Wiecznie Żywe?

18
10580

Żywe z browaru Amber z Bielkówka zna każdy miłośnik piwa w Polsce, a kto nie zna, miłośnikiem piwa zwać się nie powinien ;). Właściwie jest to najbardziej zasłużone piwo ubiegłej dekady. To właśnie Żywe zapoczątkowało renesans piw niepasteryzowanych w Polsce. Stało się nomen omen żywym dowodem na to, że mały, czy jak w przypadku Bielkówka, średni browar może konkurować na rynku czymś zdecydowanie innym niż cena. Amber tym piwem pokazał, że średni browar może wypuścić produkt, którego nie będzie trzeba wpychać do sklepu na siłę, ale o który same sklepy będą zabiegać. Wreszcie pokazał, że jest logistycznie wykonalna ogólnopolska dystrybucja piwa o 5-tygodniowym terminie przydatności.

Właśnie o tym terminie słów parę. Z powodów zawodowych (jestem kierownikiem w niedużym supermarkecie ~200m²) mam dostęp do piwa, któremu skończył się termin. W zasadzie taki produkt trzeba albo zutylizować, albo oddać do producenta. Z racji jednak, że uważam piwo przeterminowane za bezpieczne do spożycia, czemu dałem wyraz w tym felietonie, piwa, którym termin poleciał lądują w mojej piwniczce. A czasami nawet nie chce mi się ich do piwniczki wynieść. Tak stało się z kilkoma butelkami Żywego, które jakiś czas stały sobie w korytarzu (w temp. 14-18C). Postanowiłem spróbować takie przeterminowane Żywe. Sporo przeterminowane, bo jego termin przydatności upłynął 4. sierpnia ubiegłego roku.

Pozwoliłem sobie wykorzystać szkło od belgijskiego piwa Hopus. Piwo to jest refermentowane w butelce i zawiera osad drożdżowy. Do kielicha dodano więc mały kieliszek, do którego wlewamy osad z dna butelki. Pozwala to nalać do głównego kielicha klarowne piwo, a jednocześnie wypić mętną resztkę. Żywe bynajmniej nie zawiera żywych drożdży, osad pojawił się w wyniku zestarzenia się piwa. Ostrożne nalewanie pozwala jednak nalać nieomal klarowne piwo, które zaledwie delikatnie opalizuje. Natomiast pozostała końcówka jest zdecydowanie mętna. Gdybym wlał normalnie do szklanki, piwo byłoby mętne, może nie tak jak hefeweizen, ale wyraźnie. Piana  niezbyt obfita, ale wynika to głównie z ostrożnego nalewania. W zapachu przyjemne nuty słodowe, ani śladu aromatów mokrego kartonu czy miodowych, typowych dla starego utlenionego piwa. Wydaje mi się, że wyczuwam bardzo delikatne nuty górnofermentacyjne, leciutko owocowe estry. W smaku wyraźnie słodowe, nieco przyciężkawe, goryczka średnia.  W smaku nie wyczuwam żadnych objawów zepsucia piwa.

Piwo jest 8 miesięcy po terminie, a więc jest jakieś 7 razy starsze niż zakładał producent. Pomimo tego, jedyną jego wadą jest zmętnienie, które przy umiejętnym nalewaniu jest możliwe do obejścia. Co z tym fantem począć? Czy chcę przekazać, że Amber robi nas w trąbę? Bynajmniej. Piwo to jest najprawdopodobniej mikrofiltrowane, co w znakomity sposób wydłuża jego przydatność do spożycia. Co prawda, nie uważam już mikroflitracji za remedium na wszelkie problemy, ale nie uważam też jej za coś nagannego. Można się jedynie zastanawiać dlaczego Amber nie wydłuży terminu przydatności swojego piwa do 3 miesięcy, jak ma to miejsce w wypadku Kasztelana czy piw z czeskiego browaru Svijany. Pewnie dlatego, żeby klient był przekonany, że jest to piwo niepasteryzowane, którego cechą charakterystyczną jest krótki termin.

Wniosek z tego taki, że długość terminu przydatności odgrywa w przypadku Żywego również funkcję marketingową. Po drugie jest to sugestia, żeby nie bać się zakupu tego piwa pod koniec jego terminu przydatności (najlepiej za obniżoną cenę ;)).

PS: w piwniczce czekają też przeterminowane Ciechany. 😉

18 KOMENTARZE

  1. Miałem okazję przetestować to piwo organoleptycznie ale niestety to nieprzeterminowane. Musze powiedziec ze mi nie smakowalo. Muszę spróbowac tego po terminie. Z tym nie powinno być problemu, żona pracuje w sklepie. Żona właśnie wykombinowała dla mnie stojak ekspozycyjny po Żywym. Pięknie wygląda moje piwko w piwnicy teraz. Jeszce jedna warka i będzie pełny.

  2. Żywe jest moim zdaniem nijakie. Na pewno nie warte swojej wygórowanej ceny. A co do terminów przydatności, to swego czasu też robiłem testy wśród większości koncerniaków. 2-4 miesiące po terminie żaden nie przedstawiał jakichś specjalnych objawów starzenia. Może po prostu daty przydatności do spożycia ustalane są na wyrost? Może producenci zakładają najgorszy scenariusz (wysokie temperatury, jasny magazyn)? Może nie ma tutaj żadnego spisku?

    • Wszystko można o Żywym napisać. Że jest za ciężkie, za mocno alkoholowe, za mdłe, za mało goryczkowe. Ale nijakie? Żadną miarą. Żywe jest bardzo charakterystyczne. Nie jestem jego wielkim fanem, ale akurat to opisane powyżej było całkiem smaczne.

  3. Dzięki za fachowy opis. Rzucił on dużo światła na te wszystkie niepasteryzowane piwa z dłuższym terminem ważności. Przynajmniej dla mnie.

    I dzięki za tego świetnego bloga,

    pozdrawiam,

    s.

  4. Żywego butelkowego też nie jestem fanem, ale wersji beczkowej nie filtrowanej już tak. Niefiltrowane zyskuje nowy głębszy wymiar, przyjemne nuty drożdżowe w aromacie. Szkoda tylko że serwowane jest w tak nie wielu miejscach.

  5. Żywe w tym momencie jest jednym z lepszych piw w Polsce. Naprawde dobre piwo choć nie próbowałem jeszcze pić go po terminie ale spróbuje, oprócz tego z browaru Amber polecam Koźlaka co do miejsc gdzie można napić się tych piw w fajnej atmosferze i po naprawde okazyjnej cenie (bo po 8 zł) zapraszam do mojego baru.:) spoko blog dodaje go do ulubionych

  6. Tomasz a czy próbowałeś przeterminowanego Koźlaka albo Grand Portera?
    Ja wrzuciłem do piwnicy po kartonie tych piw i celowo przeterminowałem 1,5 roku. Bardzo korzystnie to na nie wpłynęło Koźlaka, znikły cierpkie nuty, stał się bardzo aksamitny w smaku. Różnica taka że teraz to nie chce mi się sięgać po Koźlaki prosto ze sklepu. Porter również stał się dużo przyjemniejszy.

    • Chcąc nie chcąc próbowałem przeterminowanego Granda i niestety smakował mi nieco gorzej niż świeży. Generalnie najwięcej zyskują piwa jak najmocniejsze, w których np. za bardzo wybija się alkohol, np. Porter Łódzki.

      Wracając do Żywego – nie twierdzę, że przeterminowane smakuje lepiej. Chodzi mi raczej o to, że pomimo tak długiego przeterminowania piwo jest w porządku. Nie zachęcam do przeleżakowywania Żywego.

  7. Piję właśnie Świeże z Kormorana, z datą przydatności do 12. stycznia 2010 i poza niemal całkowitym brakiem piany, reszta w normie. Nawet mętne nie jest. Na kolana nie rzuca, ale nawet świeże Świeże tego nie czyni. 😉

  8. Moje spostrzeżenia co do piwa żywego:
    -Pare lat temu jak to piwo pojawiało sie na rynku przez przypadek a raczej własną nieuwagę kupiłem piwo pod koniec terminu przydatności. Nie wiedząc o tym zaczalem je pić i bardzo się zdziwiłem bo jego smak był o wiele cięższy i mocniejszy od piwa z dłuższą datą. Obecnie tego nie zauważyłem czyli na początku to piwo moglo być prawdziwie niepasteryzowane a teraz zaczęli dodatkowo mikrofiltracje. To moje przypuszczenia ale to piwo smakuje inaczej niż kilka lat wcześniej.

Leave a Reply