[gościnnie – Piotr Pokora] Niemiecki kraft w Hesji i Palatynacie oraz wywiad z twórcą BrauKunstKeller

53
3448

Kolejny gościnny wpis Piotra Pokory. Po wizytach w Bad Rappenau i w alzackim Sainte Cru, Piotr zabiera nas do Hesji i Palatynatu. Oprócz opisu niemieckiej sceny rzemieślniczej, Piotr dorzucił też łyżkę dziegciu, w postaci diagnozy chorób toczących polski kraft. Nawet miał pewne obawy, czy mu nie ocenzuruję tej części materiału.  Pomimo jednak, że jak mawia Paweł Janas „ja to widzę inaczej” i to zarówno jeżeli idzie o Polskę, jak i Niemcy, to nie widzę tu niczego do cenzurowania. (Wiecie Piotr obiecał mi butelkę RISa z BrauKunstKellera leżakowaną w beczce). 😉 A zatem oddaję łamy blogu blog.kopyra.com Piotrowi i dodam tylko, że z wykształcenia jest matematykiem, o czym kilka razy da znać w tekście.

– Tomek Kopyra  z blogu blog.kopyra.com

Frankfurt, jedziemy do Odenwaldu
Frankfurt, jedziemy do Odenwaldu

Michelstadt w Odenwaldzie, czy też lesie Odyna. Południowa Hesja. Prawdopodobnie, po raz kolejny, zupełnie nic to Wam nie mówi, lub też zbiór takich osób, które słyszały o tej miejscowości, z pewnej przyczyny, jest nigdziegęsty. Celem wyprawy jest browar BrauKunstKeller. Muszę przyznać, że sam pierwszy raz dowiedziałem się o tym browarze w lutym 2014 roku po ogłoszeniu tzw. bestów na Ratebeer.com, a następnie od samego Thomasa Wachno w Bad Rappenau, który podkreślał podczas naszej rozmowy o przyjacielskich kontaktach tych dwu browarów (liczba podwójna z rana jak śmietana). Oczywiście pierwsze pytanie dotyczy tego w jakiej kategorii BrauKunstKeller był najlepszy. Odpowiedz jest podobna jak w przypadku Hopfenstopfera, tj. najlepsze piwo w danym landzie, a w tym przypadku najlepszym piwem całej Hesji zostało BrauKunstKeller Amarsi  (95/93 według ocen Ratebeerowców), moim zdaniem zupełnie zasłużenie.

Tanki czekające od 6 miesięcy
Tanki czekające od 6 miesięcy na montaż. [W Polsce rzecz nie do wyobrażenia – Tomek Kopyra ;)]

Jeżeli zapytacie przeciętnego piwosza czym dla niego jest Hesja, to prawdopodobna odpowiedź brzmi „niczym”. Na szczęście fakty, które pokrótce postaram się przedstawić, pozwalają powiedzieć, że jest inaczej. Zacznijmy może od tego, że stolicą tego kraju związkowego jest Wiesbaden. Nie Frankfurt. I kategorycznie to nie jest Frankfurt nad Odrą. Podobno większa część nowych maturzystów zdaje geografię na maturze, jakoś tego nie widać ;).

Jak już ktoś rozeznał temat piwowarstwa w Hesji, to prawdopodobnie trafił na piwnego cara tego rejonu, tj. znienawidzone BraufactuM. Ono naprawdę jest znienawidzone wśród normalnych obywateli, bo jak można żądać za piwo powyżej 10 euro za butelkę 0,75l? Jak widać można i dobrze się mieć przy tej okazji o ile za plecami stoi grupa Dr Oetker. 🙂 Piłem kilka piw z tego browaru, bo nie ma to jak marnotrawić pieniądze niemieckich podatników bez granic, i muszę przyznać, że jest to solidna robota, aczkolwiek niewarta tych pieniędzy. W zasadzie, z pełną odpowiedzialnością, mogę powiedzieć, że tylko The Brale (Brown Ale na Moisacu) spełnia oczekiwania piwa za 2,49 euro. Poza przywarą wysokich cen BraufactuM pełni nieprawdopodobną rolę w rozwoju niemieckiego kraftu. Trzeba to przyznać, bo lodówki tego browaru znajdują się w setkach miast w Niemczech, w tym również nawet w takich dwudziestotysięcznych! Można narzekać na ceny, ale jednej rzeczy nie można odmówić, tj. dostępności piw Firestone Walkera pod strzechami. Zastanówmy się, gdzie w Polsce można kupić w miejscowości 60 tysięcznej Firestone Walker Pale 31? Nigdzie? Dziękuję. Oprócz piw z Firestona, jest sporo piw belgijskich, w tym owocowych lambików oraz solidnych blondów, czy tripli. Oczywiście ze zbytem bywa różnie (miejscami bardzo źle), ale już sam fakt takiej szerokiej dystrybucji bije nasz rodzimy rynek na głowę.

Budynek Browaru
Budynek browaru Michelstadt

Niestety zanim przejdę do konkretów z tych konkretów, to musi się pojawić dość sroga łyżka dziegciu dla naszych rodzimych rzemieślników. W zawiązku z tym, że miałem prawie pustą walizkę powrotną do Niemiec, to postanowiłem przywieźć jak najwięcej piw polskiego kraftu i rozdać wśród najlepszych piwowarów niemieckich (tych kraftowych, niestety innych nie znam). Szybkie rozeznanie ile mogę zabrać, liczba 12 wydaje się rozsądna (tj. 6 x 2, bo zawsze lepiej podwajać) i prośba do Maćka ze Strefy Piwa w Krakowie, tj. weź coś odłóż i żeby nie było wstydu. Po kilku dniach dostaję zwrotkę z lekkim wskazaniem na pytanie „Czy przypadkiem Ciebie nie pogięło ? Skąd ja Ci wezmę 6 dobrych naszych piw?” Dobra, nie było mnie ponad miesiąc, ale co się stało, że się zes… nic nie stało? Zapytałem jeszcze kilku innych kolegów i ich zwrotka była następująca, tj. weź Kormorana AIPA, AleBrowar Smokey Joe i może jakiś porter, bo reszta to wstyd pokazać. No i chyba rzeczywiście wstyd pokazać, bo to co piłem podczas krótkiego przerywnika w Polsce jeżyło włosy na plecach. Gdzie się podział ten kraft sprzed dwóch lat, a nawet roku? Oczywiście najbardziej ubolewam nad faktem, że Pracownia Piwa i Artezan nie dystrybuują butelek (dobra Tomek, czasem w Pracowni Wam się zdarzy, ale też od wielkiego dzwonu), bo naprawdę ciężko jest pochwalić się czymś, co urwie zad, a Pracownia i Artezan mają co nieco na koncie w tej kwestii. I tu wróćmy do Niemiec, tj. praktycznie wszystkie browary kraft butelkują swoje piwa. PRAKTYCZNIE WSZYSTKIE!!! Z taką sytuacją jaką mamy w Polsce to raczej ciężko z możliwą promocją polskiego piwowarstwa w Europie. Festiwale swoją drogą, ale te również od wielkiego dzwonu, a najważniejsze są przecież butelki! Trzeba przyznać, że jest jeszcze bardzo wiele drobnych spraw (poniekąd), jak podejście do klienta, dbałość o jakość poszczególnych warek, otwartość browarów na ludzi i brak notorycznego zarozumialstwa, tego u nas ze świecą szukać, które notorycznie są po prostu męczące. To wszystko skłoniło mnie do przekonania, że nasza rodzima scena kraft jest jeszcze bardzo daleko od tego, co prezentują nasi zachodni sąsiedzi, może poza nielicznymi wyjątkami. Piwami może i nie odbiegamy, oczywiście wybierając do reprezentacji Artezana, Pracownię Piwa, Podróże Kormorana i SzałPiw, a na ławkę rezerwowych biorąc Podgórz i AleBrowar. Smutne ale prawdziwe. Tak jakby zapomniano, że rewolucja piwna to ludzie, a nie słupki w bilansie na koniec roku, a z drugiej strony napędzanie atmosfery agresji przez niektórych blogerów również niczego dobrego nie wnosi. Aha, i dla tych, co chcą marudzić dlaczego taki wybór a nie inny. Prosta zasada, co najmniej pięć bardzo dobrych piw w tym roku (a z niektórych browarów nawet nie miałem okazji spróbować jakichkolwiek pięciu piw, taki klimat).

Tu spoczywa Mandarina IPA
Tu spoczywa Mandarina IPA

Przejdźmy zatem do rzeczy weselszych i ciekawszych, z jedną dygresją na temat piwowarstwa rzemieślniczego w Nadrenii-Palatynie, czy jak kto woli w Pfalzu, a dokładnie skupmy się na stolicy tego landu, czyli Moguncji (tej od Gutenberga). W mieście mogę polecić dwa miejsca, a w zasadzie dwie inicjatywy piwowarskie, tj. browar restauracyjny Eisgrub 1. oraz browar kontraktowy Kuehn Kunz Rosen, zupełna świeżynka z 2014. Browar restauracyjny Eisgrub 1. jest położony w centrum Moguncji, jakieś 20 minut od dworca głównego pieszo. Z dwóch piw jedno jest klasy światowej, tj. Schwarzbier (taka też nazwa piwa widnieje w karcie, niezwykle oryginalna). Po prostu mistrzostwo świata, świetnie zbalansowane z porządną palonością i kawowością, a co najważniejsze nieprawdopodobnie pijalne. Jak ktoś jest bardziej ciekawy jak to piwo powstaje, to może na nie spojrzeć przez szybę – browar prowadzi otwartą fermentację! Robi to wszystko niesamowite wrażenie, a do tego bardzo smaczne jedzenie w stylu bawarskim.

Przejdźmy zatem do Kuehn Kunz Rosen. Bardzo młody browar rzemieślniczy, który może się pochwalić trzema piwami, tj. belgijskim witem single hop Mandarina Bavaria, Weizen India Pale Ale na Summicie, Cascade, Amarillo i Crystalu oraz Premium Hellesem. Ładne etykiety z motywami kobiet, kremowy kapsel i interesująca kontra, w której to kod kreskowy układa się w kształt kotła warzelnego. Życzyłbym każdemu polskiemu browarowi rzemieślniczemu takiego startu i takich piw. Od momentu poznania jak może smakować wit chmielony Mandarina Bavaria już nic nie będzie takie same. No i muszę przyznać, że Mystique IPA ma wgniatającą goryczkę jak na niemieckie standardy, pewnie z 90 IBU, które dodatkowo jest podbita przez goździki. Oj srogo. Jedno z najbardziej goryczkowych IPA jakie zdarzyło mi się pić w Niemczech. Tylko ten cholerny Summit, powinni go zakazać. Aha, wielbiciele BrewDoga, to nieprawda, że oni byli pierwsi z Weizen IPA , czy też z Weizen Pale Ale 😛

TapRoom
TapRoom

Nareszcie – BrauKunstKeller i wywiad z Alexandrem Himburgiem.

Historia browaru to zaledwie półtora roku, kiedy to Alexander zdecydował się założyć własny biznes. Początkowo warzył w lokalnych browarach restauracyjnych, a w sobotę i niedzielę warzył w swojej domowej piwnicy. Zanim rozpoczął produkcje swoich piw przetestował blisko 100 receptur, a następnie wybrał te 4 podstawowe, które stanowią trzon produkcji jego browaru. Zaczynając od 15 litrów jako piwowar domowy przeniósł się na sprzęt 300 litrowy (trochę większy niż w serii Warzę z Kopyrem 😀 ), przy czym uwarzenie jednej partii zajmowało mu dwa dni, bo tanki o pojemności 9hl, a maksymalnie dwie warki dziennie. Obecnie Alexander związał się z browarem Michelstadt, który ma warzelnie wielkości 15hl. Browar będzie miał swoje fermentory na terenie browaru, tj. dwa 15hl oraz 4 mniejsze, około 10 hl. Oczywiście plan jest taki, żeby wszystko rozwijać. Przed wywiadem standardowa krótka wymiana zdań i pogawędka na temat BraufactuM. Jak powiedział Alex, „you know, this is actually a crafty brewery and nothing more to add”. Podobno BraufactuM warzy obecnie w dziesięciu różnych browarach w całych Niemczech, a ceny piw wynikają z ich pomysłu, tj. postawienia 2 500 lodówek w całych Niemczech za kwotę około 3 500 000 euro. Alles klar … Nie zmienia to faktu, że akurat lodówki w 2 500 miast uznaję za rzecz bardzo pozytywną, jak coś, to wiecie co próbować :P.

Pogadaliśmy również o scenie kraft w Niemczech i o patologiach (ja nie omieszkałem mu opowiedzieć o polskich, które go mocno zbulwersowały). Mnie natomiast położył jeden nowy browar, który warzy swojego Berliner Weisse w Belgii, przy czym kwaśność otrzymuje przez dodanie kwasku cytrynowego. Żadnych bakterii, żadnych bretów (tak piszą na etykietach), a interes się kręci. Jak widać można.

Alexander Himburg
Alexander Himburg

Przejdźmy do wywiadu:

Piotr Pokora: Witaj Alexander, zaczniemy dość standardowo. Opowiedz proszę o początkach Twojego browaru i o samym sobie.

Alexander Himburg: Byłem piwowarem w wielu browarach restauracyjnych w Odenwaldzie i w tym samym czasie po godzinach warzyłem piwo w swojej piwnicy. Tak naprawdę powodem warzenia w moim wolnym czasie było pierwsze spróbowane IPA. Nigdy nie zapomnę jak Punk IPA zmienił mój sposób myślenia na temat piwa, cieszenia się piwem oraz sposobem warzenia. Zrobiłem w tym czasie około 100 małych warek a potem zdecydowałem się założyć swój własny browar. Spośród tych 100 receptur wybrałem 4 najlepsze, oczywiście z subiektywnego punktu widzenia, i te piwa tworzą główną ofertę, tj. Amarsi, Laguna, Pale Ale oraz Mandarina IPA. Zanim zacząłem warzyć komercyjnie to już wtedy używałem nazwy BrauKunstKeller dla moich piw domowych. Tak jak każdy drukowałem etykiety czarno-białe na mojej drukarce. Robiłem piwo w mojej piwnicy i dla mnie było/jest to dzieło sztuki. Stąd też nazwa BrauKunstKeller.

PP: Rozpocząłeś dwa lata temu.

AH: Właściwie nie do końca, ponad rok temu, dopiero zbliżamy się do dwóch lat. Jest to naprawdę niezwykłe, jak szybko się rozwijamy. Zaczynałem od 50 litrowych warek w mojej piwnicy. Kiedy rozpocząłem swój biznes warzyłem w różnych brew pubach w Odenwaldzie z Warkami wielkości 300 litrów. Jedną warkę warzyłem dwa dni, jednego dnia dwie i następnego trzecia – tanki pojemności 900 litrów. Po pół roku taka wielkość warzelni przestała być wystarczająca i rozpoczęliśmy współpracę z Michelstädter Brauerei, który to umożliwił mi wynajęcie tanków i rozpoczęcie szerszej produkcji.

PP: Jak oceniasz swoją współpracę z browarem? Jesteś zadowolony?

AH: Tak, jestem bardzo zadowolony. Nasza współpraca nie jest typowa, mamy pewne przywileje. Mogę warzyć na dużym systemie warzelniczym i to jest w zasadzie przyczyna dlaczego tak szybko się rozwijamy. Mogę warzyć duże warki, mam więcej czasu na sprzedaż piwa i na rozmowę z ludźmi oraz na rozszerzanie siatki dystrybucji. Jest to bardzo istotne, aby iść szeroko ze sprzedażą, bo piwo kraft jest nadal niszą. Są ludzie, którzy są otwarci na nasze piwa, ale są też tacy, np. w Odenwaldzie, którzy są bardzo sceptyczni. Dużo bardziej wolą standardowe style, niż te bardziej chmielone, musisz poświęcić im wiele czasu aby wytłumaczyć, o co w tym chodzi.

PP: Wydaje mi się, że jest to dość powszechna sytuacja w Niemczech, tj. ludzie boją się eksperymentować, ale na szczęście, krok po kroku, zachodzą zmiany. Jaka jest Twoja siatka dystrybucyjna? Masz butelki i keykegi. Gdzie wysyłasz swoje piwa?

AH: Wiele miejsc w samych Niemczech oraz od stycznia tego roku rozpoczęliśmy eksport piwa do kilku krajów europejskich, np. do Danii, Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Szkocji, Luksemburgu i Belgii. (Jak ktoś pomyślał o czymś w tej kwestii , to jest już za późno 😛 😛 – P.P.)

Ciekawe po co to
Ciekawe, po co to?

PP: Moje typowe pytanie – najlepsze browary rzemieślnicze w Niemczech? Zaczynamy od pierwszego miejsca dla BrauKunstKellera, kto następny?

AH: No tak . Cała rewolucja piwna zaczęła się od Hopfenstopfera i od nas. Również Frtiz Ale, obecnie Ale*Mania – mają bardzo dobre piwa. Później jest Kehrwieder z Hamburga, Schoppe Brau i Pax Brau. Ci ostatni mają tylko 1 litrowe butelki z krachlami, w swojej ofercie mają 12 piw specjalnych na każdy miesiąc w roku. Są naprawdę dobre.

PP: Może nie powinienem pytać o Crew Republic, ale w sumie czemu nie. Co o nich sądzisz? Wyglądają jak chłopczyki z amerykańskiego boysbandu :).

AH: Tak, zdecydowanie. Właściciele Crew zajmowali się w przeszłości marketingiem zanim zaczęli „warzyć” i dlatego też tak wyglądają. Marka Crew Republic ma wiele fajnych gadżetów, ale również robią niezłe piwa, o ile tylko są świeże. Mamy dość dziwną sytuację w Niemczech, że pojawia się coraz więcej browarów kontraktowych niż prawdziwych browarów rzemieślniczych, w których to też piwa nie są warzone przez piwowarów, ale przez browary w których zleca się uwarzenie piwa.

PP: Bierfabrik jest takim przykładem ?

AH: Nie, obecnie Bierfabrik ma swoją własną warzelnię. Zaczynał jako browar kontraktowy ale w końcu dorobili się swojej warzelni, co jest naprawdę świetne! Dla mnie browary kontraktowe nie mają żadnego sensu, to nie jest dobry pomysł na start. Według mnie dużo lepszy jest normalny start z małą warzelnią i stopniowy rozwój, bo piwo również rozwija się razem z browarem. Jeżeli rozpoczynasz od warzenia przez dawanie receptur, wtedy warzenie takiego piwa wygląda dokładnie tak samo jak w przypadku wielkiego browary. Zdarza się, że wielkie browary chcą uwarzyć IPA, ale są za duzi, więc wysyłają recepturę i zlecają uwarzenie piwa w mniejszym browarze. Oczywiście w takim kontraktowcu jest piwowar, ale to nie jest ten człowiek, który stoi za piwem w stu procentach. Jest to bardzo istotne w przypadku piwowarstwa rzemieślniczego, żeby za piwem stał piwowar od początku do końca, bo w innym przypadku tracimy kontakt z rzemieślnictwem, bo nie wiesz dokładnie jaka część rzemiosła stoi za danym browarem jeżeli on zleca produkcję swojego piwa gdzieś indziej. Podobna jest sytuacja z szefami kuchni z gwiazdkami Michelina. Są wielce pożądani, a zatem muszą zdecydować czy chcą robić jedzenie samemu, czy też zatrudnić innego dobrego kucharza i podpisywać się pod rezultatami jego pracy. Oczywiście mamy obecnie obydwie sytuacje w gastronomii, i wydaje mi się, że podobną sytuację już niedługo będziemy mieć w piwowarstwie. Tworzenie marki z piwem rzemieślniczym nie jest tym samy co samo piwowarstwo rzemieślnicze. Nie chcę powiedzieć, że takie projekty nie powinny istnieć, czy coś podobnego, oczywiście niech warzą piwo. Co więcej, czasem warzą bardzo dobre piwo, ale to nie chodzi do końca o samą jakość, tu przede wszystkim chodzi o sposób myślenia i o podejście do tego czym tak naprawdę jest piwowarstwo rzemieślnicze. Wydaje mi się, że nikt tak naprawdę w Niemczech nie wie czym jest kraft. Jest to dla nas nowe słowo. Oczywiście jest sporo osób, które uważają, że każde piwo wytworzone według Prawa Czystości jest piwem rzemieślniczym, i są też tacy, którzy traktują piwa z dodatkiem soków jako piwa rzemieśliczne. Są też ludzie, którzy widzą w tym wszystkim pewien trend i starają się za nim podążać. Piwowarstwo rzemieślnicze nie jest trendem, jest sposobem myślenia.

Prawdziwy kraft
Prawdziwy kraft.

PP: Twoje ulubione niemieckie odmiany chmielu?

AH: To zależy do czego, do pilsa bardzo dobry jest Saaz, Hersbrucker i Hallertauer Mittelfrüh. Do moich IPA używam amerykańskich chmieli. Bardzo lubię Citrę, Simcoe, również Chinooka i Centenniala. To typowe chmiele, które są lubiane przez wszystkich.

PP: Summit?

AH: Nie do końca … Uważam, że również Columbus jest dobry, jest bardzo wiele chmieli, które są naprawdę świetne. W następnym roku mam zamiar produkować więcej piw specjalnych, podobnie jak w przypadku serii RISów. Przez ostatnie prawie 2 lata skupiłem się na 4 podstawowych piwach, przyszedł czas na zmiany.

PP: Ok, to w takim razie jeszcze raz. Dobre niemieckie chmiele do IPA. Mandarina Bavaria?

AH: Oczywiście możesz używać Mandariny, ale jest to bardzo trudny chmiel. Naprawdę ciężko jest wydobyć z niego aromat. Pracowałem z całymi szyszkami, jak również z granulatem, i spędziłem wiele miesięcy aby przyzwyczaić się do tego chmielu i nauczyć się wydobywać maksimum aromatu, ale na dłuższą metę takie podejście nie ma zupełnie sensu. To jest również powodem tego, że Mandarina IPA jest moim najdroższym piwem, ponieważ koszty wytwarzania są bardzo duże. Wydaje mi się, że jak warzyłem pierwszy raz Mandarinę, to zepsułem całą maszynerię, a to przez bardzo dużą liczbę mokrych szyszek. Przez długi czas rozwijałem technikę warzenia tego piwa z tak dużą ilością szyszek Mandariny. Jeżeli pracujesz z granulatem Mandariny, to jest jeden drobny problem. Według mnie nie prezentuje tej samej jakości co szyszka, granulat ma inny aromat. Jeżeli masz możliwość kupienia szyszki, to wybierasz się na najlepsze pole i tam właśnie kupujesz to co chcesz. W przypadku granulatu masz sieczkę z wielu różnych pól, o różnej jakości szyszki i różnej jakości uprawy. Dlatego też granulat jest słabszy.

PP: Co myślisz o Comecie i Huell Melonie?

AH: Comet jest bardzo doby, ale rzadki. W tym roku zrobiłem zamówienie na kilka kilogramów Cometa na przyszły rok. Melon, próbowałem go pierwszy raz kilkanaście tygodni temu. Warzyłem piwo we współpracy z hiszpańskim browarem, zrobiliśmy piwo z Mandrainą Bavarią i Huell Melonem.

Prawdziwy kraft 2
Rękodzieło.

PP: Jesteś otwarty na współpracę?

AH: Oczywiście, uwielbiam współpracować, jest to świetna cecha kraftu. W przypadku hiszpańskiej współpracy, dostarczyłem praktycznie 18 kg szyszki chmielowej, leciałem z tym chmielem do Hiszpanii samolotem, bagaż pełen szyszek, było to dość szalone. Jak się domyślasz 18 kg szyszki ma bardzo dużą objętość.

PP: I ludzie z obsługi na lotnisku nie mieli z Tobą problemu ? Chmiel wygląda dość podejrzanie.

AH: Myślałem o tym cały lot i kiedy wysiadłem z samolotu i czekałem przy taśmie, to pojawił się tylko mój bagaż osobisty, a kartonów z chmielem nie było. Byłem przerażony, bo myślałem, że będę miał problem. Na szczęście wszystko było ok, nawet nie otwierali kartonów z chmielem.

dzieło sztuki
Dzieła sztuki.

PP: Plany dla BrauKunstKellera na przyszłość?

AH: Ukończyć pomieszczenie fermentacyjne (opóźnienie blisko 6 miesięcy) i rozwijać leżakownie w celu dalszego rozwoju. Zanosi się, że w 2015 roku pojawi się sporo nowych piw. Również chciałbym się skupić na klasycznych niemieckich stylach, bo wydaje mi się, że dodanie im kratowego sznytu może dać znakomite efekty. Myślę o Pilsenerze chmielonym w stylu IPA, czy też Hellesie. Również wszystkie klasyczne bocki wręcz płaczą za dodatkową dawką chmielu, czy też leżakowania w beczkach. Chcę uwarzyć najlepsze IPA w Niemczech, to jest mój cel i na tym się skupiam, jak również nad piwami leżakowanymi w beczkach. Jak spróbujesz moich stoutów, to się o tym przekonasz.

PP: Dzięki Alexander za rozmowę i wszystkiego dobrego.

Prezentcja2
Jest i TeKu.

Na sam koniec jeszcze dwie uwagi. Muszę podkreślić jedną rzecz, bo Alexander, podobnie jaki i Thomas Wachno, są fenomenalnie wyszkolonymi technicznie piwowarami, którzy dodatkowo kładą nieprawdopodobny nacisk na techniki warzenia. Rozmawiałem z jednym i drugim długo poza oficjalną częścią wywiadu i naprawdę widać, że mają pojęcie o tym co robią. W szczególności na uwagę zasługuje technika Alexandra klarowania piwa – rezultaty są oszałamiające, bo zupełnie bez filtracji piwa praktycznie nie mają zmętnienia. Bardzo się cieszę, że nie zabrałem żadnego piwa z Dr Brew, bo byłby mega wstyd – tutaj naprawdę przywiązuje się uwagę do poprawności w stylu i nikt nie sprzeda IPA wyglądającego jak weizen dodając do tego „gówno prawda, my wiemy lepiej”. Obecnie w 4 beczkach po RISach leżakuje Mandarina IPA, tak więc szykuje się kolejna seria, tym razem Single Hop Oak Barrel Aged India Pale Ale. IPA is dead? tylko w przypadku BrewDoga, bo on umiera piwowarsko przez swój marketingowy pseudosukces …

[UPDATE]

Alex w końcu podzielił się ze mną wrażeniami po spróbowaniu polskich piw, tj. Porteru z Kormorana, AIPA z serii Podróże Kormorana i Smokey Joe. Zaczynając od końca, jak dla niego Smokey to świetna interpretacja w stylu dymonego porteru w stylu angielskim, bardzo mu się podobała czystość profilu i dobra wędzoność. Jego wrażenia na temat piw z Kormorana są bardzo podobne, tj. piwa są czyste stylowo i wręcz znakomite. Bardzo mnie to cieszy, że udało się trafić w gust Alexa, no i oczywiście najbardziej cieszy, że rzemieślnicy dali radę. Alex wspomniał, że w następnym roku chciałby odwiedzić te browary, więc postaram się mu w tym wszystkim jakoś pomóc. Już na sam koniec, 8 grudnia do BrauKunstKellera przyjeżdża BrewDog TV w związku z nominacją Top 5 German Craft Breweries. O lepszej reklamie chyba nie można marzyć, bo jest ona bezprecedensowa.

53 KOMENTARZE

  1. Pierwszą kwestią, która moim zdaniem wymaga komentarza, to fakt, że BKK (BruKunstKeller) sprzedaje sporo za granicę. Moim zdaniem, to nie siła, ale dowód słabości niemieckiego rynku. Oni po prostu mają wolne piwo, które mogą sprzedać do Hiszpanii, UK, Belgii czy pewnie i Polski. Po drugie, to są zapewne homeopatyczne ilości, po 1-2 beczki, a nie stały export. Dalej twierdzę, że pod względem klientów nasz rynek jest ciekawszy i bardziej przyjazny dla kraftu.

    Co do tego, że brakuje nam wykształconych piwowarów, to jest to oczywista oczywistość. W Polsce jeszcze niedawno było poniżej 100 browarów, w samej Bawarii jeszcze niedawno było chyba z 600 czy 800. Zaletą tego jest jednak to, że polscy piwowarzy (wywodzący się piwowarstwa domowego) nie wiedzą, że czegoś się nie powinno robić, albo że się nie da. 😉 I po prostu to robią.

    • Sklepy dostają tyle ile chcą i nie są to wielkości homeopatyczne. Zbyt jest bardzo dobry jak na niemieckie warunki.
      Pod względem klientów nasz rynek jest lepszy, bo wszystko da się wcisnąć za praktycznie dowolną cenę, oby tylko było na amerykańskim chmielu. Rynek w Polsce jest na razie po prostu bezkrytyczny (bo jest masowy), natomiast w DE jest wręcz przeraźliwie krytyczny, a to pociąga za sobą trzymanie stałego wysokiego poziomu. Ja zdecydowanie jestem daleki od mówienia, że rynek niemiecki jest słaby. Po prostu na pustyni każda kropla wody czyni cuda, i to w zasadzie jest diagnoza polskiej sytuacji. Jakbyśmy mieli taką ilość winnic i znakomitych win, tyle bardzo dobrych browarów regionalnych, to raczej nie byłoby tak różowo.
      Mamy niewyszkolonych piwowarów i dlatego co jakiś czas wychodzą buble, które i tak sprzedaje się na siłę, bo ciemny lud kupi. Naprawdę nie trafiłem na mega zepsute piwo od niemieckich rzemieślników, a próbowałem w tym roku ponad 80 losowo wybranych. Na 80 piw w Polsce zupełnie inaczej wygląda moja statystyka.

      • Tak, regionalne niemieckie piwa, które bardzo często uwodzą DMSem, diacetylem itp. Ostatni przykład Bellheimer. Historia… kraftu nas rozsądzi. 😉 Zobaczymy gdzie będzie polski i niemiecki kraft za 5 lat. IMO polski będzie dużo dalej niż niemiecki.

        • Raz trafiłem na piwo z diacetylem na około 150 spróbowanych w tym roku, więc ja chętnie poznałbym Twoją statystykę na ile piw niemieckich trafiłeś na ewidentne wad 😛
          Oczywiście, że historia rozsądzi, ale na razie oglądamy plecy, bo taki BrauKunstKeller 8 piwami jednym strzałem załatwił wszystkie piwa leżakowane w beczkach w Polsce (2x Artezan, raz Olimp, raz albo dwa SzałPiw, coś przegapiłem ?), a przecież Camba ma chyba teraz 8 różnych piw leżakowanych w beczkach, BraufactuM ma dwa. Pewnie Polska będzie za 5 lat dalej, ale pamiętaj staroniemieckie stwierdzenie langsam aber sicher.

  2. Przyjemnie się czyta takie teksty. Fajnie, że ktoś jeździ, próbuje, rozmawia z ludźmi.
    Alexander całkiem trafnie opisał zjawisko warzenia kontraktowego, ciekawe czy nikt się na niego w Polsce nie obrazi ;).

    • Alex dość dokładnie, między wierszami, sformułował co dla niego oznacza browar kontraktowy, i trzeba bardzo uważać na skojarzenie z tym co my rozumiemy przez browar kontraktowy w Polsce.

    • Właśnie rozmawiam sobie z Piotrkiem na FB i doszliśmy do wniosku, że jednak Alexander ma coś innego na myśli, niż my kiedy mówi o browarze kontraktowym. To nie jest kazus Ale Browaru, Pinty czy Dr Brew, ale raczej Łebskiego Browaru czy Dionizosa.

  3. Coś autorowi Polscy piwowarzy podpadli za wyjątkiem kilku które namiętnie wymienia… Uważam, że dużo w tym artykule/wywiadzie jest osobistych urazów. To że browary wysyłają w beczkach do pubów a nie butelkują to źle, to że nie mają sieci dystrybucji to źle, to że warzą kontraktowo to źle. To że z piwowarstwa domowego od razu poszli na warzenie w browarze bez 300l sprzetu to też źle. Tylko Pan autor nie bierze pod uwagę, że nie każdy w PL rzadko który piwowar domowy ma kasę na założenie własnego browaru w przeciwieństwie do bogatych niemców i jedyną drogą jest kontrakt z browarem istniejącym.

    • Ja powiem tak, Niemcy to powinien być raj dla kontraktowców – dużo browarów, wolne moce produkcyjne, browary zamortyzowane… Ale z tego co wiem, to za pięknie nie jest. Górna fermentacja – nie, dodatki niesłodowe – nie, dzikie drożdże – nie. Generalnie są na nie.

      • Tomku, to tak jakbyś chciał francuzom wino merlot zastąpić winem nowofalowym z nie wiadomo czego… Oni są tradycjonalistami a w dodatku piwo to ich duma, ale to piwo tradycyjne.

        • I dlatego Francuzi kiszą się ze swoim winem i interwencjonizmem, a w Chile, Kalifornii i Australii powstają wciąż nowe winnice.

    • Absolutnie nie podpadli, po prostu mam porównanie jak funkcjonuje to w kilku innych państwach w Europie, i nie jestem odosobniony od tych spostrzeżeń. Bardzo dużo mówi się jak jest i usprawiedliwia pewne kwestie, a tak naprawdę nie ma żadnych powodów do wymówek. Goście potrafią butelkować ręcznie jedną partię piwa tydzień i nie mówią, że się nie opłaca.
      Namiętnym wymienianie nazywasz stwierdzenie faktu, że te browary prezentują odpowiedni europejski poziom i nie ma się czego wstydzić?
      Poza tym sugeruję dokładnie przeczytać tekst, bo z łatwością udało Ci się pójść w generalizację. Przeczytaj ze zrozumieniem co Alex rozumie przez browar kontraktowy a potem komentuj. I unikałbym stereotypizacji na temat bogatych Niemców, w szczególności, że najlepsze projekty powstały praktycznie we wioskach, lub miastach do 20 tysięcy, gdzie ludzie pieniędzmi nie śmierdzą.

      • Czytałem ale przekładając to na nasze realia to ciężko odłożyć na 30l Braumeister’a na którym Tomek ostatnio warzy pracując za średnią krajową a co dopiero na 300l instalację bo po takiej powoli na browar się już uzbiera. Tak więc im jest łatwiej, ot co.

        • I właśnie zrobiłeś to, o czym piszę. Znalazłeś wymówkę, że relatywnie ciężko jest odłożyć na Braumeister’a pracując za średnią krajową. Alex warzył kilka dobrych lat zanim przeniósł się na własną warzelnie 300 litrową. Goście mają horyzont 5-10 lat i w tym horyzoncie czasowym dochodzą do tego miejsca gdzie są, to jest właśnie bezwzględna niemiecka mentalność. Żadnych wymówek, ciężka praca i samodyscyplina, a kiedyś Ty też założysz swój pierwszy browar.

        • Ale w jakim aspekcie mają ŁATWIEJ, Pienieżnej? czy może Prawno-administracyjnej. Bo kadz warzelną(gastronomiczną) to można zakupic za 3 Braumeistery używaną oczywiscie. Najwieksze w polsce obciązenie jest administracyjno prawne IMO

      • Piotrek, choć masz rację chwaląc Niemców, to robisz bardzo bezkrytycznie, a nas krytykujesz bez wyczucia. Ja mógłbym powiedzieć Sudańczykom: macie do dupy wodę, u nas w Polsce to nikt nie musi po nią chodzić kilometrami do źródła, wystarczy odkręcić jeden kurek i leci zimna albo drugi i leci ciepła.
        Piotrek skoro tak dobrze poznałeś niemicka gospodarność pokaż nam jak prowadzić w Polsce browar w niemieckim stylu. Chętnie się nauczymy. Moze ktoś od nas pojedzie do Sudanu i pokaże im, jak sie buduje wodociągi.

        • Tekst jest o niemieckim piwowarstwie, a nie o zestawieniu. Zauważ, że wskazuje również patologie w Niemczech, więc raczej bym nie generalizował. Napisałem o jedyny z najlepszych browarów w DE, oczekiwałeś, że napiszę nieprawdę tylko po to aby pokazać, że wcale nie jesteśmy gorsi ? Wrong. Jedyne co porównuję, to pewne zachowania, a nie sposób prowadzenia biznesu. Znowu za daleko wyciągane wnioski. Polski jak i niemiecki kraft mają swoje patologie, ale jednak niemiecki ma ich mniej, bo muszą się zdecydowanie starać aby cokolwiek sprzedać na szerszą skalę.

  4. Artykuł streściłbym do jednego zdania, które mogłoby zostać mottem piwnego kraftu, z resztą którego autorem jest chyba Kopyr, a mianowicie:
    „Warz genialne piwo albo giń”.
    I o tym chyba wielu naszym kontraktowcom należałoby przypomnieć.

    • 3,5 mln euro w lódowki, u nas mniej zainwestowano w cały craft. Pierwszy polski browar rzemieślniczy powstał parę lat temu, w Niemczech to rzemiosło ma długie i co ważne nieprzerwane tradycje. Nie da się tego przeskoczyć z dnia na dzień. Zgadzam się, że nasze piwa nie trzymają równego poziomu i zdarzają się podstawowe błędy, ale dynamika craftu jest naprawdę imponująca. Jest też bardzo duży potencjał w postaci piwowarów domowych.
      Są jednak dwa podstawowe hamulce, których nie ma w Niemczech. Idiotyczne przepisy i brak kapitału w browarach i u konsumentów. Zgadzam się, że konieczne jest aby powstawały nowe browary rzemieślnicze, ale jest też miejsce dla kontraktowców. Historia Niemca, który zaczynał od wiaderka a teraz ma ładny browar budzi szacunek, ale w porównaniu do Artezana, który też zaczynał od wiaderka ale browar sami musieli gołymi rękami zmontować z kawałków blachy ze złomu, nie robi wrażenia. Od paru lat cały czas nie mogę wyjść z podziwu, co zrobili chłopaki z Artezana.

      • Mam nadzieję, że zrozumiałeś co Alex rozumie przez pojęcie browaru kontraktowego, bo to co napisałeś raczej na to jednak nie wskazuje.
        Alex zaczynał od wiaderka, ale nie ma swojego browaru. Jest na bardzo ciekawej umowie z browarem, który pozwolił mu wydzierżawić jeden z budynków i tam zbudować leżakownie z pomieszczeniem fermentacyjnym.
        Jeszcze raz przypominam, to nie jest tekst porównawczy (poza wskazaniem kilku patologii). Nikt nie odbiera osiągnięć Artezana. Namawiam do czytania dokładnie tego co jest w tekście, a nie do dorabiania dodatkowej teorii.

        • Uwaga cytat: „Podobno większa część nowych maturzystów zdaje geografię na maturze, jakoś tego nie widać”. Panie Piotrze, czy probowal pan pytac Niemcow o stolice naszych wojewodztw? Prosze sie nie dziwic ze ludzie „dorabiaja teorie”, bo to traci kompleksem ubogiego krewnego.

        • Jak ja byłem maturzystą, to takich rzeczy się uczyliśmy, a nawet jak wyglądają kształty poszczególnych zatok, a nie było to tak bardzo dawno temu. No prawda, matura to bzdura, nie należy wymagać żadnej wiedzy.
          Ja nic nie napisałem na temat każdego Polaka, tylko o tych, co zdają/zdawali maturę z geografii. Oczywiście nie każdy Niemiec wie. Aż mi się nie chce tego komentować, zacznijcie czytać co jest napisane, a nie uogólniajcie na każdym kroku, bo starałem się być bardzo precyzyjny z doborem grup i podgrup.

      • I co masz nadzieję, że jak ta kasa w końcu się pojawi to nasze browary będą wygrywać złote medale na European Beer Star? Nie. Nie będą, bo będą narzekały „wiecie, rozumiecie u nas był PRL, generalnie to ciężko było”.

        • Tak mam nadzieję, że powstaną kolejne browary rzemieślnicze, co nieodłącznie związane jest z koniecznością zainwestowania konkretnego kapitału. Bardzo dobrze stałoby się, gdyby powstały też nowe słodownie i nowe plantacje chmielu. Konkurencja sama wymusi poprawę jakości i szukanie nowych ciekawych smaków.
          To, że był u nas komunizm a potem rynek przejęli zagraniczni producenci jest faktem i z tego faktu wynikają przykre dla nas konsekwencje: brak technologi, brak fachowców, brak dobrych surowców, brak oryginalnych naszych produktów. Te braki trzeba teraz nadgonić a to zajmuje sporo czasu.

  5. Szczegolnie smieszny tekst o notorycznym zarozumialstwie… u Kopyra na blogu.

    Smieszy mnie takie generalizowanie, jedna osoba ktora (czasem?) jedzi tutaj albo tutaj i odrazu sie wypowiada ex catedra. Ja tez zyje miedzy tymi krajami i moge powiedziec: sprobuj kupic jakies craftowe piwo w Duesseldorfie albo w Kolonii. Porownaj to z Poznaniem czy Opolem.

    Jak chcesz zabrac jakies do Niemiec to kup (nie boje sie hejtu): Bojan Black IPA i zapytaj czemu pan piekny ze zdjecia nie umie takiego zrobic. Albo niech pokaze piwo tej klasy, tak szeroko dostepne i w takiej cenie w Reichu.

    Na koniec cisnie sie pytanie na usta: Skoro te niemieckie piwa sa takie zajebiste to czemu tak slabo sie spisuja w testach kopyra (z wyjatkiem jednego RISa)?

    • To w zasadzie nie jest Twoja sprawa gdzie mieszkami i ile jezdze, wiec wybacz.
      Masz swoje zdanie, bardzo dobrze, tylko bez zadnych argumentow. Nie nauczono Ciebie w Niemczech, ze jak nie masz argumentow, to nie nalezy sie odzwac ?
      Bez mniejszego problemu kupisz piwo kraftowe w Kolonii, nawet Ratebeer.com wskaze Ci droge …
      Ile niemieckich kraftow bylo na blogu Tomka ? Kilka ? Czy jakiekolwiek skrytykowal ? Znajdz w wyszukiwarce i ogladnij jeszcze raz, potem pisz.
      To jest moje zdanie na temat sytuacji w Polsce, jakos nikt nie odniosl sie merytorycznymi argumentami, rowniez Twoje maja maja z tym wspolnego, wiec wybacz, chcesz dyskutowac, to miej ku temu podstawy, bo samo bycie gdzies tam niewiele znacz skoro nie masz kontaktu z dana scena.

      • nie twoja sprawa czego mnie i gdzie nauczono. Daruj sobie te osobiste wycieczki i wypowiedzi z gory. nie moj poziom.

        zdanie mozesz sobie miec, kazdy moze miec. problem pojawia sie jak sie tym sowim krytykanctwem popisujesz, stawiasz w pozycji wielkiego nauczyciela i opowiadasz takie farmazony ludziom zagranica.

        moim zdaniem scena kraftowa w niemczech nie istnieje. samo sobie zobacz co ten ratebeer wypluwa: trinkhalle i browary alt/koelsch. sprawdz i wypowiadaj sie rzeczowo. juz pomijajac fakt ze ratebeer jest kompletnie niemiarodajny w kraju w ktorym nikt go nie uzywa.

    • ” Albo niech pokaze piwo tej klasy, tak szeroko dostepne i w takiej cenie w Reichu. ”
      Pewnie nie znajdziesz, bo niemiecki piwowar by się wstydził wypuścić takie piwo…

  6. Bardzo fajny artykuł i wywiad. Dodatkowo cieszy, że napisany z refleksją krytyczną, bo niestety u nas za dużo przyjmuje się bezrefleksyjnie, a bez myślenia rozwoju nie będzie. Trochę może przesada, że mamy tak mało dobrego piwa, które warto pokazać, a reszta to wstyd (chociaż tu zależy jakaś warkę trafisz – to samo w sobie trochę dyskredytuje ten polski kraft)…jednak co do zasadniczych tez – zdecydowanie się zgadzam.

    • Niestety bylem 4 dni w Polsce, wiec wybralem to co bylo najlepsze i to co bylo dostepne w butelkach. Niestety faktem jest, ze tendencja jest znizkowa w ostatnim czasie (informacje od szerokiego spektrum osob, rowniez prywata od sedziow i dobrych blogerow), nie wiem jak w przypadku Artezana, bo nic od nich nie pilem od wakacji, moze sprobuje cos na swietach, ale to tez watpliwe.

    • Proponuje się przejechać do Bambergu tak kilka lat pod rząd i samemu się przekonać jak to jest z tą powtarzalnością i jakością w niemieckich browarach, które warzą 400-500 lat 😀 😀

        • Byłem, byłem.

          Urbock- słodki ulepek, ledwo to ludzie pili. „U” z Mahrsa to nie wiadomo co, lager Faessla nijaki, Herren pils z Kessmana słabiutki.

          Powtarzalność to nowy polski fetysz, z tego co widzę to w Bambergu nikt się tym nie przyjmuje. Chodź wiedzę na temat sprzętu i warzenia mają ogromną.

        • Wiesz, jest to trochę fetysz, bo płacąc około 8 zł za piwo jednak chcesz przyzwoitego poziomu. Oczywiście zakłada się, że shit happens, może się zdarzyć przegazowanie (cała seria Hopfenstopfera obecnie dostępna na rynku dzieli się na dwie klasy, ta ze sporym zmętnieniem na dnie butelki przegazowana), zdarzy się nieświeży chmiel (Ale*Mania Imperial India Pale Ale), ale nadal to nie jest mega wtopa. Tu mówisz jednak o mega wtopie. Pewnie ilość warek świetnych w Bambergu i tak jest zdecydowanie większa, niż fatalnych. W tym roku piłem tych Rauchmärzenów kilka z różnych partii i było spoko, świeć Panie, że nie mam takiego pecha jak Ty 😛

        • Ja chyba też ostatni raz piłem urbocka jakieś 2 lata temu, dokładnie 6 grudnia podczas premiery Grand Championa i był w bardzo dobrej formie. Aż się jutro przelece do sklepu 😛

        • To może kolejny wpis z degustacją?:P
          Widzę że forma się przyjęła, czytelnikom się podoba:D

        • Swoją działalność populistyczną w tym roku zakończyłem i nie prędko do niej wrócę 😛 A jak wrócę, to na wakacje 2015 po USA i Brazylii (przy czym to drugie to jest mocno tentative).

        • Piotrek, no nie, nie było świetnych warek. Maerzen ze Schlenkerli był taki jak pamiętałem z poprzednich lat. I to tyle.
          Pewnie jeszcze Greifenklau miał kosmiczny poziom diacetylu ale tam nie dotarliśmy.

        • i jeszcze jedno. Przyzwoity poziom to ja chcę gdy jądę do Bambergu i płace 2,30euro za piwo gdzie ludzie podobno zjedli zęby od 100 lat warząc na tym samym sprzęcie, a nie od ludzi, którzy warzą od 1,5 roku. 😀 😀

        • No jestem ciekaw co tam wyjdzie z pod Twojej ręki, pewnie masz już nakreślony plan. 😉

      • Na naszym młodym rynku chorobą nr. 1 jest biegunka nowych piw. Jeżeli nowy mały browar w roku robi 10 premier to nie ma się co dziwić, że większość jest z mniejszymi lub większymi błędami. Jeżeli w ich strategi będzie utrzymanie takiego tempa to klapa w kolejnych latach murowana. Nie ma takiej możliwości, aby browar miał w swojej ofercie kilkanaście lub kilkadziesiąt dobrych produktów. Nie da się też zapanować nad jakością podstawowego asortymentu i należytym przygotowaniem premier. Nie wierzę też, że te nowe produkty w małym browarze są należycie przetestowane przed wypuszczeniem na rynek.
        Kiepskie przygotowanie nowych produktów to potem problemy z powtarzalnością. Trzeba poznać jak zachowuje się piwo w kolejnych kilku warkach, jak się starzeje, co się z nim dzieje.
        Jeżeli browar w roku zrobi 4 premiery z których jeden produkt się obroni rynkowo to można to uznać za sukces. Może piwa premierowe lepiej się sprzedają, ale jest to krótkoterminowe myślenie.

        • Dokładnie tak jak piszesz. Fajnie, że to zaczyna docierać. Inaczej ta cała rewolucja przekształci się w jakiś śmieszny wyścig „kto więcej wsypie chmielu” i „ile ibu”. Totalnie nie moja sprawa, ale robienie 10 premier w roku, z czego 7 czy 8 to IPA to sorry….Dziwne jest to podejście. Fajnie jest opisany duch kraftu właśnie tu w artykule na przykładzie Niemiec…To ma ciągle underground i myślenie undergroundowe, kreatywne w wymiarze samego warzenia piwa i jego jakości, a nie marketingu(casus Brew Doga o którym pisał Piotr). Od jakiegoś czasu rewolucja pożera własne dzieci..niektóre wytwory nawet tych potentatów kraftowych to nieporozumienie. W tym wszystkim trafiają się perełki z Pracowni jak 200!, Hoppy New Year, czy Rye Pepper ale niestety tego jest zdecydowanie za mało.

  7. Mam identyczne odczucia, dlatego nie kompletnie przestały mnie interesować premiery, których i tak nie jestem w stanie, i z braku chęci, spróbować.

    Od dłuższego czasu wole kupić piwo zagraniczne, którego to jest któraś tam warka z kolei niż kolejny eksperyment z polski.

  8. Jutro sobie podjadę po pracy do craftbeerstore hamburg i zakupię dwa Risy z Braukunstkeller są po niecałe 15 euro za butelkę. Myślę o tym leżakowanym w beczkach po whisky jak i rumie.Pozdrawiam

    • Nie Panie! Tylko Rum i Czerwone Wino. Nie trzeba ich leżakować, one same były w beczkach około 10 miesięcy, więc mają ponad rok łącznie.
      Na leżakowanie ma sens Tequila i Whisky ale, niezbyt owijając w bawełnę, są to najmniej ciekawe alkohole. Na dwóch pierwszych jest bardzo bardzo duża różnica. Jak jeszcze są w Hamburgu, to weź sobie ten dwa RISy z rumem i jednego na leżak, za rok powinna być już zupełna miazga.

Leave a Reply to PiotrCancel reply