Rogaty z Kraftwerku

20
2960

Rogaty to Chocolate Chili Milk Stout z browaru Kraftwerk uwarzony w świętochłowickim Redenie. Oficjalna premiera z udziałem Mateusza i Pawła z browaru Kraftwerk już dziś w katowickiej Kontynuacji. Chiliheadom polecam.


Materiał powstał w ramach współpracy z browarem Kraftwerk.

20 KOMENTARZE

  1. Ja też mam czkawkę od ostrych, ale mimo to lubię 🙂 Jeszcze po wódce mam czkawkę i a tą średnio przepadam 😉 Czy Jurajskie Świąteczne czasem nie jest podobne, tylko tam bez laktozy zdaje się?

  2. Z tolerancją na papryczki jest tak samo jak z tolerancją na goryczkę. Szybko można sobie wyrobić. Potem jednak jest problem, jak obiad nie jest doprawiony porządnie to sprawia wrażenie kompletnie niedoprawionego 😀

  3. A piłeś Ambera Porter Chilli? To jest dopiero masakra…
    PS. Jeszcze przejmujesz sie hejtem na browar.biz 🙂 Jak mawiała babcia Kargulowa – był czas przywyknąć 🙂

  4. Degustowałem własnie w Łodzi i bardzo mi się podobało. Papryczki faktycznie zauważalnie wyczuwalne. Moim zdaniem DUŻO bardziej niż w Hadesie. Ale ja akurat papryczki bardzo lubię i ta wyraźna pikantność i drapanie w przełyk mi się podobało. Nie wiem, czy chciałbym, żeby było słodsze – natomiast więcej laktozy dorzuciłoby też więcej ciała i aksamitności jako kontry, i to faktycznie przyjąłbym z radością.

    Tak czy owak – po Panzerfauście, który bardzo mnie zawiódł, Rogaty jest naprawdę super.

    • Ostrość czuć jak najbardziej. Jednak u mnie dopiero w okolicach połowy piwa poczułem „o jest dobrze, nie żałowali” Przy pierwszych łykach myślałem, że będzie bieda. Słodycz słabo wyczuwalna, nie pogniewałbym się z większej.

  5. Upolowałam Rogatego i muszę powiedzieć, że całkiem smaczny. Zgadzam się, że słodkości trochę za mało, ale za to papryczki bardzo wyczuwalne i ostrość konkretna. Jest moc 😀

  6. Tomku, czy nie czules w after taste, popiolu?
    Pilem to piwo z beczki i mialem wrazenie, ze zaraz po papryczkach jest lekka popielniczka.

    • Miłośnicy ostrości sami określają się tym mianem. Wpisz sobie w Google i zobaczysz, że tego nie wymyśliłem. Po drugie, nie mogłem sobie odmówić użycia chiliheada na zasadzie analogii do hopheada.

      • Od wielu lat jem ostre potrawy i wszelkiego rodzaju ostre papryczki i pierwsze słyszę 🙂

        A słowo hophead jest równie debilne bo to slangowe określenie ćpuna, narkomana.

        • Jak byś był chmielowym ćpunem to byś musiał od razu po wstaniu z łóżka walnąć piwo (i to najlepiej jakieś 8-10 procentowe) żeby jakoś te pierwsze parę godzin w robocie znieść bez drżenia rąk 🙂

  7. U wielu kobiet zmysł smaku i węchu są lepiej rozwinięte niż u mężczyzn i przede wszystkim łatwiej im przychodzi nazywanie poszczególnych smaków i zapachów występujących w niewielkich stężeniach. Przy testowaniu piw typu lager mają chyba większą przewagę, bo piwo jest ubogie w smaku i aromacie, natomiast przy piwach z wyraźnym i dominującym smakiem lub aromatem który przykrywa te delikatne, szanse są wyrównane wyrównane.

    Poza tym praca takiego testera to żadna rewelacja, cały czas picie tego samego piwa musi być cholernie nudne. No i nie wiem skąd w takim lagerze 200 zapachów. Takie piwo najczęściej prawie w ogóle nie ma zapachu.

  8. Ja znów w aromacie poczułem dużo laktozy(choć może to być to kakao, o którym wspomniałeś) i na tym chyba koniec. W smaku znów czuć dobrego milk stouta i dopiero po chwili zaczyna piec. Co ciekawe nie czuć samego smaku chili lecz jego pieczenie.
    Dosyć ciekawe piwo. Nie byłem nastawiony pozytywnie ale jednak się myliłem i piwo niezłe:)
    Jeśli ktoś lubi coś ostrego to polecam jednak nie ma co oczekiwać „podwójnego palenia”.

    PS. Co mnie dziwi to ilość % w tym piwie. 15BLG i tylko 4,5% alko? Z jednej strony fajnie bo czuć słodkość ale z drugiej można było uzyskać coś ciekawszego.

    PS2. Szkoda, że chmielu w ogóle nie czuć:(

Leave a Reply