Sprawa jest prosta: Profesja teraz dostanie sprzęt Alebrowaru, a Alebrowar będzie czekał na kolejne przejęcie…
A tak serio to AleBrowar sam zawalił sprawę: nic ciekawego nie robili, a te starocie były nierówne i kiepskie. Mozna lecieć nowościami (funkyfluid), trzymać się klasycznego portfolio (Trzech Kumpli), ale trzeba jednak robić dobre piwa.
Jak mam płacić 15 zł za popsute/słabe/niestylowe piwo to wolę kupić Miłka Pilsa czy Makłowiczowego i mieć 3 butelki zamiast jednej.
Rowing Jack to był sto lat temu prawdziwy szał i czad, legenda.
Potem był Smokey Joe zupełnie niekiepski stout torfowy o aromacie palonych kabli, ebonitu, asfaltu itp.
Pamiętam chyba pierwszą edycję XMas IPA na Simcoe – także było jak na tamte czasy extra.
Chociaż Docent krytykował bo wyczuł diacetyl.
Oo tak jeszcze BlackHope – rewelacja swego czasu.
I jeszcze SweetCow – pełny mleczny stout, ehhh kiedyś to było…
Sprawa jest prosta: Profesja teraz dostanie sprzęt Alebrowaru, a Alebrowar będzie czekał na kolejne przejęcie…
A tak serio to AleBrowar sam zawalił sprawę: nic ciekawego nie robili, a te starocie były nierówne i kiepskie. Mozna lecieć nowościami (funkyfluid), trzymać się klasycznego portfolio (Trzech Kumpli), ale trzeba jednak robić dobre piwa.
Jak mam płacić 15 zł za popsute/słabe/niestylowe piwo to wolę kupić Miłka Pilsa czy Makłowiczowego i mieć 3 butelki zamiast jednej.
Rowing Jack to był sto lat temu prawdziwy szał i czad, legenda.
Potem był Smokey Joe zupełnie niekiepski stout torfowy o aromacie palonych kabli, ebonitu, asfaltu itp.
Pamiętam chyba pierwszą edycję XMas IPA na Simcoe – także było jak na tamte czasy extra.
Chociaż Docent krytykował bo wyczuł diacetyl.
Oo tak jeszcze BlackHope – rewelacja swego czasu.
I jeszcze SweetCow – pełny mleczny stout, ehhh kiedyś to było…