28 marca w Gliwicach przy ul. Studziennej 8 swoje podwoje otworzył Mini Browar MajEr (nazwa to skrót od nazwiska i imienia właściciela, którym jest Ernest Majnusz). Ponieważ 10 maja akurat przebywałem w Katowicach na szkoleniu, postanowiłem odwiedzić ten browar. Tym bardziej, że piwowarem jest tam Michał Grossmann, którego znam już od kilku lat i mogłem liczyć na to, że oprowadzi mnie po wszystkich zakamarkach browaru. Michał jest jednym z najjaśniejszych dowodów na to, że piwowar domowy może przejść na zawodowstwo. Na scenie piwowarskiej był jednym z pionierów, już na przełomie wieków sprowadzał do Polski pierwsze brewkity. Później był pierwszym piwowarem w gdańskiej Brovarnii, skąd pod koniec ubiegłego roku przeniósł się do nowopowstającego browaru w Gliwicach.
W browarze zamontowano warzelnię firmy Kaspar Schulz o wybiciu 10hl, czyli wydajność taka jak w gdańskiej Brovarnii, jednak sama warzelnia jest nowocześniejsza. Oparta jest na systemie SchoKo, przez Michała określanym jako Schokolino. Jest to system mający oszczędzać energię. Polega to na tym, że przez większą część gotowanie jest mniej intensywne (ok 98°C), by na sam koniec przez kwadrans gotować pod zwiększonym ciśnieniem bardziej intensywnie. Głównym celem jest zmniejszenie zużycia energii.
Aby trafić do fermentowni trzeba wyjść z budynku udać się wzdłuż ogródka piwnego i zejść do piwnicy.
Budynek jest nowy, co więcej chyba projektowany był z myślą, że będzie tam browar. W przeciwieństwie więc, do browarów lokalizowanych w adaptowanych piwnicach, tutaj jest przestronnie, z głową. Choć oczywiście nie ma uroku starej ceglanej piwnicy. W browarze znajduje się 5 tankofermentorów o pojemności 20hl i 2 o pojemności 10hl. Do tego 4 tanki pośredniczące, z których piwo trafia do baru.
Na wszystkich tankofermentorach zamontowano pionowskazy. Są to takie wahadełka, które mają pokazywać, że tank stoi prosto i płynowskaz wskazuje taką ilość piwa wewnątrz, jaka wynika z dokumentów zatwierdzonych przez Urząd Miar. Bo przecież piwowar mógłby zawołać ze 4 kelnerów, żeby dźwignęli na chwilę z jednej strony tank, aby w płynowskazie podczas pomiaru ukazało się mniej piwa niż w rzeczywistości. 😀
Ponieważ właściciel posiada jeszcze dwa hotele, więc piwo będzie rozlewane do kegów i będzie go można spróbować w restauracjach hotelowych. Z krótkiego reaserchu w sieci wynika, że hotele te znajdują się w Zabrzu i Sośnicowicach.
Na miejscu, ale w piwnicach znajduje się również śrutownik. Oznacza to, że ześrutowany słód trzeba przetransportować w workach na 1. piętro, bo zasypywany jest on do kadzi zaciernej przez długą rurę, z poziomu ponad warzelnią. Jak wszystkie browary wyprodukowane przez bamberską firmę Kaspar Schulz, tak i MajEra w słód zaopatruje bamberska słodownia Weyermann.
Czas teraz na słów kilka o piwach, które zdegustowałem podczas tej wizyty. Na pierwszy ogień poszło Jasne, w identycznej szklance jak Pszeniczne, a więc widocznej na zdjęciu. Po pierwszym łyku lekkie niedowierzanie. Piwo było bardzo słabe. Słabo nachmielone, wodniste i co gorsza z nutą fenolową, która w lagerach jest niedopuszczalna. Powiem szczerze, że byłem w szoku, bo nie spodziewałem się czegoś takiego. Następne zamówiłem Pszeniczne, tutaj było już znacznie lepiej. Tak jak w wielu browarach restauracyjnych fermentowane było na drożdżach WB-06. Pomimo to było bardzo klasyczne, wytrawne, jednak nie wodniste. Z bardzo intensywnym aromatem goździków (4-winylo gwajakol), słabszymi ale jednak obecnymi bananami. Z trwałą czapą piany.
Kolejnym piwem było Ciemne. Tutaj rewelacja. Genialny Schwarzbier, z wyraźnymi nutami palonego jęczmienia, lekko zahaczającymi o nuty wędzone. Doskonale zbalansowany pomiędzy wytrawnością, treściwością a goryczka. Przypomniał mi Ciemne z Brovarni, które wygrało swoją kategorię na Jesiennych Spotkaniach Browarników we Wrocławiu. Miałem wtedy przyjemność sędziować tę kategorię i utkwił mi w pamięci jego smak.
Na sam koniec pozostał koźlak. Choć nie przepadam za rogacizną, to ten mi smakował. Nie był zanadto karmelowy, ze średnią goryczką i nutami czekolady. Tak samo jak i Ciemne podano go w całkiem ładnym pokalu, który zakupiłem za 15zł. Szklanka do weizena i jasnego nie podoba mi się w ogóle. Po wypiciu koźlaka jego miejsce w menu zajmie leżakujące już Marcowe.
Podsumowując, poza zgrzytem z Jasnym, piwa oceniam wysoko. Zachęcam do odwiedzin i cieszę się z kolejnego browaru na piwnej mapie Polski. Z ciekawostek można dodać, że pomieszczenia fermentowni są przeszklone, gdy zapytałem co będzie za szybą, okazało się że klub muzyczny, a więc również klienci będą mogli rzucić okiem na tanki pośredniczące i fermentacyjne. Bardzo fajny pomysł.
Wreszcie nowy felieton, już się zdążyłem stęsknić.
A browar piękny, kosztowny.
No to spróbujemy, w przyszłym tygodniu mam dostać zestaw z Majera. Pilsa sobie odpuszczę i może będzie już marcowe bo sezon koźlakowi już zamknąłem.
Dziękuję bardzo Kopyrze za recenzję browaru, kiedy byłem w zeszłym tygodniu we Wrocławiu na festiwalu zapraszałem piwowarów do odwiedzenia Gliwic no i samego browaru oczywiście. Jako piwosz amator nie potrafię tak fachowo opisać piw, ale stwierdzam, że gusta mamy podobne:D Jeszcze raz dzięki.
Dodajmy, gwoli kronikarskiego obowiązku, że nie jesteś tym Michałem, czyli piwowarem z browaru MajEr. 😉
mea culpa za wprowadzanie w błąd ale żałuję że piwowarem nie jestem:D aha zapomniałem pogratulować piwek na festiwalu, Twoje ciemne bardzo zacne było:D
Ciemne czyli bitter? Na Warsztatach miałem tylko dwa piwa z beczki, weizen i bitter. Może to było kogoś innego ciemne. 😉
Pszenicznego nie zapamiętałem. Zdecydowanie bitter:D Dla mnie był ciemny, nie czarny jak porter i nie jasny jak lager, ale ciemny:D Nawet nie wiem jak to sklasyfikować: miedziano-brązowy?
Ciemne u Majera genialne. Normalnie się zakochałem!
Czytam Twój blog z największą przyjemnością od samego początku. Mam pytanie związane z Twoimi podróżami piwnymi. Kiedy na blogu pojawi się recenzja bielskiego Browaru Miejskiego i piwa w nim warzonego czyli Bielitzera? W czerwcu Birofilia więc może wtedy zajrzysz do Bielska.
Pozdrawiam
Powiem szczerze, że program Birofiliów będę miał napięty. Sam sobie wykrakałem w ostatnim felietonie w Piwowarze. 😀 W drodze powrotnej marne szanse, bo będę kierowcą. Cóż postaram się coś wymyślić. Inna sprawa, że pierwsze recenzje raczej nie podnoszą mi ciśnienia, żeby jak najszybciej odwiedzić ten browar.
Na stronie internetowej tego browaru przeczytałem że tam WAŻĄ piwo więc może nie warto tam jechać….
Jako mieszkaniec tegoż miasta bywalem tam parę razy, fakt jasne jest średnim piwem, ciemne za to bylo bradzo dobre. Mimo wszystko w Majerze jest jedna rzecz przez która nigdy tam nie wróce juz. Sa to KELNERZY ! Boże! ratuj nas od takich ludzi! Piwo [ciemne], bardzo dobre jednak kelner nie umial powiedziec o nim nic ciekawego, ok mogę zrozumiećże facet miał zły dzień, ale naprawde nie nadawał się na kelnera bo wpalcowal nam szklanki i pokale. Druga sprawa bylo wpieranie nam że Mohito jest bez mięty 🙂 Dlczego? Bo tak! 🙂 Wkoncu po chwili kłotni zrobiono z mięta.
Tak więc piwo spoko, kelnerz masakra, a przez jeszcze „super” disco zwane Mardi Grasem gdzie bawi się miasto i dzieciarnia, lokal stracil w moich oczach, a szkoda bo zapowiadalo sie bardzo fajnie…
Pozdrawiam
Pszenica jest bardzo słaba, żadnych bananów, goździków, smakuje jak przeciętny lager, za to Alt dobrze pijalny
Można dostać piwa z MajEr-a w butelkach – bardzo smaczny, pijalny aksamitny outmeal stout
Wyjątkowe piep.reznie o tym lagerze. Jest wspaniały, rześki, mój ideał piwa. Moim zdaniem ta opinia to typowe dla polskich „piwowarów” skrzywienie, albo snobowanie się na „znawców”, którzy broń Boże nie mogą docenić piwa o tradycyjnych dla PL parametrach czyli klasycznej 12′. Teraz żeby być trendy trzeba pić obrzydliwe w smaku w 99% IPY
Nom 🙂