Beer Geek Madness 3 – bonus

22
2072

W bonusowym odcinku zobaczycie – jak wyglądały pozostałe sale BGM, krótką rozmowę z Mateuszem Kupraczem – piwowarem browaru Roch oraz podsumowanie BGM z mojej perspektywy.


22 KOMENTARZE

  1. Beczka RISa z BKK miała się pojawić zgodnie z planem o 23.00, ale teoria musiała zostać dorobiona, umarłbyś bez pieprzenia głupot. Wiem jak zeszły beczki niemieckie, również byś się zdziwił i to aż za bardzo, ale nie pasuje to do Twojej narracji, więc nie będę Ciebie uświadamiał.

    • Piotrek, wyluzuj. 😉
      Przy nalewaku BKK stała tabliczka z napisem RIS, nie było tam napisane 23:00. Jak chcesz, to wrzucę Ci fragment przy tym nalewaku, gdzie mówię, że stałem po RISa, a musiałem się zadowolić Laguną, na co kilku kolesi mówi – my tak samo. Nie mam do nikogo pretensji, to był mój wybór, że byłem na imprezie tylko do 22:00.

      • Ja Ci już nieraz mówiłem, że mi taki styl dziennikarstwa nie odpowiada, a w szczególności frywolne mijanie się z rzeczywistością. Niemieckie beczki schodziły lokalnie dużo lepiej niż polskie, Sauer przez cały wieczór rozlał 7 beczek, więc biorąc pod uwagę jaki stek bzdur ciągle krąży wokół niemieckiego piwowarstwa jest to sukces. Ci co mieli wiedzieć, że o 23.00 będzie RIS, to wiedzieli (sam również mówiłem kilka razy), a poza tym miała to być niespodzianka i była, bo beczka zeszła w kilkanaście minut, choć trzeba powiedzieć, że to był niestety świeży RIS i sporo gorszy niż ta edycja którą miałem (Ty też masz) z listopada ubiegłego roku.
        Bardzo również interesuje mnie Twoja definicja kreatywności polskiej sceny, bo dla mnie osobiście to scena wtórna. Poza Birbantem, który moim zdaniem jest browarem BGM (piwa w normalnym obiegu są tak mierne, że aż dziw bierze dlaczego) i naprawdę dwukrotnie strzelił w 10, to reszta zaprezentowała wtórność i to taką do ziemii, bo wszystko już było grane na świecie, zaczynając od molla, po smakowe berlinery aż kończąc na piwem z ziemniakami (nawet widziałem piwo z tą samą odmianą). Nie ma tu kreatywności własnej, polskie piwowarstwo nie ma własnej tożsamości (pomnij również słowa Garetta Oliviera). Naprawdę rekomenduję podnieść głowę powyżej wysokości pępka wszystkim co tak myślą, bo do browarów angielskich, włoskich, duńskich, czy norweskich nadal są hektary.
        Uprzedzając Twoje pytanie, Niemcy również były wtórni, poza Sauerem, i dla mnie on sam mógłby przywieźć 20 swoich piw i byłoby pozamiatane na długo.

        • Oj już nie bądźmy napastliwi wobec samych siebie, skoro sami Niemcy nas chwalą i nam zazdroszczą rozwoju. Ale oczywiście wg Ciebie to żaden rozwój, to wtórność i uwstecznianie się. Tylko sprawa wygląda tak, że jeszcze pięć lat temu nikt nie marzył że to u nas tak wystrzeli, a z roku na rok przybywa piwnych festiwali, a to oznacza że przybywa ludzi do spróbowania czegoś nowego. Co nie oznacza, że nie przydałoby się gdyby w browarach popracowali nad tym co już mają. Z drugiej strony jeśli mam zawieźć się na zachodnim, czy polskim piwie to wolę już na polskim bo mniej boli po kieszeni.

        • Piotrze, a czy uważasz, że obecnie da się uwarzyć piwo takie którego jeszcze nikt nie uwarzył? Ja czasami wpadam na jakiś ciekawy dodatek do piwa, wrzucam w google i (już nie mówię o zagranicznych stronach) wyskakują mi posty na piwo.org gdzie ludzie już robili takie piwa…
          Chyba nawet jeśli się okaże, że ktoś inny już coś podobnego warzył, jednak nasze browary uwarzyły coś takiego nie inspirując się tamtymi wyrobami zrobiły coś dobrego czy nie należy się z tego cieszyć/docenić?

        • Ja czekam na piwo karpiowo-śledziowe he he, fakt wszystko już było… pozostają tylko niedorzeczności różne jak kamień z Jeleniej Góry, to znaczy z Jasnej…. a i tak ktoś pewnie ich używa do piwa 😉

        • To ja się odniosę do tego co napisałem, a nie do insynuowania. Polecam zapoznać się z definicją słowa kreatywność, nadużywanego przez Tomka we wszelkich możliwych przypadkach i kontekstach. Nie ma problem z tym, że browar uwarzy coś, co było zrobione gdzieś w Australii, czy Wyspach Salomona, ale jak można mówić o kreatywność w kwestii uwarzenia berlinera znanego od około 400 lat, lichtenhainera znanego od około 200 lat, nie wspominając już o dymionej pszenicy czy o zgrozo o american lagerze. Są pewne granice absurdu, ale jak widać push the boundries udziela się nie tylko na BGM.
          Co do chwalenia przez Niemców (w zasadzie Niemca) i w szczególności zazdrości. Festiwal BGM robi na wszystkich wow, bo ta formuła jest po prostu mega po bandzie, intensywna itp. Również mówili o tym goście z The Alchemist. Z całym moim szacunkiem do Alexa i moją sympatią do jego osoby, to jego pochwałę można zaliczyć raczej na zasadzie fajnie, bo w kwestii piwowarstwa światowego Alex jeszcze mało widział, na pewno jest ekspertem rynku hiszpańskiego i niemieckiego, ale to trochę mało, poza tym wypowiadał się w kontekście porównania z Niemcami (ja też z nim na ten temat rozmawiałem). Rozmawiałem z pozostałymi osobami, w szczególności z Sebastianem Sauerem, którego gościłem dwa dni w Krakowie. Poprosiłem o dość dogłębną analizę i wypowiedź na temat tego co myśli o Polsce i jego odpowiedź była „umiarkowane ok”. Dla mnie jest to dużo bardziej cenna i bardziej down to the earth ocena, bo uzasadniona przez człowieka, który ma olbrzymią wiedzę na temat piwowarstwa światowego (od blisko 10 lat podróżuje po świecie i poznaje wszystko od środka). Dla mnie polski kraft charakteryzuje się olbrzymim odchyleniem standardowym, przez co ciężko jest wydać jakiś sensowny sąd, zdarzają się piwa genialne, ale również sporo ścierwa. Wydaje mi się, że samo gadanie o tym jak wszystko jest świetnie u nas bez promowania Polski poza krajem jest dość durne, tym bardziej, że jako kraj jesteśmy świetni w ocenianiu samych siebie na tle pozostałych nie mając zwykle pojęcia o pozostałych. Od blisko roku staram się promować to co Polskie w DE z dość ciekawym skutkiem, jak wszyscy będą wiedzieć o sobie wszystko, to wtedy będziemy mogli przejść do porównania i oceniania globalnego.

    • Wystawcy od początku wiedzieli jakie są warunki, więc wiedzieli czy im się zepnie czy nie. Dlatego część sobie odpuściła. Pytanie jest czy to się spięło organizatorom?

      • A jakie „porcje” polewali? Bo powiem szczerze pomysł płacenia z góry i picia ile wlezie jest dość dobry, szczególnie przy założeniu, że uczestnikami są osoby którym zależy aby spróbować jak najwięcej piw a nie się uchlać.

  2. Mam nadzieję że ta forma zostanie zachowana. „Płacisz raz – pijesz cały czas” to zdecydowanie bardzo dobry pomysł. Można spróbować wszystkich piw. Gdybym miał płacić za każde to zapewne odpusciłbym sobie style za którymi nie przepadam, a tak spróbowałem wszystkich piw. Poza niektórymi niemieckimi, z dostępnością których były problemy.
    Co można poprawić/zmienić:
    zwiększyć ilość stanowisk z jedzeniem, może nawet przeznaczyć na to dwie sale
    dach otwierać znacznie wcześniej
    impreza w ostatnią sobotę sierpnia, żeby jednak było trochę cieplej i można było pić piwo na zewnątrz

Leave a Reply to PiotrCancel reply