o co im chodzi.
To jest jeden z powodów, drugim i chyba ważniejszym jest chęć wysyłania na eksport.
No dużo było wiadomości a o Lemon Drop ni chu chu… 🙁
No ale przecież zawsze rozmawiamy o tym co będzie, a nie o tym co jest. O Lemon Drop masz cały film z degustacji.
A… Bóg zapłać No fakt, moja skucha!!! O ja głupiutki mis!!! 😉
Podjarałem się, słysząc i widząc jak chłopaki się jarają, fajen popatrzeć, jak mówił mój wujek.
W piwowarstwie domowym refermentacja sprawdza się, co każdy wie, w moim przypadku 6-cio letnie piwa są zdatne do wypicia, nawet gdy kapsel okazał się nieszczelny i piwo się nie nagazowało. Ja bym tylko radził umieścić na etykiecie instrukcję obchodzenia się z takim piwem, bo część konsumentów uzna, jak się im poderwą drożdże, że z piwem jest coś nie w porządku
Nie wiem czy to dlatego, że dzisiaj poniedziałek, ale nikt się nie jara, a taki fajny materiał.
Well, jak ktoś myśli, że przy dość umownym rygorze sanitarnym w browarze zastąpi pasteryzator refermentacją, to życzę powodzenia. To, że Belgowie refermentują swoje mocne piwa nie oznacza, że DB może dodawać cukru i świeżych drożdży do butelek które i tak często żyją drugim życiem po rozlewie.