uderza goryczką z mocą młota pneumatycznego?
Kolejne już piwo ze szkockiego BrewDoga. Wg zapewnień browaru ma być niesamowicie chmielone, ma miażdżyć goryczką i zniewalać aromatem. Do nachmielenia użyto dwóch odmian Centennial i Columbus (zwany też Tomahawk lub Zeus). Ta druga odmiana jest naprawdę wysokogoryczkowa, bo ma nawet 16% alfa kwasów. Z tego też powodu przez niektórych jest uważana za jedną z gorszych i nie polecana do chmielenia na aromat czy na zimno i w ogóle najlepiej używać jej w małych ilościach. W BrewDogu nie znają jednak takiego pojęcia jak „małe ilości”. 😛 Zobaczmy więc co z tego wynikło.
Piliście już Jacka, jakie refleksje?
Mam podobne spostrzeżenie co do tego piwa. Wszystko fajnie tj. goryczka dosyć wysoka, cytrusy, ale przysłowiowej dupy nie urwało. W moim tych glutów jednak nie było
Jak dla mnie piwo rewela ! Również glutów nie miałem 🙂
Kurcze, a ja właśnie stout nachmieliłem na zimno Tomahawkiem 😛
Russian River w swoim kultowym Pliny the Elder wrzuca kupę Columbusa zarówno na aromat jak i na zimno a efekt uzyskuje co najmniej przyjemny (sądząc po opiniach z internetu przynajmniej :D)
A propos „Brew Masters” czy ktoś wie czy można to obejrzeć po polsku lub z napisami ?
To chyba leciało na Discovery z polskim (nota bene koszmarnym) tłumaczeniem i lektorem, więc gdzieś w sieci powinno krążyć.
Też glutów nie miałem.
A samo piwo było naprawdę fajne – ze względu na koszt, średnią dostępność i sporą goryczkę nie byłoby moim wyborem na „co dzień”, ale jak miałbym robić sobie IPA-day to jeżeli Jack byłby w sklepie to na pewno byłby też w moim zestawieniu 😉
Ja piłem to piwo z beczki i byłem nim zachwycony. Żadnych glutów nie zauważyłem, cebulowego aromatu też sobie nie przypominam. Natomiast goryczka wspaniała, bardzo intensywne cytrusy. Mniam.
Może chłopaki dali coś tam od siebie.
Piłem raz i dla mnie ten poziom goryczki to jest raczej max. Aż takim hopheadem nie jestem 🙂 Niemniej piwo bardzo dobre, duży plus za czystą i wyraźną goryczkę, nie zmąconą karmelkiem albo za dużą słodowością, co z kolei w Hardcorze mi przeszkadza. Ale nie postawiłbym wyżej niż Punk Ipa ze względu na niską sesyjność. W Punk Ipa goryczki jest w sam raz, aromat genialny, a i pijalność wysoka 🙂
Jak ja piłem nie było żądnych glutów ani cebuli, mam wrażenie że to piwo co degustujesz jest już średnio świeże (ja piłem jakieś 2 miesiące temu a to może być ta sama warka)
nie wiem czy podobne mamy na mysli ale na Discovery widziałem program z którego zapamiętałem gościa chcącego stworzyć piwo z drzewa cedrowego – przyniósł do browaru świeze deski cedru, którego piwowar starał się „wycisnąć” jakiś aromat. Aromat udał się ale piwo już nie – nie wiem czy ten sam program macie na mysli. Ja z kolei zakończyłem degustacje końca świata pinty i drugą flaszkę ustawiam na leżakowanie – Tomasz czy jestes w stanie przwidziec co może się stać z takim sahti po 5 latach? – bo w zasadzie wszystko co ma powyżej 18’blg wrzucam na leżak.
to samo masz na myśli. ten pan to był Sam Calagione z Dogfish Head.
Piłem wczoraj z kija. Zawiodłem się. Pierwsze wrażenie ok ale bardzo trawą jechało, bardzo lekka kanaliza. W dodatku „gryzło” w gardło jak by ktoś kielicha wódy dolał. Słabo pijalne jak dla mnie. Ale ja się nie znam 😀
U mnie piwo było zmętnione ale jednolicie, pewnie od chmielenia na zimno. Tak jak Electric India mnie rozczarowało tak Jack okazał się wybornym IPA, west coast pełną gębą.
Dobre, przyzwoite, uczciwe piwo. Właśnie zrobiłem i glutów niet. Równo mętne słomkowe. Gdzieś w oddali jeszcze anyż.
jak je zrobić? Tomek help? 🙂