Profesjonalia 2010 – Wodzisław Śląski

6
2787

9. czerwca 2010 w Wodzisławiu Śląskim odbył się jeden z 5 półfinałów konkursu na  najlepszego Piwowara i Barmana Profesjonaliów 2010. Z oczywistych względów skupię się na części dotyczącej piwowarów. Niestety na starcie stawiło się jedynie 9 z przewidywanych 20 osób. Spowodowane to było, jak sądzę, dziwacznym podziałem Polski na 5 regionów i przypisaniem ich do 5 miast (Białystok, Bydgoszcz, Zielona Góra, Wodzisław Śląski i Radom). Dlaczego takie miasta, a nie np. Gdańsk, Poznań, Wrocław, Warszawa i Kraków? Doprawdy nie wiem. Gdyby nie, to że z Katowic swoim bolidem podrzucił mnie Jejski, to miałbym spore problemy, żeby zdążyć na czas, a i cała podróż zbliżałaby się do 6 h.  No ale skoro w Wodzisławiu stawił się Grzegorz Kozikowski z Ostrowa Wielkopolskiego, to znaczy, że jak się było zdeterminowanym, to można było dotrzeć.

Wszystko zaczęło się testem pisemnym, na który przeznaczono 30 minut. Test składał się z kilkunastu pytań zamkniętych jednokrotnego wyboru oraz 3 pytań otwartych. Pytania otwarte brzmiały mniej więcej tak:

  1. W jaki sposób chmielimy pilznera i dlaczego tak?
  2. Jak dobrać zasyp dla jasnego lagera i za co odpowiadają poszczególne składniki zasypu?
  3. Dlaczego startujesz w konkursach piwowarskich i w konkursie Profesjonalia 2010?

To ostatnie pytanie służyło chyba głównie przedstawieniu tych piwowarów, którzy przeszli do części praktycznej. A w Wodzisławiu byli to w kolejności zdobytych punktów:

  • Tomasz Kopyra, czyli kopyr czyli ja ;).
  • Dorota Chrapek, czyli dori.
  • Adam Wróbel, czyli pieron.
  • Grzegorz Kozikowski, czyli grzechu_k. (najmłodszy stażem piwowar spośród nas, warzy od grudnia ubiegłego roku).
  • Kamil Soluch, czyli Cartmann.
  • Jan Krysiak, czyli wena do soboty 19. czerwca aktualny Grand Champion.

7. miejsce, które niestety nie uprawniało do rywalizacji w części praktycznej zajął Andrzej Jendrzejski, czyli Jejski. Na szczęście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo to jemu zawdzięczamy wszystkie te wspaniałe zdjęcia.

od lewej: wena, Cartmann, grzechu_k, pieron, dori, kopyr

W części praktycznej pierwszą konkurencją była swobodna wypowiedź na temat dotyczący naszej pasji. Pytania były w stylu: jakie są Twoje największe sukcesy? jakie są Twoje mocne strony jako piwowara? itp. Zadaniem półfinalistów było odpowiadać ciekawie przez około minutę. Ja dostałem pytanie w stylu jakie aspekty warsztatu piwowarskiego uważam za najważniejsze i które chciałbym ulepszyć (np. sprzęt, wiedza itp.)? Odpowiedziałem, że wg mnie najważniejsza jest pasja i wiedza, bo piw uwarzonych na doskonałym sprzęcie jest w sklepach mnóstwo i wiemy jak one smakują. Odpowiedź wywołał pewną konsternację prowadzących. 😀

Przed kolejną konkurencją zapowiedziano nam, że niezbędne będą nasze umiejętności sensoryczne i żeby nie absorbować swojego powonienia i zmysłu smaku jedzeniem, a tym bardziej piwem. Cóż piliśmy więc wodę.

W przerwie pijemy wodę... jak zwierzęta. 😉

Druga konkurencja praktyczna składała się z 2 części. Najpierw dostaliśmy po kolei 6 próbek piw dolnej fermentacji. Naszym zadaniem było określenie w jakim stylu zostały uwarzone poszczególne piwa.  Kiedy wniesiono pierwsze piwo, a jak się potem okazało była to Warka, szepnąłem do dori z przekąsem international lager. Jak się okazało trafiłem w sedno, choć najbardziej pożądaną odpowiedzią był jasny lager. Kolejne w kolejności były:  pils bohemski, schwarzbier, doppelbock (konkretnie Bracki Koźlak Dubeltowy), porter bałtycki oraz rauchbier (jakżeby inaczej Schlenkerla).

Jasny lager czy pils? A może helles?

Drugą częścią tej konkurencji było sprofilowanie i opisanie sensoryczne jednego wylosowanego piwa. Przy czym zostaliśmy poinformowani, jakie piwo opisujemy. A co za tym idzie jak nam poszło strzelanie w pierwszej części.

Przejrzyste czy nie? No i jak nazwać ten kolor?

Ostatnią częścią było opisanie rekwizytu, były to zdjęcia przedstawiające sprzęt, surowce piwowarskie, a nawet wykres zacierania. Każdy podawał dwa numery i dostawał 2 rekwizyty, z których wybierał jeden, o którym miał opowiadać przez minutę.

Drożdże czy śrutownik? Biorę śrutownik.

Dori, jak na technologa żywności przystało, wybrała wykres zacierania.

Podwójna dekokcja, inaczej dekokcja dwu warowa.

Wena jako jedyny wybrał słód (a była to trochę loteria). Znać jednak mistrza.

Pilzneński? Tak, to musi być pilzneński.

Wreszcie Jury ogłosiło wyniki.

Rafał Kowalczyk (Browarzyciel), Elżbieta Żyrek (Grupa Żywiec)

Za część piwowarską odpowiadał Rafał Kowalczyk (zdobywca tytułu Piwowara Profesjonaliów 2009) oraz Elżbieta Żyrek, zajmująca się w Grupie Żywiec kwestiami higieny, zagrożeniami mikrobiologicznymi, zapobieganiem infekcjom. Okazało się, że tak jak najlepiej napisaliśmy test, tak też najlepiej poszła naszej trójce część praktyczna.

Zwycięzcy. Pieron, dori i ja czyli kopyr. Zmierzymy się raz jeszcze w Kazimierzu.

Na koniec jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie…

Finaliści części praktycznej wraz z jurorami.

oraz rzut oka na tabelę wyników.

Wyniki. Kolejność po części teoretycznej niewiele się zmieniła. Jedynie pieron wyprzedził o włos dori.

Rafał twierdził, że pomimo, że na starcie stanęło tylko 9 zawodników, to był to najmocniejszy skład  z dotychczasowych półfinałów. Nie wiem niestety ile było w tym prawdy, a ile kurtuazji.

Pomimo pewnych mankamentów organizacyjnych, czy konieczności wielogodzinnej podróży pociągiem imprezę uważam za wyjątkowo udaną.  Nie tylko dlatego, że udało mi się przejść do finału. Choć nie da się ukryć, ze mnie to cieszy. Zabawa była bowiem przednia, choć zastrzyk adrenaliny był też nie do pogardzenia. No ale patrząc na nazwiska czy nicki zwycięzców z pozostałych półfinałów można się spodziewać niesamowicie wysokiego poziomu w Kazimierzu Dolnym. Prawdziwa rywalizacja dopiero przed nami. Do zobaczenia zatem w Kazimierzu.

6 KOMENTARZE

  1. Na tym pierwszym zdjęciu wyglądam jak bym sobie przysnął na chwilę. No i strasznie rzuca się w oczy moja postępująca łysina. 😉 Poza tym super relacja. Konkurencja była bezkonkurencyjna, więc z mojego wyniku jestem w pełni zadowolony.

  2. Gratuluję „wielkiej Trójce” 🙂 zazdroszczę uczestnikom, sam bardzo żałuję, że nie przyjechałem :/ Choć przy tak mocnym składzie i takich konkurencjach to przynajmniej oszczędziłem sobie wątpliwej atrakcji zajęcia ostatniego miejsca:) Zdrówko!

Leave a Reply