Degustacje piw belgijskich pod znakiem chmielu

67
3338

Często pytacie o degustacje piw belgijskich. Moja ostatnia wizyta w Brukseli na European Beer Bloggers and Writers Conference była okazją do nagrania kilku(nastu) degustacji. Zaczynamy od degustacji podczas wycieczki poprzedzającej konferencję. Była ona podzielona na 4 etapy: chmiel, drożdże, dębowe beczki i… coś więcej (more). Zacznijmy od belgijskich piw stojących pod znakiem chmielu.

67 KOMENTARZE

  1. Tomku, czemu belgijskie piwowarstwo jest takie nijakie? Czy to przywiązanie do tradycji jak u Niemców czy o co im chodzi… ? Nawet ten ich kraft to lambik, blond, strong ale, quadrupel, lambik, lambik, strong ale….. i tak w koło.

      • A to w porządku, czekam więc 😉

        A tak jeszcze, że uwagę wtrącę, to się spodziewałem, że skoro to beer blogers…. to wszyscy będą tam nagrywać i blogować i wywiady i wizyty w zakładach pracy…. a Ty taki samotny z ta swoją kamerką……

    • Chyba Cię chopie Bóg opuścił, nijakie to są koncernowe Pilsy. Nie trzeba robić rewolucji tam, gdzie jest wysoki poziom piwowarstwa i to od lat.

      • Racja, wbrew temu co się uważa Belgia to nie tylko tradycja, mają sporo piw rewolucyjnych, może nie do końcu w rozumieniu „naszym” czyli amerykański chmiel, ale sporo eksperymentują z kwasami, beczkami, blendami stylów, także jak się dobrze przyjrzeć to poziom piw mają wysoki. Z resztą chyba każdy chciałby mieć taką tradycję piwowarską jak Belgowie, to dla nich świetna baza to tworzenia ciekawych rzeczy na podstawie tego co już mają.

        • No i jak myślę sobie chociażby o Flandersach to śmiać mi się chcę jak czytam, że ktoś pisze, że belgijskie piwowarstwo jest nijakie. W takim razie co można powiedzieć o całym zastępie lagerów i brytyjskich ejli?

        • Trzeba być nieźle kopniętym by belgijskie piwowarstwo nazwać nijakim. Flanders Red Ale, lambic, owocowe dzikusy, fenolowe saisony, mocne quadrupple, rześkie witbiery, bardziej słodowe pale ale – pełen spektakl różnego rodzaju styli, często wzajemnie do siebie niepodobnych.

      • do Piotr….. ja tylko pytam i dociekam…. Ale chyba źle rozumiemy pojęcie rewolucji… nie chodzi mi o to, że warzą świetne piwa, których tradycja sięga ho ho albo dalej…. chodzi mi o piwa rewolucyjne na prawdę.

        • To, że Belgowie nie sięgają zbyt często po nowofalowy chmiel nie jest tożsame z nijakością. Inaczej bowiem mamy tylko jedną kulturę (amerykańską) i pustynię poza nią. Poza tym jak już tak oceniamy to warto byłoby przed wydaniem opinii zbadać dany rynek na własną rękę bo na filmikach Kopyra świat się nie kończy. W tym roku w wakacje odwiedziłem Belgię w tym kilka dobrze zaopatrzonych sklepów i na 500-600 marek belgijskiego piwa zwykle około 30 trafiało się IPA, APA, Belgian IPA i stoutów. Wiele browarów w skali mikro czy też na wzór restauracyjnych wprowadza sezonowo style inne jak np. Bellevoux i ich APA na lato, na jesień wrzucą porter z dodatkiem czegoś tam. Browar Alvinne uwarzył serie single hop IPA na amerykańcach, co najmniej kilku kontraktowców warzy IPA w de Proufbrowerij (np. Brouwerij Troch), Brasserie de la Senne nabyłęm IPA, jeszcze nie próbowałem. Do tego stouty na belgijskich drożdżach, tradycyjne English IPA leżakowane w beczkach, sour RIS na lambicowych drożdżach i inne ciekawe eksperymenty. Tylko trzeba ruszyć tyłek sprzed YouTuba by to zobaczyć.

        • Jakkolwiek u nas rewolucja w bardzo szybkim tempie zrobiła duży postęp z czego można się tylko cieszyć, to obiektywnie patrząc w piwowarstwie nadal jesteśmy daleko za Belgami, co wcale nie oznacza, że kiedyś ich nie dogonimy, a może i nawet przebijemy. No i ważna rzecz – piwo to nie tylko chmiel 😉

        • Może nie zmieniać ale równolegle coś robić ciekawszego może lepszego, jakieś żeby to nie było takie zadufane w sobie bo osiągnęli perfekcje i lepiej się nieda. Te same chmiele te same slody i drożdże i tyle bo przecież tak trzeba. Może to dlatego że ja nie przepadam za tym belgijskim sznytem.

      • Jakoś tak strasznie to faktycznie nie jestem ich znawcą… próbowałem poznać je ileś tam lat temu…. była taka knajpa, a może jest dalej, w Warszawie przy Kubusia Puchatka, jeszcze przed erą kraftów i multitapów…. ale jakoś szybko się nimi znudziłem. Teraz czasem coś Belgijskiego, albo w stylu belgijskim wypiję jako odmianę ale nie zachwyca mnie ich „maniera” warzenia piw.

    • To ciężko określić w krótkim wpisie ale może od drugiej strony odpowiem. Belgia i ich sposób robienia piwa mi nie lerzy i może stąd zdziwienie i podswiadoma chęć aby coś zmienili.

        • też, ale również większość jest za mocna i za bardzo czuć alko, belgijskie drożdże tez specyficznie wpływają na piwo…. nie mam zamiaru udawać, że podnieca mnie ich tradycja bo nie podnieca, piwa belgijskie mi nie podchodzą…. wypiję ale nie często bo mnie męczą.

        • nie mam pojęcia ile….. po prostu mi nie leżą, nie przepadam za blondami, quadruplami, strong ale a i jak wita jakiegoś zrobią to czuć go belgią, no co ja poradze.

  2. Odpowiedz na pytanie, dlaczego Begowie nie nadążają za rewolucją jest proste. Mają mały, ale zagospodarowany już rynek piwa i żaden nowy browar nie zrobi u nich kariery warzać piwa na amerykańskich chmielach. A producenci, którzy zdobyli renomę na tradycyjnych begijskich piwach nie mają żadnego interesu, aby promować jakieś nowości. I najważniejsze: nie mają tak prężnego środowiska miłośników piwa, jak u nas zintegrowanego wokół różnych mediów społecznościowych. To konsumenci kupując piwo decydują o tym co browary będą warzyły.

    • Bo oni wiedza jak się naprawdę integrować… idą do „knajpy” na naprawdę dobre piwo. A co do belgijskich browarów, to skupiają się one na dbaniu o utrzymanie dobrej jakości i o gwarantowana powtarzalność produktu… a nie cudowaniem na siłę… rozumiem, że można nie lubić belgijskich piw (znaczy się nie rozumiem ale przyjmuje to do wiadomości)… ale zarzucanie tym piwom czegokolwiek w obiektywny sposób to już zwykła ignorancja…

    • Bo to wszystko zależy jeszcze jak się na to spojrzy, spróbuj powiedzieć przeciętnemu wyrobionemu Belgowi czy Niemcowi, że ich tradycyjne piwowarstwo to już jest nuda, że to się zdewaluowało przy nowofalowym rewolucyjnym podejściu. Oni kogoś takiego śmiechem zabiją i powiedzą, że te rewolucyjne wybryki to oni czapką nakrywają, kilkusetletnim doświadczeniem i tradycją i mnogością stylów, a cała ta rewolucja bazuje już na tym co oni już dawno odrzucili, także wiesz to się tam będzie powoli zmieniało.

      • Ale w takim Bambergu młodzi nie chcą chodzić na piwo do browarów tam gdzie chodzili ich dziadowie i ojcowie, bo to obciach. Nie chcą piwa z drewnianej beczki, bo zalatuje żywicą itd. itp. dlatego coraz mniej drewnianych beczek na barze. Schlenkerla ma mnóstwo turystów a lokalesy mają swoją małą salkę a tam sami starzy ludzie.

  3. Kubuś@ weź sobie zapytaj wujka Googla ile gatunków piwa warzy się w Belgii… to zobaczysz jaki to nudny rynek piwny… a jak kopyryzacja piwnej rewolucji stanie się faktem to będziemy mieli jedynie nudne koncernowe pilsy i amerykańsko chmielone piwa, z dużą goryczką i podobnymi aromatami… ja tam osobiście wolę belgijska różnorodność… gdzie mogę każdego dnia pić naprawdę inne piwo… i jak przyjdzie mi ochota wracając do niego będąc pewnym, że będzie ono tak samo dobre i że będzie w ogóle. A co do podziału starzy-młodzi to chłopcy pamiętajcie o tym, że każdy kiedyś się zestarzeje 😉

    • hmmmm tak się zastanawiam, że może faktycznie jest obecnie pewna „koperyzacja” polskiego kraftu i światopoglądu uczestników tego kraftowego zamieszania….. ale chyba polega ona na czymś innym niż doprowadzenie do koncern vs nowofalowe amerykańszczyzmy….

      A co do Belgii to codziennie coś nowego to chyba lekka przesada….. Tak się teraz zastanawiam i chyba źle porównujemy te światy tzn. Belgię i polski kraft…. Bo ty mówisz o, nazwijmy to może niezbyt trafnie, koncernowych piwach z Belgii…. znajdujących się na tym „oficjalnym” rynku sklepów i pubów i exportu na resztę świata….. w zasadzie powinniśmy je porównać z naszymi koncerniakami albo max z dużymi browarami regionalnymi…. A mi bardziej chodziło o belgijskie kontraktowe, małe rzemiosło itp vs nasze krafty.

    • Masz rację. Jeszcze w czasach świetności browarów regionalnych wydawało się, że za parę lat będzie można u nas przebierać w piwnych stylach. Niestety, wszystko wskazuje na to co mówisz. Będzie wybór między koncerniakiem, a amerykańcami. Dla mnie nuuuda, ale Kubuś będzie szczęśliwy.

      • Po tym co napisałeś okazuje się, ze Ciebie nie idzie uszczęśliwić, jesteś wiecznym malkontentem. Węędzone pszenice, alty, sahti, stouty od ostrygowych po imperialne, portery z kawą i lukrecją, saisony, belgian pale ale, roggenbier, gose a ty widzisz tylko Amerykę i koncerny…

        • Nie zrozumiałeś, teraz jest w miarę o.k., ale mówił mi znajomy właściciel sklepu z kraftem, że poza amerykańcami reszta trudno schodzi. Do czego to może doprowadzić, łatwo przewidzieć.

  4. Wolę od czasu do czasu wypić sprawdzonego belga, który będzie zawsze wysokiej jakości niż wiele naszych cudownych premier, które po kilku łykach wylewa się do kibla. Nie ma się podniecać rewolucją i rozwolnieniem w ilości kolejnych premier nowofalowych piw gdzie jakość nie idzie w parze za ilością.

    Kupując piwo belgijskie wiem czego się spodziewać i zawsze jest to produkt wysokiej jakości. Nigdy nie trafiłem śmierdzących, skwaśniałych syfów, DMSów czy innych atrakcji co często spotykam w polskich piwach kraftowych.

    Nigdy żadnego piwa belgijskiego nie wylałem do klopa a produkty wielu „mistrzów” polskiego kraftu poszły w kanał po kilku łykach bo nie dało się tego wypić. Wiele z tych piw to były wspaniałości „we współpracy” zachwalane na blogu.

    • To fakt z tymi naszymi premierami…. odsetek tragedii roście wprost proporcjonalnie do wzrostu ich liczby a nawet szybciej. Ale te belgijskie to pewnie nie był kraft tylko wielowiekowe tradycyjne browary. A pewnie jakby porównać kraft-kontrakty czy mini browary to pewnie też syfu sporo.

    • Ja to jestem ciekawy jakie to piwa wylałeś (podaj z nazwy, chciałbym porównać z moimi odczuciami jeśli je też piłem).

      A tak przy okazji ciekawy jestem ile to tak właściwie osób wylewa takie piwa a ile tak tylko mówi, aby się pokazać że zna się na piwie bo wyczuło wady „niepijalne”.

      • tak wogole to trzeba sobie zadać pytanie czym jest kraft w Polsce a czym w Belgii….. Bo jeśli chodzi o różne „dziwne piwa” (typu hybrydy czy jakis dziwaczne style) to w Belgii to było i jest, w Polsce powstaje i dlatego sie o tym „głośno mówi”, jeśli kraft to wielkosc browaru to przykro ale w Belgii jest znacznie wiecej browarów które warza 500-2000hekto…. a jesli kraft to „ameryka” to belgia ma tego, ale znacznie mniej niz u nas, za to maja o wiele wiele wiele wiecej innych ciekawych piw

      • Proszę bardzo Lady Blanche z Alebrowaru, trzy razy kupiłem i za każdym razem razy było nie do wypicia a bardzo lubię witbiera . King of Hop też ze dwa razy kupiłem i nie dało się pić. Kolejne to maślany Pancerfaust z Kraftwerka, śmierdzący polaris z Doctorów, Dr. Citra z Hausta i jeszcze kilka innych nieudanych piw, których teraz nawet nie pamiętam.

        Generalnie jak z piwem jest coś ewidentnie nie tak to od razu idzie w kibel bo po co mam się męczyć pijąc jakiegoś gniota. Po prostu później unikam tych piw albo w ogóle browarów, które je produkują. Na rynku jest tyle piw, że nie ma sensu dokładać do interesu kiepskim browarom produkującym buble. Nie po to płacę trzy czy cztery razy tyle co za piwo koncernowe żeby po zakupie któryś raz z kolei męczyć zepsute piwo jak jakiegoś Żubra czy Harnasia.

        • Okey, rozumiem. Ja może nie jestem tak wrażliwy na wady (bo aż tak się nigdy nie męczyłem aby musieć wylać piwo), ale fakt, że piwa z AleBrowaru mi nie podchodzą. W moim prywatnym rankingu są na ostatnim (bądź przed-) miejscu z około 20 wypitymi piwami.

    • Ruchem opartym na piwowarach domowych, gdzie właściciel browaru zwykle jest i głównym piwowarem, który stawia na style o amerykańskim rodowodzie i inne, które cechują się dużą smakową ekspansywnością (piwa kwaśne, wędzone, mocno goryczkowe, leżakowane w beczkach po destylatach, wysokoekstraktywne)

      • Czyli jak piwowar domowy przestaje być domowym a staje się rzemieślniczym to już przestaje być „piwnym czekistą”? 😉

        A co do piwnej rewolucji, to próba wyciągnięcia z koncernowego bagna polskiego piwowarstwa… jak w każdej rewolucyjnej armii są w niej frakcje, podgrupy, sekty… jedna z nich, twierdzi że jak nie piep… chmielisz po amerykańsku to jesteś zaplutym karłem reakcji… na całe szczęście sa też tacy, którzy bazując na doskonałym piwowarskim rzemiośle sprawiają, że mamy jednak raz na jakiś czas większą różnorodność gatunkowa polskich piw… okresowość ta spowodowana jest koperyzacją piwnej przestrzeni… ale spoko damy radę 😉 właśnie zakosztowałem dziś „Zielonego” 😉

    • Piwna rewolucja w Polsce jest na najlepszej drodze do przejęcia władzy przez piwnych bolszewików i wprowadzenia dyktatury AIPAriatu. Czołem!

Leave a Reply to reteteCancel reply