Piwne newsy 6.8.13

46
4950

2 (5)W kolejnym odcinku piwnych newsów prezentuję polemikę Rafała Kowalczyka na temat konkursu Golden Beer Poland. W tym odcinku zajmuję się też tematem zepsutego piwa z małych browarów rzemieślniczych i z wielkich koncernów. A wszystkiemu winne global warming.

Jeśli trafiliście na zepsute piwo, wiecie co robić?

46 KOMENTARZE

  1. Z tą ceną dla firm jest przecież tak, że najpierw wykładasz C.N + VAT, a dopiero w przyszłym roku odzyskujesz to. To samo jest przecież w hurtowniach, chcesz coś kupić, duża cena jest netto, a mała ledwo widoczna, która naliczana jest przy kasie to cena brutto.

  2. Akurat zakwaszony przyjechał Czarny Dynks, Biały był okej. Ciężko mi jest zrozumieć Twoją argumentację, że piwo było w 90% ok, bo przecież te dwa piwa przyjechały jednocześnie do pubów i sklepów i zapewne w tym samym transporcie, więc co takiego by zaważyło, że Biały jest ok, a Czarny jest zepsuty?
    Jabłonowo wypuściło Blonda z powalającym diacetylem i DMS-em i mimo tej wiedzy sklepy sprzedawały to piwo, natomiast cześć Czarnego Dynksa wstrzymało i pewnie wróci do Szału, więc ja zadaję pytanie : są wady lepsze i gorsze ?? DMS i diacetyl tak, natomiast kwach już nie ?? Przecież to jest śmieszne i co najmniej nieuczciwe.

    • A nie jest przypadkiem tak, że DMS i diacetyl to wady piwa i wtedy w dobrym tonie jest wycofać je ze sprzedaży, ale piwo jest dalej (teoretycznie) zdatne do spożycia – o ile ktoś lubi maślankę i gotowaną kapustę. Natomiast kwach nie jest wadą piwa, on oznacza, że piwo jest po prostu zepsute – to nie jest wada piwa, to stan w którym nie jest ono już zdatne do spożycia i sklep ma obowiązek je wycofać.

      • Jest to dość pokrętne tłumaczenie, bo wszystkie w/w cechy są ewidentnymi wadami produktu i piwo z każdą z tych wad da się wypić bez uszczerbku na zdrowiu, ale jednak z większym lub mniejszym niesmakiem. Nie można klasyfikować wad z perspektywy, znajdzie się trzech co wypije piwo z DMS lub diacetylem ze smakiem, lub znajdzie się tylko jeden co wypije zakwaszone. Jest przecież prawo konsumenckie, które mówi wprost, że jeżeli sprzedawca świadomie sprzedaje produkt posiadający wady, to łamie prawo i podlega to każe. I tu nie chodzi o to, żeby skarżyć sprzedawcę piwa o to, że jest trochę nie w stylu, albo mi się podoba albo nie, ale chodzi o przestrzeganie elementarnych zasad uczciwości – jest wada, nie sprzedaję i zwracam do producenta na jego koszt.

        • Jasne, ale to jak różnica między zakupem niesmacznego żółtego sera, a spleśniałego (i nie mówimy o serach pleśniowych). Może ktoś lubi z pleśnią, może nie
          – ale ten drugi, jako zepsuty jest nie tylko niesmaczny, ale i potencjalnie szkodliwy.

          Oczywiście – zgadzam się z Tobą, że piwo wadliwe również nie powinno trafić do obrotu. Ale nie zgadzam się z tym, że skwaśniałe to to samo co wadliwe.

        • A ja nie do końca zgodzę się z Twoją argumentacją, mam wrażenie że, dzielisz: DMS/diacetyl to wada bo wynika z błędów przygotowania brzeczki/błędów fermentacji a kwas to zepsucie bo wynika z infekcji ale przecież zarówno DMS jak i diacetyl może też wynikać z infekcji (a zwłaszcza DMS), czyli to też może być objaw zepsucia.

        • A jak producent nie zamierza odebrać piwa na swój koszt? Znam wiele przykładów zakończenia współpracy między sklepem i hurtownią lub hurtownią i browarem, która zakończyła się po nieodebraniu piwa przez wcześniejsze ogniwo łańcucha dystrybucji.

    • No to znaczy, że Czarny Dynks był zakażony bakteriami Lactobacillus. W niskiej temp. one sobie śpią i generalnie póki zachowany jest łańcuch chłodniczy jest ok. Miałem taką sytuację z moim triplem. W domu ok, może leciutka kwaśność, ale tylko zwiększająca pijalność. Przywożę go na Warsztaty Piwowarskie do Wrocławia, dosłownie 2-3h w cieple, otwieram butelkę i kwach. Dalej więc nei wierzę, że z browaru wyjeżdżało piwo skwaśniałe,

      Co do DMS, diacetylu i kwacha. No to jednak zdecydowanie są to dwie różne sprawy. Niektórzy diacetyl lubią (np. ja ;)), niektórzy lubią DMS (nie ja, ale znam jednego sędziego), kwachy też niektórzy lubią (ale wtedy gdy kupują gueze, flanders lub berliner, a nie pils czy APA). Ja np. lubię nawet sporą kwaśność. Wypijałem ostatnio, ostatnie butelki Borsuka, który był duuuużo po terminie, trzymany w cieple i był kwaśny. Nie jak berliner, ale kwaśny. Jednak sprzedawać, czy częstować, to bym nim nie częstował.

      • Z Twojej wypowiedzi wynika, że jest to jedno i to samo, bo zestawiłeś te trzy cechy jako wady 😉 . Rozumiem Twój przekaz, są pewne wady mniej lub bardziej akceptowane w odbiorze, ale moją intencją jest trochę coś innego – jeżeli produkt zawiera wadę ewidentną, która wpływa na obiór piwa w sposób negatywny, to takie piwo nie powinno być sprzedawane. I jeżeli sprzedawca wie, że piwo jest zupełnie zepsute i nadal je sprzedaje, to również jest to złamanie prawa konsumenckiego, a nie tylko dobrych obyczajów kupieckich.
        Pozostałe kwestie są subiektywne, a z nimi się raczej ciężko dyskutuje.
        Co do Czarnego Dynksa, to jesteś przekonujący 😀 .

    • Dokładnie. Nie podoba mi się bronienie na siłę Szału Piw (offtopic: wolę taką normalną odmianę nazwy tego browaru, bo nie łamie mojego języka). Rojber wyszedł lekko kwaśny, to browar bronił się że to nie dubbel, ale „luźna interpretacja stylu” (zastanówmy się, gdzie jest granica, czy piwo smakujące jak lambik też byłoby „luźną interpretacją” witbira, jeśli taka byłaby potrzeba?). Można nawet mieć podejrzenie, że pomysł określenia piwa „luźną interpretacją stylu” pojawił się nie w momencie sypania składników do kotła, ale już po spróbowaniu uwarzonego piwa.

      W Krakowie piłem Jasnego Dynksa i był dobry, natomiast w tej samej knajpie zdecydowano się nie podłączać Ciemnego Dynksa i zwrócić go. Cieszę się, bo czytałem, że w Warszawie lokale raczyły klientów piwem o wyraźnym aromacie kanalizacyjnym…

      Dla mnie trzeba nazywać rzeczy po imieniu: Szczun i Jasny Dynks to sukces Szału Piw, Rojber i Ciemny Dynks to spore porażki.

  3. Nawet jak piwo jedzie w nocy lub w chłodzie to „sklepikarz” daje takie wrażliwe piwo jak zwykłe na zaplecze nie do lodówki… bo ma lodówki zajęte piwem „bieżącym”… po paru dniach takie „naturalne” wkłada się do lodóweczki…. kupujemy zimniutkie i … łe…
    Sprzedawcy powinni szanować klienta i poszanować ciężką pracę piwowarów „rzemieślniczych” niestety tak jeszcze nie ma…
    Może wiedza musi trafić pod strzechy zapleczy sklepowych wraz z pracą od podstaw…?
    Sytuacja…. mam kilka złotych na dwa z koncernu lub jedno „dobre” – jest ciepło… wybieram dobre a tu kis… już nie mam nawet na koncernowe…
    nikt o „mnie” nie pomyślał……. hehehehhehehe
    I co się dzieje w podobnej sytuacji kupujemy np. Namysłów… bo na pewno nie skwaśniał…

  4. Apropo tego, że „małe browary mogłyby się dużo nauczyć”. Ciekawe czy autor tej wypowiedzi zna sytuację, w której Pinta wylała całą butelkową część Jak w dymu i to nie dlatego, że piwo było zepsute, a jedynie nienagazowane prawidłowo.

    • Cóż, jak widać Michał jest bardzo wrażliwy na swoim punkcie. Na moje stwierdzenie, że jego wypowiedź „rozbawiła mnie do łez” poczuł się „obsrywany”, wspomniał też, że w przeciwieństwie do mnie nie ma czasu na „wizualny samogwałt” i wspomniał coś o „bólu dupy”. Komentować tego nie zamierzam, bo Michał sam wystawił sobie świadectwo. Zbytnio mnie to nie dziwi, bo już nie pierwszy raz pokazuje, że ma ze mną jakiś problem. Bardziej żenuje mnie liczba lajkujących tę wypowiedź.

      • No wlasnie, gosc pisze ze male browary sie moga czegos nauczyc od wiekszych a sam powinien nauczyc sie troche pokory. Jak ktos mowi o sobie ze jest najlepszym sensorykiem w kraju i przerasta go wlasne ego to nic dziwnego ze tak reaguje.

        • Czytałem te nędzne komentarze… większość jest za tradycją z PRL – wóda i tylko wóda… w Pewexie za 64 centy… i bania… i na drugą nóżkę…
          Kto napiszę instrukcję hejtowanie hejterów?

        • „Kto napiszę instrukcję hejtowanie hejterów?”
          Myślę że nie tędy droga, trzeba edukować i dyskutować, może do 5-10 % coś dotrze.

        • Oczywiście to żart… ja próbuję czasem coś „tłumaczyć” np. znajomym ale boję się że opinia o mnie trochę się zmienia na np. trochę nawiedzony, tylko o piwie gada lub podobnie… Gada o jakichś mitycznych piwach i mówi że te z koncernu to „trucizna” a przecież mi smakują, piję je od lat i żyję…
          Niewielu nawiązuje sensowną rozmowę…
          No cóż potem idą do sklepu i kupują tańsze… albo u nich nie ma lepszego piwa… i życie toczy się dalej…

        • ja juz przynajmniej 5 znajomych przekonalem w sklepie zeby wzieli sobie piwo z „wyzszej polki” w kontekscie wczesniejszych opowiesci o browarach kontraktowych, zazwyczaj reakcja jest bardzo pozytywna- pomimo ze czesto rekomenduje bardzo goryczkowe piwa a nie wszyscy takie lubia

        • „(wódka) Nie służy do smakowania, jak niektóre droższe i bardziej wykwintne alkohole, ale też nie jest takim pospolitym tanim trunkiem, jak piwo, które też szczególnych walorów smakowych nie ma.”

          I to takie rzeczy wypisują ludzie na jakimś poziomie, którzy korzystają z Internetu. Nie ma nadziei dla tego kraju, nie w tym dziesięcioleciu.

  5. Tomku. Zastanawiałeś się czy kiedyś piwo było transportowane w warunkach chłodniczych. Pamiętam, że jako mały dzieciak niemal zawsze na dworcu w Bielsku-Białej widywałem wagony-chłodnie z piwem. Pewnie gorzej było z transportem samochodowym, ale głowy za to nie dam.

      • W PRL jechał beczkowóz Star, beczka była chyba z jakiegoś tworzywa. Zanim dojechał z Krotoszyna do Milicza do rozlewni w GS to piwo było już nieraz zepsute. Normą w sklepie było odwracanie zemsty Krotoszyna do góry denkiem. Pamiętam, że plywały farfocle. Kumpel tam pracował na wakacje, kończył o 15:00 a o 15:30 piwo było w sklepach gdzie już stała kolejka. O 17:00 było po wszystkim.

    • Jasne. Lubię być dobrze poinformowany. Nie zawsze odpowiadam na takie maile, za co przepraszam, ale zwłaszcza jak odczytam na telefonie, to zdarza mi się pozostawić takiego maila, PW na FB, bez odpowiedzi. Za wszystkie cynki jestem jednak wdzięczny.

  6. A’propo zmiany smaku piw…
    Dziś miałem okazję pić B-day z kega w pubie. I co? I kaplica… piłem wersję butelkową, piękny aromat, wyczuwalna goryczka. W pubie z kufla: zero aromatu, na pierwszym planie słodkość/słodowość. W pewnym momencie sądziłem że pub pomylił kegi i podłączył… warkę strong. Ale to nie możliwe bo tego piwa w ofercie nie mieli… i co o tym myśleć?

  7. Tomku poruszyles w tych newsach wazna dla mnie kwestie – reklamacja zepsutego piwa.
    W osiedlowym sklepiku z sieci fresh mozna kupic w Szczecinie pare piw z mniejszych browarow. W tym Fortune Czarna, o ktorej teraz bede pisal.
    Fortuna Czarna ma to do siebie, ze lubi skwasniec gdy warunki sa niesprzyjajace, czy to w kegu czy w butelce. Jednak w tym sklepie to byla przesada, doslownie co pare zakupow w tym sklepie dostawalem skwasniale piwo. W koncu nie wytrzymalem i poszedlem te piwo zareklamowac. Oczywiscie nic nie wskoralem, dlatego nastepnym razem poszedlem z otwartym piwem (tylko z nasunietym kapslem – wiadomo w polsce za otwarte piwo mozna dostac 100 zl mandat).
    Dopiero to poskutkowalo.
    Osobiscie juz piwa w tej sieciowce nie kupie, i zapamietam sobie ta lekcje – nie wylewac skwasnialego piwa, jesli chce sie je zareklamowac.
    Dla mnie fresh zrobil sobie bardzo kiepski PR poniewaz zwracalem im uwage na ta marke piwa mowiac ze lubi sie zepsuc, i zeby wstawiali te piwa tylko do lodowki.
    Nie poskutkowalo, i tak traci sie klientow.
    Pozdrawiam

  8. Wiadomo już, że Czarny Dynks jest felerny, w różnych miejscach w kraju konsumenci skarżą się na kwas. Mam pytanie: jak twoim zdaniem powinien zachować się browar w tej sytuacji?

Leave a Reply to piotrekCancel reply