Kret od Kolaborantów

28
3437

Dry Stout czyli najsłabiej chmielone piwo Kopyra&Widawa

Przedstawiam Kreta, piwo które uwarzyliśmy specjalnie na International Stout Day. A musieliśmy go uwarzyć, bo nam takiego piwa brakowało. Ciekaw jestem jak Wam smakuje kolaboracyjne piwo bez aromatu chmielowego i potężnej goryczki.

A jeszcze dziś, coś czego jeszcze nie było na blogu. 😀

28 KOMENTARZE

  1. Tomku, szczerze – brawurowy stout to to nie jest. Nie znam się na tyle, żeby powiedzieć, że jest to jeden z gorszych stout’ów, jakie piłem ale na pewno był jednym z mniej smacznych. Do rzeczy: wysycenie – styl wymaga niskiego, ale żeby graniczyło ze znikomym to przesada. W aromacie przyjemna paloność, ale w drugim planie coś niepokojącego się dzieje, nie umiem tego określić, więc się tu nie gimnastykuję z analogiami. Smak to z kolei w moim odczuciu przesada z kwasowością, której nic nie kontruje. Przepraszam za hejterstwo, ale potraktuj to proszę, jako konstruktywne hejterstwo. pozdrawiam

    • Nie traktuję tego jako hejterstwo, bo to nie jest hejterstwo. To są krytyczne uwagi, z którymi można się zgodzić lub nie, ale nie jest to hejt.
      Piłeś z butelki czy z beczki, bo to może być istotne w kwestii nasycenia? Ja bym jednak powiedział, że stout może być kompletnie flat, kompletnie bez gazu. Stout z pompy, albo wypychany azotem, właśnie taki jest, więc tutaj argument uważam za chybiony. Możnaby się czepiać, gdyby był za bardzo nagazowany.
      Za to ta kwasowość trochę mnie dziwi, bo moim zdaniem piwo nie jest nadmiernie kwaśne, jak na stout. Ważne jednak żeby uświadomić sobie, że stouty są kwaśne. Oczywiście nie w taki sposób jak lambiki, czy sour ale, ale słody palone wnoszą sporo kwaśności. Po drugie uważam, że mógłby być bardziej wytrawny, więc tym bardziej dziwi mnie, że nic nie kontruje kwaśności, skoro piwo jest bardziej pełne (a więc ma więcej słodyczy) niż być by mogło.

    • Cyt:
      ” ale w drugim planie coś niepokojącego się dzieje, nie umiem tego określić, więc się tu nie gimnastykuję z analogiami.”

      Najpewniej jest to zasługa użycia chmielu z odzysku.

  2. Piwko piłem w Strefie Piwa w dzień Stout’a.
    Było to moje pierwsze Wasze piwo no i szału nie było. Na pewno piwo nie jest złe ale trochę mu brakuje pazura. Krótko mówiąc – piwo jest „zwykłe”.
    Możliwe ze dorwę jeszcze butelkę i postaram się wyczuć więcej niż w pubie.

    Ps. Świetna zmiana wyglądu bloga.

  3. Jak dla mnie również dość przeciętne piwo. Dobre, ale szału nie robi, jak wasze inne trunki. Może za bardzo się nakręciłem 😉 Wypiłem w sumie dwa, w piątek i niedzielę, i niewiele generalnie mogę o nim powiedzieć. Mało „piwa w piwie”, jak dla mnie.

  4. Piłem butelkowe – wielkie brawa za etykietę. Smakowało mi to piwo, zupełnie porządny dry staut, choć trochę „pusty”, wodnisty. Nie ukrywam jednak, że idea ważenia „zwykłych” piw w sytuacji tak limitowanej dystrybucji i relatywnie wysokiej ceny nie do końca mnie przekonuje. Z mojego punktu widzenia wolałbym kupując butelkę 0,3 móc napić się czegoś bardziej, jak to nazywasz, „degustacyjnego”, czyli ciekawszego po prostu. Tym bardziej, że kupienie Waszego piwa nie jest dla mnie czymś „zwykłym”, bo bardzo ciężko je dostać.

  5. Przesadzacie z odzyskiwaniem chmielu z poprzedniej warki. Jeszcze w tym okresie, gdy dostepna jest świeżutka Marynka.
    Jaki % zasypu stanowi palony jęczmień?

  6. Piwa kolaborantów są „spoko”, aczkolwiek moim zdaniem Panowie już kilka razy nie przygotowali się należycie do warzenia kolejnych piw/warek przez co tracą zniechęconych klientów (popyt wielokrotnie przekracza podaż, ale to nie znaczy, że tak będzie zawsze – lepiej dbać o klienta i nie odwalać fuszery). A oto powody:
    – a to brakuje czasu
    – a to brakuje odpowiednich drożdży
    – a to brakuje odpowiedniej ilości danego słodu i używa się zamiennika
    – po raz kolejny używanie chmielu z recyklingu – nie żebym był przeciwko tej idei, ale nikt mi nie powie, że raz zamrożony chmiel z recyklingu nie da jakichś nieplanowanych skutków w piwie; zwłaszcza że ten chmiel był użyty tylko na goryczkę – oszczędzanie oszczędzaniem, ale aż taka szkoda wydać parę groszy na chmiel stricte na goryczkę jak np. Marynka?

      • Polski chmiel to groszowe sprawy, coś mi świta, że jest on równowartością kapsla, 5-6gr na butelkę.

        Ale wydaje sie mi, że Kopyr jest wyznawcą negatywnej opinii o polskich chmielach, pamiętam jak swego czasu na forum pastwiono sie nad Marynką, ale do czasu, nim Makaron wysłał na konkurs swojego 'Marynka Bitter’-a. Wówczas trochę ich przygasiło..

        Teraz pastwią się na Lubelskim, brakuje słów.

        • Krtek czeka na mnie odłożony w sklepie. Wypiję go za 2-3 dni. Tak jak każde inne piwo „kolaboracyjne” od samego początku do samego końca, bo kibicuję Tomkowi/Wojtkowi i bardzo szanuję to, co się dzieje (warzy) w Widawie. Uważam też, że to najlepszy sposób, by wspierać takie inicjatywy, w nadziei na kolejne ciekawe eksperymenty piwne. Nawet gdybyście uwarzyli piwo na pustym worku od słodu i z oregano zamiast chmielu, zadam sobie ten trud i zdegustuję je. Co nie zmienia faktu, że zgadzam się z Filipem. Jeśli mam już wydać te 8,50 zł za małą butelczynę, to wolałbym otrzymać produkt bardziej „wypasiony”, a nie uwarzony jak przysłowiowa zupa z gwoździa przez Cygana – otworzę lodówkę, zamrażarkę, zobaczę, co tam zostało, wrzucę do kadzi, zamieszam chochlą i rozleję na International Stout Day. Łatwizna. Dlatego podejrzewam, że gdy otworzę tego Kreta, powącham i spróbuję, to wydmę pogardliwie wargi, splunę przez lewe ramię, zaklnę siarczyście pod nosem, podrapię się po tyłku i… będę czekać na kolejnego zwierzaka. Etykieta zostanie mi do kolekcji.

          Swoją drogą, czy w tym roku można się jeszcze spodziewać jakiejś premiery z cyklu „Z Kopyrą wśród zwierząt”?

  7. Piłem na Int. Stout Day w poznańskiej Setce. Dobre piwo, ale nie rewelacyjne. Na szczęście oferta stoutów była tego dnia dość duża, więc potem uraczyłem się Crackiem z PP, a potem rewelacyjnym Imperial Stoutem z Nogne O 🙂

  8. Drogi Tomku
    Przy okazji Dnia Stout’a postanowiłem spróbować Krecika. Najpierw pokazałem dzieciom etykietę zakrywając nazwę i te bezbłędnie odgadły cóż to za postać.
    Potem schłodziłem, otwarłem, powąchałem, napiłem się… otwarłem drugiego dla szwagra… napił się.
    Potem poszedłem na balkon, przyniosłem buteleczkę piwa, które uwarzyłem w połowie września (było bardziej brązowe) i wspólnie ze szwagrem stwierdziliśmy, że ekspertami nie jesteśmy, ale moje chyba lepsze mimo, że w smaku całkiem podobne…
    Ale nie zamierzam chwalić swojej pierwszej warki.

    Co do Kreta:
    – brakuje mi w nim… piwa! Jest jakieś takie wodniste.
    – zalatuje drożdżami – wiem, że jest refermentowane, ale mimo wszystko
    – no i z mojej poznańskiej strony: za drogo kolego, stanowczo za drogo…

    Podsumowując: szału nie ma i jak to mówią niektórzy: dupy nie urywa. A szkoda.
    Ale mając przyjemne doświadczenia z Krukiem, Armadillo i Lemurem (tylko te niestety piłem) zapewne spróbuję kolejnych, które uwarzysz.

    Pozdrawiam i czekam na kolejne piwa.

  9. No i stało się. Pierwsze piwo Kolaborantów wypite. Dostałem w prezencie zestaw kilku piw-i akurat był Krecik. Wrażenia… puste-takie bez ciała. Wysycenie idealne-ale szału nie ma. Powiem szczerze -na pewno nie jest to piwo które bym chciał sobie kupić do wypicia.Co więcej -dostałem tez Czarnego Kura -i ten był bardzo dobry.
    No cóż Tomku -nie przekonałeś mnie do swoich piw. Za takie pieniądze kupić 0,33l zwykłego płytkiego stouta-to niestety nie dla mnie (fakt ze było nalane co najmniej 0,4l w butelce:). Po Waszym Kreciku wypiłem Guinessa -puszkowego. Normalnie poezja. Tak więc piwo poprawne- czyli zero problemów-ale nie tego oczekuję od tak drogiego piwa.
    javiki

  10. W mojej ocenie Kret jest fantastyczny, zwłaszcza ta aksamitność na podniebieniu i palone nuty. Ja osobiście nie lubię wysokiej goryczki, natomiast cenię subtelność i równowagę. Nie znoszę jak piwo „miażdży” tylko w jednym aspekcie smakowo-aromatycznym (odpychające dla mnie są tzw. piwa ekstremalne). Z przyjemnością spróbuję Kreta ponownie, aby odkryć całe bogactwo smaków. Dziękuję Panie Tomku za wspaniałe piwo i czekam na kolejne. Pozdrawiam.

  11. Naprawdę kwaśny stout. Przez moment myślałem, że nie dopiję go. Kwasek przyćmił wszystko inne. Nie wiem czy to wadliwa butelka czy co. Nie mam jak porównać do innej.
    Data przydatności do spożycia 20.05.15. Wtedy też pite.

Leave a Reply