Ofensywa Brovarnii

1
1965

W ubiegłym tygodniu otrzymałem przesyłkę od Michała Saksa z Brovarnii, a w niej butelka z nowej warki Dymionego, do tego dedykowany ceramiczny kufel oraz butelka bez etykiety. Od razu uchylę rąbka tajemnicy, że w nieoznakowanej butelce znajdowało się piwo w stylu American India Pale Ale. Kolejny więc raz muszę już na wstępie wyrazić uznanie dla decydentów gdańskiego browaru za odwagę i zaufanie dla piwowara. Mamy bowiem powtórkę rauchbiera i premierę AIPA. Oba te style są bardzo wyraziste i w potocznej opinii uchodzą za propozycje dla zaawansowanych piwoszy. Z kolei decydenci z polskich browarów restauracyjnych przekonani są, że polski konsument łaknie piwa słodkiego i łagodnego, a nie żadnych wynalazków. Efektem tego jest zestaw obowiązkowy: jasne (bo pilsem tego nazwać nie można), ciemne i pszeniczne. Do tego dochodzi zwykle piwo rotacyjne/sezonowe, również z krótkiej ławki: miodowe, marcowe, koźlak. Wszystko spoza tego schematu, to w polskich warunkach wydarzenie na miarę otwarcia nowego browaru. Zatem nie zdziwi nikogo fakt, że zawartość przesyłki wzbudziła szybsze bicie mojego serca.

Ponieważ chronologicznie pierwsze jest Dymione Marcowe to i swoje wrażenia zacznę opisywać od niego. Wg informacji od Michała w stosunku do ubiegłorocznej warki zwiększony został o 1/3 udział słodu wędzonego w zasypie. Tym co jednak w pierwszym rzędzie przyciąga wzrok, jest kamionkowy kufel. Na nim logo Brovarnii i nazwa piwa. Pod spodem korona z logo browaru nadrukowana jasnoniebieską farbą, co stanowi nawiązanie do kufli sprzed lat, na których wszelkie zdobienia były właśnie w kolorze niebieskim (bodajże była to farba kobaltowa). Wielki szacunek budzi wypuszczenie dedykowanego naczynia do konkretnego piwa. Świadczy to o tym, że w tym browarze piwo naprawdę jest na pierwszym miejscu, a nie jest to jedynie dodatek do restauracji.

Niestety w kuflu kamionkowym nie widać piwa, więc do oceny barwy nalałem piwo do szkła degustacyjnego, a resztą degustowałem już z kufla.

Po przelaniu widzimy piwo barwy ciemnomiedzianej, wyraźnie zamglone. Zwieńczone średnioobfitą kremową pianą, która w średnim tempie opada do warstewki. W aromacie jedynie delikatne nuty dymu, ale też skórki od chleba, słodowe. W smaku wyraźna wędzoność pomieszana z posmakami czekoladowymi. Goryczka jest średnia, ale jak najbardziej wystarczająca. Dymione charakteryzuje się średnią pełnią, co z dość wysokim nasyceniem CO2 jest jego największą wadą. W smaku brakuje słodowego kręgosłupa. Takie piwo ma oczywiście swój urok, jest bardziej rześkie, ale raczej nie tego oczekujemy po rauchbierze.

Dymione Marcowe jest bardzo dobrym piwem, ale nie jest to już wydarzenie tej miary, co ubiegłoroczna premiera. Za to drugie piwo z paczki – pierwsze India Pale Ale z browaru restauracyjnego – z definicji mocno rozbudza oczekiwania. Po przygniatającym zwycięstwie Ataku Chmielu w plebiscycie browar.biz, widać że Polacy pokochali chmiel. Tak więc nawet średnie piwo powinno być dobrze przyjęte przez klientów, a jakie jest India Pale Ale z Brovarnii?

Generalnie jestem przeciwnikiem dzielenia IPA na wersję angielską i amerykańską. Jednakże jeśli już takiego podziału dokonamy, to wersja amerykańska charakteryzuje się jaśniejszą barwą, bardziej wytrawnym charakterem, przeciętnie większą goryzką no i oczywiście obezwładniającym aromatem amerykańskich odmian chmielu. A tych w Gdańsku użyto 5 – Citra, Chinook, Simcoe, Tomahawk, Wiliamette. Zgodnie z zasadami sztuki piwo było też chmielone na zimno (dry hop). Już na pierwszy rzut oka widać, że nie będzie to klon Ataku Chmielu. Gdańska AIPA jest znacznie jaśniejsza, barwy złocistej, miodowej, z delikatnym zamgleniem. Wieńczy ją dość obfita, kremowa piana, której trwałość mogłaby zawstydzić weizena. Niczym ubite białko jajka, oblepia szkło tworząc wspaniałe wzory tzw. brabancką koronkę. W momencie nalewania w nozdrza uderza cytrusowo-żywiczny aromat chmielu. To powoduje, że ślinianki zaczynają intensywnie pracować w oczekiwaniu na pierwszy łyk. W smaku pierwsze skrzypce gra intensywna, grejpfrutowa goryczka. Nie wiem czy jest bardziej gorzkie od Ataku, ale na pewno jest to goryczka szlachetniejsza, mniej garbnikowa, mniej zalegająca. Jak można sądzić po kolorze piwo jest mniej karmelowe, mniej słodowe, ale za to ta kompozycja jest doskonale zharmonizowana, z przebijającą się nutą biszkoptową. Wysycenie jest średnie. Aromat jest zdecydowanie cytrusowy, nie jest to koktajl z owoców tropikalnych charakterystyczny dla Citry.

Piwo to bardzo przypomina Punk IPA z BrewDoga, tylko że… jest od niego lepsze. Punk jak dla mnie był zbyt wytrawny, zbyt jednostronny, IPA z Brovarnii jest wytrawna, ale jednak jest tu trochę tego biszkoptowego słodu. Powiem krótko – piwo jest doskonałe – ekstremalnie pijalne, intensywnie goryczkowe, z cudownym aromatem. Jak mawia Paweł Janas – dla mnie, to po prostu Mistrzostwo Świata. Dlaczego Gdańsk jest tak daleko??? Chociaż słyszałem, że będzie go można spróbować nie tylko w samym browarze…

 

1 KOMENTARZ

Leave a Reply