Piwo, które nie było oficjalnie piwem premierowym, ale premierę miało niedawno, więc jak najbardziej się łapie. Premierowym było bliźniacze Simcoe, ale już nie nagrałem jego recenzji. Za to kilka słów od twórców, czyli Jarka Sosnowskiego i Krzysztofa Kuli.
PS: a jeszcze dzisiaj Czekoladowa Dolina z Browaru Podgórz.
PS2: zdjęcie etykiety Mosaica z profilu Birbanta na FaceBooku.
Faktycznie fajne piwo, chłopaki idą w dobrą stronę.
Też mi smakowało, co prawda z butelki ale jedno z lepszych ostatnio pitych.
Mieli całkiem fajne etykiety to zmienili na kobietę z brodą i dwie ciupagi, WTF?
Kolejny sredniak na rynku, nic specjalnego. Nowa etykieta tez na minus.
Ja w swoim niestety miałem kibelek z kostką cytrynową i dodatkowo lekką piwnice…:/
Ja piłem z butelki i w aromacie sama stajnia i „końska derka” na poziomie nieakceptowalnym dla mnie, w smaku całkiem dobre ale niestety zapach odrzucający.
Też piłem z butelki i mnie zupełnie nie porwało, aromaty średnio wyczuwalne, w smaku nic specjalnego.
Mistrz: „…już będzie marudził, hehehe”
na stoisku Birbanta zawsze było wesoło!
Piłem Mosaic i ok. Tego też spróbuję. Podoba mi się koncepcja single hopów, tzn. pale ale + któryś z amerykańskich chmieli.
Piłem i coś nie tak z tym piwem było nie tak, prawdopodobnie infekcja. Etykieta woła o pomstę do nieba. O ile poprzednie były jeszcze spoko, to to wygląda jak bazgroły gimnazjalisty na ostatniej stronie zeszytu od religii. Jakieś włosy z brodą trzymające toporki, bzdura.
Piłem parę dni temu butelkę i zawiodłem się niesamowicie. Okrutny DMS lub podobne siarki z odrobiną mydła. Totalnie dla mnie nie pijalne, po poru łykach poszło w kanał. Poczekam jakiś czas, jeśli pojawi się nowa warka podejdę do tego piwka drugi raz 🙂
Ludzie – czy Wy (za przeproszeniem) masturbujecie się pod te etykiety, że ma to dla Was aż takie znaczenie?
Hej, specjalnie odnalazłem ten wpis, żeby dodać swoje 3 grosze. Może jakimś wielkim znawcą nie jestem, ale wydaje mi się że coś z tym piwem jest coś nie tak. Piłem w ostatnią sobotę (20 marca) w barze, przelane z butelki do szklanki. W smaku mdłe, a zapach kojarzył mi się z chlewem (czy jak ktoś wyżej napisał stajnia i „końska derka”). Było to moje trzecie piwo tego wieczoru, więc raczej nie jest to pijackie marudzenie. Ogólnie mocno się zraziłem.