Witbier z Brovarnii – prapremiera

23
2727

Dzięki uprzejmości Michała Saksa z gdańskiej Brovarnii mam okazję spróbować nowości z tego browaru, której premiera będzie miała miejsce 10 listopada. Witbier, to jeden z moich ulubionych stylów. Po pierwszej fascynacji hefeweizenem, zacząłem przedkładać ten styl piwa pszenicznego nad bawarskiego kuzyna. Witbier, to piwo pszeniczne górnej fermentacji, co charakterystyczne warzone z udziałem niesłodowanej pszenicy w zasypie. Jest to idealne piwo do żłopania*, stąd bardzo lubię je popijać z ciężkiej, ponad kilogramowej szklanicy Hoegaardena, który jest ikoną stylu. Piwo to zwykle jest dość lekkie, jeżeli idzie o zawartość alkoholu, mocno wysycone, nieco kwaskowate  i bardzo, ale to bardzo pijalne i orzeźwiające. To jest piwo z rodzaju tych, które wychyla się trzema łykami. Oczywiście można się zastanawiać nad sensownością wypuszczania takiego piwa w ciemną, deszczową noc listopadową, ale na szczęście póki co aura, z 15°C i grzejącym słońcem bardziej sprzyja witowi. Pytanie czy pogoda wytrzyma do premiery. Wytłumaczenie takiej, a nie innej daty premiery jest prozaiczne. Po prostu w wysokim sezonie (maj-wrzesień) nie można sobie pozwolić na warzenie czegoś spoza standardu. Tak czy owak wydaje mi się, że listopad jest lepszym czasem na premierę Dymionego, niż Witbiera, ale nie wybrzydzajmy. Przejdźmy do meritum…

Co prawda jak to z prapremierami bywa, butelka jest bez etykiety, ale mamy logo, które pojawiło się na Facebooku. Jest ładne, ale do wita mi nie pasuje. Zbyt masywne, drewniane deski i jakby z granitu ciosane litery, nie pasują do tak lekkiego piwa. Za to należy pochwalić fakt, że litrowa butelka z krachlą doczekała się firmowej porcelanki (z plastiku, ale firmowej). Michał nieco obawiał się czy piwo będzie odpowiednio nasycone, bo nalewane było prosto z tanku. Na szczęście po zwolnieniu blokady maszyny losującej… ekhm po otwarciu, rozległo się charakterystyczne huknięcie.

Piana była średnioobfita, ale za to wzorcowo drobna, gęsta i dość trwała. Jedynym mankamentem jest to, że piwo nie pozostawia śladów na szkle. Kolor jest złoty z solidnym zmętnieniem. Wysycenie wbrew obawom było na poziomie średnim, dopiero w drugiej szklance nieco go brakowało. W zapachu skórka pomarańczy , cytrusy i kolendra, jak dla mnie subtelna, bo w swoich witach dają jej o wiele więcej. W smaku piwo jest wytrawne i orzeźwiające, co świetnie pasowałoby do lata, jak na listopad to wydaje się trochę cienkie. Jednak ponieważ bardzo lubię wity nie będę już narzekał. Goryczka jest delikatna do tego dochodzi wyraźna orzeźwiająca kwaskowość i lekka słodycz. Jest też nuta młodego piwa, za którą ostatnio oberwało się Pszenicznemu. Zwykle łączyłem ją z nutą chmielu, ale chyba bardziej jest to smak drożdżowy.  To co najważniejsze w witbierze, to pijalność, a tu jest doskonale. Pierwszą szklanicę wychyliłem w kilkanaście minut.  Drugą porcję wypiłem z plastrem cytryny, która dodała jeszcze nut cytrusowych, ale niestety już trochę brakowało wysycenia.

Podsumowując jest to najlepszy polski witbier, a nawet jeden z najlepszych jakie piłem.  Pełnię swoich możliwości mógłby on objawić latem, ale i teraz wypiłem go z olbrzymią przyjemnością. Bez wątpienia Michał Saks jest jednym z najzdolniejszych piwowarów pracujących w polskich browarach restauracyjnych. Tym bardziej cieszy mnie to, że wywodzi się z piwowarstwa domowego.

*wg Terrego Pratchetta, autora cyklu Świat Dysku, żłopaniem głównie zajmują się krasnoludy. W zasadzie polega na tym samym, co picie, tyle że zwykle więcej się rozlewa. Jak łatwo więc zauważyć, można wyżłopać o wiele więcej piwa, niż wypić. 😀

23 KOMENTARZE

  1. Po prostu w wysokim sezonie (maj-wrzesień) nie można sobie pozwolić na warzenie czegoś spoza standardu.

    Nie zgadzam się. Właśnie wtedy powinno się warzyć takie piwa. Po pierwsze, bo wtedy jest sezon na nie. Po drugie: aby odróżnic sie od reszty jasno/ciemno/pszenicznej.

    Kto jak kto ale Michał powinien wprowadzać sezonowosć piw jaka fukncjonuje w cywilizowanym świecie.

    • Weizen musi być, pils musi być, to by oznaczało, że na lato trzeba wyciąć ciemniaka. Generalnie problemem jest infrastruktura, w takim lokalu powinno być z 5 lub więcej kranów, a nie 3. Ale jak już w Gdańsku będzie z 8 browarów, to to się wszystko unormuje. 😉

      • @kopyr – A dlaczego koniecznie musi to byc lane z kranu? Ja bym sie na butelke w knajpie nie obrazil, zwlaszcza gdy mialbym do wyboru albo butelka albo nic. 🙂

        „Podsumowując jest to najlepszy polski witbier, a nawet jeden z najlepszych jakie piłem.”
        To w Polsce istnieja jakies inne witbiery poza tym? Myslalem, ze u nas jak na razie wystepuje tylko „normalna” pszenica 🙂

      • Mowa była o Brovarnii, więc do tego się odnosiłem. Tak naprawdę problemem tego browaru nie jest tylko liczba kranów, bo to najłatwiej zmienić, ale pojemność leżakowni. Po prostu trzeba by dołożyć kilka tanków leżakowych, z jeden fermentacyjny i jeden serwisowy (z którego piwo trafia do baru, choć to nie jest takie konieczne, bo zawsze można rozlać warkę w kegi i podpinać beczkę. Tylko tam już nie ma za bardzo miejsca.

        Co do wita w butelce, to oczywiście jestem na tak. Nie wiem skąd wynika sceptycyzm polskich browarów, na Ukrainie piw w tym stylu jest chyba kilka. Sam piłem 2, czyli Obolon Bile i Czernichowskie Bile.

        Co do innych witów, to na pewno takowego warzyła warszawska BrowArmia.

    • Uwierz mi że chciałbym, ale jak sam zauważyłeś nie funkcjonujemy w cywilizowanym świecie. Jest kilka czynników którymi różni się piwowarstwo domowe od prowadzenia browaru restauracyjnego. To uzależnienie od posiadanej infrastruktury, logistyka surowców, formalności akcyzowe, konieczność zapewnienia ciągłości sprzedaży 3 gatunków piwa, w sezonie przy popycie większym od podaży jest to wyczyn jednak mało spektakularny i rzeczywiście nie wnoszący wiele do kultury piwa.

      Mimo wszystko staram się warzyć nowe style w ramach posiadanych możliwości.

    • A o co ma się obrazić? Tak się pija wita. Jak ilość mi na to pozwala (czyli mam wita kranu, albo piłem go już sauté) to pijam z cytryną. Wolę 1/8 cytryny niż plasterek.

      • No to troche jakby doprawiać sobie rosół na proszonym obiedzie, niby nic, ale sugeruje, że coś jest z zupą nie tak….

        Michał się namęczył, żeby uzyskać właściwy balans cytrusów i kolendry, a tu taka ingerencja!

        • Nie używasz przypraw na proszonym obiedzie? Ja np. mało solę i nie obraziłbym się gdyby mój gość sobie dosolił potrawę.
          A co do piwa, to pierwszą szklankę na podstawie której opierałem swój osąd wypiłem bez cytryny.

    • Coder, jak pojedziesz do NL lub Belgii, zamówisz Witka i nie wspomnisz barmanowi, że nie chcesz z cytryną, to zawsze z nią dostaniesz. Do tego plastikowa szpatułka aby ją wydusić.

  2. Wity są najlepsze! W upalne letnie dni z plasterkiem cytryny jest przecudowny wprost 🙂
    Jako miłośnika hoegaardena od pierwszego łyka, bardzo ucieszyła mnie wiadomość o tym piwie. Trzeba się wybrać do Gdańska. Czy witbier nie jest najlepszym pomysłem na zimę? Dla mnie ten gatunek jest dobry zawsze i wszędzie (o ile jest dobry oczywiście! 😉

Leave a Reply to coderCancel reply