Piwne Newsy, w tym roku powinny się pojawiać częściej, takie mam noworoczne postanowienie. Jak zobaczycie jest też mała innowacja technologiczna. Wszyscy zmieniają też czołówkę, więc i w PW nastąpiła taka zmiana. Nie jest to jeszcze to, o co mi chodzi, ale chyba w tym kierunku będzie następowała ewolucja.
Mała uwaga: jeśli jesteś browarnikiem, organizatorem festiwalu itd. i masz ciekawe info do Piwnych Newsów pisz do mnie na mail z informacją, a postaram się ją zamieścić. Co do zasady info w Piwnych Newsach jest za darmo. Oczywiście to nie oznacza, że zamieszczę wszystko, co tylko dostanę na skrzynkę. 😉 Zwiększasz swoją szansę na publikację, jeśli news będzie „na wyłączność”, czyli widzowie blogu blog.kopyra.com dowiedzą się o tym przed innymi. Cykl produkcyjny Piwnych Newsów nie jest bardzo długi, ale nie jest też bardzo krótki – wynosi jakieś 12-36h, weź to pod uwagę przy przesyłaniu wiadomości. Docelowo Piwne Newsy będą się ukazywały raz w tygodniu.
Tomku, jedna rzecz która jest lekko irytująca – czytając patrzysz się w swoją prawą stronę, na położonego na stoliku laptopa. Może dałoby radę ustawić go jakoś bardziej centralnie (ale poza kadrem), albo korzystać np. z tabletu (ew. tradycyjnego papieru)?
Myślę, że wyglądałoby to znacznie lepiej 😉
Pozdrawiam
A może jeszcze żona będzie kartki mu pokazywała co ma czytać? Boże, chciałbym mieć tylko takie problemy…
Teleprompter w tym roku jeszcze nie znalazł się na liście kluczowych inwestycji.
„JESZCZE”
Kopyr będzie inwestował w pierwszą w pełni piwną stację telewizyjną 😉
Kopyr.tv 🙂
http://parrotteleprompter.com/
https://www.youtube.com/watch?v=9z9vtQ-z6ps
można? można! tylko po co? 😉
No fajny gadżet ale właśnie zaletą blog.kopyra.com jest fakt, że Tomek nie czyta tekstu tylko leci z głowy. Informacje mogą być czasem nie do końca poprawne (ale później jest poprawia) ale za to nagrania nie są sztywne. A z tego co się domyślam to w laptopie sprawdza tylko jakieś szczegółowe info jak nazwy, daty itp. a nie całe wypowiedzi. Mi osobiście podoba się aktualne podejście i wiadomości telewizyjne nigdy nie były dla mnie jakimś standardem do którego (v)bloger miałby dążyć. Może intro by mogłoby być bardziej piwne (albo Kopyrowe :P).
Daj spokój chcesz pana patrzacego na ciebie to włącz wiadomości tvp. Liczy się przekaz tego co mówią a nie jak siedzą, wyglądają czy patrzą. Ja osobiście oglądam tylko słuchając co Tomek mówi a w miedzy czasie robię coś innego
Czyli niech będzie stacja radiowa 😀
Wiesz co? Jak nie masz nic do powiedzenia, to po prostu milcz.
A ja uważam że ta surowość ma pewien klimat. To małe pomieszczenie, nawet ten laptop potęgują wrażenie bliskiego kontaktu z odbiorcą. Warto pamiętać o tym, wprowadzając ulepszenia. Natomiast sama czołówka jakby troche temu przeczyła. Poczułem się nią lekko zaatakowany na początku filmu:D Dla mnie jako widza lepszym rozwiązaniem był brak czołówki. Lub coś mniej „news`owego” zbyt agresywna jest ta czołówka. Pozdrawiam 🙂
Zmiany zapowiadają się bardzo fajnie, oby dalej w tym kierunku.
PS. Warszawski Pekin to nie PKiN tylko wielki falowiec na Pradze-Płd.
Jesteś w mylnym błędzie. Nie jestem z Warszawy, nawet nie jestem słoikiem, byłem w stolicy chyba nie więcej jak 10 razy, ale… etykieta tego piwa zdaje się mówić coś innego.
Za wikipedia
„Pekin, Przyczółek Grochowski – popularna nazwa budynku mieszkalnego zlokalizowanego w Warszawie w dzielnicy Praga-Południe. Budynek ma łączną długość 1,5 km (z załamaniami)”
Ale tu chodzi o zapis PeKiN i chodzi o PKiN, czyli Pałac Kultury i Nauki.
Tomku,
Jako rodowity Warszawiak mogę Cie zapewnić, że w Warszawie na Pałac Kultury nikt nie mówi PEKIN, bo jak kolega wspomniał jest to budynek po prawej stronie Wisły.
Na Pałac kultury mówi się ewentualnie „Pajac” chociaż i to odchodzi powoli do lamusa.
Dwa lata mieszkałem w Warszawie i często słyszałem określenie PeKiN w odniesieniu do Pałacu Kultury i Nauki. Ale cóż, widocznie to słoiki tak mówią.
Jak nigdy nie pisałem nic to aż napiszę. Jako również rodowity Warszawiak mogę Cię zapewnić, że na pałac Warszawiacy bardzo często mówią pekin albo patyk, a przynajmniej jak byłem młodszy to tak mówili, łącznie ze mną
Racja. Warszawiacy raczej tak nie mówią, ale spotyka się takie określenie jak PeKIN wśród niektórych ludzi. Natomiast nie jest to popularna nazwa.
Czasem można spotkać też określenie „patyk”, ale też rzadziej niż częściej.
Pytanie kim są właściciele Bazyliszka i skąd akurat parcie na taką nazwę?
Zadajmy sobie pytanie – komu na tym zależy? Kto za tym wszystkim stoi?
Bez żadnych podtekstów… Chodziło mi tylko o to, że nazwa PeKiN nie jest obecnie najpopularniejsza (tak mówiono w latach 50 i 60 głównie ze względu na skrót i stąd PeKiN – to oczywiste, etykieta nawet jest stylizowana na PRL) Teraz najczęściej zwie się Pałac po prostu Pałac. Ewentualnie Pajac albo Patyk. „Pekiny” to takie wielkie „bieda bloki” z mnóstwem mieszkańców 😉
Ciekawi mnie tylko jacy ludzie używają danej nazwy i czemu akurat takiej. Czy decyduje o tym dzielnica czy pochodzenie…. ot takie socjolingwistyczne sprawy 😉
Nikt nie mówi? Wiele razy spotykałem się w Warszawie z takim określeniem.
Ja mieszkam kilkanaście lat w W-wie i często spotykałem się z nazwą „pekin” w stosunku do PKiN-u (zarówno przez rodowitych jak i napływowych warszawiaków). O istnieniu „Pekinu” na Pradze dowiedziałem się stosunkowo niedawno.
„…Pośrodku wieżowiec, Pałac Kultury i Nauki – tak się wabi-dar Rosji dla Warszawy. Jedni widzą w nim ruską pięść, inni jąkają się z zachwytu. Lud ochrzcił go „Pekinem” – poza anagramem jest w tym podtekst: tak nazywano z uszczypliwym lekceważeniem wielką czynszówkę w przedwojennej Warszawie, na rogu Złotej i Żelaznej, siedlisko pokątnych domów rozpusty.”
Leopold Tyrmand. Dziennik 1954. Wyd. ResPublica 1985 str. 210
Brawo za czytanie Dzienników Tyrmanda. Znakomita książka.
Ha! Pobawię się teraz w grama-nazi i zapytam – Kopyr, jak można być w mylnym błędzie? Czy jest jakiś błąd, który nie jest mylny? 😀
To tzw. pleonazm, czyli niepoprawne wyrażenie, w którym jeden lub więcej wyrazów niepotrzebnie powtarza jakąś część znaczenia innych, (…) a przykład „masło maślane”. (źr.). PS Nazi Grammar to moja działka, nie zabierać ;( 😛
To jest, kolego, cytat. Z Prezesa.
A jak cytat to „insza inszość” :), tylko czeba było ująć w cudzysłów lub kursywę. A co to za Prezes?
Jest jeden Prezes* – Kaczyński. Choć podobno przypisuje się to też Prezydentowi, tylko nie wiem czy Kaczyńskiemu czy Wałęsie.
*no tak może nie do końca, bo jest jeszcze Prezes PSPD, kiedyś Andrzej Sadownik, dziś Krzysiek Lechowski. Ja o Skitofie, zawsze mówię Prezes.
Okey, to już sobie zapisuje, żebym na przyszłość wiedział, że Prezes to Prezes i więcej takich gaf nie strzelał 🙂
Piłem tego RISa z Krajcara, w browarze deklarują 10% alkoholu czyli trochę inaczej niż na etykiecie 🙂
A jak już mi się włączył tryb Nazi Grammar, to przypominam, że poprawna odmiana skrótowców polega <a href="http://www.slownikskrotow.pl/other/rules.html" na dodaniu końcówki fleksyjnej (pisanej małymi literami) oddzieloną łącznikiem, w tym przypadku powinno być: „Piłem tego RIS-a (…)”. 🙂
Coś się link sypnął: link.
link się sypnał bo zabrakło ….. łacznika 😉
No fajnie to się rozwija. Piwne newsy z miesiąca na miesiąc coraz bardziej upakowane. Rok temu nie było tak obficie. Za rok pewnie piwne newsy będzie prowadził Mietek bo Kopyr nie będzie wyrabiał nagrywać 😉
Z tym Śląskiem to trochę inna sprawa. Generalnie należy pamiętać, że na Śląsku mieszkali zarówno Polacy, jak i Ślązacy i również Niemcy. Nie muszę chyba mówić, że te wszystkie nacje mieszkając pod jednym dachem najzwyczajniej się mieszały – ludzka rzecz. Po drugiej wojnie większość tych najbardziej niemieckich Niemców musiała zbierać nogi za pas, za nimi, po znajomości pojechało też sporo Ślązaków. Niemcy, którzy zostali oczywiście się spolszczali, Ślązacy i Polacy w Rajchu się zniemczali. Teraz większość ludzi na Śląsku ma jakąś rodzinę w Dojczlandzie, albo przynajmniej innych przyjaciół rodziny, starego sąsiada etc. i te znajomości i wszelkie koneksje funkcjonują po dziś dzień. Tutaj jakaś wybitna wrogość wobec naszych zachodnich sąsiadów wśród natywnych nie występuję, bo Niemców po prostu mieliśmy okazję poznać z tej ludzkiej, mało militarnej strony.
Zanim rzucicie oskarżenia – tak, mój dziadek strzelał do waszych dziadków 😉 (niemiecko-śląska rodzina).
Do teraz mam jakiejś pfennigi w starej skarbonce. No i paczki od „Babci z Niemczech” ze słodyczami również regularnie wpływały 😉
No na Dolnym Śląsku jest trochę inaczej. Tutaj w zasadzie wymieniono 100% ludności, ale po pewnym czasie część z ludności napływowej zaczęła się interesować tym, a co tu było wcześniej, a kto to zbudował i nawiązuje się jakaś mentalna nić porozumienia z tymi, którzy mieszkali tu wcześniej.
Ale ten ciąg na zachód i rodzina w „dojczlandzie” to chyba nie ze względu na chęć przyodziania bawarskich gatek tylko chęć poprawienia stanu swojego portfela. Ludzie ze śląska nie szukali usilnie po 1989 (wcześniej też) roku przodków i korzeni w Niemczech żeby badać swoje drzewo genealogiczne, tylko po to, żeby dostać paszport i fru zarabiać marki. Czysta ekonamia!
Mistrz generalizowania :P.
Generalizuje się na podstawie pewnych obserwacji…. Oczywiście jest to generalizowanie, ale jestem pewny, że ilość zakochanych w kulturze osób, które całe swoje życie poświęciły na studiowanie germańskiej literatury i przeprowadziły się tam z tych powodów jest znacznie mniejsza niż tych co kochają Niemcy za Euro a wcześniej za Marki.
Po ’89 nikt nie szukał przodków, co Ty? Najpierw w latach 50-tych szukano Vatera, później może w stanie wojennym, ale przecież nie po ’89 gdy każdy kto chciał dostawał paszport.
Chodzi mi o paszport niemiecki i stały pobyt u Niemców. Wielu jest taki bipaszportowców z przełomu 89-91 bo paszport niemiecki dawał możliwość np. wyjazdu do USA, Kanady czy dalej na zachód… ale przede wszystkim osiedlenia się za zachodnią granicą i zarabiania marek.
Jak pytam się Niemców jakich Polaków znają na tym terenie, to głównie mieszkających od bardzo dawna, tj. po wojnie, albo lata 60-te. Co do nowej fali napływowej, dużo się zmieniło. Sporo moich kolegów (w tym ja) nie jesteśmy w Niemczech dla kasy (dla kasy to Szwecja, albo Szwajcaria), bardziej chodzi o to jaką wartość dodaną mamy z pobytu tutaj. W większej części przypadków jest więcej minusów niż plusów, ale nadal i tak więcej oferują Niemcy niż Polska.
Niestety zawsze więcej oferowały Niemcy niż Polska. Ja się nie dziwię temu, że ludzie tam jeździli z powodów ekonomicznych, szukali tam swoich korzeni itp aby zalegalizować tam swój pobyt. Chodzi mi tylko o to, że właśnie powód ekonomiczny jest tym głównym bodźcem. Czy to do emigracji czy to do tego aby będąc w Polsce odwoływać się do tamtej kultury jako tej wyższej i np. chwalić ją jako tę lepsza, nazywać firmy czy produkty po niemiecku. Szwecja i Szwajcaria, Norwegia czy Finlandia… zgoda. Ale łatwiej Ślązakowi, Mazurowi, Pomorzaninowi czy Poznaniakowi udowodnić swoje germańskie pochodzenie niż np Fińskie… bo Szwajcarskie to już jakoś można 😉
„w latach 50
-tych„, „lata 60-te” – przypominam, że nie dopisujemy końcówki fleksyjnej do zapisu cyfrowego liczebnika!Naźi Grammar
spoko pomysł z tymi pojawiającymi się w rogu grafikami! 🙂
Tomek mala uwaga do intra. Podczas intra siadaj z jakimis papierkami tak jak to robia w tvn. A pozniej ladnie papierki ukladaj.
Panie Kopyrze, Jack Daniels nie jest bourbonem tylko whiskey.
pozdrawiam
True.
Whiskey to nie whisky, nie nazywa się whisky bo jest destylowany z kukurydzy, a nie z jęczmienia przez to nie ma prawa do nazwy whisky. Jest bourbonem z kukurydzy podszywającym się sprytnie pod nazwą whiskey. 😉
Spokojnie, spokojnie. Whisky jest szkocka, a whiskey irlandzka. A bourbon to bourbon.
Dokładniejsze wytłumaczenie tu: http://www.milerpije.pl/wszystko-o-jack-daniels-tennessee-whiskey.html
Są szkockie (w 100% ze słodu jęczmiennego) whisky, irlandzkie (także z jęczmienia, ale również niesłodowanego) whiskey, amerykańskie (bourbon i tennessee) whiskey z kukurydzy i innych zbóż.
@Smaky78: Dzięki za linka, zawsze to dobrze dowiedzieć się też czegoś ciekawego o inszych trunkach.
Nie ma za co 😉 w końcu destylaty sezonowane w beczkach to mocniejsi kuzyni piwa, nie można ich zaniedbywać.
Widzę, że kolega się nie za bardzo zna:) Wikipedia nie jest jedynym źródłem informacji. Jack Daniels jak najbardziej jest burbonem, gdyż to rożni burbon od whisky/whiskey, że w zasypie jest kukurydza (co najmniej 60%. Jacki i obecnie dwie inne destylarnie z tego rejonu produkują burbon, który z racji odmienności sposobu produkcji nazywany jest Tennesse Whiskey, taki chłyt marketingowo/historyczny (polecam poczytać).
Na stronie producenta http://www.jackdaniels.com/faqs
napisano :Is Jack Daniel’s a bourbon?
Jack Daniel’s is not a bourbon – it’s a Tennessee Whiskey. Jack Daniel’s is dripped slowly – drop-by-drop – through ten feet of firmly packed charcoal (made from hard sugar maple) before going into new charred oak barrels for aging. This special process gives Jack Daniel’s Tennessee Whiskey its rare smoothness. It’s this extra step – charcoal mellowing – that makes Jack Daniel’s a Tennessee Whiskey.
Idą w zaparte. 😉
– Jeśli chodzi o „Za pięć dwunasta” to moim zdaniem też uważam, że goryczka była sporawa.
– W „Smoked Cracow Ho Ho Ho” podobno te aromaty owocowo-bakaliowe poszły „w gwizdek” i mało co z tego w ogóle czuć, ale sam jeszcze nie miałem okazji skosztować.
– Co do RIS-a z Dr Brew to mogłeś wybrać „lepsiejsze” zdjęcie ;). A ten RIS to tylko do butelek czy jest szansa na trafienie kega w lokalu?
– A do „Kojota” to teraz nie pamiętasz czy po prostu sypaliście co było pod ręką nie patrząc? 😛 Będą butelki, kegi? Dojedzie do stolicy?
Oczywiście wszystko jest zapisane, żeby w razie gdyby wyszło piwo genialne, móc je powtórzyć. Co będzie, to w dużej mierz zależy od zamówień. Jeśli będzie bardzo dużo zamówień na beczki, to może nie być butelek, ale raczej powinny być. Czy dojedzie do stolicy, to zależy czy odbiorcy ze stolicy odpowiednio szybko złożą zamówienie.
Tomku mam pewien pomysł (mam nadzieję że tego jeszcze nie było), bo ciekaw jestem jak to jest z % w piwach, czy faktycznie mają tyle ile podają na etykietach, lub np. po długim leżakowaniu nabierają więcej „mocy”, może przy degustacjach byś mierzył te wartości i podawał do publicznej wiadomości.
W jaki sposób Kopyr miałby mierzyć zaw. alkoholu?
Jeśli nie wierzysz w zaw. podaną na etykiecie, to czemu ekstrakt początkowy miałby być bardziej „godny wiary”, a tylko na jego podstawie można by wyliczyć zaw. alk., chyba że oddając piwo do laboratorium.
Sam pomiar przed degustacjami, raczej nie wpływałby pozytywnie na „klimat”.
Wydaje mi się, że nikt nie będzie kantował na alkoholu, i można spokojnie przyjmować, że jego zaw podawana jest zgodnie z przepisami – czyli mamy margines błędu 1 lub 0,5 % w zależności od zadeklarowanej zawartości na etykiecie.
czyli 2 mocne piwa od doktorków na zapisy/rezerwacje w sklepach, tak jak to było z imperatorem i quatro z Pinty….
Quatro z Pinty bez problemu można kupić ale moim zdaniem nie warte zachodu. Mi nie smakowało bo słodkie niemiłosiernie.
Mówiłeś o Quatro z pinty, że będziesz degustował. A byłaby szansa na test porównawczy imperatora z różnych warek? Nie mówię, że teraz ale np za rok czy dwa?
Przecież wszyscy już to zrobili.
Dokładnie, wszyscy już to zrobili. Wniosek jest jeden, lepiej pić świeżego. Problem tylko z dostępnością imperatora. Co to jest 5 tyś. butelek?
Mała poprawka, jest 2015 nie 2014 rok jak podałeś na początku ;-), a czołówka mi się podoba.
Czy logo Panzerfaust czegoś nie przypomina ?
http://revbrew.com/home/
Dla mnie już samo nazwanie browaru Kraftwerk to takie chamskie żerowanie na popularności niemieckiego zespołu.
Sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana, bo samo słowo Kraftwerk to po prosu elektrownia, a z drugiej strony w Niemczech jest browar, który nazywa się Craftwerk Brewing (tylko ci mają już w dorobku tripla belgijskiego leżakowanego w beczkach 😛 ). Cóż, jak mawiają zaorane.
Będzie recenzja Czarnego wdowca na blogu?
BGM3 BĘDZIE 12.09.2015, a nie 17.09.2015.
Co do reszty tego co powiedziałeś, nie potwierdzam, nie zaprzeczam, Daniel i Magda prawdę Ci powiedzą.
Zapraszam, już na ten moment jest tyle petard więc mam nadzieję, że impreza pod względem piwnym pozamiata.
Pierwsza warka Kangura była najlepszym piwem w Waszej kolaboracji 😛 , więc szkoda.
No i to pokazuje jak różne mamy podejścia, bo abstrahując od wpadek z diacetylem, to jest najsłabsza moja receptura wg mnie. No Zebra była gorsza. 😉
Wiesz, o Zebrze to może zapomnijmy, bo to jest jątrząca się rana od już kilku miesięcy 😛 .
Akurat z tego co pamiętam, miałem pierwszorzędną butelkę bez żadnych problemów, może bardzo lekki diacetyl, ale w przypadku Kangura to akurat można było naciągnąć w innym kierunku 😛 .
Akurat jeżeli chodzi o Kangura, to znam kilka osób, które podzielają moje zdanie, w tym drugi wróg polskiej rewolucji piwnej (zaraz po mnie), czyli Kuba Niemiec, więc jest nas przynajmniej dwóch 😉 ;).
Taaa… Kuba to typowa reakcja (znaczy reakcjonista). Zresztą jest z tego dumny. 😉 Właśnie ze względu na to, że w tym piwie diacetyl gra, zdecydowałem się na to piwo. Niestety w Widawie w zimie jest z tym problem.
Kuba już pewnie płonie z zachwytu 😛
No o problemie dogrzewania już słyszeliśmy, cóż. Trzeba się zabrać zimą za dolną fermentację, hybrydowe IPA w dolnej fermentacji, albo mocnego ciemnego koźlaka na amerykańskich chmielach leżakowanego w beczce po Jacku Danielsie. Panie, tyle możliwości …
Aż tak zaszedł niektórym za skórę, że dostaje pogróżki od jednego z przedstawicieli polskiego kraftu, grubo.
Ogólnie Kuba raczej się nie pieprzy i pisze w swoich tekstach jak jest. Nie ma świętych krów, co również ja wyznaję, taka przypadłość wychowywania niemieckiego w wieku dorosłości 😛
Akurat na temat Spirifera niczego tak nieprawdopodobnie złego nie napisał, odniósł się do tego w jaki sposób panowie pomylili się z przeznaczeniem i zamiast badać skamieniałości warzą bardzo słabe piwo. Kwestia dystansu, jak w życiu, albo go masz, albo ciebie nie ma. W końcu doszliśmy do tego, że blogerzy przestali bać się pisać jak jest, wystarczy spojrzeć na szereg podsumowań. Bardzo dobrze, idźmy tą drogą, bo klepanie po plecach nic nie da.
No tak tylko zauważ, że jak Kopyr degustuje marne piwo z Ursa Maior, Spirifera, czy ostatnio Porter z Raciborza to nie mówi, że Ci ludzie minęli się z powołaniem tylko tak:
„To piwo jest niezgodne ze stylem, albo wyczuwam takie i takie wady, albo to jeszcze nie jest najlepszy porter ale da się wypić, ale żeby od razu wylewać…” itd.
Czyli nie ma tu wycieczek osobistych, kto wiatr sieje ten zbiera burzę.
Ja bym tego w taki sposób nie napisał jak Kuba, ale sama reakcja browaru zupełnie przesadzona, tak przynajmniej mi się wydaje. Każdy bloger ma swój styl, każdy człowiek jest inny, zupełnie bym się nie zabierał do porównań.
Tomku, żadne demony wojny za nami, żadne tam podchodzenie z dystansem… Sympatia do Niemieckości na wymienionych przez Ciebie terenach wiąże się z tym, że Niemcy = kasa. Polak to był „bidok” a jak ktoś chciał do czegoś dojść to musiał się z Niemcami kumać. Więc to raczej nostalgia i tęsknota uwarunkowana historycznie 😉 (polecam serial „Blisko, coraz bliżej”)
Ale ludność napływowa na Dolnym Śląsku nie miała ani takich wspomnień, ani takich motywacji.
Jeśli chodzi o Śląsk Górny to mam na myśli autochtonów. A napływowi na ziemiach, jak mawiał Kaźmirz Pawlak, „wyzyskanych” to pewnie ze względu na bliskość granicy widzieli, że za nią jest lepiej i bogaciej i może stąd upodobania germanofilskie… Faktem jest, że z perspektywy Mazowsza np. Poznaniacy zawsze byli postrzegani jako tacy „niemieccy”, interesy na granicy i za nią… Wrocław to już inna para kaloszy ale też czym bliżej Niemiec to większy pęd do Marki a potem do Euro niż do Złotówki.
Co ty bredzisz?
A konkretnie, który fragment mojej wypowiedzi jest dla Pana brednią?
To, że aspekt finansowy powoduje u niektórych Polaków, że przychylnie patrzą na kulturę niemiecką, chcą tam wyjeżdżać, pracować, zarabiać, podoba im się tam… albo nazywają coś co sami stworzyli po niemiecku bo się zafascynowali lub czują związek z tą kulturą? Czy, że ci którzy mogą i mają podstawy do tego szukają (szukali) tam swoich korzeni (bo pochodzą z pewnych regionów) aby sobie coś ułatwić np. obywatelstwem niemieckim? Bo chyba jak zwykle Pan Piwowar „Jacer” się przyczepia dla zasady 😉
Chodzi o upodobania germanofilskie.
nie będziemy się kłócili o takie detale…
To nie detale, w Wielkopolsce za takie gadanie mógłbyś dostać w dziób. Równie dobrze można gadać, że na Mazowszu ludzie są zrusyfikowani o mentalności azjatyckiej.
Wiesz w ogóle ile lat Niemcy zarządzali Śląskiem?
Przecież mi nie o to chodzi…. interpretujesz to tak jakbym napisał, że zabijają Polaków w imię germańskości. A z resztą interpretuj sobie jak chcesz.
No przecież w Wielkopolsce tak gadają. 😉
Aż strach się bać co mówią o Podlasiu 😉
Ło panie, toż tam same ruskie 😛
Sledziki.
No od roku w białym mieszkam i śledzikowego zaciąganie nie słyszałem :p
Zaciągają to śledzie z Zamościa 😛
Najciekawsze u osób pochodzących z Białegostoku i okolic jest mówienie np.:
„daj to dla mojej siostry” zamiast „daj to mojej siostrze”, zaciąganie to raczej u starszych albo już musi być wioska jakaś taka książkowa za lasem.
Może i masz rację…
Intro dobre, ale lepiej by wygladalo bez tej przebitki na „studio”. Rzuc sama grafike i bedzie git.
Mozesz tez pomyslec na outrem i… zoltym paskiem 🙂
Nowa czołówka prawie jak w reżimowych „Wiadomościach” :-). No, może brakuje Big Bena czy innego pałacu kultury… Pomysł z wyświetlaniem etykiet, grafiki itp. świetny. Z nowym rokiem zrobiło się jeszcze ciekawiej.
Rammstein nie jest zespolem metalowym 🙁
O zaczyna się. A jakim?
Aż się boję, że się okaże, że to TANZ METAL 😉
Jak Tomek powiedział, że Jack Daniels to bourbon to wiedziałem, że znajdą się czepialscy puryści ale że Rammstein…
O Pudel Metal słyszałem, ale Rammstein się do nich chyba nie zalicza.
Ja taki mądry bo w wiki wyczytałem: „Rammstein (często zapisywane skrótowo jako R+) – niemiecki zespół grający muzykę z gatunku tanz metal.” A tak ogólnie to mnie ten zespół…. albo jeszcze mniej obchodzi. 😉
„Cześć! Tutaj Tomek Kopyra z KopyrTV.com”. Pełna profeska 😉
Ta czołówka troszkę zalatuje tandetą, ale po za tym wszystko fajnie
O, a ja Koniec Świata piłem 2 stycznia w Łodzi w Z innej beczki, czyli już jest.
Dodanie grafik w lewym górnym rogu to bardzo dobry pomysł, nie tylko urozmaica odbiór, ukazuję logo, etykietę itp ale też znacznie ułatwia „przewijanie” filmu, powrót do wybranego newsa. Pozdrawiam
Dobra robota. Rozwijasz się a to najważniejsze. Aby nie na siłę, żeby nie zepsuć tego co dobre…
Kurde mol, takie beczki to prosto z USA płyną? Ile sztuk i jaka jest cena jednej po tamtej stronie?
Beczka 190 litrów – 230 euro
Witam 🙂 Ech tyle się dzieje w większych miastach Polski a w Olsztynie bida, że nawet już nic nie piszczy :/ ŻADNYCH multitapów, jedynie w browarze Stara Warszawska coś się dzieje. Bieda totalna, a niby miasto wojewódzkie. Jedynie pozostaje jeden lub dwa sklepy z piwem craftowym gdzie można coś ciekawego dostać. Jedynie z Browaru Kormoran można być dumnym 🙂 Mam nadzieję, że coś się zmieni. Może kiedyś trzeba będzie wyskoczyć na jakąś premierę piwa do Gdańska albo Warszawy. To mówił ja, skromny geodeta umierający z pragnienia 😉 Pozdrawiam beergeeków 🙂
Przemilczaną, ale jakże ważna wiadomością, jest 5 miejsce na RateBeer Wita z Podróży Kormorana:
http://www.ratebeer.com/beerstyles/belgian-white-witbier/48/
Chyba żadne rodzimie piwo nie zawędrowało tak wysoko.
Imperator Bałtycki z Pinty jest na 3 miejscu w kategorii Porter Bałtycki na Ratebeerze. Żadne polskie piwo nie awansowało do zestawienia 50 najlepszych piw na świecie według Ratebeera. Ale ostatnio w Polsce warzy się coraz więcej RIS więc jest szansa. W końcu piwa z kategorii Imperial Stout nie podzielne królują w zestawieniu 50 najlepszych piw.
P. S.
Trochę dziwnie wygląda umieszczenie Imperatora Bałtyckiego wśród porterów bałtyckich.
Kopyr, roz….bales system 🙂 w pozytywnym znaczeniu rzecz jasna. Myślę, że za parę lat KOPYR.tv pojawi się po naciśnięciu cyferki 5 na pilocie czyli zaraz za tvn 🙂 i naprawdę nie rozumiem ludzi którzy po tak fajnym materiale piszą jack danniels to nie bourbon… czy rammstein to nie hip-hop. Oglądają piwne newsy w nowej oprawie, świeża porcja info z z tematu który teoretycznie wszystkich oglądających powinien interesować (to jest you tube, tu oglądasz to na co masz ochotę) i pierwsze co przychodzi cebulakom do głowy to to że jack danniels to nie bourbon. w/g wikipedii „Burbon – whiskey amerykańska produkowana z kukurydzy i innych zbóż (żyto, słodowany jęczmień).” Więc jakie to k. ma znaczenie w piwnych newsach czy to jest bourbon czy tennesee whiskey…. żal
Świetnie się to oglądało! Żwawe, treściwe, ciekawe, intensywne. Zawsze lubiłem piwne newsy, ale teraz lubię jeszcze bardziej 😀
Kopyr w pierwszym zdaniu i już wtopa? 😛 tylko ja zauważyłem, że mówisz ósmy stycznia dwa tysiące CZTERNASTEGO roku?
Nie, ale być może inni uznali, że nie ma z czego robić afery. Po prostu przejęzyczenie. Na początku roku dość powszechne.
Oj nie ma co się czepiac. ja dopiero dzis się zoreintowałem że wszystkie protokoły w pracy wypisywałem z datą XX.01.2014
a taki niusik z małopolskiego: że w Browarze Trzy Korony w Nowym Sączu będzie warzyła kontraktówka Browar Trzech Kumpli? i że koło Nowego Sącza działalność uruchomi wnet browar rzemieślniczy rękami lokalnych piwowarów zbudowany?
może warto to zbadać do kolejnego wydania „Piwnych Newsów”? 🙂
To było akurat w poprzednich Piwnych Newsach w grudniu.
o, to zwracam honor i idę uzupełnić braki 😉
Wiadomo coś na temat lokalu pinty i setki w poznaniu? możliwe że przegapiłem info.
Było info, że będzie, ale widać prace się przedłużają.
i jeszcze „hi hitler” na koniec 😀
Hi Hilter.
A to o ten HiLTer chodzi? 😛
o MPFC chodzi.
A o które rozwinięcie akronimu dokładnie chodzi? Missing Parameter in Function Call? 😉
Ja nie oglądałem Monty Pythona więc pewnie dlatego nie kojarzyłem żartu.