Chmielowym spekulantom mówimy nie!

12
5246

Od kilku tygodni przez prasę drukowaną i przede wszystkim elektroniczną przetacza się temat polskiego chmielu w polskim piwie. Zaczęło się od protestów chmielarzy, którzy domagali się, żeby wielka trójka (KP, GŻ i CP) wykorzystywała w swoich produktach polski chmiel, który jest najlepszy na świecie i w dodatku tańszy. Widać argumenty te trafiły do serc i kieszeni decydentów, bo Kompania Piwowarska ogłosiła, że zdecyduje się na zwiększenie udziału polskiego chmielu w swoich piwach w kolejnych latach. W tle rozegrała się mała afera z udziałem Warki, która reklamowała się, że używa polskiego chmielu. Na co poskarżyli się chmielarze, że przecież używa głównie ekstraktu chmielowego z Niemiec. Sprawą zajęła się Rada Reklamy i postanowiła sprawdzić czy aby Warka nie wprowadza klientów w błąd. Warka przedstawiła dowody, że owszem używa ekstraktu chmielowego produkowanego w Niemczech, ale… z polskiego chmielu, a więc wszystko jest zgodne z prawdą. Poza tym, że zamiast koszy z szyszkami, jak pokazano w reklamie, do piwa trafia głównie ekstrakt chmielowy w postaci płynu. Najśmieszniejsze jest jednak to, co pojawiło się w gazetach w ostatnich dniach. Otóż prasa, i ta brukowa i ta mniej, alarmuje, że za sprawą porozumienia się koncernów z polskimi chmielarzami, wzrosną ceny piwa, szczególnie tego najtańszego. Nawet o 10%.

Wspomniane artykuły ukazały się na łamach Super Expressu, Gazety Prawnej, a za nimi na kilkunastu portalach internetowych. Szczególnie bulwersujący jest artykuł z Super Expressu. Można w nim przeczytać:

W związku z piłkarskim świętem ceny bursztynowego trunku zapewne nieco wzrosną, ale prawdziwa podwyżka ma przyjść w przyszłym roku. Wszystko przez nowe przepisy, które nakażą browarom wykorzystywać do produkcji piwa minimum 75 proc. polskiego chmielu. Obecnie wystarczy, że połowa pochodzi z kraju, resztę producenci kupują m.in. w Niemczech, gdzie chmiel jest po prostu tańszy. Jak oszacował „Dziennik Gazeta Prawna”, najbardziej podrożeją najtańsze piwa.Amatorzy napoju z pianką po 1,5 zł muszą się liczyć z tym, że ich przysmak będzie o blisko 10 procent droższy.”  

Po pierwsze bzdurą jest, że wprowadzono jakiekolwiek nowe przepisy dotyczące ile może być w piwie chmielu i jakiego pochodzenia. Po drugie taki przepis na unijnym wolnym rynku jest po prostu nie do wprowadzenia. Jednak najciekawsza jest insynuacja, że to wszystko za sprawą polskich plantatorów chmielu, którzy sprzedają polski chmiel drożej niż niemiecki, co jest kolejnym absurdem. Oddajmy głos praźródłu, a więc w tym wypadku Gazecie Prawnej. Co prawda okazuje się, że nie w chmielu jest problem, bo:

„Z podwyżkami cen piwa trzeba się liczyć także dlatego, że drożeją również inne surowce potrzebne do jego wytworzenia oraz koszty pracy.-Ceny słodu będącego bazowym składnikiem poszybowały w górę w ciągu ostatniego roku o 10 – 15 proc. w zależności od jego odmiany – zauważa Marek Skrętny z Browaru Amber.”

Co ciekawe wg portalu Hot Money który powołuje się na ten sam artykuł z Gazety Prawnej „Można się spodziewać podwyżek cen piwa o 10, a nawet o 30 gr na butelce.

– Żaden producent nie jest w stanie przełknąć podwyżek cen surowców – mówi w „GP” Danuta Gut, dyrektor ZPPP Browary Polskie. 
W ostatnim roku słód, podstawowy surowiec do produkcji piwa, zdrożał nawet o 130%. Dużo droższy jest chmiel i jęczmień. Drożeją też surowce do produkcji opakowań. Za aluminium trzeba za płacić 60-80% więcej niż przed rokiem.” 

Proszę bardzo, w trakcie operacji „kopiuj – wklej” wzrost cen słodu poszybował z 10-15% na 130%. Co ciekawe SE.pl przedstawia infografikę, obrazującą jakie są składowe ceny piwa. Niestety wybrano piwo za 3zł, pewnie dlatego, że gdyby pokazano wyliczenia dla piwa za 1,5zł w puszce, to dopiero by wyszły ładne kwiatki. Otóż na cenę 3 zł wg SE.pl składają się: produkcja (1,11 zł), marża (0,84 zł), VAT (0,54 zł), akcyza (0,45 zł), CIT (0,06 zł). Weźmy to za dobrą monetę, bo z grubsza jest to prawda. Otóż w kosztach produkcji, główny udział ma opakowanie, a mianowicie butelka lub znacznie droższa puszka. Następnie trzeba zaznaczyć, że jeśli już zostanie nam te 0,6 zł robocizny i surowców, to chmielu jest tu za kilka groszy i to bliżej 3 groszy niż 9. Jednym słowem nawet jeśli koszt chmielu wzrósłby o 100%, czyli z 3 groszy na 6 groszy, to całe piwo mogłoby podrożeć o 1%. Tymczasem robi się z plantatorów chmielu, a jeszcze w domyśle z ustawodawcy, który wprowadził wymogi zwiększenia udziału polskiego chmielu, żelaznego wilka, którym straszy się piwoszy. Dodajmy, że ceny chmielu nie wzrosły o 100%. Co więcej zaryzykuję tezę, że one w ogóle nie wzrosły, bo nie uwierzę, że ktoś w wielkim koncernie pozwoliłby sobie na zmianę dostawcy chmielu, gdyby to się wiązało z wzrostem kosztów. Albo więc cena jest taka sama, albo nawet niższa.

Rodzi się więc pytanie, kto za tym wszystkim stoi i komu na tym zależy? 😉 Wszystko wskazuje na to, że podwyżki będą, a tu sprzedano bajeczkę, która ten wzrost cen ma uzasadnić. Jak jednak można wytłumaczyć fakt, że Gazeta Prawna, która specjalizuje się, czy może lepszy byłby czas przeszły – specjalizowała się, w komentowaniu nowych aktów prawnych kolportuje taką bzdurę. Zresztą problem jest szerszy – dziennikarstwo obecnie jest na dnie. Widzę to dobitnie na przykładzie artykułów dotyczących piwa, bo na tym się znam. Podejrzewam, że jednak dotyczy to ogółu tematów poruszanych na łamach prasy drukowanej, a w jeszcze większym stopniu elektronicznej. Wydaje mi się, że 80% artykułów dotyczących piwa pojawia się na podstawie dwóch źródeł – po pierwsze są to notki rozsyłane do redakcji przez działy PR (public relations) poszczególnych producentów (nie tylko tych największych), po drugie pisze się o tym, czego czytelnicy poszukują w wyszukiwarkach internetowych. Skoro internauci szukają informacji o „żółci w piwie”, to trzeba im to dostarczyć, choćby nie było ku temu żadnych podstaw.

Na koniec słów kilka dlaczego piwo podrożeje. Otóż podrożeje głównie dlatego, że… wcześniej potaniało. Za sprawą rozwoju sieci dyskontów, oraz walki cenowej wywołanej przez Carlsberga, realna cena piwa w ostatnich latach spadła. Do tego dochodzi dość wysoka inflacja, wzrost płacy minimalnej (a to zawsze presja na podwyżki płac), wysokie ceny transportu spowodowane wysokimi cenami paliw. Chmiel jest na szarym końcu, a sądzę, że wręcz go w ogóle nie ma w tym łańcuchu czynników uzasadniających podwyżkę cen. Skoro jednak zamierzamy podnieść ceny, a przeciętny konsument jest przekonany, że piwo wytwarza się z chmielu, to opowiedzmy mu bajkę o żelaznym wilku, czyli złym ustawodawcy i pazernych plantatorach.

Na osłodę Gazeta Prawna, kokietuje chmielarzy pisząc:

„Pocieszające jest to, że choć ceny zapewne wzrosną, to wraz z podwyżkami zwiększy się jakość polskich wyrobów. Chmiel z naszego kraju uchodzi za jeden z najlepszych nie tylko w Europie, lecz także na świecie.”

Co jest kolejną bzdurą, bo polski chmiel (przede wszystkim Lubelski, w mniejszym stopniu Marynka) owszem jest wymieniany wśród innych odmian (i to już samo w sobie jest nobilitacją), ale bynajmniej nie jest uważany za najlepszy. Być może było tak kilkadziesiąt lat temu, jednak świat nie stoi w miejscu, podobnie branża chmielarska. Trwa tu nieustanny wyścig w tworzeniu nowych odmian chmielu. Teoretycznie rozwój poszedł w dwóch kierunkach, odmian supergoryczkowych (powyżej 10-15% alfa kwasów) i aromatycznych (dających niespotykane doznania zapachowe). W praktyce królują nowe odmiany wyhodowane w Ameryce, które są i supergoryczkowe i superaromatyczne, takie jak: Amarillo, Citra, Centennial, Chinook, Simcoe. Tymi odmianami żyją piwni maniacy, piwowarzy rzemieślniczy i domowi. Tymczasem dla wielkich koncernów odmiana chmielu nie ma żadnego znaczenia, ich interesuje koszt za alfa kwasy w ekstrakcie chmielowym, a do tego nasze odmiany się średnio nadają.

12 KOMENTARZE

  1. W Polsce coraz większy areał upraw zajmują właśnie odmiany supergoryczkowe – Magnum i Iunga, więc o tym „średnim nadawaniu się” to nie tak do końca prawda. Głównym problemem zdaje się być jednak konieczność wożenia tego chmielu do Niemiec, żeby wyprodukować z niego ekstrakt, nie jestem pewien czy ZA w Puławach mają zdolności produkcyjne zdolne zaspokoić choćby wyraźny (nie wspomnę o „znaczącym”) procent zapotrzebowania.

  2. Korzystając z okazji podpytam jeszcze o to, co w gazetach było trochę wcześniej:

    http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,8095109,Chmiel_pod_woda__ale_browarom_go_nie_zabraknie.html
    http://wyborcza.biz/biznes/1,101562,8113948,Bedzie_dodatkowa_rzadowa_pomoc_dla_producentow_chmielu.html

    Według tych artykułów „Polskie browary zaczęły masowo importować chmiel po 2007 r., w obronie przed silnym wzrostem cen surowca, gdy na fali świetnej piwnej koniunktury chmiel wielokrotnie podrożał.”
    W rezultacie chmielarzom z kontraktem płacono ~ 13 zł za kilogram (a przynajmniej tyle było w 2010) inni zaś zmuszeni byli sprzedawać nawet po cenach dumpingowych ( np 3 zł ). Natomiast „cena, która pokryłaby koszty i dałaby im niewielki zysk, to 15-20 zł za kilogram”.

    Teraz tak – po pierwsze, nikt nie wspomniał jak się te ceny przy owym „windowaniu” faktycznie zmieniły, czy wróciły do normy. Było w ogóle coś takiego, czy to kolejna propaganda ?

    Po drugie, gdybam nad aspektem cenowym. Jeżeli wierzyć przytaczanym słowom plantatorów, owe 13 zł to faktyczny koszt przygotowania kilograma. Strzelam, że kilogram tego naszego chmielu za te 13 zł starcza przeciętnie na około 500 litrów piwa, co dorzuciłoby do ceny końcowej jakieś 3 grosze. Biorąc pod uwagę kurs euro nie chce mi się wierzyć, że sam chmiel z Niemiec był kiedykolwiek tańszy. Jaki sens ma więc wożenie go tam i z powrotem, jeśli ekstrakt powstaje z polskiego chmielu ? I jaki ten ekstrakt ekonomiczny ? Tudzież co z innymi odmianami i ich ekonomicznością ?

    Pozdrawiam

    • Tak, kłopoty polskich plantatorów pogłębiły się, bo nie zaczęły, dramatycznie w 2008r. Okazało się wtedy, że ze względu na znaczny wzrost produkcji piwa na całym świecie zaczyna brakować chmielu. Na wolnym rynku można go było sprzedać znacznie drożej niż na podstawie podpisanego kontraktu. Część plantatorów zwietrzyła biznes i zerwała kontrakty, aby sprzedać chmiel na wolnym rynku. Niektórzy trzymali go po stodołach z myślą, że na wiosnę będzie jeszcze droższy. Chytry dwa razy traci, bo podobno wciąż można kupić chmiel z pamiętnego 2007 czy 2008 r. Koncerny przede wszystkim nie mogą sobie pozwolić na brak przewidywalności, do tego doszedł kryzys i stwierdzili, że na takie sytuacje nie mogą sobie pozwolić. Największym poszkodowanym całej akcji była spółka Polski Chmiel SA, która skupowała chmiel od plantatorów. Było sporo artykułów o jego upadłości, nie wiem jak sprawa się skończyła, ale chyba właśnie bankructwem.

  3. Hmm.. nie wiem jak reszta, ale argument o podwyżce cen z powodu wzrostu cen paliw do mnie nie trafia, a siedzę właśnie w branży transportowej. Wprowadzenie Via tolla, wzrost ceny paliw spowodował spadek marż w branży a nie znaczące podwyżki.

  4. Mam pytanie czy mogę zacytować twój tekst w całości na naszej stronie na fb?
    Artykuł jest bardzo rzetelny i pouczający a nasi goście cały czas pytają o takie sprawy jednak cięzko każdemu z osobna to tłumaczyć.
    Pozdrawiam
    Grzegorz
    Załoga SeTKa Pub

    • Oczywiście, nie ma sprawy, choć wolałbym zajawkę i link do artykułu. ale generalnie macie zgodę na zacytowanie. Tylko proszę o podanie linku do artykułu na blogu i nieprzekręcenie nazwiska. 😉

  5. Dzięki link oczywiście będzie ale chodziło mi o pełen tekst bo na linki nie wszyscy wchodzą. A nazwisko jest tak znane że ciężko było by przekręcić:) Dzięki.

  6. Tylko dlaczego u nas i tak jest piwo znacznie droższe niż w Niemczech? Tam np całkiem dobre piwo, porównywalne do „naszego” Królewskiego można kupić za 0,33€ (+kaucja za butelkę) czyli 1,38zł. Ciekawe jak oni to robią że mają tak niską cenę mimo że pracownicy zarabiają znacznie więcej?

    • Po pierwsze fiskus – Niemcy mają niższy VAT i sporo niższą akcyzę. Po drugie, tam browary są już dawno zamortyzowane, wobec czego działają na niższych marżach, jest kryzys w branży, więc jest duża konkurencja. Po trzecie nie porównuj piwa z dyskontu z piwem ze sklepu tradycyjnego, ale też z piwem z dyskontu. U nas Harnasia czy Tatrę w dyskoncie kupisz w porównywalnej cenie. Tzn. będzie ona wyższa, ale tu patrz punkt 1.

  7. Jeżeli chodzi o wożenie chmielu tam i z powrotem, to może ona wynikać z chęci utrzymania jakości końcowego produktu. Możliwe, że ekstrakt chmielowy zachowuje swoje właściwości lepiej niż granulat lub szyszki w dłuższym okrese czasu, a w Polsce nie ma (może) opracowanej dobrej metody przetwarzania surowca chmielowego. Oczywiście, ja tak przypyszczam i proszę się tym nie sugerować. Sprawa wożenia chmielu może się kręcić także wokół pieniądza : )

Leave a Reply to kopyrCancel reply