Prawda jest taka, że teraz ludzie nie chcieliby wcale pracować, tylko ciągnąć hajs i balować, oczekiwania są wielkie kiedy tyle bogactwa widać wokół i w social media i to najbardziej ludzi frustruje. Mamona stała się najważniejszym fetyszem.
A zresztą chcącemu nie dzieje się krzywda, jeśli ktos nie potrafi doprowadzić do tego żeby nie czuł się paskudnie w poniedziałek, to znaczy, że na to zasługuje i że jeszcze nie ma najgorzej. A w ogóle to najważniejsze jest nastawienie.
Zgadzam się. Człowiek z natury jest hedonistą, jednak dzisiejsze media czyt. tv, potrale spoleczne itp ciagel pokazuja jak to inni maja fjane zycie i ludzi to frustruje. Stad tez biorą sie poznioej postawy ekstrmistyczne itp. Działa to tak, iz nie moge miec „tego” wiec to jest złe stane po drugiej stronie barykady i bede z tym walczył.
Podejście zdecydowanej większości przypomina mi kawałek Slums Attack:
„Kolejny dzień tygodnia, który ciężko się zaczyna
Siódma trzydzieści czas do pracy się zbliża
Zmęczone oczy moje i zawsze wredna mina
Przed siebie idę twardo, żeby do piątku wytrzymać”
Pytanie tylko czy to jest kwestia samego poniedziałku. Czy ci co mają te skręty w niedziele wieczorem mają też w kolejne dni przed kolejnym dniem pracy (w końcu taka sama praca, ten sam szef, ci sami współpracownicy). Moim zdaniem może to być po prostu lęk przed samym działaniem i wynika z lenistwa. Ludzie przez weekend się rozleniwiają i odczuwają stres przed zmianą, że trzeba będzie coś robić. Nikt nie mówi że nie lubi wtorku czy środy, bo już jest na pewnych obrotach. A w czwartek wręcz ludzie radośnie idą do pracy bo to ostatni dzień i wtedy nie patrzą gdzie pracują i z kim pracują. Moim zdaniem Hier liegt der Hund begraben 🙂
Prawda jest taka, że teraz ludzie nie chcieliby wcale pracować, tylko ciągnąć hajs i balować, oczekiwania są wielkie kiedy tyle bogactwa widać wokół i w social media i to najbardziej ludzi frustruje. Mamona stała się najważniejszym fetyszem.
A zresztą chcącemu nie dzieje się krzywda, jeśli ktos nie potrafi doprowadzić do tego żeby nie czuł się paskudnie w poniedziałek, to znaczy, że na to zasługuje i że jeszcze nie ma najgorzej. A w ogóle to najważniejsze jest nastawienie.
Zgadzam się. Człowiek z natury jest hedonistą, jednak dzisiejsze media czyt. tv, potrale spoleczne itp ciagel pokazuja jak to inni maja fjane zycie i ludzi to frustruje. Stad tez biorą sie poznioej postawy ekstrmistyczne itp. Działa to tak, iz nie moge miec „tego” wiec to jest złe stane po drugiej stronie barykady i bede z tym walczył.
Podejście zdecydowanej większości przypomina mi kawałek Slums Attack:
„Kolejny dzień tygodnia, który ciężko się zaczyna
Siódma trzydzieści czas do pracy się zbliża
Zmęczone oczy moje i zawsze wredna mina
Przed siebie idę twardo, żeby do piątku wytrzymać”
Pytanie tylko czy to jest kwestia samego poniedziałku. Czy ci co mają te skręty w niedziele wieczorem mają też w kolejne dni przed kolejnym dniem pracy (w końcu taka sama praca, ten sam szef, ci sami współpracownicy). Moim zdaniem może to być po prostu lęk przed samym działaniem i wynika z lenistwa. Ludzie przez weekend się rozleniwiają i odczuwają stres przed zmianą, że trzeba będzie coś robić. Nikt nie mówi że nie lubi wtorku czy środy, bo już jest na pewnych obrotach. A w czwartek wręcz ludzie radośnie idą do pracy bo to ostatni dzień i wtedy nie patrzą gdzie pracują i z kim pracują. Moim zdaniem Hier liegt der Hund begraben 🙂
Pozdrawiam!