Fakt, etykieta wręcz zniechęcająca do zakupu. Sam kilka razy to mijałem i kupiłem aż w końcu jako ostatnią IPĘ do spróbowania. Plus za metryczkę. Co do smaku miałem podobne wrażenia, nic nie urywa; takie okey. Piwo do picia przy okazji 😉
Tomku etykiety może szału nie robią ale piwa są co najmniej dobre, może poza pszenicznym, które jest łagodne i niezbyt wyraziste ale ma wszystko, co mieć powinno.
Ich Pale Ale zetknąłem się na Warszawskim Festiwalu Piwa i było jednym z najlepszych aromatycznie jakie próbowałem, wyróżniało się w gronie innych pale ale od naszych rzemieślników, poprzednio takie wrażenie zrobiło na mnie King of Hop.
W jednym się mogę z Tobą zgodzić, wszystkie ich piwa trafiają w styl.
W przeciwieństwie do niektórych browarów rzemieślniczych i najnowszych wypustów małych browarów, ich piwa mogę polecać klientom z czystym sumieniem i bez obawy o jakość, a to jak Ci pewnie wiadomo jest nie bez znaczenia dla opinii szczególnie nowo-powstałych browarów. Pozdrawiam.
Co do etykiet to browar zrobił klasyczny błąd polegający na tym, że grafika na ekranie komputera, czy też wydrukowana lub narysowana na płasko wygląda bardzo dobrze…. natomiast jako etykiety bardzo słabo. Na stronie browaru te grafiki w większej skali mają swój styl i są ciekawe i zrobione ze smakiem. A Stout Owsiany ma moim zdaniem jedną z najfajniejszych grafik ostatnich miesięcy. Ale wszystkie te „obrazki” tracą 90% swojego uroku na etykiecie.
Niestety teksty są tragiczne…. ;-(
A co do smaku to cała seria ich piw jest bardziej niż akceptowalna, ten Stout może troszkę lurowaty.
Do samej grafiki może bym się nie czepiał, ale to jak napisy zostały wkomponowane to aż oczy bolą, jak się patrzy. Logo browaru i używane czcionki też do poprawy. W dzisiejszych czasach zaprojektowanie loga i etykiet u profesjonalnego grafika to nie jest majątek i robienie dziadowskich oszczędności na takich rzeczach zwłaszcza w browarze kontaktowym woła o pomstę do nieba.
Zgadzam się. Technicznie tragedia. Skomponowane marnie. Sam lepsze robię 😉
Podoba mi się koncepcja tych rysunków, poza tym na prawdę na stronie wygląda to o niebo lepiej niż na butli.
No wiesz, niespotykanym aromatem, ciekawym, nietypowym balansem, wreszcie bardzo intensywną goryczką, która by nie męczyła, ale wgniatała w fotel. Jest parę możliwości.
Jeżeli piwo ma być w stylu to za dużo możliwości do kombinowania nie ma. Mnie AIPA zaskoczyło 2 razy. Gdy piłem po raz pierwszy swoim aromatem i smakiem a drugi raz AIPA z Pracowni Piwa doskonałą pijalnością – balansem goryczki i słodowości. Trzeciego razu się nie spodziewam (no poza moim AIPA, które mnie zadziwiło, bo wyszło nie takie jakie zaplanowałem)
Ja to piwo kupiłem, dlatego ze wyróżniało się skromnością na tle etykiet innych piw hehe. Póki co – piłem stouta oraz AIPA i muszę przyznać, ze były całkiem smaczne.
Mnie się ich etykiety podobają (może ta na AIPA najmniej). Fajnie, że są inne, bardziej klasyczne. Nie widzę przeciwwskazań, by jeden z kraftowców miał bardziej konserwatywne ety. 🙂
Panie Tomku, wydaje mi się, że dwa najmłodsze dzieciaki Pracowni mają całkiem zacną dystrybucję. Może dotrze „Szkot w Krakowie” na degustację, bo „sporo się dzieje” z tym piwem ciekawego wraz z ogrzewaniem ;).
Jak już ktoś wyżej napisał, też udało mi się spróbować tego piwa przed Kopyrem. W ogóle to przypadek był, byłem u Mojej w Wiśle, zachciało mi się piwa, stwierdziliśmy że pójdziemy do najbliższego baru i kupimy brackie, bo pewnie nic innego nie będzie bo to nie centrum. Stałem chwile przy barze bo kelnerki nie było, z ciekawości zaglądam do lodówki ustawionej w kącie, a tam na samym dole jakaś taka brzydka flaszka, pomyślałem że może jakiś domowy wyrób i schowany tak żeby widać nie było. Kelnerka przyszła i mówi, że nie bo to jakieś nowe piwo, w promocji dostali i wyciąga mi APA, AIPA, Marcowe i Pszeniczne 😀 Wzieliśmy z dziewczyną APA i AIPA i byliśmy naprawdę zadowoleni. Cena też zaskoczyła: 7zł za piwo z butelki w barze.
Obydwa mi smakowały, dzień później w spożywczaku Odido, w lodówce dorwałem Stouta (chyba koło 6zł), kolejne zdziwienie i zadowolenie z zakupu, chmielony tylko Chinookiem, ale wyraźnie było czuć Amerykę.
Tomku co do tego, że nic Ci nie urwało. Ty jesteś klientem już obytym i spatrzonym. Da się zauważyć, że najbardziej leżą Ci piwa które są hybrydą kilku styli, albo takie które jadą po bandzie i są wariacją na temat. Jeśli wszyscy by takie robili, to za jakiś czas też by się znudziły, a po drugie można by klasyfikację BJCP wywalić 🙂
Ja uważam, że dobrze iż są browary nie nastawione na typowych beer geeków, dzięki temu mam możliwość spróbować jak smakują różne style takie jakie one mają być, nie płacąc przy tym 10zł za butelkę.
Kiedyś kupiłem Black IPA od doktorów, żeby dowiedzieć się co to te BIPA. Przeczytałem jak piwo smakować powinno, otwarłem butelkę i dostałem zupełnie co innego. Piwo było dobre, aczkolwiek nie oczekiwałem tam paloności, która niestety ale wychodziła mocno na pierwszy plan. No i dalej nie wiem jak ma smakować BIPA 🙂
Witaj Tomku czy mógł byś na swoim blogu zdegustować kilka piw które ci podam bo nigdzie u ciebie ich nie widziałem a myślę że watro by było zrobić im recenzję:
Kocour Saurus
To Øl Black Malts & Body Salts Black Coffee IIPA
Mikkeller Hop Burn High
Carribean rumstout
Pais & Vree
BrewDog Konnichiwa Kitsune
Belhaven Scottish Ale
Beer Here Jule IPA
St Feuillien Cuvée de Noël
Zeit Geist z BrewDoga
Yang z Evil Twin Brewing
troszkę się rozpisałem ale mam nadzieje że choć z kilka moich propozycji znajdzie się na blogu.
Piłem już kilka piw To Øl i są znakomite. Teraz właśnie kończę Goliat Imperial Coffee Stout super piwko. Piłem Liquid Confidence po prostu mega browarek 🙂 Kolejny to Black Ball to jeden z najlepszych porterów jakie piłem. W sumie próbowałem 5 piw To Øl, RISy i stouty i każde było po porostu świetne.
Czego nie mogę powiedzieć o Mikklerze bo ostatnio kupiłem Dry Stout Grand Marnier Edition i było beznadziejne. Zapłaciłem za nie 45 zł a smakował o jak jakiś cieniutki stout z browaru Twigg
AIPA całkiem smaczna i aromatyczna. Piłem jeszcze ich stout owsiany – też smaczny, ale gdyby to była 13, a nie 11,5 to znacznie by zyskał w moich oczach 😉
Niestety te etykiety to faktycznie dramat. To jest taki siermiężny design jak z lat 90-tych. Wtedy były początki reklamy wizualnej tworzonej z wykorzystaniem komputerów. Wtedy tak to mniej więcej wyglądało 🙂
Kopyr, trochę marudzisz odnośnie etykiet. To rzecz gustu oczywiście, ale weź pod uwagę, że etykieta niekoniecznie musi razić po oczach swą kolorystyką i nasyceniem barw. Dla mnie właśnie, wręcz kompletnie odbiegająca od nurtu „rzuć się w oczy! bo cię nikt nie weźmie”, może być ciekawsza. Może to po prostu kontra? „Nudny, nieciekawy, nierewolucyjny, nie rzucający się w oczy” – może eks-punk, pojmie że niekoniecznie „ładne i kolorowe” to nie esencja obowiązująca dla wszystkich? hmm…? [aczkolwiek faktycznie o nie rzucanie się w oczy anarchii nie można posądzać]. I oby im się wiodło, notabene.
Tylko, że piwo z tego typu etykietą po prostu ginie w dziesiątkach innych na półce. Jak odwiedzam moje ulubione sklepy to Wrężel nie raz stoi na środku regału na wysokości wzroku a trudno je zauważyć pośród innych butelek.
Piwa z Alebrowaru, Brew Doga czy Mikkelera zwracają uwagę. Szczególnie Mikkellera, którego etykiety między innymi Tomaszowi nie przypadają do gustu. Mnie też wkurzają, że nie ma na nich od razu widocznych sensownych informacji. Jednak to jest znakomity i celowy zabieg marketingowy bo zmusza to klienta to wzięcia butelki do reki, przeczytania informacji z tyłu opakowania a wtedy jest większa szansa, że to piwo kupi bo przeczyta dokładnie i okaże się, że to styl piwa który lubi.
Wiele osób mówi, że smakuje piwo a nie etykieta ale jak etykieta jest tak nijaka, że ginie w tłumie to i szansa, że klient sięgnie po to piwo też się zmniejsza.
Jest słuszność w tym, co mówisz. I niestety prawdopodobnie masz rację. Niestety – nie dlatego, że to Twoja racja, lecz dlatego, że jasno pokazuje, iż żyjemy w świecie, w którym nastąpił przerost formy nad treścią. Nie twierdzę, że opakowanie nie ma znaczenia, sam wszak również jestem konsumentem, mam na myśli to, że niekoniecznie musi „walić po oczach”. Dla mnie etykiety np. Sharka, Borsuka są genialne. Proste, ale to fantastyczna prostota, nie krzyczy lecz ją widać. I to mam na myśli, nie zawsze uda się to zrobić na odpowiednim poziomie niestety, lecz jestem zwolennikiem tego, abym wchodząc do sklepu z piwem nie był skazany na poszukiwanie wśród kalejdoskopu barw, ponieważ idę kupić piwo, a barwy świetnie prezentują się w galerii malarskiej. Upraszczam mocno, wiem. Takie skrót myślowy. Sądzę, iż wiesz o co chodzi. Pozdrawiam
Pierwsze piwo, które udało mi się zdegustować zanim zrobił to Tomek. Mała rzecz a cieszy – z przyjemnością zabieram się do oglądania 😉
Popełniłem taki czyn kiedyś z Crazy Mike.
Fakt, etykieta wręcz zniechęcająca do zakupu. Sam kilka razy to mijałem i kupiłem aż w końcu jako ostatnią IPĘ do spróbowania. Plus za metryczkę. Co do smaku miałem podobne wrażenia, nic nie urywa; takie okey. Piwo do picia przy okazji 😉
Tomku etykiety może szału nie robią ale piwa są co najmniej dobre, może poza pszenicznym, które jest łagodne i niezbyt wyraziste ale ma wszystko, co mieć powinno.
Ich Pale Ale zetknąłem się na Warszawskim Festiwalu Piwa i było jednym z najlepszych aromatycznie jakie próbowałem, wyróżniało się w gronie innych pale ale od naszych rzemieślników, poprzednio takie wrażenie zrobiło na mnie King of Hop.
W jednym się mogę z Tobą zgodzić, wszystkie ich piwa trafiają w styl.
W przeciwieństwie do niektórych browarów rzemieślniczych i najnowszych wypustów małych browarów, ich piwa mogę polecać klientom z czystym sumieniem i bez obawy o jakość, a to jak Ci pewnie wiadomo jest nie bez znaczenia dla opinii szczególnie nowo-powstałych browarów. Pozdrawiam.
Co do etykiet to browar zrobił klasyczny błąd polegający na tym, że grafika na ekranie komputera, czy też wydrukowana lub narysowana na płasko wygląda bardzo dobrze…. natomiast jako etykiety bardzo słabo. Na stronie browaru te grafiki w większej skali mają swój styl i są ciekawe i zrobione ze smakiem. A Stout Owsiany ma moim zdaniem jedną z najfajniejszych grafik ostatnich miesięcy. Ale wszystkie te „obrazki” tracą 90% swojego uroku na etykiecie.
Niestety teksty są tragiczne…. ;-(
A co do smaku to cała seria ich piw jest bardziej niż akceptowalna, ten Stout może troszkę lurowaty.
Do samej grafiki może bym się nie czepiał, ale to jak napisy zostały wkomponowane to aż oczy bolą, jak się patrzy. Logo browaru i używane czcionki też do poprawy. W dzisiejszych czasach zaprojektowanie loga i etykiet u profesjonalnego grafika to nie jest majątek i robienie dziadowskich oszczędności na takich rzeczach zwłaszcza w browarze kontaktowym woła o pomstę do nieba.
Zgadzam się. Technicznie tragedia. Skomponowane marnie. Sam lepsze robię 😉
Podoba mi się koncepcja tych rysunków, poza tym na prawdę na stronie wygląda to o niebo lepiej niż na butli.
A czym mogłoby zaskoczyć beer geeka AIPA?
No wiesz, niespotykanym aromatem, ciekawym, nietypowym balansem, wreszcie bardzo intensywną goryczką, która by nie męczyła, ale wgniatała w fotel. Jest parę możliwości.
Jeżeli piwo ma być w stylu to za dużo możliwości do kombinowania nie ma. Mnie AIPA zaskoczyło 2 razy. Gdy piłem po raz pierwszy swoim aromatem i smakiem a drugi raz AIPA z Pracowni Piwa doskonałą pijalnością – balansem goryczki i słodowości. Trzeciego razu się nie spodziewam (no poza moim AIPA, które mnie zadziwiło, bo wyszło nie takie jakie zaplanowałem)
Ja to piwo kupiłem, dlatego ze wyróżniało się skromnością na tle etykiet innych piw hehe. Póki co – piłem stouta oraz AIPA i muszę przyznać, ze były całkiem smaczne.
Chyba Cię posłuchali bo dzisiaj( 05.02.15 ) browar Wrężel zapowiedział nową akcję „zrywamy stare etykiety „
Mnie się ich etykiety podobają (może ta na AIPA najmniej). Fajnie, że są inne, bardziej klasyczne. Nie widzę przeciwwskazań, by jeden z kraftowców miał bardziej konserwatywne ety. 🙂
Panie Tomku, wydaje mi się, że dwa najmłodsze dzieciaki Pracowni mają całkiem zacną dystrybucję. Może dotrze „Szkot w Krakowie” na degustację, bo „sporo się dzieje” z tym piwem ciekawego wraz z ogrzewaniem ;).
wygląda na to, że Ciebie oglądają
http://pieniadze.gazeta.pl/pieniadz/1,136156,17256709,Czy_to_poczatek_piwnej_wojny_w_Polsce__AleBrowar_.html
Nie, to mój felieton był inspirowany tym tekstem.
Oj, to nieważne. Jak na każdej wojnie to zwycięscy później piszą historię 😛
no proszę. niezłą moc sprawczą ma kopyr. wygląda na to, że szykuje się rebranding: [klik] 😉
Jak już ktoś wyżej napisał, też udało mi się spróbować tego piwa przed Kopyrem. W ogóle to przypadek był, byłem u Mojej w Wiśle, zachciało mi się piwa, stwierdziliśmy że pójdziemy do najbliższego baru i kupimy brackie, bo pewnie nic innego nie będzie bo to nie centrum. Stałem chwile przy barze bo kelnerki nie było, z ciekawości zaglądam do lodówki ustawionej w kącie, a tam na samym dole jakaś taka brzydka flaszka, pomyślałem że może jakiś domowy wyrób i schowany tak żeby widać nie było. Kelnerka przyszła i mówi, że nie bo to jakieś nowe piwo, w promocji dostali i wyciąga mi APA, AIPA, Marcowe i Pszeniczne 😀 Wzieliśmy z dziewczyną APA i AIPA i byliśmy naprawdę zadowoleni. Cena też zaskoczyła: 7zł za piwo z butelki w barze.
Obydwa mi smakowały, dzień później w spożywczaku Odido, w lodówce dorwałem Stouta (chyba koło 6zł), kolejne zdziwienie i zadowolenie z zakupu, chmielony tylko Chinookiem, ale wyraźnie było czuć Amerykę.
Tomku co do tego, że nic Ci nie urwało. Ty jesteś klientem już obytym i spatrzonym. Da się zauważyć, że najbardziej leżą Ci piwa które są hybrydą kilku styli, albo takie które jadą po bandzie i są wariacją na temat. Jeśli wszyscy by takie robili, to za jakiś czas też by się znudziły, a po drugie można by klasyfikację BJCP wywalić 🙂
Ja uważam, że dobrze iż są browary nie nastawione na typowych beer geeków, dzięki temu mam możliwość spróbować jak smakują różne style takie jakie one mają być, nie płacąc przy tym 10zł za butelkę.
Kiedyś kupiłem Black IPA od doktorów, żeby dowiedzieć się co to te BIPA. Przeczytałem jak piwo smakować powinno, otwarłem butelkę i dostałem zupełnie co innego. Piwo było dobre, aczkolwiek nie oczekiwałem tam paloności, która niestety ale wychodziła mocno na pierwszy plan. No i dalej nie wiem jak ma smakować BIPA 🙂
Witaj Tomku czy mógł byś na swoim blogu zdegustować kilka piw które ci podam bo nigdzie u ciebie ich nie widziałem a myślę że watro by było zrobić im recenzję:
Kocour Saurus
To Øl Black Malts & Body Salts Black Coffee IIPA
Mikkeller Hop Burn High
Carribean rumstout
Pais & Vree
BrewDog Konnichiwa Kitsune
Belhaven Scottish Ale
Beer Here Jule IPA
St Feuillien Cuvée de Noël
Zeit Geist z BrewDoga
Yang z Evil Twin Brewing
troszkę się rozpisałem ale mam nadzieje że choć z kilka moich propozycji znajdzie się na blogu.
pozdrawiam Yaro
To Øl możesz kupować w ciemno. Piłem kilka ich piw i są znakomite. Polecam Liquid Confidence, mega piwko 🙂
To Øl Black Malts polecam. Jak da mnie najlepszy Black IPA jakie w życiu piłem.
Piłem już kilka piw To Øl i są znakomite. Teraz właśnie kończę Goliat Imperial Coffee Stout super piwko. Piłem Liquid Confidence po prostu mega browarek 🙂 Kolejny to Black Ball to jeden z najlepszych porterów jakie piłem. W sumie próbowałem 5 piw To Øl, RISy i stouty i każde było po porostu świetne.
Czego nie mogę powiedzieć o Mikklerze bo ostatnio kupiłem Dry Stout Grand Marnier Edition i było beznadziejne. Zapłaciłem za nie 45 zł a smakował o jak jakiś cieniutki stout z browaru Twigg
AIPA całkiem smaczna i aromatyczna. Piłem jeszcze ich stout owsiany – też smaczny, ale gdyby to była 13, a nie 11,5 to znacznie by zyskał w moich oczach 😉
Niestety te etykiety to faktycznie dramat. To jest taki siermiężny design jak z lat 90-tych. Wtedy były początki reklamy wizualnej tworzonej z wykorzystaniem komputerów. Wtedy tak to mniej więcej wyglądało 🙂
Ja też piłem „przed Kopyrem”. Fajne, ciekawe, dobre piwo. Etykiet nie pijam więc mam je gdzieś…..Polecam.
Klasycznie..Klasyczne to ma Tyskie 🙂
Kopyr, trochę marudzisz odnośnie etykiet. To rzecz gustu oczywiście, ale weź pod uwagę, że etykieta niekoniecznie musi razić po oczach swą kolorystyką i nasyceniem barw. Dla mnie właśnie, wręcz kompletnie odbiegająca od nurtu „rzuć się w oczy! bo cię nikt nie weźmie”, może być ciekawsza. Może to po prostu kontra? „Nudny, nieciekawy, nierewolucyjny, nie rzucający się w oczy” – może eks-punk, pojmie że niekoniecznie „ładne i kolorowe” to nie esencja obowiązująca dla wszystkich? hmm…? [aczkolwiek faktycznie o nie rzucanie się w oczy anarchii nie można posądzać]. I oby im się wiodło, notabene.
Tylko, że piwo z tego typu etykietą po prostu ginie w dziesiątkach innych na półce. Jak odwiedzam moje ulubione sklepy to Wrężel nie raz stoi na środku regału na wysokości wzroku a trudno je zauważyć pośród innych butelek.
Piwa z Alebrowaru, Brew Doga czy Mikkelera zwracają uwagę. Szczególnie Mikkellera, którego etykiety między innymi Tomaszowi nie przypadają do gustu. Mnie też wkurzają, że nie ma na nich od razu widocznych sensownych informacji. Jednak to jest znakomity i celowy zabieg marketingowy bo zmusza to klienta to wzięcia butelki do reki, przeczytania informacji z tyłu opakowania a wtedy jest większa szansa, że to piwo kupi bo przeczyta dokładnie i okaże się, że to styl piwa który lubi.
Wiele osób mówi, że smakuje piwo a nie etykieta ale jak etykieta jest tak nijaka, że ginie w tłumie to i szansa, że klient sięgnie po to piwo też się zmniejsza.
Jest słuszność w tym, co mówisz. I niestety prawdopodobnie masz rację. Niestety – nie dlatego, że to Twoja racja, lecz dlatego, że jasno pokazuje, iż żyjemy w świecie, w którym nastąpił przerost formy nad treścią. Nie twierdzę, że opakowanie nie ma znaczenia, sam wszak również jestem konsumentem, mam na myśli to, że niekoniecznie musi „walić po oczach”. Dla mnie etykiety np. Sharka, Borsuka są genialne. Proste, ale to fantastyczna prostota, nie krzyczy lecz ją widać. I to mam na myśli, nie zawsze uda się to zrobić na odpowiednim poziomie niestety, lecz jestem zwolennikiem tego, abym wchodząc do sklepu z piwem nie był skazany na poszukiwanie wśród kalejdoskopu barw, ponieważ idę kupić piwo, a barwy świetnie prezentują się w galerii malarskiej. Upraszczam mocno, wiem. Takie skrót myślowy. Sądzę, iż wiesz o co chodzi. Pozdrawiam
Etykieta ni musi być „odbajerzona” żeby zwracała uwagę.
Dla przykładu najprostsza możliwa etykieta jeden kolor i prosty napis a nie da się tego na półce nie zauważyć.
http://photos-d.ak.instagram.com/hphotos-ak-xaf1/t51.2885-15/10963999_1536361083284619_281860697_n.jpg
A teraz Wrężel AIPA. Jest różnica?
http://photos-b.ak.instagram.com/hphotos-ak-xap1/t51.2885-15/10611137_590751641053705_1230088084_n.jpg
No racja! W sobotę pokazali nową etykietę. Moim zdaniem szału nie ma choć przynajmniej nazwa browaru się wybija.
skok jakościowy kolosalny!!!
etykieta ładniejsza niż te Doctor Brew…