[1000 IBU] Czy wszyscy hopheadzi to daltoniści?

37
3484

Miałem o tym nagrać odcinek z większą ilością źródeł i przez to cała sprawa się opóźniała, ale sędziowanie w Japonii sprawiło, że impulsywnie chwyciłem za kamerę i oto jest. Artykuł, o którym mowa to „zielony fast food”.


37 KOMENTARZE

  1. Herbatę przestałem słodzić prawie 10 lat temu, a kawę niedługo potem. Teraz nie jestem w stanie wypić słodzonej – nawet jedna mała łyżeczka wykręca ryja 😀 Za to nawet 110 IBU (już nie pamiętam w czym to było) nie robi wielkiego wrażenia, a raczej przyjemnie smakuje. Brawo ja, że przestałem słodzić 😉

    • Jestem na początku ścieżki, bo to mój 3ci tydzień bez cukru :). Szacun, bo ciągnie strasznie, ale trzeba być twardym nie miękkim. Myślę że po części to przez piwo, od prawie 2 lat wgryzam się w IBU i faktem jest zarówno, że tolerancja rośnie (na początku gębę wykręcało mi mocno chmielone z kormorana czy bock z Herrnbrau :)). jak i słodkie i karmelowe piwa są coraz bardziej mdłe. Wyjątkiem porter bałtycki, który lubię akurat bardziej słodki niż wytrawny, no ale wiadomo, że picie bałtyków to nasz święty obowiązek!

    • Herbatę przestałem słodzić na studiach- – w akademiku każdy z naszego pokoju twierdził, że nie jego kolej na zakup cukru 🙂 Z kawą bez mleka było trudniej. Dzięki wysokiej tolerancji na goryczkę i „rzuceniu” słodzenia napojów można ze smakiem jeść czekoladę 90% kakao 😀

      • Też przestałem słodzić na studiach. 1kg cukru miesięcznie zaoszczędzone, to było jedno piwo ;–) Słodycz piwa mi pasuje, bo pochodzi głównie ze słodów, a nie jest chamsko słodka od cukru. Z tego względu nie pijam żadnych wynalazków typu… żebym to jeszcze wiedział jak się one nazywają – jakieś Karmi czy Desperados? 😀

  2. Ciekawy przyczynek do dyskusji o różnicach kulturowych. Kiedyś Cejrowski, przy okazji robienia jakichś drinków, mówił że Cola w Meksyku jest jeszcze słodsza niż u nas czy w Stanach. Ciekawe czy Meksykanie mają zatem jeszcze większą tolerancję sacharozy? na pewno desery, które jadłem w Meksyku były mdłe do porzygu, więc coś w tym chyba jest.
    Kokos jest u nas dywersantem. Znamy smak wyłącznie z posypki na ciasto czy rafaello. Byłem w szoku, kiedy dostałem świeżego kokosa, chyba na Hawajach czy w Californii. Gość, kokosa prosto z drzewa, rezał z łupiny maczetą, tak że zostawało zielone, robił dziurę i wtykał słomkę. Wypijało się wodę i można było zjeść miąższ. Mi kojarzył się bardziej z orzechem laskowym (też dywersant) ale nie tym, który kupujemy zwykle, tylko takim zielonym, prosto z leszczyny.Podobna sytuacja jak z kokosem, świeży laskowy jest super, późniejsze są tylko dobre.

  3. Ale że bób? Ja go jem od kiedy pamiętam 🙂 Każdy grejpfrut jest słodki jak go się obierze z tej białej błonki 😛 W naszym kraju brakuję niesłodzonych napojów na zimno jak herbata, trzeba ratować się parzeniem (na zimno lub na gorąco) w domu.

  4. Skoro coraz bardziej uodparniamy się na smak gorzki, to jako hopheadzi wszystko co najlepsze z goryczką mamy już za sobą. Tak więc piwna rewolucja chcąc nie chcąc będzie musiała i już z resztą idzie w innym kierunku. Choć jak widać w Japonii całkowicie pominęli ten etap.

  5. No ale przecież tak jest ze wszystkim….. jest się wyczulonym na to czego się nie je często, a znieczulonym na to co się wcina często….. Też mi Ameryka. A to, że dana nacja lubi ostre inna słodkie a trzecia nijakie to wynika z tego co gdzie rośnie, co się hoduje i tyle…. Przez wieki kultura kulinarna zaczęła się przenikać ale przyzwyczajenia zostały. Po kuchni eskimoskiej nie ma co oczekiwać ferii barw i smaków 😉

  6. Ja po sobie widzę, że faktycznie tolerancja na goryczkę wzrasta i teraz takie przemyślenie: powyżej 120-150 IBU smak gorzki dla człowieka jest na takim samym poziomie. Z drugiej strony, im więcej piw goryczkowych się skosztuje, tym ta tolerancja się zwiększa. Wychodzi na to, że można dojść do pewnego momentu, że goryczka już nas nie zaskoczy w piwie. Będziemy chcieli odczuwać ją coraz większą, ale nie to będzie niemożliwe.

  7. Odnośnie tej wody z chmielem to będę musiał poeksperymentować i zrobić sobie samemu.Ale mam dla Ciebie dobry pomysł.Od paru lat sam sobie w domu przygotowuje oliwy aromatyzowane.Najpierw to były klasyki:ziarenka jelapeno, czosnek, odrobina octu balsamicznego itp.Naturalnie odkąd zacząłem warzyć w domu przyszła mi myśl na dodanie do oliwy chmielu.To działa.Sałatki zyskują dodatkowy aromat.Ja daję ok 5-6 gram granulatu na butelkę 100 ml. i przeważnie są to extra virgin single hopy.Teraz mam akurat oliwę sh simcoe i sh columbus.

  8. I tak samo z ostrym jedzeniem. Po latach jedzenia mocno przyprawionych potraw zamiast pieprzu czarnego używam cayenne, bo inaczej obiad jest po prostu zbyt mdły, nijaki. A jako maniak chmielu widzę też znaczne plusy:
    – w mocno goryczkowych piwach jestem w stanie wyczuć smaki, które dla „zwykłych” ludzi będą całkiem przykryte,
    – za cholerę nie wyczuje żelaza, diacetylu, czy innego DMSu, chyba że jest na olbrzymim poziome.
    Ciekawym zagadnieniem jeszcze jest, czy taka tolerancja w miarę spożywania określonych smaków będzie rosła w nieskończoność, czy zatrzyma się na pewnym poziomie? Może się okazać za 2 lata, że X warka Kiss the Beast w ogóle nie będzie goryczkowa…

  9. Japończycy mają hopla jeśli chodzi o wagę. Tuczysz swoje dzieci – kara. Jesteś gruby – większe składki zdrowotne. Twoje BMI przekracza normy – przymusowe odchudzanie. Nie wiem jak teraz dokładnie sprawy u nich wyglądają, ale najwyraźniej dalej coś z tym robią…

  10. Generalnie nic nowego pod słońcem. Ktoś „lubi” sól i dużo jej używa? Wszystko normalne będzie za słabo słone a wszystko przesolone będzie idealne. To samo ostre jedzenie czy cukier. Jednego wypali i zniszczy ostra potrawa a drugi przyzwyczajony będzie sobie po prostu przegryzał.
    Tyle że w przypadku jedzenia problem takich różnic gustów rozwiązać łatwo. Dosól sobie/dopieprz/dodaj cukru jak ci mało. O ile będziemy od kucharza wymagać by potrawa którą zrobił generalnie jest odpowiednio przyprawiona tak podejrzewam że nikt nie byłby zadowolony jakby idąc do knajpy dostał totalnie przesolone/za ostre/za kwaśne/za słodkie danie. Nie ma co tutaj truć o guście kucharza i jego wizji. Generalnie oczekujemy balansu a jak ktoś musi jakiś konkretny smak wzmocnić zawsze może do zrobić. W tą stronę się da, „od solić” czy „od pikantnić” nie bardzo.
    Nie wiem dlaczego nagle w piwie ma być jakoś inaczej i ten normalny poziom odporności na goryczkę jest postrzegany za „amatorski”. Skoro Panie Tomku nawet w branży jurorów spotyka się tak skrajne podejście do goryczki może jednak coś tu jest jakoś nie tak?
    Nie rozumiem jednak tego wywyższania gorzkiego. Generalnie smak na który człowiek genetycznie poluje to słodki, słony i smak mięsa/tłuszczu. Gorzki, kwaśny to na ogól albo znak czegoś trującego/szkodliwego czy zepsutego. Owszem są przypadki rzeczy które pomimo kwaśnego i gorzkiego są generalnie zdrowe ale to nie jest reguła. Dobry przykład stanowi ten właśnie grzyb Goryczak. Ani on smaczny, ani zdrowy. Brak żadnych wyjątkowych walorów. Zbierzesz go tylko przez pomyłkę albo jak nie ma nic innego. Ogólnie to jest grzyb dziesiątej kategorii. Jaki sens ma się chwalić że „zmusiłem” się go zjeść?

    Wracając do piw. Mam nadzieję że całą ta piwna rewolucja to nie jest tylko gorzki smak i tona chmielu do piwa. Dla mnie osobiście większość dostępnych AIPA BIPA czy nawet APA jest zbyt gorzkich i przez to robionych na jedno kopyto. Nie widzę też wielkiego szału w nowych stylach które w skrócie wyglądają: weź styl piwny, dowolny -> dowal amerykańskiego chmielu ze trzy tony -> mamy nowy styl american whatever.

    • Dzięki piwnej rewolucji jest szeroki dostęp do wszelkiej maści stoutów. Większość z nich jest dużo smaczniejsza niż ta czarna woda od Guinness’a 🙂

    • Smażysz/prażysz płatki na patelni, po czym wykładasz na ręcznik papierowy i odsączasz możliwie jak najwięcej tłuszczu. Wrzucasz to na zimno lub do gotowania 🙂

  11. Lubicie tonic? Ja kiedys lubiłem Schweppsa. Kinleya nie lubiłem. Nie za bardzo wiedziałem dlaczego. Ostatnio przypomniało mi się, że jest coś takiego jak tonic. Kilka razy kupiłem Kinleya, bo normalnego Schweppsa ciężko dostać – same barwione świństwo na półkach. Gdy trwafiłem na wersję „czystą”, kupiłem całą zgrzewkę…. smakuje mi jak woda i czekam aż się skończy, żeby kupić Kinleya, który jest bardziej gorzki i dlatego kiedyś go nie lubiłem.

    • Najlepszy tonic jaki piłem w życiu był produkowany do początku lat 90-tych w Browarach Warszawskich na Grzybowskiej i rozlewany do szklanych butelek, o pojemności 0,25. Poźniej Kinley był dla mnie za słodki 🙂

  12. Tomku mała uwaga odnośnie tego odkrajania i próbowania grzybów: to jest skuteczna metoda, prawdziwka można pomylić z piekielnie gorzkim ale nie trującym goryczakiem żółciowym (mały kawałek spieprzy całą potrawę), poza tym lekko trujący borowik żółtopory też jest gorzki w smaku. Borowik szatan nie jest gorzki w smaku to fakt, i teoretycznie można go pomylić z borowikiem purpurowym, z tym że te ostatnie trzy gatunki borowika są krytycznie zagrożone wyginięciem i zbierać ich tak czy siak nie wolno.

  13. Z powodu problemów z zębami nie piłem piwa od półtorej miesiące. Wczoraj po tak krótkim/długim(niepotrzebne skreślić) czasie wypiłem ponownie piwo w stylu AIPA. I powiem tak. Moja tolerancja na goryczkę bardzo strasznie zmalała. Piłem piwo Birbant Red AIPA i byłem na prawdę zadowolony. Goryczka na przyzwoitym poziomie(prędzej w ogóle bym jej nie odczuwał) pomimo, że ma tylko 65IBU. Piłem jednak w tym czasie cały czas Yerba Mate więc poniżej jakiś odporności nie mogłem zejść(Yerba Mate jeśli dobrze się je przygotuje to ma jednak sporo goryczki).
    W tym miejscu napisałbym by każdy spróbował przejść na krótki czas na piwa z niską goryczką jednak aktualnie takie piwa nie istnieją. Czy to IPA, DIPA, Barley Wine czy nawet Stout albo i RIS, każde z nich ma goryczkę minimum 60IBU, a namawiać do picia tanich sików z pewnością nie będę:)

    • Chciałem jeszcze napisać coś odnośnie filmu ale zapomniałem(a niestety edytować posta nie można) zatem napiszę to tutaj.

      Miałem podobną sytuację jak ci Japończycy. Nigdy nie jadłem/piłem kokosa więc chciałem spróbować jak smakuje prawdziwy kokos. Kupiłem jednego i rozłupałem. Mleko przelałem do szklanki, a miąższ wyskrobałem. Gdy spróbowałem tego mleka to stwierdziłem, że to jest nic nie dobre i po prostu musi być to zepsute. Od razu wyrzuciłem do kosza. Oni znów mieli sytuacją przeciwną do mojej. Po prostu nigdy nie poznali jak kokos może jeszcze smakować 🙂

      Tomku jak następny raz pojedziesz sędziować do Japonii to zabierz z sobą woreczek z wiórkami kokosowymi i nagraj ich zdziwienie 😀

      • jadłeś, ale tylko raz w życiu. i z prawdziwym wasabi, a nie tą zieloną pastą. Ilość różnych smaków w jednym kawałku sushi po prostu powala na kolana. Może i faktycznie są to smaki subtelne, ale nigdy bym nie powiedział, że mdłe.

        Zgadzam się, że u nich nigdy nie przesadza się z przyprawami, ale smaku dobrego sushi nigdy nie zapomnę. Zwłaszcza, że to nie jest tak jak u nas, że masz sushi z tuńczykiem.

        Tam masz 5 rodzajów tuńczyka a każdy to jest coś innego.

        Jeżeli nadal jesteś w Japonii, to polecam też poszukać jakiejś knajpy, która podaje jedzenie w stylu Kaiseki.

        To są dopiero jaja.

        • i ogólnie tego, jak Japończycy umieją trzymać balans pomiędzy składnikami, żeby żaden nie przyćmił drugiego, tego mogliby się uczyć szefowie kuchni w Europie. Gdzie chyba coraz częściej stawia się na wygląd potrawy i jej składników, niż na sam ich dobór.

          No i Japonii nie zobaczę dania z sosem podanym na talerzu „jakby się ktoś szpilką na g…. poślizgnął”, co akurat dla mnie też ma znaczenie. Nie lubię tej zmarnierowanej prezentacji dań, na którą obecnie jest moda.

  14. Podrzucam temat na następne 1000 IBU: „czy browarom craftowym wypada pokazywać się w marketach?”. Bardzo chętnie usłyszałbym felieton na ten temat.

  15. Z tą tolerancją na goryczkę to tak faktycznie jest. Kiedyś nie byłem w stanie wypić gorzkiej herbaty czy kawy, teraz bez użycia cukru wydają mi się słodkie. Ciekawe jak długa przerwa jest potrzebna żeby wyczuwanie goryczki powróciło? Z drugiej strony czy odmawianie sobie przyjemności wypicia AIPA ma sens?

  16. 6 -8 tyg od uwarzenia? i jest nie ok? AHA i jest przeterminowane? powodzenia z marketingiem, jak piwo w sklepie liczac rozlew ferementacje dystrybucje itp ma na polce 3 dni terminu

Leave a Reply to muzzle muzzleCancel reply