Kowal z Koszalina

9
5157

Wykorzystując wakacyjny pobyt nad Bałtykiem postanowiłem odwiedzić Minibrowar Kowal w Koszalinie. Wizyta nie zaczęła się dobrze, bo zaplanowałem sobie tam rodzinny obiad, a tymczasem przy wejściu powitała mnie kartka informująca, że kuchnia czynna od godz. 19. W sumie to jestem to w stanie zrozumieć, poniedziałek kiepski dzień w gastronomii, z drugiej strony pierwsza połowa lipca w Koszalinie to powinien być „wysoki sezon”. Na szczęście nie pomieszało mi to bardzo szyków. Zjedliśmy gdzie indziej, a następnie sam udałem się do Kowala na degustację. Zacznę od jednego z mankamentów, a mianowicie braku tablic kierunkowych. Lokal dosłownie, bo nie w przenośni, znajduje się w ślepej uliczce, aż się prosi, żeby przed wjazdem do niej postawić billboard, czy choćby tablicę na słupie lampy, z informacją Minibrowar Kowal – 100m. Właściciel Artur Piątek, z którym miałem okazję zamienić kilka słów, powiedział, że to nie problem, bo lokal jest znany i ludzie (zarówno miejscowi jak i miłośnicy dobrego piwa) wiedzą jak do niego trafić. Przeczyła temu liczba osób w lokalu, których było 7 czy 8 razem ze mną. Rzeczywiście widać było, że to pasjonaci, bo podobnie jak ja próbowali wszystkich piw po kolei. 😀 Sam lokal jest bardzo duży (ok. 1500 m2), składa się z kilku, różnej wielkości, sal. W czasie mojej wizyty czynna była sala, powiedzmy pubowa (z barem, warzelnią). Obok była sala restauracyjna z ponakrywanymi stolikami, z racji zamkniętej kuchni ze zgaszonym światłem.

Dość skromne wejście do Kowala

Generalnie wystrój sali pubowej robi bardzo dobre wrażenie, grube ceglane mury (które niestety skutecznie tłumią nadajniki sieci GSM), z częściowo zbitymi tynkami, solidne drewniane stoły i krzesła pasują do klimatu piwiarni.  Z głośników sączył się (bo tego typu muzyka zawsze się sączy ;)) przytulny instrumentalny jazz. Całości nastroju wytchnienia, spokoju, leniwego odpoczynku dopełniało przytłumione światło i chłód bijący od grubych murów. Można skupić się na piwie.

Tutaj lepiej widać jak skromne 😉

Z racji, że byłem w czasie happy hours, to duże piwo kosztowało 4zł, a małe 3zł. Jak mawia bohater Świata Dysku Terrego Pratchetta Dibbler – i gardło tym sobie podrzynam. Znany jestem z tego, że na forum browar.biz jestem orędownikiem pozycjonowania cenowego i nie robią na mnie wrażenia wysokie (oczywiście do pewnego pułapu) ceny, ale sprzedawanie 0,5L piwa z browaru restauracyjnego w cenie niższej niż butelkowego Pilsnera Urquella w sklepie, to jakaś pomyłka. Zamiast obniżać ceny zainwestowałbym na miejscu browaru w reklamę. Oczywiście fajnie jest zapłacić 12 zł za 1,5L piwa, tylko jeśli ono będzie super, to jestem w stanie tyle dać za 0,5L.

Jako pierwsze zamówiłem nagrodzone w Żywcu Ciemne (2. miejsce w kategorii ciemny lager  11-13,5°Blg). W kuflu dostałem piwo koloru brunatnego, lekko zmętnione. Przykryte niezbyt imponującą, ale drobną, beżową pianą, która pozostawiała ślady na szkle. Po podniesieniu kufla do ust, od razu rzucił się w nozdrza zapach maślany, który nawet lubię, ale w jakichś rozsądnych ilościach. W przypadku Ciemnego diacetyl jest po prostu obezwładniający. W smaku również na pierwszym planie ta sama maślana nuta. Dopiero po chwili do głosu dochodzi wyraźna, palona goryczka. Za nią pojawiają się nuty kawy, a w połączeniu z diacetylem – cappuccino. Gdyby zmniejszyć ten diacetyl, bo niekoniecznie zaraz wyeliminować, to byłoby super, tak jest tylko dobrze.

Warzelnia Kaspar Schulz

W Kowalu jest taka sama warzelnia jak w gdańskiej Brovarnii, czyli Kaspar Schulz o wybiciu 10hl. Niestety Koszalin, to nie Gdańsk, więc browar ma nie do końca wykorzystane moce. Już jakiś czas temu wypuścili swoje piwa w 1L butelkach z krachlą, które trafiły do niektórych sklepów specjalistycznych. Musiały się dobrze sprzedawać, bo postanowiono zainwestować w linię rozlewniczą do butelek 0,5L. Pozwoli to obniżyć cenę piwa w sklepach, bo butelka 1L swoje kosztuje. Póki co, trwa dostrajanie maszyny do rozlewu, ale już za jakiś czas można zacząć o piwa z Kowala pytać w dobrych sklepach specjalistycznych. 😉

Następne zamówiłem Pszeniczne, choć obsługa raczej go nie zachwalała – bo się bardzo pieni. Piana rzeczywiście obfita, drobna, oblepia szkło i pozostaje do końca szklanki 0,5 cm warstwą. Kolor jest bursztynowy, wyraźnie mętny. Wysycenie klasycznie wysokie. W zapachu również klasyka – banany (octan izoamylu), goździki (4 winylo gwajakol). W smaku wyraźnie wyczuwalna goryczka, co jest błędem w przypadku weizena. Jednak oprócz tego mankamentu mamy przyjemną, orzeźwiającą kwaskowość, bardzo wyraźny aromat goździkowy, gumy balonowej, no i banan. Gdyby nie za wysoka goryczka piwo byłoby doskonałe. Biorąc pod uwagę, że było fermentowane na WB-06 to chylę czoła. Chciałby taką pszenicę uwarzyć, nawet jakby była przechmielona. Moim zdaniem najlepsze piwo u Kowala.

Następne było Jasne. Piana – piękna, kremowa, gęsta, zwarta, oblepiająca szkło. Kolor złociście miodowy, wyraźnie zmętnione. Wącham – no i kiepsko, nieprzyjemna nuta fenolowa, o pierwszeństwo walcząca z kanalizacyjną. W smaku jeszcze gorzej, wyraźny smak soku z kiszonej kapusty, fenolowe (nuty farmaceutyczne), słaba goryczka. Obrazu katastrofy dopełnia niskie, właściwie nieobecne wysycenie. To piwo było ewidentnie zepsute, po kilku łykach odstawiłem.

Ostatnim piwem z oferty Kowala było enfant terrible polskiego piwowarstwa, czyli Miodowe. Piana – najsłabsza ze wszystkich próbowanych piw, grubo i średniopęcherzykowa, ale jednak oblepiająca szkło. Kolor złocisty, niemal klarowne. W zapachu przede wszystkim diacetyl. Na tyle intensywny, że miodu nie wyczułem. W smaku niestety okazało się, że chyba szkło było wyciągnięte prosto ze zmywarki (choć to dziwne, bo przecież tłumów nie było), bo piwo było w temperaturze pokojowej. Również tutaj pierwsze skrzypce grał diacetyl, który przykrył wszelkie inne niuanse. Fakt jednak faktem, piwo było całkiem w porządku, a w porównaniu do Jasnego to po prostu rewelacja. Choć trzeba też przyznać, że miłośnik piw miodowych pewnie byłby zawiedziony. Gwoli kronikarskiego obowiązku trzeba dodać, że Miodowe jest najdroższe, za 0,3L poza HH zapłaciłem 8zł.

Wydawać by się mogło, że w zasadzie katastrofa, ale jednak nie. Bez oporów zamówiłem jeszcze Pszeniczne i małe Ciemne i to pomimo, że było już po happy hours, a więc kosztowały odpowiednio 8 i 6 zł. Za wyjątkiem ewidentnej porażki jaką było Jasne pozostałem piwa były dobre, choć z pewnymi wadami. Zakupiłem jeszcze pokal 0,3L (taki jak na zdjęciu z Miodowym) za 9zł.

Widok na fasadę dawnej słodowni, u spodu widać wejście do Karczmy Rycerskiej

Na koniec jeszcze rzut oka na budynek (jak sądzę dawnej słodowni) na którego parterze znajduje się Kowal. Dodać należy, że obok wejścia do minibrowaru, znajduje się wejście do Karczmy Rycerskiej, do wizyty w której zachęca baner reklamujący niefiltrowanego Broka. Z racji, że miałem jeszcze chwilę postanowiłem wstąpić na małe niefiltrowane i… odbiłem się od drzwi. Nieczynne. Żadnej informacji, czy tylko tego dnia, czy w ogóle nieczynne. Tak czy owak polecam wizytę w Kowalu i wypatrujcie ich piw w dobrych sklepach specjalistycznych. 

9 KOMENTARZE

  1. Jakiś niedorobiony ten budynek. Na każdym piętrze inne okna. Nawet na pierwszym brakuje jednego. Fatalnie to wygląda.

    Co do bilbordów i tabliczek na słupach, to jestem przeciwny szpeceniu polskich miast. Dość już tego chaosu.

    Jak się wjezdza od południa lub zachodu do Polski to pierwsze co bije po oczach to wszechobecne reklamy. Jeden wielki śmietnik reklam, tablic itd.

    • @jacer Sam jesteś niedorobiony z tymi oknami, to jest budynek starego browaru koszalińskiego który pamięta jeszcze czasy niemca…

      Artykuł podoba mi się mam nadzieję że właściciel browaru podciągnie niedociągnieca i zlikwiduje mankamenty…

  2. No proszę, tradycja browarnictwa w Koszalinie jednak jest podtrzymywana. Przejeżdżałem ostatnio przez Koszalin i nawet byłem obok rujnującego budynku browaru Brok (smutny widok). Gdybym wiedział wcześniej o Kowalu pewnie bym wstąpił. Co do cen to pewnie piwa powyżej 10 zł w takim mieście jak Koszalin nie miałyby niestety racji bytu.

    • Pogłoski o ruinie Broka są co najmniej przesadzone. 😉 Co prawda z 2 lata temu, jak należał do Royal Unibrew to była decyzja o jego zamknięciu, ale wtedy wykupił do VanPur. Nie minęły 2 lata i Van Pur przejął resztą biznesu RU w Polsce. Także browar jak najbardziej funkcjonuje, tylko zamiast skupiać się jakoś szczególnie na Broku (choć tego też warzą) warzy piwa pod markami własnymi sieci handlowych.

      Co do cen, to między powyżej 10 zł a 4 zł jest jeszcze spore pole do popisu.

      • No właśnie widzę, że dość stary wpis. W wakacje próbowałem butelkowego ciemnego i jasnego. Z tego, co zapamiętałem, to jasne pasteryzowane to był dość przyjemny, bardzo „lajtowy” lager – nie gwarantował jakichś kosmicznych doznań, ale piło się go bardzo przyjemnie i bardzo gładko. Natomiast ciemne zapadło mi w pamięci jako piwo nijakie, wodniste i generalnie słabe

  3. Byłem przedwczoraj w Kowalu; Pszniczne wg mnie było aż za słodkie, a wspominanej goryczki nie było w ogole. To pewnie zależy od warki. Generalnie bardzo mi smakowało, choć może mogłoby być odrobine mniej słodkie i tańsze (9zl/0,5l). Spóbowałem jeszcze Ciemnego, ale dosłownie kilka łyków – od mojej dziewczyny. Wydawało mi się w smaku wodniste, mało konretne, bez żadnego wyraźnego smaku, takie 'siki’, choć całkiem przyjemne – ale nie za te pieniądze. Ludzi było mnóstwo – musieliśmy zadowolić się miejscami przy barze.

  4. Z jasnym to trafiłeś naprawdę na zepsute 🙁 Jasne z Kowala – o ile jest świeże smakuję rewelacyjnie, fakt czuć maślaną nutę ale reszta jest idealna (wiem co piszę bo tu mieszkam i często Kowala odwiedzam). Pozdrawiam i ponownie zapraszam do Kowala 😉

  5. Pszeniczne reczywiście obsługa odradza, ze względu na oczekiwanie,ale jak juz ma się je w ręku…niebo.
    Do Kowala zachodzę bardzo często, o ile mam taką możliwośc.
    Polecam swoim znajomym, bo wiem, ze miejsce jest warte wejścia i degustacji.
    Pomino wysokiej ceny, myślę,że warto.
    Co do artykułu, w większości się zgadzam.Co do jasnego, niestety chyba faktycznie trafiłeś na „nie ten dzien”;/
    Do Kowala zamierzam wybrać się w weekend z kolegami, mam nadzieje,że jasne bedzie juz okey.
    A tak poza tym-Lubię tamtejsze kelnerki.Choć w weekendy zabiegane, bardzo sympatyczne dziewczyny więc i można sobie porozmawiać;)

  6. Jest 2019 rok, a ja miałem nieprzyjemność skosztowania tego piwa jasnego Kołobrzeskiego za 5,90, które w desperacji wymęczyłem w ponad godzine. Chyba tych 5,90 bylo mi szkoda. Ohyda, jak jakas tandeta z najtanszej oferty z posmakiem jakiegos kwasu.

Leave a Reply