Piwne style – California Common.
California Common to styl wyjątkowy, wywodzi się z USA, gdy tymczasem 95% piwnych stylów ma swoje korzenie w Europie, BJCP podaje jedynie 3 komercyjne przykłady tego piwa, choć to i tak bez znaczenia, bo liczy się tylko ten jeden – Anchor Steam Beer z Anchor Brewing w San Francisco. Piwo kultowe, browar jeszcze bardziej, kiedyś niczym ostatni Mohikanin był ostatnim niezależnym browarem w Stanach. Po przejęciu go przez Fritza Maytaga stał się ikoną piwnej rewolucji, która zmieniła amerykańskie piwowarstwo z wyśmiewanego nuworysza, w podziwianego lidera wytyczającego trendy na całym świecie. Czy oprócz zasług i pięknej historii piwo to ma coś jeszcze do zaoferowania?
W pierwszej części teoria:
W części drugiej degustacja:
Mieliście już okazję pić Steam Beer? Jak wrażenia?
PS: Anchor Steam było już przez mnie degustowane w 2010 r. Można porównać wrażenia.
Wypiłem Anchora w poprzedni czwartek (więc jestem na świeżo) i piwo było rozczarowujące. Aromat przeciętny, smak bardzo przeciętny (wręcz nijaki), słodowa podstawa tłumiąca goryczkę (a ta też bardzo słaba), u mnie też piwo było nieklarowne, a data 04.2014. Może to jest taki styl nijaki …
Ostatnio piłem dwa razy Anchor Humming Ale – styl zupełnie inny, cena taka sama jak za Steama, piwo bardziej wyraziste, choć też nie powala, ale cóż.
W tym tygodniu jeszcze spróbuje jakiegoś Flying Doga, co byś Tomku polecał ?
Moje ostatnie doświadczenia z piwami z USiA mówią, że Polska nie ma się czego wstydzić.
Ameryka to 2 tyś browarów, więc nie byłbym taki pochopny:)
Jak bierzemy pod uwagę tylko te browary, które są uznawane za najlepsze przez świat, to raczej nie wypadamy blado.
Wierz mi Piotrze, że trzeba by dobrze kombinować, żeby znaleźć jakieś zestawienie, w którym nie wypadamy blado przy USA. Na pewno więcej konsumujemy na głowę. Poza tym przegrywamy na każdym polu.
Powiem tak, pijąc kilka piw z USA o uznanej marce na świecie nie czułem się rzucony na kolana, a sporo obiecywałem sobie po nich. Ja patrzę na to w innej perspektywie, bo tak na dobre polskie browarnictwo rzemieślnicze rozwija się od … roku (?!), a w USiA nieporównywalnie dłużej, więc oczywiście na wielu płaszczyznach będzie blado, ale w podejściu asymptotycznym chyba nie jest już tak słabo.
Nie probujcie tylko Raging Bitch od Flying Doga (98 pkt na RateBeer!!!!). Nie mowcie pozniej, ze nie ostrzegalem … ;P
No mnie na kolana nie rzuciło, ale ja nie przepadam za Belgią. Po początkowej fascynacji mi przeszło. Teraz zdecydowanie anglosaskie klimaty z amerykańskim odchyłem, więc blegian IPA mnie nie kręci.
No wiesz w takiej paraolimpiadzie, czyli biorąc pod uwagę, że „u nas to wszystko dopiero raczkuje”, to… może i tak, ale obiektywnie rzecz biorąc mamy mało atutów w ręku.
Ale natomiast Wildeman IPA jest wg mnie calkiem niezla 'mieszanka’ 🙂
a no właśnie! Mamy porter bałtycki, a czy w USA warzą porter ?
W USA warzą wszystko. Łącznie z Grodziskim i lambikami. 😀
Ostatnia dostawa samego Flying Doga do Strefy Piwa pokazuje ogromną różnorodność tylko jednego browaru. I pojawił się również Flying Dog Gonzo Imperial Porter, więc jak jesteś z Krakowa, czy też okolic, to masz szansę spróbować.
Gonzo piłem. Niezłe, ale jednak wolę RISy, niż IP.
Jest to dla mnie jedno z najlepszych piw jakie piłem, bardzo proste a jednocześnie złożone, rześkie, orzeźwiające. Zresztą wszystkie piwa z browaru Anchor tym się charakteryzują.
Tu są zamieszczone dwa takie same filmiki tzn. 2 x druga część, brakuje pierwszej.
Hmm… u mnie jest prawidłowo. Na pierwszym filmie nie piję, na drugim piję.
Dziwna sprawa. U mnie raz wyświetla się prawidłowo, a raz tak samo jak koledze u góry, czyli dwa razy drugi odcinek.
Ok. Już wiem o co chodzi. Zamiast linku do bezpośredniego filmu, był link do playlisty i po obejrzeniu filmu do końca wskakiwał następny. Teraz już jest dobrze.
Dzięki za czujność.
Mnie Steam Beer bardzo smakował, nie zawsze szukam w piwie oszałamiającego aromatu, potężnej goryczki, czy innych fajerwerków. To piwo jest fantastycznie zbalansowane, orzeźwiające, bardzo „pijalne” 😉 Pamiętam z degustacji, że zaskoczyła mnie pozytywnie cytrynowość w aromacie (bynajmniej nie były to cytrusy z odmian typu cascade).
Nie zgadzam się, że nasze piwa dorównują tym z anchora czy flying doga. Nawet, jak się czasami uda uwarzyć coś świetnego (np. Rowing Jack), to i tak w bezpośrednim starciu większość tych niby topowych marek odpada. Stają się płaskie lub jednowymiarowe. Jednak lata praktyki robią swoje, a odpowiedni balans w piwie, nawet wydawałoby się tak jednostronnym jak np. AIPA, to rzecz której się uczy najdłużej i najtrudniej.
Wracając do Anchora – nie szaleją w swoich piwach zbyt często, aczkolwiek ich barley wine (zapomniałem nazwy) rzucił mnie na kolana. Coś wspaniałego!
Często, głównie za sprawą transportu, jest też dokładnie odwrotnie. Na Birofiliach w ubiegłym roku robiłem na scenie wywiad ze Stanem Hieronymusem, rozmawialiśmy o AIPA i amerykańskim chmielu, do tego degustowaliśmy Atak Chmielu i Anderson Valley IPA. Po spróbowaniu Ataku Stan pokręcił głową, że to nie to i wskazał na IPA z Anderson Valley. Otworzyłem więc i nalałem, spróbowaliśmy… not so impressive skomentowałem, na co Stan musiał przytaknąć. Smakowało słabiej niż Atak Chmielu.
Co do Anchor Brewing, to jest to pamiętajmy nestor wśród browarów piwnej rewolucji, najstarszy z nich i pradziadkowi nie wszystko wypada. Ale również nie zgadzam się, że robią kiepskie piwa. Zresztą będzie cała seria recenzji piw z Anchor. Wracając do samego Steam Beer, to przecież zasługą browaru jest utrzymanie receptury tego piwa bez jakichkolwiek modyfikacji i na przekór zmieniającym się modom. Przecież gdyby nachmielili go Simcoe, to by nie był już Steam Beer.
A tym świetnym barley wine jest Old Fog Horn. Też będzie.
Najbardziej miarodajna bylaby degustacja w samym browarze. Kopyr ma racje, problemem jest transport i sposob przechowywania przez posrednikow. Dziala to tez w druga strone. Wiele sedziow BJCP blednie interpretuje czesc styliw, bo jako odnosniki pili po prostu piwa nieswieze. Pzyznaje to wiele osob m.in. G. Strong i J.Zainasheff.
Cześć.
Twoje v-blogi śledzę od jakiegos czasu, nieregularnie i nie każdy „odcinek”. Tym milej było mi degustować piwo jednocześnie (jednocześnie z filmem) ;). Rzeczywiście jest to piwo, którego smak nie zapada głębiej w pamięć (tak jak nazwa, styl czy historia z nim się łącząca). Piłem kilka dni wcześniej Liberty Ale (choć dopiero dzisiaj obejrzałem Twoją recenzję) i smakowało mi znacznie bardziej.
Ale do rzeczy. Zauważyłem, że w kilku miejscach narzekasz, że jakieś piwo jest nieklarowne i traktujesz to jako wadę. Rozumiem, że może to wynikać z norm, które dla danego stylu są przypisane, ale ciekaw jestem czy wynika to z czegoś jeszcze? Dla mnie, którego pierwsze „inne” piwo było piwem pszenicznym z mocnym osadem drożdżowym pitym gdzieś w drodze do Austrii, nieklarowność piwa determinuje jego „nietuzinkowość”. W Polsce, miejscu gdzie dominują piwa jasne klarowne jak górski strumień, piwo nieklarowne – mętne świadczy o jego wyższym, w moich oczach, statusie. Piwa mętne to dla mnie rarytasy, niszowe pyszności, które choćby dzięki tej nieklarowności zyskują na smaku, zapachu, „klimacie”. I to niezależnie od tego czy są to „męty” pszeniczne, drożdzowe, miodowe czy jakiejkolwiek innej proweniencji. Dlatego też dla mnie nieklarowność dwóch ww. piw z browaru Anchor działa zdecydowanie na ich korzyść. Nie wiem czy wyraziłem dość jasno o co mi chodzi. Mam nadzieję. Liczę także, że odniesiesz się do samej istoty nieklarowności piwa w odpowiedzi do tego posta bądź osobnym artykule i/lub v-blogu. Jestem ciekawy Twojego podejścia do tematu klarowności piwa, a także fachowego objaśnienia tego zjawiska (czy jest wadą, czy zaletą, z czego dokładnie wynika, w jakim piwie powinna być a w jakim nie etc.). Jeśli poruszałeś już ten temat to proszę o linka.
Czekam na odpowiedź.
pzdr